Data: 2001-05-29 15:24:33
Temat: Pogotowie ratunkowe - czyli - lekarz tu nie przyjmuje
Od: "Leszek M." <l...@w...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W niedzielę pojawiłem się na stacji pogotowia ratunkowego w Piasecznie z
pacjentem, który dostał bardzo ciężkiego i nagłego ataku bólu brzucha i
klatki piersiowej połączonego z problemami w oddychaniu.
Pani rejestratorka stwierdziła że (cytuję) "lekarza tu nie ma" i trzeba udać
się do dyżurnej przychodni. Zacząłem ją naciskać (myślałem wpierw że może
rzeczywiście wyjechał do wypadku) - okazało się, że jest, ale nie przyjmuje,
bo to jest pogotowie wyjazdowe.
Zażądałem natychmiastowego wezwania lekarza (chodziło o ustalenie czy nie ma
zagrożenia życia !) - pani odmówiła. Zrobiłem jej awanturę - wtedy pojawiła
się szanowna pani doktor, która w drzwiach oświadczyła, że ona nie będzie tu
udzielać żadnej pomocy, bo nie może, bo to jest pogotowie wyjazdowe, i gdyby
zaczeła udzielać pomocy a pojawiło by się wezwanie do wyjazdu, to nie
wiedziała by co ma zrobić. Zacząłem prosić, a potem żądać żeby chociaż
obejrzała pacjenta, ewentualnie, udzieliła tylko jakiejś pomocy doraźnej,
np. zastrzyk przeciwbólowy - pani doktor stwierdziła, cytuję :"odmawiam
udzielenia jakiejkolwiek pomocy", po czym ponownie kazała nam się udać do
dyżurnej przychodni (podała adres). Następnie obie panie uznały widać
rozmowę za zakończoną, bo pozostawiły mnie z pacjentem w poczekalni,
zatrzaskując przed nosem drzwi do gabinetu.
Na szczęście powoli atak bólu zaczął po chwili słabnąć, pacjent dotarł po
jakimś czasie do auta, pojechaliśmy do przychodni, gdzie udzielono pomocy.
I teraz komentarz:
Pani doktor odmówiła udzielenia pomocy nie obejrzawszy nawet pacjenta (był z
tyłu, zasłonięty moją osobą), nie zorientowawszy się co mu jest i CZY NIE MA
ZAGROŻENIA ŻYCIA - zagrożenie takie było realne, bo bardzo podobne objawy do
opisanych (jeśli nie identyczne) daje np. zawał !!!
Dalej - pani doktor, nawet będąc głęboko przekonana (na jakiej podstawie
???), że nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, odmówiła udzielenia pomocy
doraźnej pacjentowi w ciężkim i nagłym ataku bólu - co stanowi naruszenie
etyki zawodowej.
Dalej - obie panie pozostawiły pacjenta bez upewnienia się czy jest w stanie
dotrzeć do wskazanego lekarza (mógł np. nawet nie być w stanie z powrotem
wrócić do samochodu) - co stanowi naruszenie ogólnie przyjętych zasad
postępowania z pacjentami.
Wiem co zrobię następnym razem (oby go nie było !!!) - wezmę ze sobą komórkę
i z holu pogotowia zadzwonię na telefon ratownictwa medycznego z prośbą o
przysłanie karetki do stacji pogotowia, bo jest tu nagły przypadek, któremu
nikt nie chce udzielić pomocy.
Na razie - złożyliśmy telefoniczną skargę do Naczelnego Lekarza Kraju
natychmiast po fakcie, a potem napisaliśmy i dzisiaj wyślę pisma z oficjalną
skargą do dyrekcji ZOZU, rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy, Kasy
Chorych oraz Pełnomocnika Wojewody ds Ratownictwa Medycznego; rozważamy
złożenie do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa (narażenie na
utratę zdrowia lub życia - zagrożone karą grzywny lub więzienia do roku).
Tak czy inaczej nie dziwcie się, jeśli przeczytacie kiedyś w gazecie (oby
nie), że na stacji pogotowia zmarł pacjent, bo nikt mu nie udzielił pomocy.
W końcu - tam nie ma lekarza, a nawet jak jest - to przecież nie przyjmuje.
Leszek Maziarz
|