Data: 2003-11-22 17:37:36
Temat: Poronienie - standardy postepowania
Od: La Luna <blueluna@wytnij_to.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
Mam pytanie. 2 tygodnie temu moja kolezanka poronila swoja pierwsza
ciaze - w niespelna 3 miesiacu bodajze.
Nagle pojawil sie bol brzucha, niedlugo potem krwawienie, wyladowala w
szpitalu gdzie stwierdzono smierc plodu.
No i lezala w tym szpitalu kilka dni, meczac sie (krwawienie, bol,
silny stres) - poniewaz lekarze uznali ze powinna sama "pozbyc sie"
tego martwego plodu. Niestety - szyjka macicy nie chciala sie otworzyc
- a wiec w rezultacie po tych kilku dniach postanowiono wylyzeczkowac
macice i usunac co trzeba - czyli tenze martwy plod.
O standardy postepowania w takim przypadku pytam sie poniewaz moja
kolezanka bardzo to wszystko przezyla. I strate dziecka - co samo w
sobie jest koszmarne. Ale jeszcze musiala kilka dni lezec i czekac az
pozbedzie sie tego martwego plodu droga "naturalna" - majac caly czas
swiadomosc ze ma go w sobie. Caly ten najgorszy czas po uslyszeniu ze
juz nie jest w ciazy - spedzila tez w szpitalu - a przeciez mozna bylo
sprawic ze wrocilaby szybko do domu.
Czy tak sie zawsze robi?
Czy nie mozna przyspieszyc pozbycia sie martwego plodu - chocby dla
zmniejszenia cierpien psychicznych kobiety?
Czy moze moja kolezanka miala tak wielkiego pecha ze trafila na
nieczulych lekarzy?
Martwie sie o nia - bo calkiem niedawno wygrzebala sie z depresji -
ale bylo juz tak zle ze byla pod opieka psychiatry. Wyszla z tego,
wszystko zaczelo byc super. Na dodatek - zaszla w ciaze, wielka
radosc. A tu poronienie i na dodatek w ten sposob traktowane w
szpitalu...
Pozdrawiam
Agnieszka Mockałło
http://www.zwierzeta.cisza.pl/
Odpisujac na priv, usun "wytnij_to" z adresu
|