| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-02-03 14:55:17
Temat: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?Taki oto artykuł się tu ukazał, co na ten temat sądzicie?
krok pierwszy - ukazał się w numerze 4/15/2001
Co to znaczy być mężczyzną? Albo ściślej: co to znaczy być prawdziwym
mężczyzną? Tych pytań mężczyźni zwykle nie lubią sobie zadawać, bo
odpowiedzi mogą przysparzać im cierpień, kłopotów, albo też wciągać ich w
pułapki. Tym bardziej, że wiele do powiedzenia w tej kwestii mają również
kobiety, co nie zawsze mężczyznom odpowiada.
W poszukiwaniu własnej tożsamości
Próbując odpowiedzieć na powyższe pytanie, mężczyźni do niedawna jeszcze
stosunkowo rzadko używali swojego rozumu, racjonalnego myślenia czy
logicznego dyskursu. Pod tym względem znajdują się oni daleko za kobietami,
które już ponad ćwierć wieku temu nie tylko zaczęły poszukiwać odpowiedzi na
pytanie o własną tożsamość, ale także walczyły o to, by ich odpowiedzi
obowiązywały także mężczyzn. Mam na myśli ruchy feministyczne, które
wpłynęły nie tylko na stan świadomości wielu kobiet, ale także na
rozwiązania niektórych kwestii społecznych i politycznych. Dla kobiet
powodem do określenia na nowo swego miejsca w świecie była ich jawna
dyskryminacja, trwająca przez wieki.
Po kilkunastu latach rozwoju ruchów feministycznych także mężczyźni
zaczęli podejmować próby głębszego zrozumienia własnej natury, tożsamości i
roli. Można wskazać na dwa główne źródła tego zainteresowania: reakcja na
ruchy kobiet oraz rosnąca świadomość kryzysu, obejmującego z jednej strony
zjawiska cywilizacji - której kształt został nadany przez mężczyzn - a z
drugiej strony dominujący wśród mężczyzn szkodliwy styl życia.
Od kilkunastu lat w krajach zachodnich rośnie liczba różnego rodzaju
działań związanych z poszukiwaniem męskiej tożsamości. Są to formy działań
praktycznych z pogranicza autopsychoterapii, treningu, grupy męskiej
samoświadomości, męskie koła, gdzie rozmawia się o swoim życiu. Pojawiła się
tzw. literatura męska. Tak jak ruchy feministyczne zostały zdominowane przez
kłopoty kobiet z równością praw - również problemy mężczyzn nadają dynamikę
ich poszukiwaniom.
Kłopotów mężczyznom nie brakuje
Jednym z ważnych zjawisk kryzysowych jest praktyczna nieobecność ojców w
wychowywaniu dzieci. Mówiąc inaczej: deficyt obecności ojców ze względu na
ich pracę. Wynikają z tego dwa rodzaje negatywnych konsekwencji. Z jednej
strony dzieci są pozbawione bardzo ważnego źródła "pokarmu" potrzebnego im
do rozwoju, tego, co mężczyzna jako opiekun może wnosić do procesu
kształtowania uczuć - systemu wartości. Z drugiej strony doświadczenie
rodzicielstwa jest ważnym czynnikiem wzmacniającym rodzica, a deficyt tego
rodzaju doświadczeń stanowi niepowetowaną, choć zbyt rzadko uświadamianą
stratę. Wniosek ten może być inspiracją do zastanowienia się nad sobą.
Kolejnym problemem są pułapki związane z nałogami. Trzecim zagadnieniem
skłaniającym mężczyzn do zastanowienia się nad sobą są ich dolegliwości
psychosomatyczne, a szczególnie choroby wrzodowe, choroby układu krążenia,
nadciśnienie, niektóre postacie nowotworów. Dominującą rolę w ich
powstawaniu odgrywa styl życia, który wynika z wizji własnego życia i
własnej płci.
Czwarty obszar - to postawa przemocy, jedno z częstszych zjawisk
cywilizacyjnych. Zwykle mężczyźni są jej sprawcami. Warto jednak wiedzieć,
że przemoc odbija się od nich rykoszetem, powiększając rozmiary destrukcji.
Wreszcie można wymienić różnego rodzaju lęki i obawy. Mężczyźni skrzętnie je
ukrywają, bo to jedna z reguł charakterystyczna dla tej płci. Lęki mogą
skłaniać do zachowań przynoszących szkody albo im, albo otoczeniu - ale
przede wszystkim zatruwają życie. Mężczyźni doznają lęku w sprawach
związanych z seksem albo ze swoją pozycją.
Istnieje jeszcze więcej symptomatycznych zjawisk, które mogą dostarczać
impulsów do zastanawiania się nad swoim życiem, rolą, swoją tożsamością.
Nie jest łatwo być mężczyzną
Teza ta wywołuje uśmiech na twarzach kobiet, a u mężczyzn - kiedy
pozostają sami ze sobą i przekroczyli pierwszy próg szczerości - potaknięcie
głową. Sam wiele razy tego doświadczyłem.
Dlaczego stawanie się mężczyzną nie jest łatwe? Po pierwsze, nieobecność
ojców sprawia, że podstawową osobą towarzyszącą na początku drogi stawania
się mężczyzną jest kobieta. A naśladowanie jest jednym z podstawowych
sposobów uczenia się ważnych rzeczy w życiu. Młody mężczyzna, którym zajmuje
się głównie kobieta - nie wie, za kim powinien podążać. Oczywiście może nie
naśladować matki. Wyciąga ręce i trafia... w pustkę. Stara się ją wypełnić.
Często się zdarza, że matki nie są szczęśliwe w swoim współżyciu z
mężczyznami. Wobec tego próbują wychować syna tak, by stał się mężczyzną ich
marzeń. Im większe są realne braki, tym bardziej wyidealizowany staje się
ten obraz. Młody mężczyzna w którymś momencie potrzebuje więc aprobaty ze
strony innych mężczyzn i pragnie dostąpić rytuału inicjacji. Najczęściej
odbywa się ona za pomocą trochę starszych rówieśników - tą drogą nasz
bohater otrzymuje wiele bałamutnych stereotypów i głupich sądów na temat, co
to znaczy być mężczyzną. Przekonania te gloryfikują rolę picia alkoholu jako
warunku potwierdzania męskości, rolę agresywności, rolę deprecjonowania
kobiety, rolę wyczynowo-brutalnego seksu. To cztery podstawowe wzorce,
jakich nabywa się w tej szkole męskości. Zdumiewająca jest trwałość owych
przekonań, nawet przy dalszym prawidłowym przebiegu procesu dojrzewania; są
to bardzo kłopotliwe i destrukcyjne "prezenty".
W przypadku wielu mężczyzn szkołą męskości staje się wojsko - oparte na
apoteozie brutalności, nieczułości, zaprzeczania uczuciom. Ten trzeci etap
szkolenia także wyposaża mężczyzn w nauki, z którymi trudno żyć. Tak więc
przykładów wskazujących na to, że niełatwo być mężczyzną - to znaczy uzyskać
spokojne osadzenie w tej części własnej tożsamości, która wiąże się z
płcią - jest bardzo dużo.
>W pułapce stereotypów
Mężczyzna ma niełatwą i czasem wyboistą drogę do osiągnięcia męskości, a
więc do przekonania, że "jestem mężczyzną i jestem na swoim miejscu". Jego
męskość musi więc być potwierdzona przez innych mężczyzn, a także, niestety,
niekiedy przez kobiety. Jest on przekonany, że swą męskość musi udowodnić,
zademonstrować. Nierzadko ma wątpliwości, czy zrobił to w odpowiedni sposób.
To trudna droga i nie ma tutaj państwowych egzaminów. Wielu mężczyzn nosi w
sobie ślady zapisów dotyczących własnej płci, z którymi jest im trudno żyć,
które są balastem, obciążeniem. Oczywiście nie wszyscy. Wielu. Jak wielu?
Tego nie wiemy.
W jakich ważnych obszarach te bałamutne stereotypy dają o sobie znać? Po
pierwsze, są to sprawy związane z walką. Mężczyzna jest istotą walczącą. Do
tego jest przygotowany. Podąża za tym i próbuje pokonywać innych albo
demonstrować im swą męską moc, która najczęściej przybiera formę przemocy.
Dodajmy, że im większe ma on wątpliwości co do swojej mocy, tym bardziej
może być skłonny, żeby się nią popisywać.
W wieku dojrzewania obiektami, na których się demonstruje własną moc, są
rówieśnicy. Najczęściej słabsi. Ten stereotyp mężczyzny walczącego nasila
zjawiska związane z konfliktami i brutalnością. Chcąc zademonstrować swoją
moc, jeden mężczyzna musi jej pozbawić drugiego. To jest zamknięty krąg: po
to, żebym ja poczuł się mężczyzną walczącym, muszę zranić innego mężczyznę,
muszę odebrać mu moc. Przez to, że go poniżę albo pobiję, albo nastraszę -
uzyskam potwierdzenie mojej własnej. On dozna uszczerbku, który
prawdopodobnie skłoni go, by w jakichś innych okolicznościach zabrał moc
komuś innemu. Tak wyglądają kulisy szkoły, boiska, podwórka, wojska.
Mężczyźni łączą się w grupy w celu walki przeciwko innym mężczyznom. To
destrukcyjne sprzężenie zwrotne.
Drugi obszar - to stosunek do pracy. Męskość mierzona jest sukcesem w
karierze zawodowej. Różne mogą być mierniki wartości sukcesu, na przykład
kreatywność i pożyteczność. Takie podejście stwarza szansę na wewnętrzne
zharmonizowanie i konstruktywne potwierdzenie męskości. Jednak taki stosunek
do pracy jest bardziej typowy dla kobiet. Dla mężczyzn o wiele częściej
miernikiem wartości jest zajmowana pozycja, kariera, prestiż. Są oni gotowi
bardzo wiele pokonać i poświęcić, by wygrać tę walkę o uznanie.
Przeniesienie stereotypu mężczyzny walczącego na teren pracy bardzo
często okazuje się dla niego destrukcyjne, prowadzi bowiem do życia w
ciągłym stresie. Z jednej strony może przyczynić się do sukcesów zawodowych,
ale także utrudnia elastyczność negocjacji jako formy radzenia sobie w
trudnych sytuacjach zawodowych. Takie są ukryte źródła walki o sukces. Kiedy
mężczyzna osiąga swój cel, czyli karierę - nierzadko okazuje się, że
wypłata, jaką otrzymał, zawodzi jego oczekiwania. Jest to czynnik, który
może zmuszać go do dalszych poszukiwań i dalszej walki o sukces.
Przez uzyskanie podziwu nie można jednak skutecznie rozwiać wątpliwości
na temat własnej męskości. Jeżeli miarą wartości są rzeczy zewnętrzne - to
jest to studnia bez dna. Wcześniej wspomniałem, że często taki proces
utwierdzania swojej męskości jest charakterystyczny dla tych mężczyzn, u
którym kiedyś poczucie to zachwiano.
Sukces, nawet ogromny, nie może rozwikłać tego, co w środku. A w każdym
razie w niewielkim stopniu - nieproporcjonalnym. Kariery nie uszczęśliwiają,
chociaż niektórzy są o tym głęboko przekonani. Często jednak dochodzą do
takiego miejsca, z którego można już tylko spaść. Wtedy sięgają po alkohol
czy inne środki, które mają uśmierzyć pustkę i rozczarowanie. Zjawisko to
nazywa się kryzysem na szczycie. To typowa męska pułapka.
Trzeci obszar to seks. Potencja seksualna powinna być nieograniczona - to
tradycyjny i sprawiający kłopoty przekaz, który dociera do młodych mężczyzn.
Wyraża się on w mitologii "żelaznego penisa" i oznacza, że prawdziwy
mężczyzna powinien mieć takiego penisa, żeby się wdzierać w ciało kobiety
niezależnie od tego, czy ona tego chce, czy też nie, oraz że może tego
instrumentu używać do woli i nad nim panować. Jeśli tak się nie dzieje - to
ów fakt okazuje się nie tylko przykry dla mężczyzny, ale wręcz go
deprecjonuje.
Mit ten otrzymywany jest od grupy rówieśniczej, a także z przekazów
kulturowych i medialnych. Ma on cały szereg odniesień: akt seksualny
powinien być wykazaniem dominacji, przewagi nad kobietą. Mężczyzna musi ją
pokonać, a towarzyszy temu błędne przekonanie, że w gruncie rzeczy kobiety
to lubią. Ten rodzaj wizji męskości jest podsycany różnymi przechwałkami.
Stosunkowo wcześnie nastolatki "szpanują" opowiadaniami o swoich sukcesach w
tej dziedzinie. Werbalnie. Wyobraźnia wielu mężczyzn żywi się tego rodzaju
mitami. Skutki takiej edukacji są różnorakie: po pierwsze - torują drogę do
patologicznych form kontaktów mężczyzn i kobiet, po drugie - ten rodzaj
nastawienia do aktu seksualnego bardziej wiąże się z wtargnięciem,
zdobywaniem niż z pieszczotami i czułością.
Nastawienie takie okazuje się także podstawowym źródłem impotencji. Męski
narząd rozrodczy jest tak skonstruowany, że lęk, napięcie, zwątpienie oraz
nadmierna na nim koncentracja przeszkadzają w erekcji. Fakt ten staje się
źródłem frustracji, lęków czy cierpień. Działa tutaj sprzężenie zwrotne: im
bardziej mężczyzna się boi, tym mocniej doprowadza go to do gniewu. Tak
dochodzi do gwałtów, które w minimalnym stopniu zawierają sam akt seksualny.
Czwarty obszar - to szczególny rodzaj rozdarcia wewnętrznego. Mężczyźni
nie chcą się przyznawać do kobiecej części swej psychiki. Z jednej strony
mężczyzna twardy, silny, walczący, zwyciężający, z psychiką karmioną
prymitywną mitologią. Z drugiej - pełen niepowodzeń i słabości. Ten podział
na męską i kobiecą część jest zafałszowaniem - pomiędzy tymi dwoma aspektami
bardzo często nie ma bowiem pomostu.
Jak wydostać się z pułapki?
Przedstawiłem być może zbyt czarny obraz mężczyzn, pełen mroczności i
dramatów. Ale w takie pułapki mężczyźni wpadają, a robią to dość często i -
niestety - dość rzadko są tego świadomi. Nie znaczy to jednak, że pułapki i
manowce są męskim przeznaczeniem. Bycie mężczyzną nie oznacza pozostawania w
zaklętych kręgach schematów. Oznacza możliwość znalezienia dla siebie takich
obszarów, w których można cieszyć się atrybutami męskości mogącymi być
źródłem męskiej dumy. To jest męstwo, to zdolność tworzenia nowych dóbr i
wartości, to gotowość do odkrywania tajemnic świata, to zdolność do miłości,
do dawania opieki. Mężczyzna może być sobą wobec kobiety, wobec innych
mężczyzn, wobec świata, wobec samego siebie, pod warunkiem, że będzie
rozumiał podstawowe zadania i możliwości w każdym z tych obszarów. O tym,
jakie są to zadania - w następnych opowieściach.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-02-03 15:51:16
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?
Użytkownik "lume" <i...@f...prv.pl> napisał w wiadomości
news:a3jilv$jf0$1@news.tpi.pl...
> Taki oto artykuł się tu ukazał, co na ten temat sądzicie?
> krok pierwszy - ukazał się w numerze 4/15/2001
Ciekawy. Z jakiego pisma?
Ja dodam że to co tu mówia to rzeczy prymitywne, mające korzenie w
przeszłosci, a więc i naturalne
Ves
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 15:53:26
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?chyba to piasała kobieta :-D
andrzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 16:11:00
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?
> Ciekawy. Z jakiego pisma?
>
> Ja dodam że to co tu mówia to rzeczy prymitywne, mające korzenie w
> przeszłosci, a więc i naturalne
>
> Ves
>
> Nie podałem? Już, to było chyba Niebieska linia, dot. przemocy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 16:27:03
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?chyba.
i to taka, która ma problemy - przede wszystkim z sobą, a dopiero później z
facetami...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 17:45:45
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?
Użytkownik "lume" <i...@f...prv.pl> napisał w wiadomości
news:a3jilv$jf0$1@news.tpi.pl...
.
> Próbując odpowiedzieć na powyższe pytanie, mężczyźni do niedawna
jeszcze
> stosunkowo rzadko używali swojego rozumu, racjonalnego myślenia czy
> logicznego dyskursu.
Pod tym względem znajdują się oni daleko za kobietami,
Ciekawe, skąd tyle wynalazków udało im się popełnić przy tak rzadkim
posługiwaniu się rozumem. Kobiety niby takie myślące - i to racjonalnie na
dodatek :) - a w Polsce tylko Maryśka Skłodowska zaistniała, w dodatku grubo
po Mikołaju Koperniku.
. Mam na myśli ruchy feministyczne, które
> wpłynęły nie tylko na stan świadomości wielu kobiet, ale także na
rozwiązania niektórych kwestii społecznych i politycznych.
Jednakże mylisz ruch społeczny z wynalazczością i wybitnymi uzdolnieniami
naukowymi.
Jednym z ważnych zjawisk kryzysowych jest praktyczna nieobecność ojców w
> wychowywaniu dzieci.
A kiedy oni byli tacy obecni? Może w IX w. gdzie najmowali do swoich
bachorów niańki, guwernantki i drogich nauczycieli albo od 8-mego roku życia
ścigali w pole do pasienia krów, obrabiania pańszczyzny, akordowej 12-to
godzinnej roboty w fabryce lub sprzedawania nieopierzonych cipek na ulicy.
Historycznie rzecz biorąc dopiero druga polowa XX w. jest "wiekiem dziecka".
Wtedy bowiem w Europie ograniczono ucisk i okrutne wykorzystywanie dzieci,
traktowanie ich jak własność, jak przedmiot oraz zwrócono uwage na ich
specyficzne potrzeby.
Mówiąc inaczej: deficyt obecności ojców ze względu na ich pracę.
Uważasz, że dzieci w rodzinach, gdzie ojciec od kilkunastu lat pozostaje
bezrobotny i ma dla nich mnóstwo wolnego czasu, wychowują się lepiej?
Wynikają z tego dwa rodzaje negatywnych konsekwencji. Z jednej
> strony dzieci są pozbawione bardzo ważnego źródła "pokarmu" potrzebnego im
> do rozwoju, tego, co mężczyzna jako opiekun może wnosić do procesu
> kształtowania uczuć - systemu wartości.
I z jednej strony twierdzisz, że kobieta stoi intelektualnie nawet na
wyzszym poziomie niż meżczyzna, a z drugiej optujesz za patriarchalnym
modelem rodziny i to modelem, który w takim kształcie ma być przekazany
dzieciom: "ojciec-opiekun". Cóż to, samotna matka nie potrafi dobrze
wychować dzieci i stworzyć im szczęśliwego domu? Musi koniecznie mieć
opiekuna, jak dziwka uliczna alfonsa?
Z drugiej strony doświadczenie
> rodzicielstwa jest ważnym czynnikiem wzmacniającym rodzica, a deficyt tego
> rodzaju doświadczeń stanowi niepowetowaną, choć zbyt rzadko uświadamianą
> stratę.
Cóż, Judyta Harris ("Geny a wychowanie" )uważa, że to żadna strata Z
podobnych założeń od kilkudziesięciu lat, a w stosunku do rodów
arystokratycznych od kilkuset, wychodzi szkolnictwo angielskie, gdzie dzieci
z bogatych domów od 8-mego roku życia są wychowywane w szkołach z
internatem, a do domu przyjeżdżają tylko na wakacje. Jakoś nie widać, żeby
to wychowanie, z daleka od tatusiów i mamuś, czyniło z nich jednostki
patologiczne, o zaburzonym systemie wartości.
Trzecim zagadnieniem
> skłaniającym mężczyzn do zastanowienia się nad sobą są ich dolegliwości
> psychosomatyczne, a szczególnie choroby wrzodowe, choroby układu krążenia,
> nadciśnienie, niektóre postacie nowotworów. Dominującą rolę w ich
powstawaniu odgrywa styl życia, który wynika z wizji własnego życia i
własnej płci.
Nic podobnego. Np. choroby układu krążenia, niektóre nowotworowe i
nadciśnienie wynikają z predyspozycji dziedzicznych. Na resztę, kobiety
zapadają równie często jak mężczyźni.
> Czwarty obszar - to postawa przemocy, jedno z częstszych zjawisk
cywilizacyjnych. Zwykle mężczyźni są jej sprawcami.
Bo też poziom ich agresji zawarty jest w chromosomach płciowych. Do tego
dochodzi trening agresywności poprzez pełnienie ról związanych z plcią i
chemia /testosteron itp./
> Dlaczego stawanie się mężczyzną nie jest łatwe? Po pierwsze, nieobecność
ojców sprawia, że podstawową osobą towarzyszącą na początku drogi stawania
> się mężczyzną jest kobieta.
Nie kobieta, tylko grupa rówieśnicza!
A naśladowanie jest jednym z podstawowych
> sposobów uczenia się ważnych rzeczy w życiu.
A gdzieś Ty widział chłopaka, który będzie naśladował matkę ? Taki chłopiec
swoim zachowaniem przedstawiałby ciężką patologię! Chłopcy chętnie naśladują
liderów grupy, przyjaciół tej samej płci, szpanerów, punków, skinheadów,
solistów zespołów muzycznych, tramwajarzy, policjantów, aktorów, piłkarzy -
a nie swoje mamuśki!
Młody mężczyzna, którym zajmuje
> się głównie kobieta - nie wie, za kim powinien podążać.
Zapewniam Cię, że żadna zdrowa psychicznie matka nie będzie zajmowała się
młodym meżczyzną, bo on posiada juz taki stopień samodzielności, że potrafi
skarpetki wyprać, koszulę wyprasować i dziewczynę przygruchać. Najwyżej
obiad poda i naukę w LO sfinansuje.
Oczywiście może nie
> naśladować matki. Wyciąga ręce i trafia... w pustkę.
Bez przesady. Chłopiec nie siedzi do pełnoletniości w klatce. Już w wieku
kilku lat poznaje różnice między płciami o których matka może mu tak samo
opowiedzieć lub przeczytać jak ojciec.W wieku 30 miesięcy posługuje się
rodzajnikami "byłem, poszłem /am/" W wieku 7 lat, gdy dziecko idzie do
szkoły, źródła wiedzy o świecie ulegają ogromnemu poszerzeniu. W wieku
dojrzewania - kryzys autorytetów i wartości dotyczy zarowno matki jak i ojca
chłopca. Zresztą, jakiż zakres zachowań związanych z płcią może w domu
ujawniać mężczyzna? Prawie żaden, bo kobieta tak samo potrafi wbić gwóźdź w
ścianę, naprawić cieknący kran, usiąść przed TV i czytać gazetę ;). Pieprzył
mamusi przy synku przecież nie będzie. A czułość, serdeczność, pomoc okazują
sobie wszyscy członkowie rodziny. Zarówno mama tacie jak i odwrotnie.
Dziecko też "pomaga" przynosząc jakiś drobiazg, podając ściereczkę, odnosząc
śrubokręt na miejsce.
.
> Często się zdarza, że matki nie są szczęśliwe w swoim współżyciu z
mężczyznami. Wobec tego próbują wychować syna tak, by stał się mężczyzną ich
> marzeń.
To nie znaczy, że aktywnie wprowadzaja go w role związane z płcią. Ale jeśli
uważają, że prawdziwy meżczyzna powinien być grzeczny wobec kobiet,
przepuścić w drzwiach, podać płaszcz, utrzymać samodzielnie swoją rodzinę
zamiast pasożytować na teściach i cały szereg innych korzystnych społecznie
zachowań i próbują nauczyć tego syna, który w przeciwieństwie do
gburowatego, nieokrzesanego, leniwego prostaka, jakim może być tatuś , jest
jeszcze wyuczalny, to chyba dobrze.
. Młody mężczyzna w którymś momencie potrzebuje więc aprobaty ze strony
innych mężczyzn
Bynajmniej nie dzieje się to w "którymś momencie" ale od najmłodszych lat
życia. Chłopiec i dziewczynka niemal od zawsze potrzebują aprobaty
rówieśników, a zadaniem rodziców jest tak kierować wychowaniem, żeby ich
dzieci umiały sobie tę aprobatę pozyskać, żeby były lubiane i akceptowane w
grupie.
i pragnie dostąpić rytuału inicjacji. Najczęściej
> odbywa się ona za pomocą trochę starszych rówieśników - tą drogą nasz
> bohater otrzymuje wiele bałamutnych stereotypów i głupich sądów na temat,
co
> to znaczy być mężczyzną.
Cóż, jeśli należy do grupy głupich rówieśników, to i jego poglądy będą
głupie.
Przekonania te gloryfikują rolę picia alkoholu jako
> warunku potwierdzania męskości, rolę agresywności, rolę deprecjonowania
kobiety, rolę wyczynowo-brutalnego seksu. To cztery podstawowe wzorce,
> jakich nabywa się w tej szkole męskości.
Tu już piszesz o patologii i hołocie wychowanej na ulicy
Zdumiewająca jest trwałość owych
> przekonań, nawet przy dalszym prawidłowym przebiegu procesu dojrzewania;
Prawidłowym? Przecież w tym momencie kończy się prawidłowe dojrzewanie a
zaczyna wpływ subkultury.
> W przypadku wielu mężczyzn szkołą męskości staje się wojsko - oparte na
apoteozie brutalności, nieczułości, zaprzeczania uczuciom. Ten trzeci etap
> szkolenia także wyposaża mężczyzn w nauki, z którymi trudno żyć.
Zapewne przychodzą do tego wojska jako nieskalane anioły a opuszczają go
jakopsychopaci :).
>
>
> >W pułapce stereotypów
>
>
> Mężczyzna ma niełatwą i czasem wyboistą drogę do osiągnięcia męskości,
a
> więc do przekonania, że "jestem mężczyzną i jestem na swoim miejscu". Jego
> męskość musi więc być potwierdzona przez innych mężczyzn, a także,
niestety,
> niekiedy przez kobiety.
Dlaczego niestety? Kobiety bywają przecież tak pobłażliwe w swoich ocenach i
tak niewiele im potrzeba do szczęścia ;)
Mężczyzna jest istotą walczącą. Do
> tego jest przygotowany.
Czyżby? Ludzie kulturalni nie uważają ani pięści ani wyzwiska za argument
siły.
Podąża za tym i próbuje pokonywać innych albo
> demonstrować im swą męską moc, która najczęściej przybiera formę przemocy.
> Dodajmy, że im większe ma on wątpliwości co do swojej mocy, tym bardziej
> może być skłonny, żeby się nią popisywać.
> W wieku dojrzewania obiektami, na których się demonstruje własną moc,
są
> rówieśnicy. Najczęściej słabsi. Ten stereotyp mężczyzny walczącego nasila
> zjawiska związane z konfliktami i brutalnością. Chcąc zademonstrować swoją
> moc, jeden mężczyzna musi jej pozbawić drugiego.
Nie przesadzaj. 17-to letni szczyl, który napadł na mojego 11-to latka i
odebrał mu komórę, to ani demonstrant siły ani mężczyzna. Ot, gówniany,
niedojrzały nawet metrykalnie bandziorek
To jest zamknięty krąg: po
> to, żebym ja poczuł się mężczyzną walczącym, muszę zranić innego
mężczyznę,
Ty musisz, czy też projektujesz na innych swoje kompleksy?
Tak wyglądają kulisy szkoły, boiska, podwórka, wojska.
Nie, nie tak wyglądają, bo mężczyzna nie chodzi do szkoły, nie goni po
podwórku, ani nie gra w piłkę na osiedlowym boisku. Ludzie z tych kręgów, to
wciąż jeszcze chłopcy.
> Mężczyźni łączą się w grupy w celu walki przeciwko innym mężczyznom.
A słyszałeś o gangach MŁODOCIANYCH?
.
> Drugi obszar - to stosunek do pracy. Męskość mierzona jest sukcesem w
> karierze zawodowej. Różne mogą być mierniki wartości sukcesu, na przykład
> kreatywność i pożyteczność. Takie podejście stwarza szansę na wewnętrzne
> zharmonizowanie i konstruktywne potwierdzenie męskości. Jednak taki
stosunek
> do pracy jest bardziej typowy dla kobiet. Dla mężczyzn o wiele częściej
> miernikiem wartości jest zajmowana pozycja, kariera, prestiż. Są oni
gotowi
> bardzo wiele pokonać i poświęcić, by wygrać tę walkę o uznanie.
> Przeniesienie stereotypu mężczyzny walczącego na teren pracy bardzo
> często okazuje się dla niego destrukcyjne, prowadzi bowiem do życia w
> ciągłym stresie. Z jednej strony może przyczynić się do sukcesów
zawodowych,
> ale także utrudnia elastyczność negocjacji jako formy radzenia sobie w
> trudnych sytuacjach zawodowych. Takie są ukryte źródła walki o sukces.
Tu się z Tobą zgodzę i dodam jeszcze, że jest to szlachetna forma
rywalizacji. Nie musi być ona samotną walką, ale jest najczęściej pracą
zespołową i sukcesem zespołowym. Religa i zespół odkryli bakterie
naprawiające serce. Nie sądzę, aby ten sukces przyczynił się do destrukcji
jego twórców. Zresztą bez ambicji i rywalizacji nie ma postępu.
> Przez uzyskanie podziwu nie można jednak skutecznie rozwiać wątpliwości
> na temat własnej męskości.
Można, ale o to musiałbyś zapytać wielkich tego świata - Bocellego,
Pendereckiego, Inglesiasa na przykład. Są to meżczyźni otoczeni podziwem z
racji swoich talentów zawodowych.
.
> Sukces, nawet ogromny, nie może rozwikłać tego, co w środku. A w każdym
razie w niewielkim stopniu -
Byc może sukces nie likwiduje skłonnosci neurotycznych, ale czy neurotycy są
zdolni do sukcesu?
Kariery nie uszczęśliwiają,
> chociaż niektórzy są o tym głęboko przekonani.
Czy neurotycy są zdolni do szczęścia? W każdym razie szczęśliwym mozna być w
biedzie i w bogactwie. Kariera na pewno w istotnym stopniu przyczynia się do
szczęścia tak, jak klęska do nieszczęścia.
Często jednak dochodzą do
> takiego miejsca, z którego można już tylko spaść. Wtedy sięgają po alkohol
> czy inne środki, które mają uśmierzyć pustkę i rozczarowanie. Zjawisko to
> nazywa się kryzysem na szczycie. To typowa męska pułapka.
Nie. Dla każdego miejsce to jest indywidualnie określone. A o skłonnościach
do alkoholizmu też decydują geny.
> Trzeci obszar to seks. Potencja seksualna powinna być nieograniczona -
to
> tradycyjny i sprawiający kłopoty przekaz, który dociera do młodych
mężczyzn.
> Wyraża się on w mitologii "żelaznego penisa" i oznacza, że prawdziwy
> mężczyzna powinien mieć takiego penisa, żeby się wdzierać w ciało kobiety
> niezależnie od tego, czy ona tego chce, czy też nie,
Czyli prawdziwy mężczyzna to Twoim zdaniem - gwałciciel?
oraz że może tego
> instrumentu używać do woli i nad nim panować. Jeśli tak się nie dzieje -
to
> ów fakt okazuje się nie tylko przykry dla mężczyzny, ale wręcz go
deprecjonuje.
Co, że nie ma króliczej potencji :) ?
> Mit ten otrzymywany jest od grupy rówieśniczej, a także z przekazów
> kulturowych i medialnych. Ma on cały szereg odniesień: akt seksualny
> powinien być wykazaniem dominacji, przewagi nad kobietą. Mężczyzna musi ją
> pokonać, a towarzyszy temu błędne przekonanie, że w gruncie rzeczy kobiety
> to lubią. Ten rodzaj wizji męskości jest podsycany różnymi przechwałkami.
> Stosunkowo wcześnie nastolatki "szpanują" opowiadaniami o swoich sukcesach
w
> tej dziedzinie. Werbalnie.
Cos mi się wydaje, że jesteś nastolatkiem, który uważa sie za mężczyznę.
Albo nie dorosłeś jeszcze.
. Męski
> narząd rozrodczy jest tak skonstruowany, że lęk, napięcie, zwątpienie oraz
> nadmierna na nim koncentracja przeszkadzają
Kobiecy narząd też jest tak zbudowany, że przeszkadzają mu identyczne rzeczy
:)
Dorrit
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 18:56:17
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?- A JA UWAZAMNiech sobie pisze kto chce ioi co chce, ale ja kobitki uważam za fajne
maskotki, rozumne stworzenia, i strasznie kochane. Nigdy zadnej z nich nie
zrobilbym krzywdy, no moze za jednym wyjątkiem. Moglbym je zacalowac na
smierc.
Baby są ok.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 18:58:57
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?
> Cos mi się wydaje, że jesteś nastolatkiem, który uważa sie za mężczyznę.
> Albo nie dorosłeś jeszcze.
Ale to chyba nie do mnie?
Bop ja to nastoplatkiem byłem kilkanaście lat temu. A artykuł nie jest mój,
tylko w pełni zacytowany, to znaczy skopiowany.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 19:42:29
Temat: Re: Prawdziwy mężczyzna - kim jest dla was kobiet?
Użytkownik "lume" <i...@f...prv.pl> napisał w wiadomości
news:a3jilv$jf0$1@news.tpi.pl...
> Taki oto artykuł się tu ukazał, co na ten temat sądzicie?
> krok pierwszy - ukazał się w numerze 4/15/2001
>
> Co to znaczy być mężczyzną?
Uważam, że popularyzowanie problematyki mężczyzn jest wręcz niezbędne.
Bardzo podobał mi się ten artykuł i dziękuję za jego zamieszczenie na
Grupie.
Powstał urząd pełnomocnika do spraw równego statusu płci (kobiet i
mężczyzn). Jest to oczywiście kobieta w randze ministra. A gdzie w tym
wszystkim są mężczyźni? Organizacji kobiecych w Polsce jest kilka tysięcy,
a organizacji męskich tyle ile palców u jednej ręki. Panowie, uważam, że
stanowicie gatunek na wymarciu i my kobiety musimy Was wziąć pod ochronę z
wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami:))). Marzy mi się
aby Panowie zaczęli się organizować, aby powstała zdrowa konkurencja.
Uwzględniając fakt, że wiek XXI to wiek kobiet i działań charytatywnych
(domena kobiet) jesteście na straconej pozycji. Czas się opamietać i wziąć
się solidnie za robotę, dla swojego dobra. I tego Panom serdecznie
życzę:))) Pozdrawiam!
Elizabeth
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-03 21:12:34
Temat: Do ElizabethElizabeth, dlaczego nie odpisujesz Grzegorzowi? - On jeszcze żyje... i truje
się pewnymi lekami... Pozdrawiam cię gorąco, i życzę powodzenia w tym co
robisz. U mnie wszystko wraca do normy, jak widzisz zaczynam szaleć, co
uciebie, jak twoja grupa, daj znać ale już prywatnie...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |