Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Prostytucja - charakter czy zawod

Grupy

Szukaj w grupach

 

Prostytucja - charakter czy zawod

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-10-03 19:04:09

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 3 Oct 2002 11:12:35 +0200, "tren R" <t...@2...achtung.pl>
wrote:

>zgoda. natomiast mogę preferować taki model państwa? ;-)

Hmm. Jeszcze się nad tym zastanowię ;-))

>a imho nie jest. Jest własnie taka sama sprawa jak hydraulika
>czy medycyna. władze powinien sprawować mądry człowiek
>a nie "społeczeństwo".

Uściślijmy: zależy o czym mówimy. Funkcje, które określa się zazwyczaj
jako wykonawcze, oczywiście wymagają odpowiednich kompetencji. Czym
innym jest jednak wyznaczanie "kierunku postępowania". Określony
kształt polityki zależy zawsze od rozstrzygnięć aksjologicznych. Co
jest celem państwa? Jakie wartości państwo powinno realizować? Na te
pytania nie odpowie żaden "fachowiec".

>sugerujesz przeprowadzanie referendum w kwestiach etycznych?

Co masz na myśli pisząc o referendum "w kwestiach etycznych"?
Formułowanie zasad etycznych poprzez referendum oczywiście nie ma
sensu. Zasady takie nie muszą być w żaden sposób sformalizowane.
Natomiast nie widzę niczego złego w organizowaniu referendów
dotyczących rozstrzygnięć prawnych. Te z kolei bardzo często mają
ścisły związek z etyką.

>oczywiscie że jest problemem. niekiedy większym niekiedy mniejszym.
>natomiast nie zgadzam sie ze musi isyniec związek między stara idea
>a nową. mówiąc o polsce i systemie wartości, miałem na myśli
>przeskok od tradycyjnych wartości do kultu wolności. IMHO nastapiło
>to bardzo szybko i lud wykazał się dużą elastycznością.

Nie zgodzę się z tym. Ten kult wolności, o którym piszesz, w dużym
stopniu był właśnie elementem naszych tradycyjnych wartości. Polska
faktycznie należy do zachodniego kręgu kulturowego, który wolność
traktuje bardzo poważnie. Z różnych powodów idea wolności mogła
wydawać się przytłumiona kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Nie
znaczy to jednak, że jest ona czymś nowym w naszym społeczeństwie. Tu
zresztą należy szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego wolność "przyjęła
się" w Czechach, Polsce czy na Węgrzech, a nie udało się to w Rosji
czy na Ukrainie. Otóż dla Rosjan czy Ukraińców wolność w istocie jest
"nową ideą". I MZ podzieli los wszystkich całkowicie nowych idei
(czytaj: poniesie klęskę).

>zauważ też że cału czas opowiadał się za silna władzą prezydencką.

Dla mnie przykładem silnej władzy prezydenckiej jest system
amerykański. Dla LW silna władza prezydencka to władza bez ponoszenia
odpowiedzialności. Charakterystyczna raczej dla republiki bananowej.

>> Skoro tak, to poproszę o informację, jakimi poglądami pogardzam. W
>> pewnych okolicznościach jestem skłonny poddać się samobiczowaniu. (..) W
>każdym
>> razie czekam na wyjaśnienia ;-))
>"psuje sobie oczy" - dla mnie okreslenie pejoratywne
>mam dalej tłumaczyć? ;-)

Hehe. To był oczywiście żart. Sam psuję sobie oczy różnymi rzeczami.
Zresztą warto ratować duszę nawet za cenę zepsutych oczu ;-)))

Pozdro,
--
Amnesiac

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-10-04 07:42:37

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl> szukaj wiadomości tego autora

Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Amnesiac> osmielil sie napisac:

> Określony
> kształt polityki zależy zawsze od rozstrzygnięć aksjologicznych. Co
> jest celem państwa? Jakie wartości państwo powinno realizować? Na te
> pytania nie odpowie żaden "fachowiec".

dlaczego? niby czemu ma nie odpowiedziec?
IMHO odpowie lepiej niz grono fachowcow

> Co masz na myśli pisząc o referendum "w kwestiach etycznych"?
> Formułowanie zasad etycznych poprzez referendum oczywiście nie ma
> sensu. Zasady takie nie muszą być w żaden sposób sformalizowane.

nie jestem przekonany do tego iz zasady takie nie musza byc sformalizowane
dlaczego? bo sie nie da? da sie. bo kazdy ma inna etyke? niemozliwe.
wiec czemu?

> Natomiast nie widzę niczego złego w organizowaniu referendów
> dotyczących rozstrzygnięć prawnych. Te z kolei bardzo często mają
> ścisły związek z etyką.

nie do konca rozumiem jakie problemy prawne masz na mysli

>> mówiąc o polsce i systemie wartości, miałem na myśli
> >przeskok od tradycyjnych wartości do kultu wolności. IMHO nastapiło
> >to bardzo szybko i lud wykazał się dużą elastycznością.

> Nie zgodzę się z tym. Ten kult wolności, o którym piszesz, w dużym
> stopniu był właśnie elementem naszych tradycyjnych wartości.

chodzilo mi raczej o postawy - za czasow komuny nasz deklarowany
swiatopoglad
byl zdecydowanie katolicki i zasady, wartosci odnosily sie do niego.
tymczasem po kilku latach wolnej polski mamy rzecz nieco inna. owszem
jakas czesc osob zachowala ten kregoslup. ale imho wzrosla liczba postaw
sprzecznych z wczesniej ogolnie uznawanymi zasadami.

> Dla LW silna władza prezydencka to władza bez ponoszenia
> odpowiedzialności. Charakterystyczna raczej dla republiki bananowej.

na jakiej podstawie tak twierdzisz?
bo ciekawe dla mnie jest to, jak mozna obarczyc odpowiedzialnoscia kogos
kto nie mial zadnych prerogatyw do podejmowania kluczowych decyzji.
oraz tych mniej kluczowych. przypomnijmy - inicjatywa ustawodawcza
jaka mial LW dawala mu prawo proponowania ustaw. (na studiach robilem
referat
o kampanii wyborczej i posiadalem szczegolowe dane nt tego ile inicjatyw
wyszlo od prezydenta, a ile z nich zostalo odrzuconych - ponad 90% z tego co
pamiętam).
cos jeszcze..? prawo veta? ha..! mianowanie premiera? z jakiego
ugrupowania..? ha..!
wiec czem,u zarzucasz mu brak odpowiedzialnosci?
jakbym slyszal wybiorczą ;-))

> Hehe. To był oczywiście żart. Sam psuję sobie oczy różnymi rzeczami.
> Zresztą warto ratować duszę nawet za cenę zepsutych oczu ;-)))

oby tylko mozna bylo cos jeszcze potem zobaczyc.. ;-))
pzdr

--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-04 08:52:44

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 4 Oct 2002 09:42:37 +0200, "tren R" <t...@2...achtung.pl>
wrote:

>> Określony
>> kształt polityki zależy zawsze od rozstrzygnięć aksjologicznych. Co
>> jest celem państwa? Jakie wartości państwo powinno realizować? Na te
>> pytania nie odpowie żaden "fachowiec".
>dlaczego? niby czemu ma nie odpowiedziec?

A - przepraszam - jakiego rodzaju fachowiec może udzielić odpowiedzi
na te pytania? Jaki typ wiedzy należy posiadać, by być kompetentnym w
kwetiach moralnych? Co stanowi kryterium fachowości w tej materii?

>> Co masz na myśli pisząc o referendum "w kwestiach etycznych"?
>> Formułowanie zasad etycznych poprzez referendum oczywiście nie ma
>> sensu. Zasady takie nie muszą być w żaden sposób sformalizowane.
>nie jestem przekonany do tego iz zasady takie nie musza byc sformalizowane
>dlaczego? bo sie nie da? da sie. bo kazdy ma inna etyke? niemozliwe.
>wiec czemu?

Z tego samego powodu, dla którego nie ma sensu przeprowadzać
referendum w kwestii znaczenia słów. Mądrość etyczna jest artykułowana
na różne sposoby. Nie ma potrzeby formalizowania jej w "księgach" czy
dokumentach urzędowych. Choć oczywiście jest to możliwe. Pytanie: po
co?

>> Natomiast nie widzę niczego złego w organizowaniu referendów
>> dotyczących rozstrzygnięć prawnych. Te z kolei bardzo często mają
>> ścisły związek z etyką.
>nie do konca rozumiem jakie problemy prawne masz na mysli

Praktycznie wszystkie. Każdy akt ustawodawczy wymaga przyjęcia
określonych założeń aksjologicznych. Dotyczyć to może również decyzji
podejmowanych w referendum.

>> Nie zgodzę się z tym. Ten kult wolności, o którym piszesz, w dużym
>> stopniu był właśnie elementem naszych tradycyjnych wartości.
>chodzilo mi raczej o postawy - za czasow komuny nasz deklarowany
>swiatopoglad
>byl zdecydowanie katolicki i zasady, wartosci odnosily sie do niego.
>tymczasem po kilku latach wolnej polski mamy rzecz nieco inna. owszem
>jakas czesc osob zachowala ten kregoslup. ale imho wzrosla liczba postaw
>sprzecznych z wczesniej ogolnie uznawanymi zasadami.

Temat sam w sobie jest już bardzo ciekawy. Zacznijmy od tego, że
katolicyzm był tylko jednym z elementów "typowego" światopoglądu za
komuny. Można dodać, że nawet ten katolicyzm był z reguły
powierzchowny (MZ co najmniej połowa polskich katolików nie zna
podstaw doktryny swojego kościoła). Po upadku komuny niektóre wartości
dotychczas wyznawane przez Polaków zaczęły popadać ze sobą w konflikt.
Wartości "katolickie" zaczęły być odbierane jako sprzeczne np. z
zasadą wolności wyboru (ta zasada również jest bardzo głęboko
zakorzeniona). Różnie rozstrzygano tego typu konflikty, jednak
podkreślam: toczyły się one między wartościami obecnymi w naszej
kulturze od dawna. Oczywiśie pojawiły się nowe elementy, ale bardzo
szybko zostały powiązane ze starymi. BTW właśnie konflikty między
wyznawanymi wartościami są siłą napędową zmian postaw. Jest to jednak
proces rozłożony w czasie.

>> Dla LW silna władza prezydencka to władza bez ponoszenia
>> odpowiedzialności. Charakterystyczna raczej dla republiki bananowej.
>na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Na podstawie pogardy dla prawa, jaką LW demonstrował. Przykład:
odwołanie M. Markiewicza z Krajowej Rady RTV. MZ brak szacunku dla
prawa w Polsce jest podstawową przyczyną bałaganu.

>bo ciekawe dla mnie jest to, jak mozna obarczyc odpowiedzialnoscia kogos
>kto nie mial zadnych prerogatyw do podejmowania kluczowych decyzji.
>oraz tych mniej kluczowych. przypomnijmy - inicjatywa ustawodawcza
>jaka mial LW dawala mu prawo proponowania ustaw. (na studiach robilem
>referat
>o kampanii wyborczej i posiadalem szczegolowe dane nt tego ile inicjatyw
>wyszlo od prezydenta, a ile z nich zostalo odrzuconych - ponad 90% z tego co
>pamiętam).
>cos jeszcze..? prawo veta? ha..! mianowanie premiera? z jakiego
>ugrupowania..? ha..!

Mały komentarz do systemu politycznego RP. Przyczyną bałaganu w dużym
stopniu istotnie były błędne rozwiązania ustrojowe. Należało się
zdecydować albo na system prezydencki a la USA (LW pewnie nie
podobałby się, bo tam prezydent nie może straszyć rozwiązaniem
parlamentu), albo tzw. kanclerski a la Niemcy (przerzucając faktyczną
władzę wykonawczą na premiera). Wybrano niestety coś pośredniego, na
wzór Francji. Zapomniano jednak, że we Francji kultura polityczna stoi
na wyższym poziomie niż u nas, więc system "mieszany" nie może się w
Polsce sprawdzić. Z drugiej strony, Wałęsa kandydując powinien znać
uprawnienia prezydenta RP. Mała konstytucja w gruncie rzeczy nie
osłabiła władzy głowy państwa. Co do inicjatywy ustawodawczej
prezydenta, to - jeśli dobrze pamiętam - dużo tego nie było. Pisanie
ustaw było chyba dla LW zbyt nudnym zajęciem. Zresztą nie jestem
pewien czy LW wie co to jest dziennik ustaw.

>wiec czem,u zarzucasz mu brak odpowiedzialnosci?

Zarzuciłem mu nie tyle brak odpowiedzialności ile marzenie o
prezydenturze bez ponoszenia odpowiedzialności.

>jakbym slyszal wybiorczą ;-))

Rozumiem, że to jest zarzut ;-))

Pozdro,
--
Amnesiac

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 07:32:52

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl> szukaj wiadomości tego autora

Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Amnesiac> osmielil sie napisac:

> A - przepraszam - jakiego rodzaju fachowiec może udzielić odpowiedzi
> na te pytania? Jaki typ wiedzy należy posiadać, by być kompetentnym w
> kwetiach moralnych? Co stanowi kryterium fachowości w tej materii?

dziewiczy rumieniec ;-)
w takim razie przeciwstawiajac antyteze - czy taka wiedze posiada lud
ergo jego reprezentanci? czy lud aby sie dogadac nie musi chadzac na
kompromisy?
czy kompromisy sa dopuszczalne w kwestiach moralnych?

>. Mądrość etyczna jest artykułowana
> na różne sposoby. Nie ma potrzeby formalizowania jej w "księgach" czy
> dokumentach urzędowych. Choć oczywiście jest to możliwe. Pytanie: po
> co?

jak to po co? wlasnie dlatego, aby zasady byly jasne i dostepne dla
wszystkich.
czy nie taka jest tez cecha dekalogu? wychodzisz z zalozenia ze praw
moralnych
nie nalezy kodyfikowac, ja zas ze nalezy. i tu chyba nastapi koniec watku
;-))
(zmierzam ku końcowi bo czas zanudzenia grupy naszymi trelami dawno juz
chyba minal:-))

> Temat sam w sobie jest już bardzo ciekawy. Zacznijmy od tego, że
> katolicyzm był tylko jednym z elementów "typowego" światopoglądu za
> komuny. Można dodać, że nawet ten katolicyzm był z reguły
> powierzchowny (MZ co najmniej połowa polskich katolików nie zna
> podstaw doktryny swojego kościoła). Po upadku komuny niektóre wartości
> dotychczas wyznawane przez Polaków zaczęły popadać ze sobą w konflikt.
> Wartości "katolickie" zaczęły być odbierane jako sprzeczne np. z
> zasadą wolności wyboru (ta zasada również jest bardzo głęboko
> zakorzeniona).

wlasnie tu moim zdaniem lezy problem - powierzchownosc.
jesli wiara jest gleboka, nie ma problemow lezacych na lini
wiara-wolnosc. nie chce agitowac, ale dla mnie gleboka wiara = wolnosc.
dodam ze nie jestem katolikiem.
a przynajmniej nie mam prawa tak o sobie powiedziec - nie spelniam wielu
warunków ;-)
a moze i chcialbym. ale to tak na marginesie, ktory potrzebny byl w pewnym
celu ;-)

> BTW właśnie konflikty między
> wyznawanymi wartościami są siłą napędową zmian postaw.

czy brak wartosci = wartosc?

> Na podstawie pogardy dla prawa, jaką LW demonstrował. Przykład:
> odwołanie M. Markiewicza z Krajowej Rady RTV. MZ brak szacunku dla
> prawa w Polsce jest podstawową przyczyną bałaganu.

o nie misiu. gdyby tylko doszukano sie uchybien prawnych, lechu nie moglby
funkcjonowac poza prawem. co innego slynna falandyzacja, co zreszta IMHO
uwazam za
niezle etykietkowanie. wiele spraw rozwiazuje sie interpretujac prawo w te
albo wewte.
natomiast w tym wypadku byla to falandyzacja. o.k.
co do markiewicza - nie wiem o czym mowisz dokladnie, poniewaz
organem powolujacym markiewicza byw naonczas prezydent - wiec
kto mialby go odwolac? sprecyzuj zarzut. a co do bałaganu - masz
rację, racje i jeszcze raz rację.

> Mały komentarz do systemu politycznego RP. Przyczyną bałaganu w dużym
> stopniu istotnie były błędne rozwiązania ustrojowe. Należało się
> zdecydować albo na system prezydencki a la USA (LW pewnie nie
> podobałby się, bo tam prezydent nie może straszyć rozwiązaniem
> parlamentu),

"straszenie" jak to nazywasz bylo jednym z niewielu manewrow
jakie mogl wykonac prezydent. i tez nie we wszystkich przypadkach.

> Wybrano niestety coś pośredniego, na
> wzór Francji. Zapomniano jednak, że we Francji kultura polityczna stoi
> na wyższym poziomie niż u nas, więc system "mieszany" nie może się w
> Polsce sprawdzić.

wybrano, zapomniano --> kto wybieral, zapominal? lech?

>. Pisanie
> ustaw było chyba dla LW zbyt nudnym zajęciem. Zresztą nie jestem
> pewien czy LW wie co to jest dziennik ustaw.

ciekawe. ciekawe jest ze smiejesz sie z czlowieka, dzieki ktoremu mozesz sie
smiac.
ale voila - wlasnie po to to robil. co do pisania ustaw, nie sadze aby lw
nudzil sie ich pisaniem.
od tego mial sztab nudziarzy_prawnikow. ale oni tez pewnei nie wiedzieli co
to dziennik ustaw.
przez caly czas zajeci byli lamaniem prawa.

> Zarzuciłem mu nie tyle brak odpowiedzialności ile marzenie o
> prezydenturze bez ponoszenia odpowiedzialności.

no ale to jedna z niewielu osob jakie znam, ktora nie uchyla sie od
odpowiedzialnosci.
nie przyjmowanie absurdalnych zarzutow jest czyms innym od braku
odpowiedzialnosci.

> >jakbym slyszal wybiorczą ;-))
> Rozumiem, że to jest zarzut ;-))

zdziwienie?
pzdr

--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 15:34:50

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 7 Oct 2002 09:32:52 +0200, "tren R" <t...@2...achtung.pl>
wrote:

>w takim razie przeciwstawiajac antyteze - czy taka wiedze posiada lud
>ergo jego reprezentanci? czy lud aby sie dogadac nie musi chadzac na
>kompromisy?
>czy kompromisy sa dopuszczalne w kwestiach moralnych?

Doszliśmy tutaj do kwestii fundamentalnej: czym w ogóle jest etyka.
Wiele mówi już sama etymologia słowa "etyka". W jęz. greckim
'ethikos' = zwyczajowy, 'ethos' = zwyczaj. Można więc zdefiniować
"etykę" - jako ogół norm uznawanych w danej społeczności. Etyka jest
więc nierozerwalnie związana z konkretną wspólnotą osób. Jakakolwiek
byłaby forma artykulacji tych norm, przesądzająca będzie zawsze zgoda
określonej społeczności. Możesz tę społeczność nazwać ludem. Jedyne,
co mogą zrobić "fachowcy" od etyki, to wyartykułować zakodowane w
świadomości społecznej przeświadczenia. Akceptacja tych artykulacji i
tak jednak bedzie należała do społeczności.
Teraz krótko o tych kompromisach. Otóż lud nie musi się "dogadywać" w
kwestiach etycznych. Takie postrzeganie tego zagadnienia zakłada
atomistyczną wizję społeczeństwa (jest ona MZ całkowitym
nieporozumieniem). Że to niby "jednostki" negocjują ze sobą zasady
etyczne. To nie tak. Uczestnicy życia społecznego faktycznie wspólnie
odkrywają znaczenia pojęć moralnych, zakodowanych w ich codziennych
praktykach. Etykę można porównać do języka. Ten ostatni również tworzy
się w wyniku relacji interpersonalnych. Jest w 100 proc. konstruktem
społecznym, ale jego tworzenie nie odbywa się przecież na zasadzie
kompromisów.

>jak to po co? wlasnie dlatego, aby zasady byly jasne i dostepne dla
>wszystkich.

To jest oświeceniowy przesąd. Artykulacja zasad etycznych może być
bardzo rozmaita. Normy tego typu mogą być zawarte w literaturze,
pamięci historycznej, tradycji itd. Kodyfikacja zasad ma tę wadę, że
nie uwzględnia dynamiki norm etycznych. Każde społeczeństwo zmienia
się w czasie, a w konsekwencji wartości, które uznaje ono za istotne.

>czy nie taka jest tez cecha dekalogu?

Dekalog jest w gruncie rzeczy treściowo pusty. Rozstrzygająca jest
interpretacja przykazań, a ta zmienia się w czasie.

>wychodzisz z zalozenia ze praw
>moralnych
>nie nalezy kodyfikowac, ja zas ze nalezy. i tu chyba nastapi koniec watku
>;-))

:-))

>(zmierzam ku końcowi bo czas zanudzenia grupy naszymi trelami dawno juz
>chyba minal:-))

Myslisz, że ktoś to czyta poza nami?

>wlasnie tu moim zdaniem lezy problem - powierzchownosc.
>jesli wiara jest gleboka, nie ma problemow lezacych na lini
>wiara-wolnosc. nie chce agitowac, ale dla mnie gleboka wiara = wolnosc.
>dodam ze nie jestem katolikiem.
>a przynajmniej nie mam prawa tak o sobie powiedziec - nie spelniam wielu
>warunków ;-)
>a moze i chcialbym. ale to tak na marginesie, ktory potrzebny byl w pewnym
>celu ;-)

Ciekawe w jakim ;-))

>> BTW właśnie konflikty między
>> wyznawanymi wartościami są siłą napędową zmian postaw.
>czy brak wartosci = wartosc?

Nie. Z czego to wywnioskowałeś?

>o nie misiu. gdyby tylko doszukano sie uchybien prawnych, lechu nie moglby
>funkcjonowac poza prawem. co innego slynna falandyzacja, co zreszta IMHO

Niestety pudło. Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z
konstytucją decyzji LW. I co? I nic.

>co do markiewicza - nie wiem o czym mowisz dokladnie, poniewaz
>organem powolujacym markiewicza byw naonczas prezydent - wiec
>kto mialby go odwolac? sprecyzuj zarzut.

Otóż właśnie. Zasada kadencyjności ma tę specyficzną cechę, że
powołanego na dane stanowisko nie_można odwołać przed upływem kadencji
(z wyjątkiem okoliczności przewidzianych prawem, zresztą nawet wówczas
zwykle inny organ odwołuje). Chodzi o zapewnienie politycznej
niezależności pewnych stanowisk w państwie (np. prezes NIK, RPO,
członkowie KRRTV właśnie). Tę zasadę LW złamał. Jednak przede
wszystkim złamał prawo, dając tym samym niechlubny przykład innym :-((

>> Wybrano niestety coś pośredniego, na
>> wzór Francji. Zapomniano jednak, że we Francji kultura polityczna stoi
>> na wyższym poziomie niż u nas, więc system "mieszany" nie może się w
>> Polsce sprawdzić.
>wybrano, zapomniano --> kto wybieral, zapominal? lech?

Konstytucję uchwalał oczywiście parlament. Postulaty LW jednak również
stały na gruncie systemu francuskiego, więc próba usprawiedliwienia go
nie powiodła się.

>ciekawe. ciekawe jest ze smiejesz sie z czlowieka, dzieki ktoremu mozesz sie
>smiac.

Zdecydowanie przeceniasz jego zasługi. Mogę się śmiać dzięki bardzo
złożonemu splotowi wydarzeń, wśród których rola tej czy innej osoby
nie ma większego zdarzenia.

>ale voila - wlasnie po to to robil.

Bardzo romantyczne. Nie wszyscy jednak podzielają Twoje zdanie o
czystości intencji LW (vide afera ze słynną instrukcją UOP w sprawie
inwigilacji prawicy).

>co do pisania ustaw, nie sadze aby lw
>nudzil sie ich pisaniem.
>od tego mial sztab nudziarzy_prawnikow. ale oni tez pewnei nie wiedzieli co
>to dziennik ustaw.
>przez caly czas zajeci byli lamaniem prawa.

Były w otoczeniu LW osoby bystre. Sam Falandysz zresztą MZ do nich
należał. Zdaje się jednak, że LW ufał jedynie Mieczysławowi W.

>> Rozumiem, że to jest zarzut ;-))
>zdziwienie?

Zdziwienie? Nie, zdążyłem już Cię trochę poznać :-))

pozdro,
--
Amnesiac

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-08 09:14:20

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl> szukaj wiadomości tego autora

Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Amnesiac> osmielil sie napisac:

> Można więc zdefiniować
> "etykę" - jako ogół norm uznawanych w danej społeczności. Etyka jest
> więc nierozerwalnie związana z konkretną wspólnotą osób. Jakakolwiek
> byłaby forma artykulacji tych norm, przesądzająca będzie zawsze zgoda
> określonej społeczności. Możesz tę społeczność nazwać ludem. Jedyne,
> co mogą zrobić "fachowcy" od etyki, to wyartykułować zakodowane w
> świadomości społecznej przeświadczenia. Akceptacja tych artykulacji i
> tak jednak bedzie należała do społeczności.

wiec znajac zachowanie sie spolecznosci, predzej czy pozniej pojawia sie
podzialy.
beda grupy akceptujace, beda olewające, będa bojkotujące, etc etc.
stąd wydaje mi się istnieje konieczność jasnego skodyfikowania systemu
etycznego.
mam wrażenie, że niechęć do "zapisywania" tychże pochodzi z potrzeby
wolności osobistej amnesiaca ;-) ktory wolność ceni nade wszystko
(zamiast a. wstaw człowieka)
;-)

>Że to niby "jednostki" negocjują ze sobą zasady
> etyczne. To nie tak. Uczestnicy życia społecznego faktycznie wspólnie
> odkrywają znaczenia pojęć moralnych, zakodowanych w ich codziennych
> praktykach. Etykę można porównać do języka. Ten ostatni również tworzy
> się w wyniku relacji interpersonalnych. Jest w 100 proc. konstruktem
> społecznym, ale jego tworzenie nie odbywa się przecież na zasadzie
> kompromisów.

w pewnym sensie na zasadzie kompromisów. wszelkie wyjątki, nowe znaczenia
neologizmy poczatkowo nie akceptowane przez reguły gramatyki i ortografii,
poprzez
nagmionne ich stosowanie, staja się regułami. jednym słowem fakt częstego
wystepowania powoduje
zapisanie ich do kanonu. czy w takim razie powinnismy docenic złodziejstwo?
itp?
wiec nie porownywal bym etyki do jezyka.

> Kodyfikacja zasad ma tę wadę, że
> nie uwzględnia dynamiki norm etycznych. Każde społeczeństwo zmienia
> się w czasie, a w konsekwencji wartości, które uznaje ono za istotne.

wiec uzalezniasz wartosci od czasow? a to ci dopiero!

> Dekalog jest w gruncie rzeczy treściowo pusty. Rozstrzygająca jest
> interpretacja przykazań, a ta zmienia się w czasie.

nie. prawo jest prawem, a to czego ty sie dopuszczasz to jego swobodne
interpretowanie
ergo - łamanie. nie chcialem juz kontynuowac watku o lw ale analogia
narzucila sie sama.
strzelasz sobie samoboje.

> Myslisz, że ktoś to czyta poza nami?

sadze ze wszyscy z zapartym tchem! odnosze tez wrazenie ze inwigiluja ten
watek
czarne kruki watykańskie oraz najczerwieńsze hieny komusze. ;-) ale moze to
urojenia..

> >> BTW właśnie konflikty między
> >> wyznawanymi wartościami są siłą napędową zmian postaw.
> >czy brak wartosci = wartosc?

> Nie. Z czego to wywnioskowałeś?

konflikty miedzy wartosciami - wyobrazam sobie to tez tak, ze są takie
sytuacje
kiedy jest to konfilkt miedzy wartosciami a nihilizmem. wiec wtedy mamy dwie
strony medalu
wartosc kontra brak wartosci. czy taki konflikt tez jest sila napedowa?
chyba tak.

> Niestety pudło. Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z
> konstytucją decyzji LW. I co? I nic.

ha! jak to sie mowi "zmiekla mi rura" ;-)
i choc jestem czesto obronca naszego kochaniutkiego prezydenciunia
to nie jestem bezkrytyczny - natomiast nie jest to IMHO rzecz
która dyskredytuje go w moich oczach. moze to błąd..?
może powinienem wymagać aby był aniołem, a nie politykiem..?

> Zdecydowanie przeceniasz jego zasługi. Mogę się śmiać dzięki bardzo
> złożonemu splotowi wydarzeń, wśród których rola tej czy innej osoby
> nie ma większego zdarzenia.

zdecydowanie nie przeceniam, a pewnie nie doceniam.
jestem zwolenikiem teorii ze to jednostki zmieniaja swiat
i nie istnieja "zlozone sploty wydarzen"

> Były w otoczeniu LW osoby bystre. Sam Falandysz zresztą MZ do nich
> należał. Zdaje się jednak, że LW ufał jedynie Mieczysławowi W.

zdecydowana bujda na resorach pachnąca wybiórczą na odległość!
lw nikomu nie ufal.
jak dla mnie to wystarczy watku o lw na forum. ;-)

> Nie, zdążyłem już Cię trochę poznać :-))

i wicewersja ;-))
pzdr

--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-08 10:11:25

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 8 Oct 2002 11:14:20 +0200, "tren R" <t...@2...achtung.pl>
wrote:

>wiec znajac zachowanie sie spolecznosci, predzej czy pozniej pojawia sie
>podzialy.
>beda grupy akceptujace, beda olewające, będa bojkotujące, etc etc.

Oczywiście, że tak. I w ten sposób od stuleci toczy się życie
społeczne.

>stąd wydaje mi się istnieje konieczność jasnego skodyfikowania systemu
>etycznego.
>mam wrażenie, że niechęć do "zapisywania" tychże pochodzi z potrzeby
>wolności osobistej amnesiaca ;-) ktory wolność ceni nade wszystko
>(zamiast a. wstaw człowieka)
>;-)

Kodyfikacja zasad etycznych ma luźny związek z wolnością. Co ciekawe,
kodyfikacji takiej najczęściej domagali się zwolennicy wolności. Tu
tkwi geneza wszelkich deklaracji praw i wolności. W naszej kulturze
jednak zasady etyczne nigdy tak naprawdę nie zostały skodyfikowane!
postulujesz więc swoistą rewolucję.

>w pewnym sensie na zasadzie kompromisów. wszelkie wyjątki, nowe znaczenia
>neologizmy poczatkowo nie akceptowane przez reguły gramatyki i ortografii,
>poprzez
>nagmionne ich stosowanie, staja się regułami. jednym słowem fakt częstego
>wystepowania powoduje
>zapisanie ich do kanonu. czy w takim razie powinnismy docenic złodziejstwo?
>itp?
>wiec nie porownywal bym etyki do jezyka.

Istotne uściślenie. Formy językowe stają się regułami nie w wyniku
nagminnego stosowania, tylko w wyniku ich akceptacji społecznej.
Złodziejstwo jest nagminne, a jednak nie jest akceptowane w naszej
społeczności. MZ porównanie języka do etyki jest bardzo dobre. Obie te
instytucje określają bowiem reguły współżycia konkretnej wspólnoty.
Obie są wytworem konwencji i obie są niezbędne.

>wiec uzalezniasz wartosci od czasow? a to ci dopiero!

A co Cię tak dziwi? W starożytnej Grecji największą wartością była
nieśmiertelna sława. W epoce wczesnego chrześcijaństwa dążenie do
takiej sławy zostało uznane za wielki grzech. Najlepszą formą życia
było życie odizolowane od świata społecznego i poświęcone kontemplacji
oraz modlitwie. Mniej więcej od XVI wieku taki sposób życia był
zdecydowanie potępiany. Największą wartość uzyskała realizacja w życiu
rodzinnym i zawodowym (ku chwale Boga). Mniej więcej od Oświecenia
"dobre życie" to takie, które umożliwia samorealizację jednostki. Czy
w dalszym ciągu zaprzeczasz, że wartości nie zmieniają się w czasie?

>nie. prawo jest prawem, a to czego ty sie dopuszczasz to jego swobodne
>interpretowanie
>ergo - łamanie.

Praktycznie każde z przykazań Dekalogu musi zostać zinterpretowane w
taki lub inny sposób. Weźmy takie "nie zabijaj". Dziś zwykle twierdzi
się, że zabrania ono człowiekowi jakiegokolwiek unicestwiania
ludzkiego życia przez człowieka. To samo przykazanie nie przeszkadzało
jednak w przeszłości palić ludzi na stosie. Pewien francuski
ultrakatolik ok. 200 lat temu stwierdził, że "oczywiste jest", że
należy zabijać przeciwników religii katolickiej. Tłumaczył to mniej
więcej tak: podważanie religii doprowadzi w przyszłości do anarchii, w
której może zginąć wiele osób. Zabicie niewiernego będzie więc zgodne
z zasadą zachowania życia! Analogiczną argumentacją posługują się
zwolennicy kary śmierci: zabijanie morderców uratuje wiele istnień
ludzkich. Nie oceniam tutaj tych interpretacji. Stwierdzam jedynie, że
z identycznie brzmiącego przykazania można wyciągać wzajemnie
sprzeczne wnioski. A zatem rozstrzygająca jest jego interpretacja, a
nie ono samo.

>nie chcialem juz kontynuowac watku o lw ale analogia
>narzucila sie sama.
>strzelasz sobie samoboje.

Nie sądzę. Zupełnie inny jest stopień szczegółowości prawa państwowego
niż Dekalogu. Prawa stanowione - zwłaszcze te, które dotyczą
funkcjonowania władzy - są z reguły bardzo jasne i odpowiednio
szczegółowe, aby wyeliminować problemy z ich interpretacją.

>> Myslisz, że ktoś to czyta poza nami?
>
>sadze ze wszyscy z zapartym tchem! odnosze tez wrazenie ze inwigiluja ten
>watek
>czarne kruki watykańskie oraz najczerwieńsze hieny komusze. ;-) ale moze to
>urojenia..

Właśnie zasiadają do sporządzenia notatek służbowych ;-))

>konflikty miedzy wartosciami - wyobrazam sobie to tez tak, ze są takie
>sytuacje
>kiedy jest to konfilkt miedzy wartosciami a nihilizmem. wiec wtedy mamy dwie
>strony medalu
>wartosc kontra brak wartosci. czy taki konflikt tez jest sila napedowa?
>chyba tak.

Nie wiem o jakim konflikcie piszesz. Konflikty między wartościami mają
za podstawę konkretny przypadek. Chcę podjąć jakąś decyzję w zgodzie z
wartościami. Stwierdzam jednak, że w tym konkretnym przypadku wartości
są ze sobą sprzeczne. To jest konflikt. A konflikt między wartościami
a nihilizmem? Szczerze mówiąc, nie rozumiem.

>może powinienem wymagać aby był aniołem, a nie politykiem..?

Abstahując już od LW, tak sobie myślę, że aniołowi wybaczyłbym brak
szacunku do prawa. Politykowi - nie.

>zdecydowanie nie przeceniam, a pewnie nie doceniam.
>jestem zwolenikiem teorii ze to jednostki zmieniaja swiat
>i nie istnieja "zlozone sploty wydarzen"

Zupełnie nie podzielam tej teorii.

>zdecydowana bujda na resorach pachnąca wybiórczą na odległość!
>lw nikomu nie ufal.

Napisałem, że to tylko mój domysł. A GW czytuję rzadko, więc nie wiem
czy używamy tych samych perfum.

>> Nie, zdążyłem już Cię trochę poznać :-))
>
>i wicewersja ;-))

No nie wiem ;-)))

Pozdro,
--
Amnesiac

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-08 15:23:23

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Amnesiac"

> tak sobie myślę, że aniołowi wybaczyłbym brak
> szacunku do prawa. Politykowi - nie.

Poprosze o copy rights, spostrzezenie to wysmienite!
:)
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-08 15:37:36

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 08 Oct 2002 15:23:23 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:

>> tak sobie myślę, że aniołowi wybaczyłbym brak
>> szacunku do prawa. Politykowi - nie.
>
>Poprosze o copy rights, spostrzezenie to wysmienite!
>:)

Załatwione. Wysyłam w nieprzemakalnej kopercie do Kanady ;-))

--
Amnesiac

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-08 15:37:51

Temat: Re: Prostytucja - charakter czy zawod
Od: "tren R" <t...@2...achtung.pl> szukaj wiadomości tego autora

Korzystajac z mojej nieobecnosci osobnik <Pyzol> osmielil sie napisac:

> Poprosze o copy rights, spostrzezenie to wysmienite!

mowilem ze tlumy czytaja?! ;-))
chyb zes szpion(ka) !!

--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Prosba o diagnoze
Re: Człowiek nie może żyć bez miłości ???
Stres szkolny
Matematyka- da sie "tego" nauczyc?
Plasterek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »