| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-09-07 16:08:45
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]"zwykly_facet" w wiadomości news:bjfl6t$khf$2@nemesis.news.tpi.pl
napisal(a):
>
> to juz chyba nie jest TYLKO przyjazn, prawda...?
Nie wiem - nie znam sie :-)
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-09-07 16:10:13
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "Greg" <o...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bjeq3d$1bn$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Chociaz najlepiej chyba bedzie uscislic czym jest przyjazn. O przyjazni
> mowie wtedy, kiedy z kims czuje pewna emocjonalna wiez i ufam tej osobie -
> chetnie dziele radosci i smutki.
A co, jesli "przyjaciel" zaczyna byc danej osobie blizszy, niz jej
"ukochany", zaczyna miec wiecej wspolnego z "przyjacielem", niz z
"ukochanym", lepiej sie rozumie, jest bardziej otwarta i stac ja na wieksza
szczerosc w stosunku do "przyjaciela"...? Jak sam napisales, przyjazn to
WIEZ, jezeli wiec w ktoryms momencie wiez "przyjazni" zaczyna byc
silniejsza, niz wiez "milosci", to juz chyba nie jest TYLKO przyjazn,
prawda...?
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 16:21:18
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "Natalia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bjdd2e$mfc$1@news.onet.pl...
> właśnie to jest najgorsze, że jeśli mam przyjaciela faceta
> to w pewnym momencie zaczyna mi wyraźnie brakować spotkań z nim na piwie,
> itd
> i chciałabym spotykać się z nim coraz częsciej
> (no i kończy się przyjaźń "w praktyce", pozostaje przyjaźń w teorii)
No wlasnie... I co robisz..? Ograniczasz lub urywasz kontakt, zeby nie
wyszlo na to, ze z "przyjacielem" spotykasz sie czesciej i chetniej, niz z
tym, ktorego kochasz, prawda? Bo to juz by byla forma zdrady, tak? Co wiec
zrobi kazda inna dziewczyna, ktora znajdzie sie w takiej sytuacji, a ma
chlopaka? Albo stwierdzi, ze przyjaciel jest jej blizszy, niz ukochany i
odejdzie od ukochanego, bo to "nie ten", albo... Zacznie wyznaczac granice i
powstanie pewna bariera pomiedzy nia, a tym jej przyjacielem, co nie mialoby
miejsca w stosunku do "przyjaciolki", bo to przeciez "facet", a wiec takze i
rywal obecnego partnera...
Troche to sugestywne, co napisalem, ale czy ktos zaprzeczy, ze tak nie
jest..??? Pomijajac oczywiscie kwestie homo, czy heteroseksualizmu, bo nie o
to mi teraz chodzi, tylko o bariery, ktore taka "zbyt bliska" przyjazn z
facetem moze stwarzac wzgledem obecnego partnera, a takze o elementy zdrady,
zazdrosci, wiernosci, etc.
> a z koleżankami tak nie mam
Otoz to...
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 16:25:16
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bjdiqa$n15$1@korweta.task.gda.pl...
> Ves.. wydaje się, że większość mężczyzn nie wyobraża sobie "czystej
> przyjaźni" męsko-damskiej
> a większość kobiet nie wyobraża sobie, że większość mężczyzn sobie tego
nie
> wyobraża. No i stąd tyle nieporozumień :)
No coz, ja osobiscie wiem na pewno, ze w ktoryms tam momencie tej przyjazni,
zwlaszcza w obliczu posiadania partnera, dojdzie do "zbyt silnej" wiezi
emocjonalnej z przyjacielem odmiennej plci, a to juz rodzi raczej niezdrowe
realacje... Tak samo, jak i kiedys tam "przyjaciel" zacznie nas pociagac
fizycznie... A kobiety, nie wyobrazajac sobie tego, gina czasem we wlasnych
myslach i nie wiedza, o co chodzi...;p
Pozdrawiam,
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 16:37:52
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "Amnesiak" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:7emklvgpermdk8al9mhleah876117hs9dl@4ax.com...
> No, ale sam widzisz, że nie można mówić o "przyjaźni" bez
> wcześniejszego ustalenia czym jest "wierność", co właśnie zrobiłeś
> (tzn. ustaliłeś znaczenie "wierności"). :-)
No wlasnie, a jezeli na przyklad dziewczyna spotyka sie ze swoim chlopakiem
powiedzmy raz na dwa tygodnie, a z przyjacielem raz na tydzien lub czesciej,
czy to juz jest oznaka braku wiernosci wobec swojego partnera? A do tego
jeszcze lepiej rozumie sie z przyjacielem, niz z chlopakiem? I w koncu jak
moze i powinna zareagowac taka dziewczyna w analogicznej sytuacji?
Ograniczyc spotkania i kontakty z przyjacielem, zwiekszyc z partnerem, czy
moze powinna zaakceptowac to, co jest? W mojej sytuacji to tez moze stanowic
pewien problem, a juz zauwazylem, ze po spotkaniu ta osoba zaczyna chyba
wyznaczac pewne granice, chociaz nie wiem tego na pewno - czekam na list,
ktory juz napisala i na razie nie robie nic, aby ten kontakt zwiekszac.
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 17:03:39
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "Natalia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bjdfao$rah$2@news.onet.pl...
> to przykre może, ale jeśli pojawi się pociąg fizyczny do mojego
przyjaciela,
> któregokolwiek z moich przyjaciól zresztą
> poniosę ten ciężar i zakończę albo bardzo ograniczę tę znajomość
A ja uwazam, ze byloby to bardzo nie w porzadku z Twojej strony, bo w koncu
co zawinil Ci ten przyjaciel, ze TY poczulas do niego jakis pociag..? Za to
chcesz go ukarac i zerwac z nim znajomosc? Ja czulbym sie bardzo
pokrzywdzony, gdyby moja przyjaciolka lub kolezanka potraktowala mnie w taki
sposob i to tylko dlatego, ze ONA ma z tym jakis problem...
> bo od tego momentu czułabym, że zdradzam mojego narzeczonego
> nawet, jesli z przyjacielem nie poszłabym od razu do łóżka
> :))
W myslach? Hehe, wiec jak pomyslisz, ze idziesz do lozka z DiCaprio na
przyklad, albo przysni Ci sie jakas taka scena, to tez jest zdrada?
> no właśnie nie można mieć kolegów i koleżanek jeśli czuje się do nich
pociąg
> fizyczny
> tu tkwi sedno
> tzn. Ty możesz mieć, Kowalski może, jeśli chce, ale JA bym nie potrafiła i
> tyle
Hm, chyba ze boisz sie sojej wlasnej reakcji w takiej sytuacji i dlatego
chcesz odciac sie od zrodla pokusy...;p Ale to i tak nie fair wobec
przyjaciela, bo moim zdaniem nalezaloby o tym raczej porozmawiac i
zredukowac "zagrozenie", a nie chowac glowe w piasek... Bez urazy... ;)
Pozdrawiam
zf
PS. Szczerze mowiac boje sie, ze ta moja opisywana znajoma (bo jeszcze nie
przyjaciolka, gdyz to proces dlugotrwaly, co od razu na wstepie wyjasnilismy
sobie z nia) moglaby podobnie zareagowac w analogicznej sytuacji, a ja
stracilbym ja tylko dlatego, ze ona wystraszylaby sie mojej seksualnosci i
pociagu, jaki ewentualnie moglaby do mnie poczuc. Co innego, gdyby
powiedziala mi o tym - wowczas moglbym to zrozumiec i uszanowac.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 17:14:56
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - KONFLIKT WEWNETRZNY...zwykly_facet rzecze:
[..]
> czuje sie teraz jak ostatnia swinia, co zamyka mi droge do podjecia
> jakichkolwiek dzialan, zmierzajacych do zdobycia jej, jako partnerki - a
> zreszta jakim prawem mialbym rozbijac ten jej zwiazek. Najgorsze jest to, ze
Co Ty wygadujesz!?!? Oczywiście, że masz otwartą drogę do jej zdobycia, tylko
kurna weź się za to zabierz!
Poczytaj co nieco tutaj: http://www.elita.pl/arek/poczatek.htm i bierz się do
roboty ! Co Ty masochista jakiś jesteś!?
Każdy związek rozpada się tylko i wyłącznie od środka - daj jej wybrać i być
szczęśliwą. Człowiek to nie chleb, że raz ruszony musi zostać kupiony.
> A niby jak, jakim prawem, po co i dlaczego...? Po spotkaniu jeszcze bardziej
Jak to jakim prawem!? Prawem NATURY ! Prawem uczucia, które do niej żywisz
i prawem pragnień jakie masz! Tak to jest świat urządzony, że trzeba o swoje
się dopominać i dopóki robi się to w sposób niepodły to jest wszystko OK.
> swiadomosc, ze to wynika z pewnego mojego podstepu. Nie daj Boze cos z tego
> wyjdzie, a ja bede wiedzial, ze przeze mnie sie rozstali, ze za moja
Bredzisz. Jeśli się rozejdą to znaczy, że Ty jej bardziej pasowałeś niż tamten.
I o to chodzi by ludzie się poznawali i wybierali tego do kogo najbardziej pasują.
> Tak, i tu masz racje. Tylko ona moze decydowac za sama siebie, a ja nie mam
> do tego najmniejszego prawa. W sumie nie zrobilem wtedy nic, zeby ja soba
> zafascynowac, bylem soba i po prostu swietnie nam sie rozmawialo i wspaniale
> czulismy sie w swoim towarzystwie.
No i dobrze, że byłeś sobą. Ma tak pozostać. Tylko przestań wreszcie być bardziej
papieski od papieża i nie zabawiaj się w biczownika.
Pragniesz jej, chcesz ją to ją zdobywasz. Nie gwałcisz przecież - czyli wszystko
co robicie to i ona chce.
Morda w kubeł o jej facecie - dla Ciebie nie istnieje. Ona nie porusza tematu -
Ty tym bardziej. To jej sprawa, jej związek. Ona porusza - Ty sprytnie i
delikatnie zmieniasz temat. Nie jest Twój.
> Nie, ja uwazam, ze nie wolno mi w tej sytuacji jej podrywac. W powyzszych
> okolicznosciach tylko i wylacznie ONA moze przejawiac jakakolwiek inicjatywe
> i musi tego "wyraznie" chciec - tak mysle.
Kurcze człowieku! 22 lata temu tak samo odsunąłem się od dziewczyny, której
co prawda nie kochałem, ale darzyłem ją ogromną sympatią i to ze wzajemnością.
Odsunąłem się bo jej facet był chorobliwie zadrosny a ja równie durny jak Ty
dzisiaj, a ja żeby nie psuć jej miłości itp. itd.
Ale jak ludzie się tak od siebie odsuwają to zaczynają się jazdy, niezrozumienia,
fałszywa duma, robienie durnot w stylu odmrażanie uszu na złość babci itp. itd.
Potem jak trochę podrosłem i ocknąłem się to przez wiele lat miałem żal do siebie,
że byłem tak głupi. Żal, którego nie dało się utulić mimo upływu lat.
Potem wyprowadziłem się w inne miejsce, spotkaliśmy się po latach i dzięki bogu
udało nam się wyrzucić z siebie - jak się okazało obpólny - ten żal i zakumplować
na nowo. Szkoda tylko tych lat straconych.
Więc nie bądź głupi, ucz się na błędach innych i słuchaj rady starszego - bierz
się w garść i do roboty. Jej związek z facetem to jej sprawa, jeśli jest silny
i prawdziwy to nic nie wskórasz. Jeśli wskórasz to znaczy, że był bez wartości ,
albo takim się stał, więc przestań pieprzyć jak ja pieprzyłem jako dziecko.
> Ryzykuje...
Niby co ryzykujesz?
> Jesli nawet ma chlopaka...?
No i co z tego? Ludzie boją się uczuć innych bo mają doświadczenia,
że zaraz zacznie się smęcenie, nachodzenie, męczenie itp.
Jeżeli zobaczy, że jej nie nachodzisz, nie "nękasz", nie robisz z siebie
męczennika, nie smęczisz, tylko jesteś szczęśliwy i zadowolony to nie będzie
się niczego obawiała.
> Ale skad wiesz, ze z jej strony nie powstanie w stosunku do mnie jakas
> wyrazna bariera po takim wyznaniu? Ja na jej miejscu zwyczajnie dalbym w
> pysk takiemu gosciowi, jak ja i juz wiecej sie nie odezwal.
Może jest dojrzalsza od Ciebie? Bez urazy. Po prostu spróbuj!
Kobiety lubią być adorowane :)
[..]
> wlasnie taka jej oferowalem i ona w to uwierzyla, ZAUFALA mi...
Więc przestań gadać o przyjaźni bo to nie przyjaźń.
Po prostu powiedz jej, że jesteś zauroczonym przyjacielem i żeby w związku
z tym wybaczała Ci ewentualne ekscesy, że nie masz zamiaru jej napastować,
ale podrywać będziesz :)
DO ROBOTY ! Bo Ci ją gwizdnie sprzed nosa jakiś inny typ!
I nie mówię o tym, którego teraz ma.
Arek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 17:15:22
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Uzytkownik "ezra" <h...@A...DOTpl> napisal w wiadomosci
news:bjdpgs$hkf$1@news.onet.pl...
> taka jest moja koncepcja:
> przyjazn, to bezwarunkowa szczerosc,
I z tym sie zgadzam, ale niestety zaczalem ta przyjazn od "braku" szczerosci
i nie bardzo wiem, co dalej z tym zrobic...
> w takim razie jezeli czujesz do
> niej pociag fizyczny, to nie powinienes tego taic.
Fizyczny nie, bynajmniej nie wiekszy, niz do kazdej innej atrakcyjnej
kobiety, ale czuje cos emocjonalnego, uczuciowego...
> moze istniec przyjazn
> i seks.
Ale chyba nie, gdy ktoras ze stron ma partnera, prawda? Przyznam szczerze,
ze w sytuacji sam na sam w samochodzie, gdy zgasla lampa nad nami i tak
sobie siedzielismy z pelnej ciemnosci musialem baaardzo sie kontrolowac, ale
coz... Z jej strony nie bylo nic procz zwyklej zyczliwosci, wiec i mnie bylo
latwiej.. ;)
> wierze, ze ludzie potrafia rozdzielic milosc i seks, a chyba wlasnie
> przez to, ze w takich sytuacjach zaczyna mieszac uczucie, rozsypuja sie
> przyjaznie.
A'propos uczucia, ale juz z pominieciem seksu... Jak zareaguje osoba, ktora
ma chlopaka i go kocha, a przyjaciel wyzna jej uczucia? Jak moze i powinna
zareagowac? Raczej watpliwe, zeby rzucila mu sie w ramiona po jednym czy
dwoch spotkaniach, gdy z chlopakiem jest prawie dwa lata... Wiec jedyna
mozliwa reakcja bylaby chyba tylko izolacja, prawda? Tak, czy inaczej mam
zwiazane rece i moge tylko byc jej przyjacielem, a dokladniej "udawac" tego
przyjaciela, albo zabic w sobie to "cos", co zaczyna tak mocno kielkowac i
naprawde byc jej przyjacielem - szczerym, otwartym i bezinteresownym. Na
razie jest inaczej...
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 17:24:38
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bjdru0$l04$1@news.onet.pl...
> Jesli chcesz przyjaznic sie z kobieta przede wszystkim dlatego,
> ze uwazasz ja za interesujaca kobiete/dziewczyne, to lepiej daj
> se spokoj z takim 'przyjaznieniem sie'.
Chodzi Ci o wyglad zewnetrzny, atrakcyjnosc, seksualnosc, tak? Akurat te
czynniki nie maja nic wspolnego z przyjaznia i nie na tym rzecz polega. Nie
dlatego tez nawiazalem z nia kontakt. Zreszta coz moglo mnie pociagac w
kilku, czy kilkunastoletniej dziewczynce, gdy sam bylem dzieciakiem - choc
juz na tyle doroslym, ze bynajmniej nie latalem za takimi "kobietami" :)
> Jesli jednak bedziesz potrafil dostrzec w kobiecie przede wszystkim
> to, ze jest interesujaca/wspaniala istota, to wowczas kto wie, byc
> moze warto abyscie sprobowali zaprzyjaznic sie.
Jest wspaniala, inteligentna, nieprzecietna istota, ktora od dawna byla mi w
jakis sposob bardzo bliska i oto wlasnie zaczyna sie spelniac moje odwieczne
marzenie - aby nawiazac z nia kontakt i blizsza znajomosc. Cenie ja za jej
"wnetrze" i za to, jaka jest, za jej otwartosc, naturalnosc, szczerosc,
odwage cywilna i za wiele, wiele innych cech. To wlasnie miales na mysli,
prawda? Warto sprobowac, na pewno warto i oboje bardzo tego chcemy - nie
wiem nawet, kto bardziej - czy ja, czy ona, co wynika z tresci jej listu
oraz ze stopnia zaangazowania, jakie przejawia w tej kwestii.
Pozdrawiam
zf
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-07 18:50:08
Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - KONFLIKT WEWNETRZNY...
Użytkownik "Arek" <a...@e...net> napisał w wiadomości
news:bjfp1t$1ka$1@news.onet.pl...
> > Ryzykuje...
>
> Niby co ryzykujesz?
Ryzykuje, ze odrzuci mnie nawet jako kumpla - przyjaciela, skoro jest z
facetem niemal dwa lata i wiaze z nim jakies tam plany, a ja dopiero
pojawilem sie w jej zyciu. Co prawda odnioslem wrazenie, ze jest z nim
bardziej z przyzwyczajenia, a nie dlatego, ze w jakis szczegolny sposob
zalezy jej na nim, ale stwierdzila wyraznie, ze go kocha i tak chyba jest -
w najgorszym wypadku jest to na pewno jakies przywiazanie. Fakt, ze darzy
mnie ogromna sympatia i byc moze sama zaczyna cos czuc, o czym swiadczyloby
jej dotychczasowe zachowanie, ale wcale nie wiem, czy poprzez to wlasnie nie
zacznie sie ode mnie odsuwac, a jesli jeszcze od razu wywale "kawe na lawe",
to na bank amen... Teraz tez cos do niej napisalem, o potencjalnym nastepnym
spotkaniu, ale z zastrzezeniem, ze nie wiem, jakby to odebrala
i...hm...odpisala, ze DZIS juz nie dalaby rady, ale wcale nie zastrzegla, ze
w najblizszych dniach nie i nawet cos mi tam na koncu narysowala. Oj nie
wiem...
Pozdrawiam
zf.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |