Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-09-07 20:40:54

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Arek" <a...@e...net> napisał w wiadomości
news:bjfgh0$dp5$1@news.onet.pl...
> Natalia rzecze:
> [..]
> > czy gwałciciel, morderca itd też ma żyć w zgodzie z sobą, tak by nie
stracił
> > radości życia? :)
> > (no, może to przesadzony przykład, ale lepiej by Twoja rada nie zawsze
> > działała)
>
> Niestety zawsze diała. Dlatego też są gwałty, mordy, pedofilia itp. itd.
> Potrzeba chemicznej "kastracji", ciągłego brania leków przez tych co chcą
> do tego nie dopóscić by nie zostali potworami :(
>
> Ale to co Ciebie nosi to nie zbrodnia, to normalka.
> Im szybciej siebie zaakceptujesz tym lepiej bo jak to powiedział ktoś
mądry
> "twardzi ludzie też cierpią tylko, że dłużej". A nie da się nie pęknąć,
chyba
> że zabijesz swoją osobowość do cna.

ale ja nie cierpię z tego powodu :))
mam wielu przyjaciół, chyba nawet więcej niż przyjaciółek
i właśnie dlatego, że chcę te przyjaźnie utrzymać, wyzbywam się seksualności
w kontaktach z przyjaciółmi
mnie jest dobrze z moim facetem, nie chcę tego niszczyć zdradzając go z
naszym wspólnym przecież przyjacielem
:)
to nie jest aż takie wielkie poświęcenie, bez przesady
gdyby mnie to za dużo kosztowało, oznaczałoby to, że nie kocham mojego
chłopca tak bardzo

> Lepiej więc wcześniej być sobą, żyć szczęśliwie, rozwijać się i znaleźć
sobie
> partnera, który pokocha Cię taką jaką jesteś, o ile ten, którego masz
miałby
> wąpy do Ciebie takiej jaką jesteś.
>

ależ jestem szczęśliwa w moim związku :))
i szczera w stos. do mego narzeczonego

> Nie chciałbym żebyś to odbierała jako jakąś formę ataku na Ciebie czy też
> próby wciskania Ci innego patentu na życie, bo choć dotyka to Ciebie, to
raczej
> mówię ogólnie.

spoko, to nie wygląda na atak :))
ataki to tu były kilka miesięcy temu, na panią nawrocką
(też w tym brałam udział, i trochę szkoda)

pozdrowienia

Natalia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-09-07 20:45:14

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - KONFLIKT WEWNETRZNY...
Od: Arek <a...@e...net> szukaj wiadomości tego autora

zwykly_facet rzecze:
> Rozumiem, ze nie mam JEJ wspominac nic o chlopaku, przyjazni, itd. Jesli
> CHCE ja zdobyc, jako partnerke - ok, zrozumialem.

Zgadza się - bardzo dobrze zrozumiałeś, teraz tylko o tym pamiętaj :0

> Ale ma tez chlopaka, o ktorym mi mowila i na ktorym jej zalezy! Mam nia
> "manipulowac" w tym celu, zeby ona od niego odeszla? Owszem, spotkala sie ze

Nikt nie mówi o manipulacji. Masz jej pokazać inny świat, czyli siebie.
Niech sama określi co woli.
A jeszcze jak piszesz, że gościu jest zazdrosny to tym bardziej się bierz
do roboty bo ten facet jej NIE KOCHA. On tylko czuję żądzę posiadania jej na
własność. Nie masz też możliwości ingerowania w JEJ związek, nie leżysz razem
z nimi w łóżku, więc wyluzuj. Wbij sobie do głowy, że to JEJ sprawa związek
z tym chłopakiem, a Ciebie to NIC nie obchodzi. To nie TWOJA sprawa.
Twoją sprawą jest TWÓJ ZWIĄZEK Z NIĄ.

> Ale przeciez nie rusza sie dziewczyn, ktore maja partnera! Ja to wszystko po

A co to za bzdura!? Wszyscy mają jakiegoś partnera, poza nielicznymi krótkimi
chwilami. Jak będziesz kierował się taką absurdalną zasadą to zostaniesz sam
do końca życia. O to Ci chodzi?

> sama zaczela mnie tracac w pewnym momencie... I ja to wtedy zauwazylem, jak
> i wiele innych takich "dziwnych" zachowan z jej strony, ale coz by to
> oznaczalo? Ze ona nie chce juz z nim byc, a sama jeszcze nie zdaje sobie z
> tego sprawy? Ale zycie jest popieprzone... :))

Za dużo rozmyślasz, za dużo kombinujesz, za dużo wymyślasz.
Daj sobie z tym spokój.
Po prostu bierz życie takie jakim jest. Jest z Tobą, sama szuka bliskości to
nad czym Ty się do cholery zastanawiasz !?
Chcesz się z nią minąć i zostać materiałem na jakiś kolejny film melodramatyczny
gdzie to dwoje chciało, ale nie potrafiło tego sobie okazać i się minęli !?
Daj spokój facet! Żyje się tylko raz, a ludzie szybko odchodzą !
Pomyślałeś co by było gdyby ona - tfu! tfu! - jutro zginęła?
Nie żałowałbyś czegoś?
Jeśli tak to działa do cholery tak byś nie musiał żałować, że czegoś jej nie
dałeś, nie okazałeś, że czegoś nie wiedziałeś !

> PS. Mnie to juz chyba zostaje NAUCZYC SIE byc jej "przyjacielem", albo
> lepiej od razu sie zastrzelic...

Łatwiej by było po prostu zacząć się do niej zbliżać, niż strzelać do siebie.
No ale kto co woli...

pozdrawiam
Arek


--
http://www.elita.pl/arek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 20:49:06

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "zwykly_facet" <z...@t...pl> napisał w wiadomości
news:bjfpb9$90r$2@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > to przykre może, ale jeśli pojawi się pociąg fizyczny do mojego
> przyjaciela,
> > któregokolwiek z moich przyjaciól zresztą
> > poniosę ten ciężar i zakończę albo bardzo ograniczę tę znajomość
>
> A ja uwazam, ze byloby to bardzo nie w porzadku z Twojej strony, bo w
koncu
> co zawinil Ci ten przyjaciel, ze TY poczulas do niego jakis pociag..? Za
to
> chcesz go ukarac i zerwac z nim znajomosc?

nie, nie zerwać, przerwać na chwilę
i po odczekaniu bezpiecznego czasu, kontynuować znajomość
po "ochłodzeniu"
taki detox :))


>
> Hm, chyba ze boisz sie sojej wlasnej reakcji w takiej sytuacji i dlatego
> chcesz odciac sie od zrodla pokusy...;p

dokładnie :))

Ale to i tak nie fair wobec
> przyjaciela, bo moim zdaniem nalezaloby o tym raczej porozmawiac i
> zredukowac "zagrozenie", a nie chowac glowe w piasek... Bez urazy... ;)
>
> PS. Szczerze mowiac boje sie, ze ta moja opisywana znajoma (bo jeszcze nie
> przyjaciolka, gdyz to proces dlugotrwaly, co od razu na wstepie
wyjasnilismy
> sobie z nia) moglaby podobnie zareagowac w analogicznej sytuacji, a ja
> stracilbym ja tylko dlatego, ze ona wystraszylaby sie mojej seksualnosci i
> pociagu, jaki ewentualnie moglaby do mnie poczuc. Co innego, gdyby
> powiedziala mi o tym - wowczas moglbym to zrozumiec i uszanowac.
>
> miejmy nadzieję, żę się z przyjaciółką dogadacie

pozdrowienia

Natalia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 21:14:44

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

zwykly_facet:
> ... To wlasnie miales na mysli, prawda?

No wlasnie nie jestem pewien.

Mialem na mysli to, ze nie o ile nie bedziesz traktowal kobiety
jako jednej z 'kandydatek' do lozka, badz z nastawieniem na
zwiazek z nia.... itd.

A co Ty masz na mysli? ;)

Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 21:38:57

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bjg71u$5tb$1@news.onet.pl...

> Mialem na mysli to, ze nie o ile nie bedziesz traktowal kobiety
> jako jednej z 'kandydatek' do lozka, badz z nastawieniem na
> zwiazek z nia.... itd.

Acha :)

> A co Ty masz na mysli? ;)

A ja mialem na mysli, ze nie chodzi mi o lozko, ale zadurzylem sie w niej
taka, jaka jest i w tych okolicznosciach cokolwiek by to nie bylo z mojej
strony, na pewno nie bedzie to czysta i bezinteresowna przyjazn - chyba, ze
sie oddurze, albo z biegiem czasu naucze sie byc TYLKO jej przyjacielem.
Inna opcja jest taka, ze poczekam, az nie wyjdzie jej cos z jej chlopakiem
lub bede probowal "sprzedac" sie jej z jak najlepszej strony, tak by w koncu
sama od niego odeszla i zwiazala sie ze mna, ale to tez nie jest przyjazn...

Pozdrawiam
zf


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 21:40:45

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natalia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bjg5k5$2ek$1@news.onet.pl...

> > miejmy nadzieję, żę się z przyjaciółką dogadacie

Pozyjemy, zobaczymy...

Pozdrawiam
zf.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 21:52:50

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - KONFLIKT WEWNETRZNY...
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Arek" <a...@e...net> napisał w wiadomości
news:bjg5c7$1s8$1@news.onet.pl...

> Nikt nie mówi o manipulacji. Masz jej pokazać inny świat, czyli siebie.
> Niech sama określi co woli.

Ale to nie zmienia faktu, ze to z mojej strony to nie "przyjazn", a wiec w
tym momenie wprowadzilem ja na wstepie w duzy blad... Co zreszta pewnie sama
juz zauwazyla, podkreslajac, ze sobota byla EXTRA i ze jak to zwykle bywa z
UKOCHANA osoba - to co ja wyszczegolnilem teraz wielkimi litereami, ona
takze... Moim zdaniem wyznacza teraz granice i ja moge sobie tylko
"chciec"... Nawiasem mowiac, odpisalem, ze z UKOCHANA osoba tak powinno byc
i kazalem go ode mnie pozdrowic :)

> A jeszcze jak piszesz, że gościu jest zazdrosny to tym bardziej się bierz
> do roboty bo ten facet jej NIE KOCHA. On tylko czuję żądzę posiadania jej
na
> własność.

Tez tak mysle, ale to jest ICH prywatna sprawa, a mnie nic do tego.

> > Ale przeciez nie rusza sie dziewczyn, ktore maja partnera! Ja to
wszystko po
>
> A co to za bzdura!? Wszyscy mają jakiegoś partnera, poza nielicznymi
krótkimi
> chwilami. Jak będziesz kierował się taką absurdalną zasadą to zostaniesz
sam
> do końca życia. O to Ci chodzi?

Oj nie... Ale dopoki ona CHCE z nim byc, ja moge sie tylko STARAC... Ale z
niej pasqda - albo naprawde uwierzyla mi w ta przyjazn i nie zdaje sobie
sprawy, jak na mnie dziala, albo robi to celowo... ;p

> Za dużo rozmyślasz, za dużo kombinujesz, za dużo wymyślasz.

A tu masz chyba racje...

> Daj sobie z tym spokój.
> Po prostu bierz życie takie jakim jest. Jest z Tobą, sama szuka bliskości
to
> nad czym Ty się do cholery zastanawiasz !?

Nie mam zadnej pewnosci, a poza tym czsami sama wyraznie zaznacza pewne
granice...

> Chcesz się z nią minąć i zostać materiałem na jakiś kolejny film
melodramatyczny
> gdzie to dwoje chciało, ale nie potrafiło tego sobie okazać i się minęli
!?

Dobra, dobra... ;)

> Łatwiej by było po prostu zacząć się do niej zbliżać, niż strzelać do
siebie.

Tak tez probuje, ale na razie idzie po japonsku - "jako-tako"...

> No ale kto co woli...

Nie, strzelal nie bede... :))

Pozdrawiam
zf.

PS. Wniosek z tego taki, ze w tej konkretnej sytuacji to nie ma nic
wspolnego z przyjaznia z mojej strony... Moze tylko uda mi sie dzieki tym
postom pozbyc wyrzutow sumienia, ze tak nakrecilem na poczatku z ta
"deklaracja przyjazni"...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-07 21:54:37

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "cbnet" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

zwykly_facet:
> ... ale to tez nie jest przyjazn...

OK, wiec zwroc uwage na pewne drobiazgi, ktore byc moze
okaza sie dla Ciebie pomocne w obecnej sytuacji, a misnowicie

1. Twoja znajoma z pewnym entuzjazmem przyjela Twoja
deklaracje o 'bezinteresownosci' Waszej znajomosci.
2. Prawdopodobnie sprawiasz niekiedy inne wrazenie, wiec
zartobliwie Cie podpuszcza (byc moze dla zabawy), aby upewnic
sie jak to jest w rzeczywistosci (co powoduje, iz robisz se jakies
nadzieje co do niej).

Poza tym jesli myslisz o niej w kategoriach potencjalnego
zwiazku, to chyba nie ma sensu tego ukrywac (bez wzgledu
na ew. konsekwencje nie po Twojej mysli) o ile masz zamiar
pozostawac wobec niej uczciwy. :)

Czarek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-08 11:23:53

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "Greg" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

"zwykly_facet" w wiadomości news:bjg85n$e0$1@atlantis.news.tpi.pl
napisal(a):>
>
> A ja mialem na mysli, ze nie chodzi mi o lozko,
> ale zadurzylem sie w niej

Dzisiaj przeczytalem ciekawy fragment. Moze Tobie sie do czegos przyda.


"Zwyczaj językowy, nawet ulegając kaprysom, pozostaje jednak wierny
jakiejś rzeczywistości. I tak wprawdzie "miłością" nazywa się nader różne
związki uczuciowe, które także my teoretycznie określamy jako miłość, wątpi
się jednak, czy jest to miłość właściwa, słuszna i prawdziwa, wskazując w
ten sposób na całą drabinę możliwości istniejących w obrębie fenomenu
miłości. Możliwości te bez trudu odkryjemy za pomocą obserwacji.
W licznych przypadkach zakochanie się nie jest niczym innym, jak
obsadzeniem obiektu energią przez popędy seksualne celem uzyskania
bezpośredniego zaspokojenia seksualnego, które to dążenie zanika wraz z
osiągnięciem tego celu; to właśnie nazywamy miłością pospolitą i zmysłową.
Ale, jak wiadomo, sytuacja libidinalna rzadko jest tak prosta. Pewność, z
którą można liczyć na ponowne przebudzenie się wygasłej potrzeby, musi być
najbliższym motywem, by użyczyć obiektowi seksualnemu trwałej kateksji jak
również, by "kochać" go w okresach wolnych od żądzy.
Nader osobliwa historia rozwoju erotycznego życia człowieka ukazuje nam
jeszcze coś innego. W pierwszej fazie swego rozwoju, która najczęściej trwa
do piątego roku życia, dziecko odnalazło już w jednym z rodziców swój
pierwszy obiekt miłosny, na którym skoncentrowały się wszystkie zmierzające
do zaspokojenia popędy seksualne. Wyparcie, które się następnie pojawiło,
zmusiło dziecko do rezygnacji z większości celów seksualnych i doprowadziło
do daleko sięgającej modyfikacji jego stosunku do rodziców. Dziecko
pozostaje nadal silnie związane z rodzicami, ale tym, co je z nimi wiąże,
są popędy, które musimy nazwać "popędami zahamowanymi ze względu na cel".
Wiadomo jednak, że dawne "zmysłowe" dążenia w mniejszym lub większym
stopniu zachamowane zostają w nieświadomości, tak iż pierwotny cały
strumień w pewnym sensie trwa dalej.
Wraz z okresem dojrzewania pojawiają się, jak wiadomo, nowe, bardzo
silne dążenia zmierzające bezpośrednio ku celom seksualnym. W niekorzystnym
przypadku pozostają one jako nurt zmysłowy oddzielone od trwających dalej
uczuć "czułości". Mamy wówczas do czynienia z sytuacją, w której oba
aspekty są przez pewne kierunki literackie tak chętnie idealizowane.
Mężczyzna przejawia egzaltowane skłonności wobec cieszących się szacunkiem
kobiet, które jednak nie budzą w nim pożądania, spółkować natomiast może
tylko z takimi kobietami, których nie "kocha" i nie szanuje lub którymi
nawet pogardza. Częściej jednak dorastającemu człowiekowi udaje się w
pewnym stopniu osiągnąć synteze miłości niezmysłowej, niebiańskiej, i
zmysłowej, ziemskiej, toteż jego stosunek do obiektu seksualnego
charakteryzuje się współdziałaniem popędów niezahamowanych i popędów
zahamowanych ze wzgledu na cel. Wielkość zakochania - w przeciwieństwie do
zwykłego zmysłowego pożądania - można ocenić biorąc pod uwagę wkład, jaki
mają w nim popędy czułości zahamowane ze względu na cel.
Jeśli chodzi o zakochanie, to od samego początku uderzyło nas zjawisko
seksualnego przeceniania, fakt, że ukochany obiekt cieszy się pewną
wolnością od krytyki, że wszystkie jego cechy są cenione wyżej od cech osób
niekochanych i wyżej niż w czasie, kiedy nie był przedmiotem miłości. Jeśli
dążenia zmysłowe są mniej lub bardziej skutecznie wyparte lub odsunięte na
bok, pojawia się złudzenie, że ze względu na swe zalety duchowe obiekt
budzi w nas także miłość zmysłową, podczas gdy w rzeczywistości jest
odwrotnie - to dopiero pociąg zmysłowy jest w stanie ozdobić go tymi
zaletami.
Tym, co fałszuje nasz sąd, jest dążenie do idealizacji. Zarazem
jednak ułatwia nam to orientację; stwierdzamy, że obiekt traktujemy tak,
jak własne ego, co znaczy, że w stanie zakochania przenosimy na obiekt
znaczną ilość narcystycznego libido. W wielu formach doboru miłosnego
rzuca się nawet w oczy fakt, że obiekt służy do zastąpienia własnego, nie
osiągniętego ideału ego. Człowiek kocha obiekt ze względu na
doskonałości, których oczekiwał od własnego ego i które teraz chciałby -
na tej okrężnej drodze - zdobyć dla zaspokojenia swego narcyzmu.
Jeśli seksualne przecenianie i zakochanie się wzrastają jeszcze
bardziej, to interpretacja sytuacji będzie coraz bardziej oczywista.
Dążenia do bezpośredniego zaspokojenia seksualnego mogą teraz zostać
całkowicie zahamowane, jak to np. regularnie dzieje się w przypadku
romantycznej młodzieńczej miłości; ego staje się coraz mniej wymagające,
skromniejsze, obiekt natomiast coraz wspanialszy i cenniejszy; w końcu
pozyskuje on całąmiłość, jaką ego żywi dla siebie, tak że w sposób
naturalny dochodzi do samopoświęcenia się ego. Obiekt - jeśli można tak
powiedzieć - pochłonął ego. Takie cechy, jak pokora, ograniczenie
narcyzmu i gotowość do ponoszenia strat występuje w każdym przypadku
zakochania się; w skrajnych przypadkach jedynie się intensyfikuje, a w
skutek rezygnacji z żądań natury zmysłowej - uzyskują wyłączną dominację.
Szczególnie łatwo dochodzi do tego w przypadku miłości nieszczęśliwej,
niemożliwej do spełnienia, ponieważ każde zaspokojenie seksualne zawsze
pociąga za sobą spadek seksualnego przecenienia obiektu. Jednocześnie z
"oddaniem się" ego obiektowi, które nie różni się już od wysublimowanego
oddania się jakiejś abstrakcyjnej idei, całkowicie zawodzą funkcje
przypisane ideałowi ego. Milknie krytyka inspirowana przez tę instancję;
wszystko, co obiekt robi i czego chce, jest słuszne i bez zarzutu. Sumienie
nie ma nic do powiedzenia na temat tego, co przynosi obiektowi korzyść; w
miłosnym zaślepieniu człowiek staje się przestępcą nie znającym skruchy.
Całą tę sytuację można bez reszty ująć w zdaniu: Obiekt zajął miejsce
idału ego.
(...)
Interesujące jest to, że właśnie dążenia seksualne zahamowane ze
względu na cel prowadzą do tak bardzo trwałych więzi międzyludzkich.
Jednakże łatwo tłumaczy to fakt, że dążenia te nie prowadzą do pełnego
zaspokojenia, podczas gdy dążenia seksualne niezahamowane, wskutek ulgi,
jaka towarzyszy każdorazowo osiągnięciu celu seksualnego, ulegają
niezwykłemu osłabieniu. Przeznaczeniem miłości zmysłowej jest wygaśnięcie z
chwilą osiągnięcia zaspokojenia; aby móc trwać dalej, musi ona być od
samego początku przemieszania z komponentami czysto czułymi, to jest
zahamowanymi ze względu na cel, lub też ulec takiemu przekształceniu."

(Sigmund Freud "Poza zasada przyjemnosci")


Sprobuj na to spojrzec pod katem przyjazni, egoizmu (altruizmu),
zrywania...



pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-09-08 13:37:31

Temat: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Amnesiak" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał
w wiadomości news:5mvmlv0rhtftkmsd9nu73741fpl7mbb0pi@4ax.com...


> Ale to znaczy, że nie będziesz w stanie racjonalnie obronić swojej
> wizji "przyjaźni" przed tym "ktosiem". Aby to zrobić, musiałbyś już
> nawiązać do "wierności" oraz innych pojęć.

A dla jakiej sprawy miałbym bronić mojej wizji przed jego wizją? To moja
wizja przecież, jeśli ten "ktoś" się na nią nie zgadza, to niech idzie
do tych, którzy się na takowąż wizję zgadzają :-)))

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 . 16


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Autobusy i tramwaaaje ;-)
psychostymulacja
Dysortografia
Lubię podnosic cisnienie, ah, jak ja to lubię
popierajcie jak chcecie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »