Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.tpinte
rnet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Greg" <o...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Date: Mon, 8 Sep 2003 13:23:53 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 116
Message-ID: <bjhp9c$ji8$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <bjahp7$rp2$1@atlantis.news.tpi.pl> <bjdru0$l04$1@news.onet.pl>
<bjfpbd$90r$4@atlantis.news.tpi.pl> <bjg71u$5tb$1@news.onet.pl>
<bjg85n$e0$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: kubus.interpc.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1063020679 20040 217.98.79.66 (8 Sep 2003 11:31:19 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 8 Sep 2003 11:31:19 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:225602
Ukryj nagłówki
"zwykly_facet" w wiadomości news:bjg85n$e0$1@atlantis.news.tpi.pl
napisal(a):>
>
> A ja mialem na mysli, ze nie chodzi mi o lozko,
> ale zadurzylem sie w niej
Dzisiaj przeczytalem ciekawy fragment. Moze Tobie sie do czegos przyda.
"Zwyczaj językowy, nawet ulegając kaprysom, pozostaje jednak wierny
jakiejś rzeczywistości. I tak wprawdzie "miłością" nazywa się nader różne
związki uczuciowe, które także my teoretycznie określamy jako miłość, wątpi
się jednak, czy jest to miłość właściwa, słuszna i prawdziwa, wskazując w
ten sposób na całą drabinę możliwości istniejących w obrębie fenomenu
miłości. Możliwości te bez trudu odkryjemy za pomocą obserwacji.
W licznych przypadkach zakochanie się nie jest niczym innym, jak
obsadzeniem obiektu energią przez popędy seksualne celem uzyskania
bezpośredniego zaspokojenia seksualnego, które to dążenie zanika wraz z
osiągnięciem tego celu; to właśnie nazywamy miłością pospolitą i zmysłową.
Ale, jak wiadomo, sytuacja libidinalna rzadko jest tak prosta. Pewność, z
którą można liczyć na ponowne przebudzenie się wygasłej potrzeby, musi być
najbliższym motywem, by użyczyć obiektowi seksualnemu trwałej kateksji jak
również, by "kochać" go w okresach wolnych od żądzy.
Nader osobliwa historia rozwoju erotycznego życia człowieka ukazuje nam
jeszcze coś innego. W pierwszej fazie swego rozwoju, która najczęściej trwa
do piątego roku życia, dziecko odnalazło już w jednym z rodziców swój
pierwszy obiekt miłosny, na którym skoncentrowały się wszystkie zmierzające
do zaspokojenia popędy seksualne. Wyparcie, które się następnie pojawiło,
zmusiło dziecko do rezygnacji z większości celów seksualnych i doprowadziło
do daleko sięgającej modyfikacji jego stosunku do rodziców. Dziecko
pozostaje nadal silnie związane z rodzicami, ale tym, co je z nimi wiąże,
są popędy, które musimy nazwać "popędami zahamowanymi ze względu na cel".
Wiadomo jednak, że dawne "zmysłowe" dążenia w mniejszym lub większym
stopniu zachamowane zostają w nieświadomości, tak iż pierwotny cały
strumień w pewnym sensie trwa dalej.
Wraz z okresem dojrzewania pojawiają się, jak wiadomo, nowe, bardzo
silne dążenia zmierzające bezpośrednio ku celom seksualnym. W niekorzystnym
przypadku pozostają one jako nurt zmysłowy oddzielone od trwających dalej
uczuć "czułości". Mamy wówczas do czynienia z sytuacją, w której oba
aspekty są przez pewne kierunki literackie tak chętnie idealizowane.
Mężczyzna przejawia egzaltowane skłonności wobec cieszących się szacunkiem
kobiet, które jednak nie budzą w nim pożądania, spółkować natomiast może
tylko z takimi kobietami, których nie "kocha" i nie szanuje lub którymi
nawet pogardza. Częściej jednak dorastającemu człowiekowi udaje się w
pewnym stopniu osiągnąć synteze miłości niezmysłowej, niebiańskiej, i
zmysłowej, ziemskiej, toteż jego stosunek do obiektu seksualnego
charakteryzuje się współdziałaniem popędów niezahamowanych i popędów
zahamowanych ze wzgledu na cel. Wielkość zakochania - w przeciwieństwie do
zwykłego zmysłowego pożądania - można ocenić biorąc pod uwagę wkład, jaki
mają w nim popędy czułości zahamowane ze względu na cel.
Jeśli chodzi o zakochanie, to od samego początku uderzyło nas zjawisko
seksualnego przeceniania, fakt, że ukochany obiekt cieszy się pewną
wolnością od krytyki, że wszystkie jego cechy są cenione wyżej od cech osób
niekochanych i wyżej niż w czasie, kiedy nie był przedmiotem miłości. Jeśli
dążenia zmysłowe są mniej lub bardziej skutecznie wyparte lub odsunięte na
bok, pojawia się złudzenie, że ze względu na swe zalety duchowe obiekt
budzi w nas także miłość zmysłową, podczas gdy w rzeczywistości jest
odwrotnie - to dopiero pociąg zmysłowy jest w stanie ozdobić go tymi
zaletami.
Tym, co fałszuje nasz sąd, jest dążenie do idealizacji. Zarazem
jednak ułatwia nam to orientację; stwierdzamy, że obiekt traktujemy tak,
jak własne ego, co znaczy, że w stanie zakochania przenosimy na obiekt
znaczną ilość narcystycznego libido. W wielu formach doboru miłosnego
rzuca się nawet w oczy fakt, że obiekt służy do zastąpienia własnego, nie
osiągniętego ideału ego. Człowiek kocha obiekt ze względu na
doskonałości, których oczekiwał od własnego ego i które teraz chciałby -
na tej okrężnej drodze - zdobyć dla zaspokojenia swego narcyzmu.
Jeśli seksualne przecenianie i zakochanie się wzrastają jeszcze
bardziej, to interpretacja sytuacji będzie coraz bardziej oczywista.
Dążenia do bezpośredniego zaspokojenia seksualnego mogą teraz zostać
całkowicie zahamowane, jak to np. regularnie dzieje się w przypadku
romantycznej młodzieńczej miłości; ego staje się coraz mniej wymagające,
skromniejsze, obiekt natomiast coraz wspanialszy i cenniejszy; w końcu
pozyskuje on całąmiłość, jaką ego żywi dla siebie, tak że w sposób
naturalny dochodzi do samopoświęcenia się ego. Obiekt - jeśli można tak
powiedzieć - pochłonął ego. Takie cechy, jak pokora, ograniczenie
narcyzmu i gotowość do ponoszenia strat występuje w każdym przypadku
zakochania się; w skrajnych przypadkach jedynie się intensyfikuje, a w
skutek rezygnacji z żądań natury zmysłowej - uzyskują wyłączną dominację.
Szczególnie łatwo dochodzi do tego w przypadku miłości nieszczęśliwej,
niemożliwej do spełnienia, ponieważ każde zaspokojenie seksualne zawsze
pociąga za sobą spadek seksualnego przecenienia obiektu. Jednocześnie z
"oddaniem się" ego obiektowi, które nie różni się już od wysublimowanego
oddania się jakiejś abstrakcyjnej idei, całkowicie zawodzą funkcje
przypisane ideałowi ego. Milknie krytyka inspirowana przez tę instancję;
wszystko, co obiekt robi i czego chce, jest słuszne i bez zarzutu. Sumienie
nie ma nic do powiedzenia na temat tego, co przynosi obiektowi korzyść; w
miłosnym zaślepieniu człowiek staje się przestępcą nie znającym skruchy.
Całą tę sytuację można bez reszty ująć w zdaniu: Obiekt zajął miejsce
idału ego.
(...)
Interesujące jest to, że właśnie dążenia seksualne zahamowane ze
względu na cel prowadzą do tak bardzo trwałych więzi międzyludzkich.
Jednakże łatwo tłumaczy to fakt, że dążenia te nie prowadzą do pełnego
zaspokojenia, podczas gdy dążenia seksualne niezahamowane, wskutek ulgi,
jaka towarzyszy każdorazowo osiągnięciu celu seksualnego, ulegają
niezwykłemu osłabieniu. Przeznaczeniem miłości zmysłowej jest wygaśnięcie z
chwilą osiągnięcia zaspokojenia; aby móc trwać dalej, musi ona być od
samego początku przemieszania z komponentami czysto czułymi, to jest
zahamowanymi ze względu na cel, lub też ulec takiemu przekształceniu."
(Sigmund Freud "Poza zasada przyjemnosci")
Sprobuj na to spojrzec pod katem przyjazni, egoizmu (altruizmu),
zrywania...
pozdrawiam
--
Greg
Nie Tylko Poezja - http://republika.pl/szedhar/
Serwis PSPHome - http://www.psphome.htc.net.pl/
Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
|