Data: 2009-12-09 08:23:47
Temat: Re: 2 matki
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sender wrote:
> Witam,
> Nie ma kontrowersji to grupa ledwo dycha.
> Dobra, to zapodajďż˝ temat, bo dzisiaj nie chce mi siďż˝ juďż˝ oddawaďż˝ tylko
> pysk�wkom z Wami.
>
> Wczoraj zosta�em zaci�gni�ty na zakupy do centrum handlowego i kiedy
> szwenda�em si� od �awy do �awy, usi�uj�c zrobi� co� z sob�
sensownego,
> zobaczy�em dziewczyn�.
> W ciemnym p�aszczyku, szczup�a, smuk�e nogi w czarnych rajstopach i
> kozakach.
> Po chwili odbiegďż˝ do niej synek, ze 3-4lata a za nim pewnie babcia.
> Postali, ona co� tam poprawi�a dziecku i si� odwr�ci�a.
> Na oko ze 30 lat, bardzo �adna buzia, mo�e nawet troch� filigranowa
> i te iskierki w oczach. Jej oczy emanowa�y energi� i wr�cz si� �mia�y.
>
> Nie dalej jak w weekend widzia�em inn� matk� w podobnym wieku.
> Pracowa�em z ni� kiedy�.
> Zawsze elegancka i bardzo zadbana.
> Idealne cia�o, a na kantach spodni mo�na by�o pewnie palca rozci��.
> Zarabia�a u nas naprawd� niez�� kas�, wi�c pewnie nie �a�owa�a na
wizerunek.
> Jej oczy by�y r�wnie� wyj�tkowe. �ywe i przenikliwe.
> Potem urodzi�a dziecko, posz�a na macierzy�skie i nie wr�ci�a ju� do
> nas. Czasem tylko wymieniali�my skinienia g�ow� przy przypadkowych
> spotkaniach na mie�cie.
> W weekend widzia�em j� po drugiej stronie przej�cia dla pieszych.
> Sta�a z dzieckiem, te� ze 4 lata, w jasnym wymi�tym p�aszczu, chyba ju�
> za cienkim na tak� pogod� i w og�le jaka� rozchwytana.
> Blada, chuda i te oczy. Matowe i bez �adnego blasku.
> Emanowa�y wr�cz zm�czeniem. To by�y oczy starego cz�owieka.
> Przypomnia�em sobie, �e te oczy widzia�em u niej ju� od jakiego� czasu,
> tyle �e by�a bez dziecka. Z tego co wiem, w wychowaniu dziecka pomaga
> jej matka.
>
> Zastanawiam si� jak to jest, �e 2 m�ode dziewczyny, w tym jedna z ca��
> pewno�ci� inteligentna i zawsze �wietnie zorganizowana, a tak ro�ne
> podej�cia do �ycia, kt�re jedn� najwyra�niej cieszy i ekscytuje, a druga
> m�czy i wyczerpuje?
> Ciekawe, kt�re konkretnie podej�cie i do czego u nich mo�e o tym decydowa�?
> Pozdrawiam.
> Marek Sender
Pierwsza chce jeszcze rodzić dzieci, te błyszczące oczy, to potęga
natury, miłość nie jest czymś indywidualnym, człowiek zrzeka się
prywatnego szczęścia dla przedłużenia gatunku, podobnie jak żołnierz
ginie za gatunek do którego przynależy
Ta druga po porodzie zrozumiała, że jej życie się skończyło, bo żyje
dla dziecka, ono jest najważniejsze.
Te błyszczące oczy to oprócz seksu, to jeszcze sprawdzanie czy dasz
jej dzieci '' dobrej jakości''.........
Miłość to jedynie biologizm, który natura sprytnie ukrywa przed
naszymi oczami. Łudzimy się więc gdy ulegamy pragnieniom serc, gdy
szaleńczo tęsknimy za ukochaną osobą, gdy rozpoznajemy podobieństwo
dusz. To wszystko maska, za którą skrywa się geniusz gatunku- nie
istniejemy przecież sami dla siebie. Jednostka egzystuje więc poprzez
gatunek - ludzkość. Dąży więc, oczywiście podświadomie, do
zaspokojenia przede wszystkim potrzeb gatunku: przedłużenia łańcucha
pokoleń, znalezienia zdrowego partnera. Wszystko pod płachtą osobowych
pragnień, realizowania jednostkowych ambicji, burzy uczuć i heroizmu
decyzji, odpowiedzialności za drugą osobę. Nie ma tu miejsca na fakt
miłości czy pokochania. Więź tworzona z drugą osobą jest biologicznym
złudzenim, natura jest Wielkim Kłamcą.
Przede wszystkim fakt, że mężczyzna w miłości skłonny jest do
niestałości, a kobieta przeciwnie. Miłość mężczyzny słabnie od
chwili, kiedy zostanie zaspokojona; od tej chwili prawie każda młoda
kobieta podoba mu się bardziej niż ta, którą posiada. Miłość kobiety
przeciwnie potężnieje właśnie od tej chwili, a zwłaszcza po poczęciu.
Fakt ten wyjaśnić można tym, że celem natury jest tylko zachowanie
gatunku i o ile możliwe szerokie jego rozmnożenie. Dla tego też celu
mężczyzna może bardzo łatwo w ciągu jednego roku zostać ojcem setki
dzieci, a kobieta przy tychże warunkach rodzi tylko raz jeden na rok.
Dlatego też mężowie szukają wielu żon, a żony przywiązują się do
jednego męża, widząc w nim karmiciela i obrońcę przyszłego dziecięcia.
Dlatego też wierność małżonka jest czymś sztucznym, wierność małżonki
jest zupełnie naturalną rzeczą: zatem niewierność żony zarówno pod
względem skutków, jak i nienaturalności jest bardziej karygodną, niż
niewierność męża.
Co dalej następuje:
...kobieta kieruje się nie gustem, lecz instynktem. W ogóle kobiety mało
uwagi zwracają na piękno, głównie pociąga je siła i odwaga, gdyż cechy
te zapowiadają silnego reproduktora. Dlatego też zwraca uwagę na
cechy właściwe płci męskiej, np. szerokie barki, wąskie biodra, proste
nogi, siłę mięśni. Tym się tłumaczy, dlaczego
kobiety często lubią bezkształtnych, zdrowych mężczyzn, ale prawie
nigdy nie lubią słabych, choć pięknych.Miłość kobiety zależy od
przymiotów serca męskiego. Do nich należy siła charakteru, stanowczość
i męstwo, a również honor i zacność. Intelektualne zaś przymioty
mężczyzny nie mają bezpośredniego wpływu na kobietę, ponieważ
przechodzą na dzieci od matki, nie zaś od ojca. Brak rozumu u
mężczyzny bynajmniej nie wpływa na stopień miłości u kobiety; więcej
nawet, niezwykły umysł i geniusz działają na nie ujemnie.Objaśnia nam
to, dlaczego u kobiet powodzenie mają tylko mężczyźni nieokrzesani,
nędzni i głupcy.
Kiedy zaś kobieta zapewnia mężczyznę, że kocha go za jego umysł itp.
przymioty, są to puste frazesy, którym nie należy przypisywć żadnego
znaczenia.
Co się zaś tyczy mężczyzn, to oni bardzo mało uwagi zwracają na
przymioty moralne kobiet.
...patetyczne zapewnienia kochanków, że się kochają pod wpływem jakiejś
harmonii dusz to godne pożałowania złudzenie, gdyż harmonia ta często
bardzo prędko po ślubie zmienia się w największą dysharmonię.
Jest coś zadziwiającego i niezrozumiałego w tym troskliwym oglądaniu
się, w tych tajemniczych spojrzeniach, którymi się obrzucają
zakochani. Uważne to badanie, to rozmyślanie geniuszu gatunku nad
przyszłą jednostką, rozmyślanie nad kombinacją jej cech i właściwości.
Jeśli więc dobro gatunku będzie tego wymagać, " ...mężczyzna może
niekiedy pokochać kobietę potworną."
|