Data: 2003-06-05 14:19:19
Temat: Re: A co jesli ja chce dziecka?
Od: "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "lukas3339" <l...@g...net.pl(ease remove me)> napisał w
wiadomości news:bbf69n$7uj$1@news.onet.pl...
>
> "Oleńka" <o...@b...wroc.pl> wrote in message
> news:bbf4th$2gf$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> > Przed slubem mieliśmy ustalone, że nie widzimy problemu w skorzystanu z
> > cudzego plemnika.
> >
> W przypadku niemoznosci skorzystania z wlasych jak powiedzialas wczesniej.
>
>
> >
> > To są newsy, każdy wypowiada się tylko na podstawie posta inicjującego
> > wątek - dla mnie to tak wygląda - na podstawie tego, co napisałeś.
Jasne,
> że
> > Cię nie znam.
> >
> Mozna wypowiadac sie na zadany temat, ale ja daleki jestem od wypowiedzi
na
> temat czlowieka. A tym bardziej negatywnych, ale ok nie chowam urazy :-))
>
>
>
>
> > Wiesz ile jet "naturalnych" dzieci, które tak się zachowują - sama znam
> > takie rodziny. Dwoje studiuje, matka kocha itp, a trzecie nawet matury
nie
> > ma, nie szanuje żadnych norm i kradnie rodzicom pieniądze z portmonetek,
> > mimo, ze wiek już raczej wskazuje, ze dzieciak ma być samodzielny.
> > Ale nikt nie "zwlala" tego na geny złodziejstwa/alkoholizmu/narkomanii.
>
> Wiem ze to sie moze przydarzyc nawet "w dobrym domu" ale ryzyko jest
> mniejsze wydaje mi sie. A poza tym mysle ze w przypadku dziecka
adoptowanego
> duzo latwiej znienawidzic je za takie pokierowanie swoim zyciem. A ja nie
> chce nienawidziec swoich dzieci.
>
Czytam i czytam i nie mogę dojść do końca bez wypowiedzenia się na temat
adopcji.
Pomińmy kwestię nieuregulowanych sytuacji dziecka, których niestety jest
większość.
Pomińmy również sprawy genów np. dotyczących alkoholizmu, które to nie są
takie znowu pewne, bo na jedne dzieci to przechodzi, a na inne nie. Często
najważniejszy wpływ na takie a nie inne zachowania mają rodzice, którzy
przekazują swoim dzieciom (rodzonym bądź adoptowanym) pewne wzorce
zachowania.
Faktem jest, że dla dziecka pierwsze dwa lata są krytyczne pod względem
tworzenia się więzi emocjonalnych. Jeżeli takie dziecko przebywa w domu
dziecka nie ma zapewnionego kontaktu emocjonalnego na takim poziomie jak
wtedy gdy miałoby rodziców. Ma to bardzo duży wpływ na różnego rodzaju
zaburzenia zachowania jak również na zaburzenia przywiązania się itp.
Dlatego też nie można porównywać wychowywania dzieci adoptowanych do
rodzonych, ponieważ ich start jest zupełnie inny. Dużo trudniej wychować
adoptowane dziecko. Mam na myśli starsze dzieci, bo sytuacja inaczej
wygląda, gdy dziecko od urodzenia ma uregulowaną sytuację prawną. Wtedy,
mimo, że sam proces adopcji trwa jakiś czas, dziecko od razu mieszka z
rodzicami, którzy go będą adoptować.
Wiadomo, że im wcześniej tym mniej zaburzeń ma takie dziecko.
Co do kwestii wypowiedzianej bodajże przez Lukasa na temat tego, że dziecko
starsze będzie wiedziało, że jest adoptowane. Otóż nie ma to znaczenia czy
jest starsze czy młodsze, ponieważ dzieci powinny wiedzieć o tym właśnie od
swoich adoptowanych rodziców. Zresztą podczas procesu adopcji przyszli
rodzice są w tej kwestii pouczani, że ich dzieci powinny znać prawdę. Może
to je uchronić od dużo większego szoku, gdyby same się o tym dowiedziały
(brak zaufania do rodziców niebiologicznych, którzy przez tyle lat je
okłamywali, chęć dokuczenia im, bo w końcu to nie ich rodzice itp., itd.)
--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<O<
gg. 1355764
z adresu (wywalto)
|