Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!news.one
t.pl!not-for-mail
From: "Krystyna*Opty*" <K...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.misc.dieta
Subject: Re: A tak na poważnie
Date: Sat, 27 Apr 2002 00:52:55 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 89
Sender: K...@p...onet.pl@l246.biaman.pl
Message-ID: <aacltg$ikq$1@news.onet.pl>
References: <aa97lp$n7j$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: l246.biaman.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1019861744 19098 212.33.82.6 (26 Apr 2002 22:55:44 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 26 Apr 2002 22:55:44 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.dieta:5536
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Piotr" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aa97lp$n7j$1@news.tpi.pl...
> Odpowiadając Alfowi przymrużyłem oko.
>
> Ale tak na poważnie.
> Czy spotykacie się ze strony swoich bliskich z brakiem zrozumienia?
> Np. optymalni? Wasza dieta jest mało akceptowalna, że tak powiem. Co na
> to bliscy, znajomi?
No różnie, widząc ogromną różnicę między moim stanem zdrowia i wyglądem
przed DO, a moim stanem obecnym wraz z upływem lat zaczynają tę dietę
spostrzegać jako sensowną. Ja jednak już w doradzanie się nie bawię, jeśli
ktoś mnie nie pyta, nawet jeśli jest bardzo chory.
Moja znajoma ma SM, jeszcze dwa lata temu wychodziłam z siebie, by jej pomóc
poznać zasady tej diety, uświadomić, że proces postępu choroby na tej diecie
można bardzo spowolnić, że wiele od niej samej zależy...
Choroba jednak dotyczy mózgu, organu, dzięki któremu możemy się porozumiewać
(albo nie)... ona lubi chleb, lubi palić papierosy. Ma również stare nawyki
i przekonanie, że jest jakieś lekarstwo, które jej mogłoby pomóc, tylko nie
ma kto jej przepisać... itd. itd. Ludzie tak lubią mity, wierzenia, tak
lubią uczepić się nadziei, choćby najbardziej beznadziejnej, ale nic nie
chcą w swoim życiu zmienić.
Każdy z nas ma swój system wartości, każdy z nas w różnym stopniu jest panem
i w różnym stopniu niewolnikiem swojej woli, rozumu i swojego ciała. Z
jednymi rozumiem się w pół słowa (np. Z moim synem opty), do innych nawet
najbardziej oczywisty argument nie trafia (np. do drugiego syna
wegetarianina) i wieeelu innych znajomych, czy rodziny.
> Jakie znajdujecie argumenty?
Przykład, ja sama, moja historia chorób, które minęły, bez lekarstw. Moim
lekarstwem przez okres zdrowienia były żółtka, 3 na śniadanie, 3 na kolację.
Czy to naprawdę takie dziwaczne jedzenie?
> Jakie oni mają argumenty?
Dokładnie takie jak czytuję na grupach: "przecież tłuszcz jest szkodliwy,
będziesz miała duży cholesterol, przecież wszyscy lekarze... itd. itd.
> Czy ktoś, kto zainteresował się nagle tym, co je, jak je i w jakich
> ilościach musi być narażony na niezrozumienie?
No właśnie, skąd u ludzi taka nietolerancja? Czasem mam wrażenie, że
niektórzy nie mogą mi wybaczyć, że ja nie boję się tłuszczu. W dodatku jak
śmiem być przy tym zdrowa, pewna siebie i swoich racji. Przecież to
nienormalne, to MUSI być nienormalne, a jeśli nienormalne? To co to może
być? Oczywiście sekta!!! ;)))
...Ludzie już się gubią... kiedyś wszystko było prostsze, konkretne, jasno
określone, myślano za nas, wyznaczono pole manewru.
Dzisiaj nic nie jest jednoznaczne, a nawet zmienia znaczenie o 180 stopni,
trudno się w tej rzeczywistości znaleźć, gubią się cele, wartości, sens,
wszystko poszło na żywioł. Dewaluacja sięgnęła także człowieczeństwa.
Brak zrozumienia dotyczy wielu z nas. Tak jak w chorym organizmie komórki
tracą łączność, tak w chorym społeczeństwie narasta ów brak porozumienia.
By ta łączność znowu była, musi zaistnieć zdrowie, w każdym człowieku z
osobna.
> Czy jest to tylko mój problem, czy także innych?
Z pewnością wielu ma ten problem.
> Jak sobie z tym radzicie?
Nie chcę się powtarzać, ani zanudzać czy wywoływać u niektórych irytację,
ale skoro pytasz, powinnam mimo wszystko odpowiedzieć.
Kiedyś byłam bardzo chora, psychicznie trzymałam się dopóki miałam nadzieję,
że medycyna mnie wyleczy, gdy okazało się, że silne i częste bóle i zawroty
głowy mam polubić i się do nich przyzwyczaić (tak mi powiedział prof. H. w
Kostancinie), przyszło załamanie i depresja.
Dzisiaj wiem - wystarczyło zacząć się tłusto odżywiać, a stan depresyjny
stopniałby o wiele, wiele wcześniej, a tak? niepotrzebnie jeszcze długo
cierpiałam, nie wspomnę o pieniądzach jakie z mężem wydaliśmy na
"pielgrzymki" po różnych uzdrowicielach. Moja droga do zdrowia była długa,
uratowała mnie dieta, nie jakieś tam drogie, wyszukane lekarstwa. Zatoczyłam
koło i wszystko znów stało się proste, bo podobno prawda zawsze jest prosta,
a kłamstwo skomplikowane.
Chyba coś w tym jest.
> Zapraszam do dyskusji, bo wydaje mi się, że warto.
> Pzdrw
> Piotr
Pozdrawiam
Krystyna
|