Data: 2009-08-27 19:50:40
Temat: Re: Aborcja a choroby psychiczne
Od: Stalker <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun pisze:
>> Nie walka płci, tylko dążenie do równowagi. ;)
> Cóś mi się tu jednak nie równoważy.
No i chyba się nie zrównoważy :-) "Nierównoważność" wysiłku i zasobów
wkładanych w proces powstawania nowego życia (i różne sposoby radzenia
sobie z tym) to wszak jedna z podstaw rozmnażania płciowego :-)
> Jeśli język mówi coś o rzeczywistych nastawieniach człowieka,
> to co mówi słowo "sprawca" użyte wobec mężczyzny, który właśnie, (mówiąc
> teraz słowami Chirona) powołał do życia Dar Boży w postaci dziecka ! ;-))))
Rewelacja :-)
> Poza tym: w szeregu badań dotyczących aborcji uwzględnia się też zakres
> wsparcia partnera i jego związek z decyzją o aborcji wydaje mi się
> oczywisty.
No i niestety na przykładzie choćby i tej dyskusji ciągle jeszcze
pokutuje opinia "Nic mi do Twojej macicy"
> Udział prawa mężczyzny do współdecydowania częściej widzą osoby
> religijne. Biali chętniej przypisali by takie prawa niż afroamerykanie.
Jakoś tak podskórnie wyczuwam tu też inne kategorie, idące trochę w
poprzek tych powyzszych. Ciekaw jestem jaki jest stosunek do tych spraw
np. osób młodych, bezdzietnych itp. itd.
> Do rodzenia kobiety nie trzeba zmuszać :-) dzieci rodzą się same.
> Podjęcie decyzji o współzyciu jest, czy tego chcemy czy nie zawarciem
> umowy, która w przypadku niedogadania się miedzy partnerami ma negatywne
> następstwa dla każdego z nich.
A przez pierwszych 9 miesięcy nawet większe u płci pięknej ;-)
> Jak dla mnie Bursa pyta: "Czy wiesz co robisz"?
Nic dodać nic ująć
> Do protokołu rozbieżności zaliczam problem wyłączności decyzji kobiety.
>
> pozdrawiam
> vonBraun
Stalker, BTW jako że nicki są aseksualne, z ciekawości zapytam, czy
wielki niemiecki budowniczy rakiet to mężczyzna, czy kobieta?
|