Data: 2004-12-29 13:52:17
Temat: Re: Alimenty
Od: Adam Moczulski <w...@d...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik idiom napisał:
> propozycje, które zostały zaakceptowane (i ich ceny zostały zaakceptowane)
> przez co najmniej 15 potencjalnych klientów (z 30 wchodzących w grę):
>
> ruskie pierogi (wykonywane raz w miesiącu, przez moją mamę, ze specjalną
> ceną)
> bigos
> risotto (wersja autorska - "na winie")
> tortelini z sosem pomidorowym
> spaghetti boloniesse
> spaghetti carbonara
> makaron z sosem pieczarkowym
> papryka faszerowana
> fasolka po bretońsku
> żurek z pieczywem i wkładką
> zapiekanka z makaronu
>
> Jak więc łatwo policzyć, dzieląc ilość dni przez ilość potraw powtarzalność
> byłaby ok 2 razy w miesiącu.
Ja tam żurek mogę codziennie, ale jak znam ludzi to po dwóch miesiącach
zaczną narzekać na makaron 9 razy w miesiącu. A paprykę skąd weźmiesz -
tą hipermarketową ostatnio się ostro strułem.
>>>>Dlaczego niewiadomych ? Stały klient, płacący z góry za większą ilość
>>>>porcji. Koszty w restauracji to jakieś 30-40% ceny produktu końcowego.
>>>
>>>A jaką będa mieli gwarancję, że klient bez firmy, kasy na inwestycję,
>>>możliwości podpisania umowy itd będzie stałym, wypłacalnym klientem?
>>
>>Jeśli jesteś w stanie przekonać 15 osób do jedzenia łazanek to
>>przekonanie szefa restauracji do łatwego codziennego 15zł zarobku nie
>>powinno być problemem.
>
> Oj, jaki Ty żartobliwy jesteś :D
> Jaki zarobek 15 PLN dziennie, skoro musiałby mi po kosztach sprzedawać ??
Koszt wykonania _dodatkowej_ solidnej porcji łazanek to tak naprawdę
złotówka.
>>>A nawet jeśli, to sądzisz, że jakakolwiek knajpa zrezygnuje z całego
>
> zarobku
>
>>>w imię stałych odbiorów? (40 % kwoty 8 pln to ok 3 PLN)
>>
>>Z czego 1zł to niezjedzone porcje i co za tym idzie straty restauracji.
>
> Pracowałeś kiedyś w knajpie ? Nie sądzę.
> Ja pracowalam - tam nie ma takich strat - jest rececyling. Jutro klient zje
> tego, czego nie zjedzono wczoraj.
W takich knajpach rzeczywiście nie pracowałem. Nawet staram się nie
jadać. Bo taki recycling naprawdę się czuje podczas jedzenia.
>>W ograniczonym zakresie. O ile pamiętam są wymogi co do naczynia, czasu
>>transportu.. . Ale kierowca już nie musi mieć ksiązeczki zdrowia.
>
> A jakie to ma znaczenie? Sądzisz, że w przypadku zakablowania Sanepid nie
> doczepiłby się do czegoś?
Czego ?
>>Nie odpada. Konsumenom wolno zatrudnic doradcę i za jego pośrednictwem
>>przekazywać pieniądze restauracji.
>
> "Doradcę" ?
> A przekazywanie kasy nie podpadłoby już pod przewóz gotówki ? :D
Można dokonywać przelewów.
>>ZUS zawsze jest zagrożeniem. Ale mniejszym przy mniejszych obrotach.
>
> To może się zdecyduj, co?
> Bo trochę się miotasz. Raz ostrzegasz przed ZUS'em a raz piszesz, że nie ma
> problemu, po to, by na końcu stwierdzić, że zawsze jest.
Tak wygląda różnica między teorią a praktyką.
--
Pozdrawiam
Adam
|