Data: 2002-07-03 13:14:56
Temat: Re: Alkoholizm
Od: "JC" <a...@n...poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Dorota B. <d...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:afss9s$jb8$...@n...tpi.pl...
>
> Znam kogos, kto pracuje z uzaleznionymi. On twierdzi,
ze
> ktos taki najpierw musi spasc na samo dno ( pomaga mu w tym- w
uzmyslowieniu
> sobie czym jest owo dno), unuzac sie we wlasnym lajnie, potem poczuc jakis
> grunt tego swojego dna i dobiero sie odbic. Alkoholika (i nie tylko) nie
> wolno oslaniac, trzeba dac mu odczuc konsekwencje swojego dzialania, to ma
> zabolec, jeszcze mu dokopac, a dopiero gdy zrozumie, zechce, poprosi-
pomoc.
> To nie moje doswiadczenia, nie znalam nikogo uzaleznionego- to powiedzial
mi
> ktos prowadzacy AA- sam kiedys naduzywal...
> Pzdr. Dorota
Tak?? Chcesz sie dowiedziec, jak to jest silne? Ciagne od jakiegos czasu
lekach od psychiatry, bo podobno mam depresje czy cos takiego (kilka prob,
ale
mniejsza z tym). Jestem z czlowiekiem, ktory nie pije. Caly czas powatrza,
ze sie o mnie martwi, ja mu obiecuje, ze juz nigdy wiecej, ale to i tak nic
nie daje... Nie wychodzi mi, nie umiem... Kocham go, mamy razem zalozyc
rodzine, i co? Z jednej strony wiem, ze nie chce, by moje dzieci mnie kiedys
zobaczyly w takim stanie. Nie chce, by widzialy, ze ich mama sie tnie, ze
znow chce sie zabic, ze pije... Czy to juz dno? Czy tez moze mam sie obudzic
nad ranem w jakims rynsztoku i nie wiedziec kompletnie, gdzie jestem, co
robilam poprzedniej nocy? Ja skoncze z tym sama, wiec nie gadaj glupot, ze
trzeba sie znalezc na dnie, bo
nigdy nie wiesz, co jest dnem dla danego czlowieka. Wczoraj bylo dno, jak
poszlam do lekarza i powiedzieli mi, ze mnie nie przyjma, bo lekarka, jaka
mnie prowadzi, ma akurat we wtorki wolne, wiec dzis musze isc tam znowu.
Niewazne, ze leki, jakimi mnie karmia mnie truja, że sprawiają, że jestem
otępiała, więc muszę coś zrobić, by znów funkcjonować w miarę normalnie.
Mówią: to zmiany w mózgu, a ja mówię: na @#@^% wam wszystkim dyplomy. Nie
znacie mnie, nie mówicie mi nic o sobie, bym ja mogła wam zaufać i się przed
wami otworzyć. Jak już komuś zaufam, to on znów mówi, że rani go to, co
słyszy, wiec znowu siedze cicho i sie dusze..Nie, nie chcę, krzyczeć, zbyt
czesto boli mnie glowa... Tak, gdy po raz pierwszy powiedzialam, ze jestem
alkoholiczka, gdy doszlo do mnie, ze nie trzeba koniecznie siedziec pod
sklepem i pic denaturat, to byl szok! Czasami jest mi z tym dobrze, bo za
niewielką cenę mogę sobie zafudować chwilę niepamięci (taki mały cud). Oni
juz nie pozwalaja mi sie kaleczyc, moja madra mamusia doszla do wniosku, ze
slady na nogach, to zmiany skorne i kupila mi balsam na cellulitis... Kocham
ją, jest taka nierozgarnięta... Nie mowie im o leczeniu, nie ma po co, jużod
dawna nie sa czescia mego zycia, czemu wiec teraz raptem mam ich w to
wprowadzac. Powinnam wlasnie bronic licencjata, a nadal siedze z matura.
Wyrodna coreczka tatusia, leniwa i w ogole... Jest tylko ktos, przy kim moge
sie wygadac: ja i moje procenty... Później zawsze jest moralniak, ale jak
wiele jesteście w stanie zrobić, by choć na chwilę zapomnieć o tym, co was
boli? To moja jedyna ucieczka...
Wczoraj leki znow pomieszaly mi sie z alkoholem, znow bylo tego wiele, a ja
jestem wsciekla, ze zadzwonil telefon, ze to byl jedyny dla mnie wazny
czlowiek i musialam sie pozbyc z siebie tego wszystkiego! A dziś? Dzis bylam
u lekarza i powiedzili, ze jak mi inne leki nie pomoga, to za jakies dwa
tygodnie mnie zamkną... Nie sądzę, bym wytrzymała..
JC
PS
I chyba lubie Was czytac... :)
|