Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "puciek2" <p...@N...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Analiza Milosci
Date: Sun, 22 Feb 2004 02:49:29 +0000 (UTC)
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 212
Message-ID: <c195bp$cfs$1@inews.gazeta.pl>
References: <c15q52$3ma$1@inews.gazeta.pl>
<1...@s...bay.webtv.net>
NNTP-Posting-Host: pc146.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1077418169 12796 172.20.26.239 (22 Feb 2004 02:49:29 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 22 Feb 2004 02:49:29 +0000 (UTC)
X-User: puciek2
X-Forwarded-For: 194.149.231.52
X-Remote-IP: pc146.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:257378
Ukryj nagłówki
e...@w...net napisał(a):
<1...@s...bay.webtv.net>
> Puciek:
> >myslisz ze pytajacy chcial byc odeslany do literatury<
>
> Sluszna uwaga.A moze ty napiszesz cos - "z zycia wziete" - nie
> koniecznie wlasnego.
>
Ja jestem chwilowo dosyć zablokowany emocjonalnie w tym temacie.
Ale podeślę coś pod czego wrażeniem jestem do tej pory.
Jest to post JeT-a w tej sprawie.
****************************************************
*************************
Grupy dyskusyjne:pl.sci.psychologia
Data:1999/06/14
Ponieważ pojawiło się sporo nowych (sympatycznych) osób i ... kolejna
z nieustających dyskusji o miłości - to pozwalam sobie powtórzyć swoje
trzy grosze na ten temat. Do tego, co już napisałem nie mam co dodawać
(chyba że ... całe morze tekstu), więc powtarzam stary post w całości
(z oczekiwaniem na nowe komentarze).
[było: "MILOSC cz. 1, bylo: Re: Ucieczka" Date: Tue, 09 Mar 1999
14:24:59 GMT - na wypadek, gdyby ktoś chciał spojrzeć na tamten wątek]
====================================================
===================
Witam !
Tym razem będzie naprawdę treściwie !
Czytajcie uważnie i wiele razy ! (ale nie zmuszam...)
phenomen <c...@z...iil.pwr.wroc.pl> napisał w artykule
<3...@n...vogel.pl>...
> >Czy zastanawialiście się nad tym, jakie działania podejmuje się w celu
> >przyćmienia odczuwanej "pustki w życiu"? Czy znacie lepsze sposoby niż
> >stosowanie narkotyków i inne działania zapewniające intensywne
> >odczuwanie "życia codziennego"? Czy wszelkie działanie nie jest
> >skierowane przeciw pustce życiowej? Mam na myśli tzw. pracoholików i
> >innych narkomanów nie stosujących narkotyków w sensie ścisłym. Ale to
> >skrajne wypadki... Na ile każde działanie, które dokonujemy w sposób
> >świadomy jest ucieczką od pustki i bezsensu?
>
> A ja sie zastaniam dlaczego coraz wiecej facetow zapomina o celu w
> zyciu.... Nie interesuje Cie juz plec przeciwna ? :)
> IMVHO wlasnie o to Ci chodzi...
>
> Chociaz z drugiej strony powstaje wg mnie nowy problem.... czy aby
> kobieta jest naprawde celem ? [i na odwrot :)]
Jest celem pośrednim ... Ja widzę to tak:
Szukasz kobiety - spotykasz ją - starasz się ze wszystkich sił ją
'na wylot' poznać i vice versa (dążycie do miłości) - jak dobrze/wła-
ściwie(!) poznacie się - to - stajecie się jednym organizmem (!) - go-
towym do celu nadrzędnego - przekazania MY potomkowi(om) (wychowawczo !
poprzez startowy impuls seksualny) - tym samym do zadziałania w harmonii
z prawami ewolucji. Tak, jak to _doskonale_ napisał Mateusz:
"Przestajesz dzielić świat (JEJ a ona TWÓJ) na nieprzyjemne i przy-
jemne, dobre i złe, ale jednocześnie zaczynasz _rozumieć_ do czego
dąży ewolucja (rozwój MY) i z nią współdziałać." [nawiasy - moje wstawki]
> Osobiscie w to nie wierze, mysle jednak ze jest ona[on] tym czyms
> czego czlowiek potrzebuje aby wzmocnic sily.... miec przy sobie
> namiastke tego czego pragnie... pojednania, harmonii.... [cialga
> milosc jest piekna, ale oddala od rzeczywistosci , slowem jest glupia]
Eee, głupi to jeszcze Ty jesteś. Egoista: piszesz- "co ja z tego będę
miał, nie opłaca się !". Celem Poznania (miłości) musi być samo Poznanie,
i nie może być przed tym celem żadnego innego, 'chwilowo' ważniejszego!
Miłość to - 'naukowo' precyzynie! - poznawanie aż do całkowitego
poznania - zlania się w jedno - stania się jednym podwójnym organizmem.
Pewnie słyszałeś o operacji rozszczepienia mózgu (komisurotomii)
- czyli operacyjnemu przecięciu połączenia między półkulami.
Po takiej operacji pozornie wszystko wygląda w porządku, ale takim
pacjentom zdarza się, że np. cel działań lewej ręki pozostaje w sprze-
czności z celami prawej.
Przykłady:
Prawa 'chce' rysować, a lewa w tej samej chwili chce zmazać rysunek -
walczą ze sobą; lewa 'chce' kręcić kierownicą w lewo, a prawa przeci-
wnie, itd. itp.
Włącznie z takim efektem, kiedy jedna z rąk staje się 'obca' dla orga-
nizmu - próbuje udusić (sic!) jego właściciela albo zamyka drzwi dokła-
dnie wtedy, kiedy człowiek chce przez nie przejść. Zwyczajnie - jedna
półkula zaczyna nienawidzieć drugiej (momentami obcej/nieznanej/sprze-
cznej z nią samą) i
_robi_drugiej_półkuli_'na złość'_, a nawet
_pragnie_drugą_półkulę_ZAMORDOWAĆ_.
(przez zniszczenie organizmu, który aktualnie jest
'własnością' półkuli-wroga)
Całkowicie analogicznie jest z życiem w rodzinie - jeżeli dwa mózgi
nie znają się wystarczająco dobrze, mają złe połączenie, fatalny
poprzerywany kontakt - to często działają w sprzeczności ze sobą.
Rozwiązaniem jest maksymalna praca nad wzajemnym kontaktem.
Poprzez _obustronną_ empatię (utożsamianie się z drugą osobą).
Jeżeli jesteś w stanie 'odegrać' w sobie swoją (albo raczej
naszą/wspólną dla JA+ONA=MY(!)) kobietę; poznać, aż do odczuwania
utożsamienia się z nią - to w pewnym sensie nią się stajesz - zaczy-
nasz odczuwać w sobie JEJ ŚWIADOMOŚĆ !!!!
Czujesz jak ona, rozumiesz jej cele w najdrobniejszych odcieniach.
Wtedy zaczynasz BYĆ ONA.
nie znaczy to, że przestajesz móc być za chwilę, na powrót, swoim
'starym' JA).
Powiecie - ja nie chcę! To jednak znaczy, że
Jeżeli nie pragniesz _stania_się_samym_celem_swojej_miłości_,
to nie ma mowy o miłości.
Czy, gdy już masz w sobie jej świadomość, utożsamiłeś się z nią, to
możesz zadziałać niezgodnie z celami i potrzebami 'wspólnej połowy',
(czyli: jej, kobiety) ?
Nie, nie możesz, bo to tak, jakbyś działał przeciwko sobie.
Jeżeli takie poznanie jest obustronne (a musi być obustronne, wg. akcja
= reakcja) - to w pewnym sensie mózgi/umysły się zlewają - stanowią
jedno - identycznie jak dwie połączone więzadłem wielkim półkule
w czaszce. Jeżeli jednak poznanie jest tylko jednostronnie - to
wcale nie jest to miłość - a w istocie ... pożądanie i przywłaszczanie
sobie drugiej osoby.
Powtórzę:
Pełna empatia to poznanie - aż do odczuwania świadomości drugiej
osoby. I TO JEST JAK NAJBARDZIEJ MOŻLIWE DO WYKONANIA !
Stosunek ilości połączeń między półkulami do ilości połączeń jakie
spajają dwie części jednej półkuli przecięte dowolnym przekrojem
jest w istocie liczbowo znikomy. Dlatego emapatia na najwyższym
poziomie wsparta absolutnie uczciwym i najwyższej jakości
pragnieniem wyczucia w partnerze wszystkiego - wystarczy.
Można tu jeszcze wspomnieć o czymś, co ja nazywam efektem aktora.
Wgranie w siebie czyjejś osobowości JEST MOŻLIWE aż do takiego
stanu, jak w przypadku któregoś z aktorów, grającego postać
wilkołaka, czy inną zmorę (Ronan, proszę ... przypomnij dokładniej).
[99.06.14 - Bela Lugosi - dzięki Ronanie za info]
Gość zdaje się zagrał dobrze, tylko potem już bez ustanku latał po
wsiach i straszył ludzi. Stał się tym, co grał. ALE:
To było jednostronne wgranie obcej osobowości w miejsce swojej własnej.
I było tylko 'technicznie' dobre, (technicznie podobne dążeniu do
miłości), ale w istocie poza techniką z miłością nie miało niczego
wspólnego. Więc: od aktorów można z pewnością wiele się nauczyć,
ale wyłącznie w samej technice pracy nad wgrywaniem w siebie począt-
kowo obcej osobowości.
Oczywiście aktor wgrywa w siebie swój+scenarzysty+reżysera pomysł
na osobowość. A w miłości osobą dyktującą wzór do wgrania jest
wyłącznie druga strona, bez najmniejszego śladu własnych pomysłów
typu 'wiem co ona myśli i jaka jest'. To druga strona zawsze ocenia,
czy wgranie części/całości Jej jest już 'dobre' czy jeszcze 'to nie
to'. Drugi człowiek jest zawsze rzeczywisty, dlatego może być
'nieco' trudniej, a szanse na miłość bardzo zależą od 'podejścia'
związanego z własnym charakterem/sposobem myślenia i 'stanem start-
owym'. I nie może być przy tym najmniejszego śladu pytań i oporów
w stylu: "a co ja z tego będę miał/a", "tego nie chcę znać, bo to
nie jest mi potrzebne/mnie nie obchodzi/nie interesuje"
Poza tym - w prawdziwej obustronnej miłości wcale nie chodzi o znisz-
czenie siebie. Byłoby to oddanie w niewolnictwo ... pustego ciała.
Chodzi o dogranie ONA (jej JA) do moje JA, DODATKOWO a nie ZAMIAST.
Przecież trzeba zachować własne JA dokładnie takim jakie jest, by mieć
co dać drugiej stronie (jej) do poznania, bo ona właśnie moje JA chce
dodatkowo, oprócz swojego kochać. Chyba że pragnie ekspansji swojego
JA do Twojego pustego ciała, które 'masz opróżnić i jej oddać'.
W takim przypadku należy natychmiast pokazać egoistycznemu ONA drzwi
i zapomnieć. Bo taka osóbka nie ma najmniejszego pojęcia o tym,
co to miłość i nie będzie kochać, ani ciebie (równoprawnej połowy
MY) ani dziecka (1/3, 1/4 itd. równoprawnej w miłości części MY).
Ona będzie chcieć rozprzestrzenić własne JA na wszystko, głównie
dzieci, bo z mężem/obcym znacznie trudniej (p. LeoTar)
Czyli: średnio w czasie powinna być zachowana całkowita równowaga między
JA i JEJ JA w MY. Inaczej jest ZAGARNIĘCIE - gdy następuje wyłączny
'eksport' JA bez równoległego 'importu' (bycie panem niewolnika)
albo zniewolenie - zniszczenie JA na korzyść ONA (bycie niewolnikiem).
MIŁOŚĆ TO ZRÓWNOWAŻONE POZNANIE;
ale: wyłącznie prawdziwe, głęboko emocjonalne poznanie z najdrobniejszymi
odcieniami wszystkich uczuć, jakie nieustannie przeżywa partner.
Super EMPATIA (zawsze przed 'słowną' logiką)
A nie: "wiem jak on/ona wygląda".
Oczywiście 'nauczanie' córek przez sfrustrowanych swoim życiem mamuśki
w stylu "nigdy nie wolno pokazywać całej dupy" (słyszałem wielokrotnie,
a widzę to w oczach większości damskiej populacji) gwarantują jedno -
'posłuszna takim regulaminom' kobieta NIGDY naprawdę nie pokocha.
Jeżeli jednak chce się sprzeciwić 'jedynie słusznym wzorom' - musi
dokładnie pamiętać o: akcja=reakcja, bo faceci są równie 'dobrzy'...
----------------------------------------------------
-------------------
> ha.... znowu cos odkrylem ;)
Co ??? Żeś nie żaden fenomen, tylko zwykłe fe! nomen omen ?
(Póki co... oczywiście! Jeszcze trochę popracuj... :-))))
[uzupełnienie 99.06.14 ...
ja oczywiście też jestem fe! nomen omen, ale u mnie to w domy-
śle na ... stałe - bo próby wprowadzania na siłę w życie jakich-
kolwiek idealizów prowadzą do dyktatury, co wcale nie znaczy,
że 'ideałów' (dobra i zła) nie należy dobrze rozumieć]
> pozdr
> phenomen
Najlepszego !
Jurek Turyński
1999.03.08
====================================================
=====================
[99.06.14] Na temat komisurotomii można przeczytać w:
(ówczesne info od Ronana)
"To oczywuiście znana kwestias, acz zdażyło mi się natknąć wielokrotnie na
uwagi - sprzeciwy wobec powszechneych mniemań o efektach komisurotomi.
Z lektury na ten temat polecam: T. Górska, A. Grabowska, J. Zagrodzka et al.
"Mózg a zachowanie", Warszawa 1997, Wydawnictwa Naukowe PWN"
--------
Poza tym był na ten temat dobry program w Discovery Channel, gdzie
dość długo pokazywali autentycznych pacjentów. Dające dużo do myślenia...
(Discovery często powtarza, więc być może znów będzie...)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|