Data: 2004-01-10 18:15:36
Temat: Re: Ankieta! Pmocy!!!
Od: "Ana" <a...@g...SKASUJ-TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy Turynski <j...@p...com> napisał(a):
> [pl.sci.fizyka, pl.sci.psychologia, FUT: pl.sci.fizyka]
>
> ==========
>
> Co jest poprawne ??? :
>
> a)
> << Przecież pisałem już kilkanaście razy, że Fizyka nie zajmuje
> się szukaniem odpowiedzi na pytanie "Jaki świat jest NAPRAWDĘ".
> Fizyka zajmuje się budowaniem i testowaniem modeli. Rozważanie
> dlaczego taki lub inny model daje przewidywania zgodne z rzeczy-
> wistością nie należy już do dziedziny fizyki. >>
> [Dawid Chmiel]
> b)
> << Z punktu widzenia _fizyki_, rozumianej ściśle, jako maszynka-do-
> -przewidywania-wyników-doswiadczeń, takie rozróżnienie nie ma sensu.
>
> Z punktu widzenia _interpretacji_fizyki_ (interpretacja fizyki nie
> jest częścią fizyki) takie rozróżnienie ma głęboki sens. Interpreta-
> cja "ortodoksyjna", pod którą się podpisuję, głosi, że cząstka nie
> posiada jednocześnie określonego pedu i położenia (czy też dowolnych
> dwu innych niekomutujących obserwabli). >>
> [Paweł Góra Message-ID: <3...@i...uj.edu.pl>]
>
> c) a) to to samo, co b) (z dokładnością do rozszerzeń P.G., chodzi
> o to, "co jest fizyką?" i co fizyk _musi_ 'rozumieć' by mógł po-
> prawnie nazywać się "fizykiem"/żywić _faktycznie_uzasadnione_ prze-
> konania, że to on nim jest a nie 'szkoła przeciwna' ? )
> -----
>
> d) Modele (/aparat matematyczny modelu = "formalna 'teoria'")
> to są w fizyce (i szerzej w nauce) NARZĘDZIA, a jak twierdzi
> prof. Turski (a'propos informatyki, acz rzecz tak samo obowią-
> zuje gdziekolwiek) "narzędzi się nie uczy, choć naturalnie
> nie można uniknąć ich używania" (*).
>
> e) Pytanie a)/b) czy d)? jest nieistotne dla uprawiania fizyki/
> z naukowego punktu widzenia.
> ( e1) czy ów 'konflikt' jest zauważalny w innych dziedzi-
> nach niż fizyka? Jakich?)
>
> JeT.
>
> P.S. (Pytania dodatkowe... :-))) :)
>
> f) czy jest możliwe wzajemne porozumienie (nie: "kompromis")
> pomiędzy a)/b) i d) i DLACZEGO ???
>
> g) Który z uznanych fizyków reprezentował którą "szkołę ?"
> (wg. Ciebie, a nie wg. przeczytanej klasyfikacji, o ile
> w ogóle taka gdzieś istnieje...)
>
>
> (*)
> << Naturalnie, tak jak mówiąc nie można uniknąć posługiwania się
> słowami, tak samo ucząc informatyka nie można uniknąć posługiwa-
> nia się narzędziami. Ale nie uczy się tych narzędzi, nimi się tyl-
> ko posługuje! Czego więc trzeba uczyć przyszłych inżynierów opro-
> gramowania? Ano, wyłącznie rzeczy praktycznych, pamiętając zawsze,
> że nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria. >>
> [p. Message-ID: 01c02d33$19806200$0b01a8c0@jtt ]
>
> Czy wg. D. Ch. i P. Góry "'dobra teoria'" to (jak się spodziewam)
> "zweryfikowana doświadczalnie" cytuję: "maszynka-do-przewidywania-
> -wyników-doswiadczeń" ??? A wg. prof. Turskiego ?
> (Znajdzie się może tu ktoś, kto ma szanse skutecznie uzyskać od
> prof. Turskiego odpowiedź (lub znaleźć w jego pracach), co dok-
> ładnie w jego interpretacji znaczy termin "dobra teoria" ???)
>
> P.S.S. eTaTa: skoro wspomniałeś o "17 lutego" to może byś użył
> swoich 'dźwięków' i zapytał tamteż zlinkowanego o powyższe ?
> (Zamiast "fizyka" można wstawić cokolwiek...)
UGD. Ratunku!
Nic nie kumam. Pod czapeczka nosze kawal betonu i ani sladu mozgu.
Sprawdzalam, uzywajac nawet swiatelka w tunelu. Na nic. Ciemno.
Niby cos sie tam klebi i lasuje, niby cos sia wylania, lecz zanim uchwyce,
zapamietam, ginie. Mapa mysli tez na nic, probowalam. Mam juz swoje lata,
myslalam, skleroza, ale przypatrujac sie moim rodzicom, to wyglada zupelnie
inaczej. Isc z tym do psychiatry, psychologa?
Na ra pocieszam sie taka mysla, ze moze to wykladowca jest do de..., skoro
przecietnie wyksztalcony czlowiek nie kapuje. Prof Staniszkis, ponoc madra
wielce, chcialam polizac odkrywczych mysli, zawiesilam sie na pierwszej.
Owszem, imponuje mi , lecz z innego powodu: czerwona kiecka w jej wieku,
dlugie, siwe, rozpuszczone wlosy. Na to trzeba chlopa.
Zlituj Ty sie, Jet, bo za chinskiego Boga nie wiem, o czym piszesz. Sliskam
sie po powierzchni textu, a z tego, co pod lodem, niczego nie umiem wylowic.
Wiem, ze jest to wazne.
A moze to jest tak, ze to problem ma nauczyciel, nie uczen, ale zupelnie
innego rodzaju, ktory uczacego powinnien dyskwalifikowac w zawodzie. Jedna z
podstawowych zasad dydaktyki: sposob przekazania materialu dostosuj do
poziomu oslow, jaki on by nie byl.
Z cala reszta tez tak mam. Nawet z gotowaniem obiadu. Pomozcie!!! Jako
sapiens gine!!!
Z nadzieja
Ana
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|