Data: 2006-12-27 21:06:02
Temat: Re: ^ Ateiści boją się śmierci ^
Od: "Hanka" <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
... zzz napisał :
> [Hanka]
> Nie będę wchodzić w szczegóły, są trudne, nudne, a dla
> mnie bardzo bolesne, gdyż - mówiąc wprost - zawiodłam
> się na ludziach, którzy, na co dzień z Bogiem i miłością
> na ustach, równolegle potrafią robić takie rzeczy, że
> nijak się do tego mają etyki ludzkie, boskie przykazania
> i wszystkie temu podobne reguły gry.
>
> [All]
> Wybacz więc, że się jednak zahaczę, bo to jest właśnie ten moment,
> na którym mogło mi zależeć (...)
>
> A jeśli już - no to przecież jest modlitwa, rozgrzeszenie....
> nie ma problemu....
> Ot co...
> Tyle tylko, że w tym, od stuleci trwającym omotaniu, wrosło to w nas tak
> mocno, iż po prostu niewielu widzi jakąkolwiek inną możliwość.
Po raz n-ty na tej grupie przypominam :) że zawsze mamy
możliwość wyboru. I zrozumiem rodzinę, ludzi, którzy wierzą
całym sercem, z przekonaniem oraz całym swoim życiem,
postępowaniem, dają wybranej przez siebie wierze pełne
świadectwo.
Mierzi mnie straszliwie natomiast obłuda total, a czasami
zastanawiam się z czystej ciekawości, jak brzmi spowiedź
faceta, który bije żonę i dzieci, uchlawszy się uprzednio
za pieniądze ukradzione rodzinie, lub też co szepce do ucha
wielebnemu miejscowa dziwencja, którą, no, mniejsza o
szczegóły, a która za chwilę klęka do komunii, w jednym
szeregu z wyżej wymienionym szanowanym obywatelem,
tym, co w zaciszu domowym stworzył swej rodzinie piekło,
tak, tu i teraz.
No właśnie.
> Nawet rozmowa o etyce musi jakoby nawiązać do religii, a brat Juda,
> natychmiast biegnie ze swym pomysłem na Dobrego Ojca.
Brat Juda ma swój sposób na życie, niech sobie ma :)
> [Hanka]
> Ja nie będę tak zdecydowanie obstawać za nieistnieniem
> życia po śmierci, nieba, piekła czy czegoś tam jeszcze
> bo po prostu uważam, że nie wiem, a o tym, o czym nie
> wiem, nie powinnam dyskutować.
>
> [All]
> Tu, wypadałoby zapytać: nie powinnaś? Nie chcesz? Wolisz nie?
> I na końcu "dlaczego?"
> Ale znam odpowiedzi więc nie pytam.
Pytaj - nie boję się odpowiadać :)
Mogę tylko wyrażać przypuszczenia lub domysły,
a ja lubię wiedzieć,widzieć,znać,rozumieć...
Tak, że odpowiedź brzmi: nie chcę,bo nie znam
szczegółów.
Nie napiszę:*nie chcę,bo nie znam prawdy*,gdyż
od ustalania prawd wszelkich jest Wieloimienny:)
Może też inaczej: za mało wiem,aby móc prowadzić
obfitującą w konkretne treści i trafne spostrzeżenia
dyskusję.A ta płytka i powierzchowna będzie właśnie
bliska biciu piany.
>
> [All]
> No widzisz... bo na to nie można patrzeć z punktu widzenia
> narzuconych przez jakieś zewnętrze norm. To się czuje...albo nie.
Też nie do końca.
Jeśli niemowlęciu będziesz podawać niesłodzone i
niesolone potrawy, skąd będzie wiedziało, że istnieje
coś takiego jak sól i cukier, substancje,które w sposób
zdecydowany zmieniają smak potraw ?...
Tak samo jest z *czuciem* - ktoś kiedyś musiał Ci powiedzieć,
że dobrze jest, jeśli to i to,a złym lub niepożądanym jest tamto
oraz odczuwanie tegoż.
I na tych pierwotnych ,że tak powiem,informacjach,potem
budujesz swój system odczuć,wartości i takie tam :)
> Zgoda - jakiekolwiek normy w sobie mamy, są wypadkową
> tego, co nam kiedykolwiek narzucono (...)
I ważny też jest sposób,w jaki te informacje dostajesz:
inaczej zareagujesz i inne kodowanie włączysz w przypadku
nakazu,rozkazu i obowiązku,a zupełnie inaczej przyjmiesz
komplet danych przekazany w formie propozycji,w otoczeniu
pozytywnych przykładów i tak dalej.
Nie wiem, po co to wszystko piszę, jeśli Ty o tym doskonale
wiesz :) no ale może to się przyda jakiejś początkującej
Mamusi lub Tatusiowi?...
Mam w rodzinie fatalny przykład oddziaływania na dzieci
formami nakazu i obowiązku nie do odwołania, raz się lekko
wtrąciłam, bo szkoda mi się zrobiło tych dzieciaków...
Lecz na pewno więcej tego nie zrobię :(
Muszą powalczyć same...
No ale to lekko nie na temat.
> Bicie piany jest wtedy, gdy nie ma w nas zapału, wizji celu...
> Lecz odnoszę wrażenie, ze Brat Juda nie dla bicia piany nas tu
> nieco poturbował... Wszystkich zaspanych. I śpiących od urodzenia.
Ci,co spali,śpią dalej,spoko, jest im zbyt dobrze,żeby
ruszyć dupska zrośnięte już z fotelami w samochodach
i przed komputerem, a także podszlifować z lekka bruzdy
mózgowe wygładzone od niemyślenia *na lustro*.
> Więc - skoro już sam się dałem namówić i palnąłem coś z okien mojej
> zamkowej wieży, no to ... może byłoby warto jeszcze temat podrążyć?
Warto.Drążmy więc:)
(...)
> A z drugiej strony - czy to my musimy cokolwiek podpalać?
> I komukolwiek w jego systemach operacyjnych zamieszanie robić?
> Bo takie zamieszanie nam tylko wydawać się może pożyteczne,
> a faktycznie tylko cierpienie i męki przynosi - ... cierpiącym.
> Prawda to, czy fałsz?
Mieszać trzeba,bo będzie za nudno:)
Natomiast temat i sposób mieszania - to już insza inszość.
Dobrze,jeśli owo *zamieszanie*prowokuje do zastanowienia,
budzi do myślenia i rozmowy.
Pożyteczne - ładne słowo.
Myślę,że ten,dla którego *zamieszanie*pożytecznym nie
będzie, po prostu w ogóle nie będzie wchodził w tematy.
>
> [All]
> Wszystko w rękach brata Judy.
> Bo to on jest iskrą na tym stogu siana....
Każdy z nas może być taką iskrą, tylko wielu w tym
momencie zadaje sobie pytanie: a po co???
A bo mi się chce?...
I temu podobne następne.
> Skoro nikt się nie kwapi z radą (a chodzi o ustawienie standardu w Mozilli),
Nie miałam Mozilli,tylko explorera,przed chwilą ściągnęłam
firefoxa,
mam nadzieję,że już będzie ok.
Normalnie się uff zmęczłam (tak tak,tak ma być:zmęczłam :))
Czemu? A tak dla odmiany:))
Hanka
:)
|