Data: 2006-12-29 19:53:08
Temat: Re: ^ Ateiści boją się śmierci ^
Od: "Hanka" <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
... zzz napisał:
> [H]
> Nie napiszę:*nie chcę,bo nie znam prawdy*,gdyż
> od ustalania prawd wszelkich jest Wieloimienny:)
> [all]
> No to tutaj Ci przerwę :).
> Jak to rozumiesz, że do u s t a l a n i a p r a w d jest ...
> (na początek) ktokolwiek/cokolwiek.
Nie,nie, to był tylko żart :) skierowany w stronę,ach już
nie wiem, jak On się dzisiaj nazywa, miałam mnóstwo
pracy i zgubiłam ciągłość imion:))
> Przede wszystkim powiedz, jaki jest Twój stosunek do zmian.
> W szczegółności do zmian zachodzących w Tobie samej.
Kiedyś było spokojniej :)
Mamusia dawała papu, mówiła co dobre, a co złe, mówiła też,
abym nie robiła tego czy tamtego , *nobocoludziepowiedzą?!*
Tatuś przynosił pieniążki i był miły dla mnie, dla mamusi też.
Tatuś kazał chodzić do kościoła, a mamusia pilnowała, żebym
poszła, choć sama nie chodziła i nie chciała mi powiedzieć,
dlaczego :(
A jak kiedyś nie poszłam,to było mi z tym bardzo źle, nobo-
coludziepowiedzą, że nie byłam w niedzielę w kościele?...
Bóg jest wszędzie i wszystko widzi.
A czy widział też, jak podkradałam ciasteczka, choć miały
być na niedzielę?
A jak zaczęłam myśleć samodzielnie...Od tamtej pory mam
przekichane :)
Nie dość, że myślę (co okazało się nie takie trudne,jak to
próbują nam wmówić mężczyźni, he he:), to jeszcze mówię,
co myślę, niekiedy głośno i wyraźnie.
Zmian zachodzi we mnie mnóstwo, chociażby dlatego, że
nie cierpię stagnacji i nudy. A każda nowsza sytuacja
generuje procesy poznawcze, *dostosowawcze* czy też
takie od wyciągania wniosków.
Wystarczy dać się przemielić takiemu cyklowi, a zmiany
robią się same :)
Wystarczy je zaakceptować lub odrzucić, banalne dwa
kliki : yes - no.
> [all]
> Wg mnie każdy człowiek jest swoistą skarbnicą wiedzy i doświadczeń.
> Każdy inną.
Niestety nie każdy za to potrafi lub chce z takiej skarbnicy
korzystać, czerpać do woli z doświadczeń innych, iść w ich
ślady bądź nie; patrzeć tylko i wyciągać wnioski lub może
współuczestniczyć w poznawaniu kolejnego wymiaru świata...
Przekonanie o swojej wyższości nad innymi ludźmi jest
tak samo nieciekawym zjawiskiem, jak brak wiary w siebie.
Dlatego cenię ludzi, którzy potrafią się znaleźć gdzieś tak
pośrodku - pomiędzy konkretami i mentorskim tonem, a
wątpliwościami, pytaniami, no i poszukiwaniem na nie
odpowiedzi.
Niekoniecznie samodzielnie.
[...]
> [all]
> ..................i teraz pytanie - jak to musi byc ważne dla...
> kościoła, skoro tak walczy o duszyczki dzieci, czyli te, które z pewnością
> nie mają jeszcze żadnych możliwości weryfikacji tego co słyszą...
> A raczej przyjmują wszystko bezkrytycznie - dosłownie na wiarę -
> by potem.... poczuć się w matni?
Niektórym jest z tym dobrze, już gdzieś kiedyś chyba
przerabialiśmy ten temat:
są jednostki na tyle niesamodzielne i mało odważne, że
przez całe swoje życie potrzebują takiej Mamusi i Tatusia,
być może odnajdują ich właśnie w KRK.
Poza tym nie jestem do końca przekonana, czy postrzeganie
KRK wyłącznie w negatywnym świetle to słuszne podejście
do tematu.
> Czy jest to uczciwa strategia (psychologiczna) ze strony kościoła?
Wiesz,ile kościół ma lat. Czy którakolwiek z dynastii, jakikolwiek
ród - przetrwały tyle ?
Uczciwość?...
Jest to jedna z cech, którą chwali KRK, jak również moi Rodzice.
I choć oboje byli wierzący, moja Mama znacznie szybciej
dostrzegła realne, a nie przypisywane, cechy kościoła i jego
zarządców, a co za tym idzie, na pewno przeżyła pobyt w matni
i próby wydostania się z niej,choć nigdy nie chciała ze mną o
tym rozmawiać.
Tam,gdzie używasz słowa *strategia*, nie ma już miejsca na
uczciwość. Pozostaje tylko wyrachowanie i systematyczne
planowanie działania, bo tym m.in.jest strategia właśnie :)
> [H]
> Mam w rodzinie fatalny przykład oddziaływania na dzieci
> formami nakazu i obowiązku nie do odwołania, raz się lekko
> wtrąciłam, bo szkoda mi się zrobiło tych dzieciaków...
> Lecz na pewno więcej tego nie zrobię :(
> Muszą powalczyć same...
> No ale to lekko nie na temat.
>
> [all]
> To ważny przykład - ten w którym się wycofujesz.
Próbowałam rozmawiać na kilka tematów z Kobietą, ale ona
jest tak ślepo zapatrzona w swojego Mężczyznę (który nota
bene do pięt Jej nie dorasta), że nie dopuszcza możliwości
rozmowy innej niż taka, którą zaakceptuje merytorycznie Mąż.
Jak również nie zauważa krzywdy, jaką wyrządza sobie samej
i swoim dzieciom. Chodzi mi o światopoglądowe klapki na
oczy i na mózg oraz zero tolerancji dla innych niż My, My, My.
[...]
> No i powiedz mi, czy takie dziecko, którego uczy się tylko pamiętać,
> jest kiedykolwiek w stanie zacząć myśleć samodzielnie, a nie tylko
> czynić w swojej głowie układanki, roszady, puzzle... z konkretów,
> które posiadło?
Nie. Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać na tematy różne oraz
lekko przymuszać do opowiadania o własnym zdaniu na dany temat,
ot chociażby przez zadawanie pytań,które *niechcący* pomagają
młodemu nazywać świat po swojemu, ale jeszcze troszkę pod naszą
*od niechcenia* kontrolą :)
Wtedy jest szansa, że wieloletni pobyt w szkole nie stłamsi Go
do końca, a tylko troszkę, i - że będzie potrafiło głośno i
wyraźnie
wyartykułować swoje poglądy, niezależnie od sytuacji, że tak
powiem.
> Czego trzeba by w szkołach uczyć, aby przyszłe pokolenia były bardziej
> sprawne w rozwiązywaniu problemów niż poprzednie?
Samodzielnego myślenia i logicznego kojarzenia faktów oraz prób
wyciągania wniosków z konkretnych przeżyć i sytuacji.
> [all]
> Warto by może pomyśleć o dzieciach?
> Zresztą - nie bylibyśmy pierwsi ;)).
Żeby je mieć :) ? czy : żeby pokazywać im świat taki,jakim
jest, a nie taki, jakiego byśmy sobie życzyli...
> [all]
> no to mieszamy... ;).
Tak jest - chętnie ;)
Hanka Zamieszanka
:)
|