Data: 2003-01-28 22:32:39
Temat: Re: Autohipnoza - czy mozna uwierzyc sobie?
Od: "PowerBox" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> nowe rzeczy ktore nie byly uwzgledniane poprzednio. I mimo ze juz prawie
> dotarlem do zrodla problemu i mniej wiecej zdefiniowalem jak go rozwiazac
to
> chyba bede musial siegnac po ksiazke Bandlera o zabach, bo wciaz pojawia
sie
> scisk zoladka (z kazdym dniem mniejszy) w okresach gdy nie mysle o
problemie
> intensywnie. Wiec "tam" cos jeszcze we mnie siedzi i nie umiem sie do tego
> dostac.
- zdecydowanie polecam, najpewniej znajdziesz tam dla siebie kilka bardzo
cennych wskazówek. Jeśli znasz angielski, to mogę Ci podrzucić taką wersję w
formie elektronicznej, albo znajdziesz to w sieci p2p, także nawet nie
musisz wydawać na książkę.
> A problem banalny: nie potrafie okazywac uczuc. Zawsze gdy ktos
> okazywal mi cieplo, ja go ranilem zeby wiecej mnie nie napastowal i
zmuszal do
> stawania w szranki z tym siedzacym we mnie demonem .
- według Bandlera (oczywiście nie jest to jedyne podejście, jest to jedno
z...) wcale nie musisz znajdować rozwiązania świadomego, najważniejsze żeby
nieświadoma część znalazła odpowiedź - bo to w końcu ona odpowiada za cały
spektakl.
> Tak sie nie da zyc, teraz gdy przyznalem sie sam przed soba i zniszczylem
> wszystkie pancerze chroniace mnie przed "koniecznoscia" okazywania uczuc,
> czuje sie rozwalony. Tak jakbym nie mial reki, tylko ze mentalnie.
> I najgorsze jest to ze czujac ze nie mam tak fundamentalnej umiejetnosci
ludzkiej
> jestem nic nie wart (powtorka z rozrywki :) ). No ale znajomosc
przeciwnika czyni
> go slabszym :), nie dam mu sie tak latwo, potrzebuje tylko czasu.
- widzę już, że sobie poradzisz.
Pozdrawiam.
|