Data: 2019-07-11 15:54:50
Temat: Re: Biedny buddysta zen patrzy na Pomnik Zwierząt Rzeźnych
Od: gazebo <g...@j...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 10/07/2019 o 22:05, Jakub A. Krzewicki pisze:
> W dniu środa, 10 lipca 2019 17:59:38 UTC+2 użytkownik gazebo napisał:
>> W dniu 09/07/2019 o 20:04, Jakub A. Krzewicki pisze:
>>
>>>> a co z Indianami Jakubie?
>>>
>>> Nie mieszkają w infrastrukturze cywilizacji, to muszą polować.
>>> Podobnie Tybetańczycy, Mongołowie leśni, część Tuwińców, Mandżurów etc.
>>> To co pisałem w poprzednim moim poście, tyczy się ludzi z krajów
>>> cywilizowanych.
>>>
>>> Polowanie w tym wydaniu jest o wiele bardziej humanitarne i naturalne
>>> od rzeźni. Oni muszą nie tylko zjeść, ale i się ubrać w skóry i futra,
>>> bo nie ma tam rodzimej produkcji przemysłowej.
>>>
>>> Natomiast np. hodowla zwierząt futerkowych przez kraje cywilizowane
>>> (wyłączając Rusków z zapuszczonej części tajgi) to z reguły barbarzyństwo.
>>> W Europce ubierają się w futra zazwyczaj niewiasty chciwe i próżne, które też
>>> często z powodu swojej rozwiązłości dopuszczają się aborcji, a oprócz tego
>>> niemal zawsze kopcą papierosy. Morderczynie fizyczne i duchowe jednym słowem,
>>> najgorszy rodzaj gatunku bezpiórych dwunogów spośród jego płci żeńskiej.
>>>
>>
>> rozumiem, ze hodowla na futro ci nie odpowiada, jednak z baranow masz
>> nie tylko mieso, nie tylko postrzyzyny, ale i futro wlasnie po ubiciu,
>> nie zostaje z barana nic czego nie daloby sie spozytkowac, zupelnie jak
>> Indianie, jedni kupuja wykurwiscie droga kawe przezarta przez lisy, inni
>> dzinsy podarte przez tygrysy, inni futra, co mi do tego? no i czemu
>> siadamy na tych biednych koniach? czy konie mnie slysza?
>
> Z baranów żywych mamy wełnę, więc w tym wypadu futro to produkt uboczny
> produktów żywnościowych. A co do siadania na koniach to jest chyba OK, jeżeli
> temu zwierzęciu przydzielimy taką ilość pracy, która nie wpłynie negatywnie
> na jego zdrowie - natomiast już jedzenie koniny mocno jest wątpliwe z punktu
> widzenia rozumu i godności człowieka, chociaż zdecydowanie mniej niż jedzenie
> psininy. Oba te zwierzęta: pies i koń - hodowane aą w podwójnej funkcji jako
> pomocnicy roboczy i jako przyjaciele człowieka, a jak im niektórzy tę rolę
> wynagradzają?
>
> Tutaj chodzi o to, żeby nie użytkować zwierząt ponad realne potrzeby, nie
> mordować ich dla luksusu. Rozumiem np. że mięso w kuchni jak już się znajdzie
> należy umiejętnie przyprawić do smaku na obiad, ale denerwują mnie te wszystkie
drogie bankiety publiczne, gdzie wystawia się alkohol i dziczyznę, to już
> lepiej jak się mają na nich puszyć sztuką kulinarną - coby daliby coś z ryb,
> które znacznie mniej cierpią podczas pozyskiwania na żywność (pomimo że także
> tracą życie w tym procesie). Poza kontekstem prywatnego zaspokajania głodu
> albo w niewielkim gronie rodzino-przyjacielskim - obnoszenie się
> z mięsożerstwem powoduje, że nawet najlepiej przygotowana i przyprawiona
> potrawa która w składzie ma produkty ze zwierząt rzeźnych albo łownych, może
> za wyjątkiem jednej skromnej wojskowej grochówki z kiełbasą dla głodującego ludu,
wygląda w moich oczach niesmacznie: szkody z jej spożywania przekraczają
> w takim wypadku korzyści i moja podświadomość (detektor gówna czy jak to
> nazwać?) czuje to, że ktoś buduje takim zachowaniem "role model" dla
> niekorzystnej karmy.
>
tak mnie to troche zastanawia bo nigdy nie spotkalem sie z obnoszeniem
miesozernosci, natomiast niejednokrotnie na ulicy zauwazylem zarowno
strach jak i ciekawosc na widok jakiejs tuszy, duzo milej jest widziec
pokarm w porcjach, no tak jesc trzeba, ale niech ktos inny odwala brudna
robote
--
gazebo
|