Data: 2008-09-10 14:27:14
Temat: Re: Boska Ikselka
Od: Hanka <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 10 Wrz, 12:39, "ostryga" <z...@v...pl> wrote:
> Użytkownik "Hanka" <c...@g...com> napisał w
wiadomościnews:d1372351-8a3a-4aee-996c-3c3c3f4effd1@
t54g2000hsg.googlegroups.com...
> On 9 Wrz, 21:44, "cbnet" <c...@n...pl> wrote:
>
> > Wyobraź sobie, że masz dziecko.
> > Czy to nie zmieniłoby twojej obecnej perspektywy?
> >Mam dwoje.
> >I wlasnie ich posiadanie zmienilo moja perspektywe.
> >Z drapieznej Mrowki Wojowniczki pozwolilo zamienic sie w Krolowa
> >Usmiechnietego Mrowiska.
>
> To gratulacje. :)
>
> > Wielu osób walczy z większą niż wcześniej determinacją z uwagi
> > na swoje dzieci, chcąc dla nich lepszego życia niż to, którego
> > doświadczyły na własnej skórze.
> >Dlatego Jestem tak, a nie inaczej.
> >Poniewaz na wlasnej skorze doswiadczylam tego, czego nie chcialabym,
> >aby doznaly moje dzieci.
> >Wiec na pewno nigdy tego ode mnie tego nie otrzymaja.
> >I o to sie staram, odkad je mam.
>
> Myslę, że mogłabym napisac to samo.
> Mam też wrażenie, że kiedy nadejdzie dogodny moment, by to wypowiedzieć,
> już mi sie mówić o tym nie będzie chciało. :)
>
> Od siebie dodam tyle:
> W kwestii starań o to, by dzieci nie doświadczyły tego, co sami
> doswiadczylismy zlego zanim zostalismy/zostaniemy rodzicami.
> Mam wrazenie, ze latwiej _pozbyć się_ tego, czego doswiadczylismy, a nie
> powinnismy,
> niż _nabyć_ coś, czego nie otrzymaliśmy, z co powinnismy otrzymac jako
> dzieci.
> I byc moze to sie tez przeklada na przekazywanie/nieprzekazywanie pewnych
> wzorcow wlasnym dzieciom.
> Tak to wyglada z mojej perspektywy. :)
>
> >Lecz ani nie nazwe tego walka, ani nie powiem, ze moja determinacja
> >siega jakiegoś ekstremum.
> >Po prostu jestem, i czynie to, co jest na co dzien potrzebne.
> >A co do dyskusji:
> >Wiem, ze mozna tak i tak.
> >I jedno i drugie, przerabialam, przez lata, na wlasnych emocjach.
>
> Przez długie, trudne, jakże jednak ciekawe i wzbogacajace lata?
>
> >Powiedzialam Ci gdzieś, niedawno:
> >Ja juz wybralam.
>
> Jeszcze raz gratulacje. Odbieram twoje wypowiedzi w tej mierze jako pełne
> szczerej dumy.
> Myle sie? :)
Gdyby nie te dlugie, trudne, minione lata, dzisiaj zapewne nie bylabym
tym, kim jestem, to oczywiste.
Nie wiem, czy zasluzylam na gratulacje.
Wszak dzielo przemiany trwa, a zakonczone zostanie dopiero w ostatniej
sekundzie mojego zycia :)
Czy duma?
Pewnie tak.
Moglam przeciez nie robic nic.
To, co otrzymalam na wyjsciu, powielac, podawac dalej, zaszczepic
swoim dzieciom, jednym slowem: pojsc po najmniejszej linii oporu.
Hodowac kolejne pokolenie sfrustrowanych ponurakow, nieumiejacych
sluchac, rozmawiac, usmiechac sie, majacych za nic innych ludzi, a
czasem i siebie.
Kazdy z nas ma mozliwosc wyboru.
Zawsze.
Moje wybory nie byly latwe, i kosztowaly, a nawet dalej kosztuja,
sporo.
Jednak, mimo iz tabelka tak zwanych strat jest dluga i tresciwa, zyski
przewyzszaja to wielokrotnie.
I, co istotne, korzysciami moge smialo podzielic sie z kazdym, sama
nic na tym nie tracac, a wrecz przeciwnie, zawsze zyskujac.
Takie, moje osobiste, perpetuum mobile :)
Piekne dzieki za obecnosc i za ciekawe rozmowy.
Pozdrawiam serdecznie.
:)
|