Data: 2006-03-27 20:15:08
Temat: Re: Brak akceptacji siebie, co robic dalej?
Od: Marek Browarek <bbiner[at]wp.pl@NO.SPAM>
Pokaż wszystkie nagłówki
Systemy Dostępowe wrote:
>>Sądze, że on najlepiej wie co jest jego problemem: "Jestem niestety
>>homoseksualista i nie zamierzam sie z tym pogodzic."
> Cośtam wie ... ale raczej nie to co jest jego problemem bo widzimy
> skutki a nie przyczyny i mechanizmy rzadko znamy a nawet jak znamy to
> niekoniecznie możemy przyznać się przed sobą, że nas one dotyczą.
Nawet jesli myli sie co do zrodla swoich problemow, to ja nie mam zamiaru
stosowac tu osobnych interpretacji. Skoro twierdzi ze homoseksualizm jest
dla niego ciezarem, to ja mu wierze i nie bede tworzyl na ten temat teorii.
Wiem natomiast, ze istnieje wielu ludzi ktorzy podobnie jak JJ czuja sie
zle ze swoim homoseksualizmem i za wszelka cene chcieliby stac sie
heteroseksualni. Im tez powiesz, ze nie wiedza co jest ich problemem, a
homoseksualizm nie jest zadnym zaburzeniem?
> A kto Ci powiedział, że on chce być hetero ?! O ile kojarzę chodziło
> mu raczej by nie odczuwać popędu. Takie same problemy miewają
> heteroseksualiści.
Moze czyta watek i sam rozwieje watpliwosci, czy chcialby stac sie
heteroseksualny. Ja jego wypowiedz interpretuje tak, ze chcialby zablokowac
swoj poped poniewaz watpi w mozliwosc wyleczenia z homoseksualizmu.
> Nic podobnego. Jako gatunek rozwinęlismy się na tyle, że możemy
> rozmnażać się bez podejmowania stosunków. Możemy tak organizować się.
> Nie robimy tego pewnie dlatego, że nie ma takiej potrzeby.
Fakt, mozemy, ja jednak szczerze wierze w doskonalosc mechanizmow natury w
zakresie metod rozmnazania.
>>Dziwi mnie, że nie jesteś w stanie się z tym zgodzić. Wiesz chyba jak
>>przebiega rozmnażanie i jaki jest jego cel? ;-)
> No właśnie wiem, że zwykle przebiega tak samo jak przed tysiącami lat,
> że celem podejmowania stosunków jest zaspokojenie potrzeby
> fizjologicznej i emocjonalnej. To dość skutecznie ułatwia przetrwanie
> gatunku jednak nie jest niezbędne. Nie byłoby niezbędne nawet gdyby
> ogół przedstawicieli gatunku nie odczuwał pepędu bo do przetrwania
> zapewne wystarczyłby ten mały procent, który akurat by go odczuwał a
> do utrzymania raczej nie potrzeba nas tylu. Może nawet bylibyśmy lepsi
> jako gatunek gdyby było nas mniej bo co innego podczas rozwoju
> rozmnażać się na potęgę a co innego rozmnażać się mając pełną
> świadomość tego. Świadomość można dzisiaj skutecznie utrzymać dzięki
> rozwojowi technik komunikacji, więc nie wydaje się by istniało
> zagrożenie cofnięcia się w rozwoju. To oczywiście dość luźne
> spekulacje. Trudno powiedzieć jak jest będąc w środku.
Celem podejmowania stosunkow jest zaspokojenie popedu jednostki. A poped
jednostki jest mechanizmem majacym na celu rozmnazanie i podtrzymanie
gatunku. Jest tak od milionow lat i dotyczy to kazdego gatunku. Jesteśmy
częscia natury. U zwierzat takze zdarzaja sie osobniki homoseksualne i sa
to osobniki uposledzone, poniewaz pozbawione mozliwosci spelnienia
podstawowej funkcji biologicznej - rozmnozenia i podtrzymania gatunku. Ale
zwierzeta są prymitywne. Sądze, że u ludzi należy homoseksualizm akceptować
dla dobra społecznego i homoseksualistów. Co nie zmienia faktu, że z
biologicznego punktu widzenia, podobnie jak w świecie zwierząt jest
zaburzeniem. Ale nie pociąga za soba żadnych destrukcyjnych konsekwencji
dopóki stanowi tak maly procent ogolu dlatego homoseksualizm powinno się
leczyć tylko na prośbe homoseksualisty. Natura sama zadba o to, aby
odwrócona sytuacja o ktorej wspominałem, nie zdarzyła sie.
Na temat slusznosci twoich spekulacji nie bede dyskutowal. Tworzysz wlasna
rzeczywistosc. Trudno rozmawiac o tym, co byloby zaburzeniem a co nie w
wyimaginowanym swiecie.
|