Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Być wyjatkowym.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Być wyjatkowym.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 8


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2008-05-04 06:28:30

Temat: Być wyjatkowym.
Od: "Kalinka" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

"I zawsze pamietaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne co musisz zrobić, to
pozwolić innym zobaczyć, że taki jesteś"
Milton H. Erickson

Jakoś nie potrafię pokazać swojej wyjatkowości. Od pewnego czasu czuję się
nieudacznikiem. Wychowuję od trzech lat synka. Szkoły, które skończyłam były
nakierowane przez śp. mojego tate (bał się, że sobie nie poradzę i pomógł mi
sie dostać na studia) Ciężko mi było przez dobrych pare lat przyznać sie, że
ja nie mam do tego iskierki. A jednak skończyłam z dobrym wynikiem studia,
bez pomocy taty i skończyłam podyplomówke również bez jego pomocy finansowej
i jakiej kolwiek ( tata już wtedy nie żył). Byłam naiwna ciagnac wizje taty,
że mam skończyć pedagogike. Nie lubię tego zawodu. Wizja pracy w tym
zawodzie mnie przerasta, przeraża tymbardziej, że nie pracowałam od trzech
lat. Sama już nie wiem co chciałabym robić. Czy ciagnać to dalej i pokazywać
moją fałszywą wyjatkowość? Jak pomyślę tyyyyle czasu poswięconego miałbym
zaprzepaścić. Ciężko pokazać w tej sytuacji swoja wyjatkowość, gdy całe
otoczenie oczekuje tego co zrobie gdy mały pójdzie do przedszkola. Pojde
pracować do supermarketu, bo gdzie by indziej. Nie umniejszam pracy osób
pracujących w supermakecie, czy nawet sprzatających. Jedynie nie mam pojęcia
jak wykorzystać wiedzę zdobytą. Napewno wiele z tej wiedzy wykorzystuję
wychowując synka, w relacji z innymi ludźmi na tyle ile potrafię. Wiele osób
na podstawie skończonych moich szkół twierdzi:" O jaka ty jesteś
wykształcona!" - i albo trzyma mnie na dystans, albo zazdrości ( różnie się
to objawia, czase perfidną agresą). Męczy mnie bycie przykładnym człowiekiem
(wręcz perfekcyjnie przykładnym) pedagogiem. Lubię się zamykać sama dla
siebie. Nie chcę udawać, że jestem otwart. Lubię pracę sam na sam. Lubię
przebywać z ludźmi ale nie tak często jak wymaga tego zawód pedagoga.
Jak tutaj z tym zerwać? W którą iść stronę i móc nie tylko innym ale przede
wszytkim sobie pokazać i pomóc odnaleźć swoją niepowtarzalność, prawdziwą
niepowtarzalność? Czy dalej ciagnąć i starać się o pracę w zawodzie, w
którym mam wiele wiadomości, czy rozpocząć nową drogę, całkiem nową. Nawet
nie wiem jak jej szukać.

PS. Może Wasz poranek będzie lepszy, życzę jeszcze milszego dnia!

Kalinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2008-05-04 08:49:20

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kalinka wrote:
> "I zawsze pamietaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne co musisz
> zrobić, to pozwolić innym zobaczyć, że taki jesteś"
> Milton H. Erickson

> Jakoś nie potrafię pokazać swojej wyjatkowości. Od pewnego czasu
> czuję się nieudacznikiem. Wychowuję od trzech lat synka. Szkoły,
> które skończyłam były nakierowane przez śp. mojego tate (bał się, że
> sobie nie poradzę i pomógł mi sie dostać na studia) Ciężko mi było
> przez dobrych pare lat przyznać sie, że ja nie mam do tego iskierki.
> A jednak skończyłam z dobrym wynikiem studia, bez pomocy taty i
> skończyłam podyplomówke również bez jego pomocy finansowej i jakiej
> kolwiek ( tata już wtedy nie żył). Byłam naiwna ciagnac wizje taty,
> że mam skończyć pedagogike. Nie lubię tego zawodu. Wizja pracy w tym
> zawodzie mnie przerasta, przeraża tymbardziej, że nie pracowałam od
> trzech lat. Sama już nie wiem co chciałabym robić. Czy ciagnać to
> dalej i pokazywać moją fałszywą wyjatkowość? Jak pomyślę tyyyyle
> czasu poswięconego miałbym zaprzepaścić. Ciężko pokazać w tej
> sytuacji swoja wyjatkowość, gdy całe otoczenie oczekuje tego co
> zrobie gdy mały pójdzie do przedszkola. Pojde pracować do
> supermarketu, bo gdzie by indziej. Nie umniejszam pracy osób
> pracujących w supermakecie, czy nawet sprzatających. Jedynie nie mam
> pojęcia jak wykorzystać wiedzę zdobytą. Napewno wiele z tej wiedzy
> wykorzystuję wychowując synka, w relacji z innymi ludźmi na tyle ile
> potrafię. Wiele osób na podstawie skończonych moich szkół twierdzi:"
> O jaka ty jesteś wykształcona!" - i albo trzyma mnie na dystans, albo
> zazdrości ( różnie się to objawia, czase perfidną agresą). Męczy mnie
> bycie przykładnym człowiekiem (wręcz perfekcyjnie przykładnym)
> pedagogiem. Lubię się zamykać sama dla siebie. Nie chcę udawać, że
> jestem otwart. Lubię pracę sam na sam. Lubię przebywać z ludźmi ale
> nie tak często jak wymaga tego zawód pedagoga. Jak tutaj z tym zerwać? W
> którą iść stronę i móc nie tylko innym ale
> przede wszytkim sobie pokazać i pomóc odnaleźć swoją
> niepowtarzalność, prawdziwą niepowtarzalność? Czy dalej ciagnąć i
> starać się o pracę w zawodzie, w którym mam wiele wiadomości, czy
> rozpocząć nową drogę, całkiem nową. Nawet nie wiem jak jej szukać.

Swoją wiedzę możesz przecież wykorzystać w inny sposób niz jako pedagog -
skoro nie leży Ci praca z uczniami czy studentami. Myślałaś na przykład o
wyszlifowaniu języka obcego i pdjęciu się odpowiedzialnej (i dobrze płatnej)
pracy tłumacza? Mmogłabyś wykonywać tłumaczenia on-line nie wychodząc z domu
nawet - co byłoby pewnie z korzyścią dla Twojego synka.


> PS. Może Wasz poranek będzie lepszy, życzę jeszcze milszego dnia!

Mój jest wspaniały. Właśnie szykuje się do wyjścia do roboty! ;P

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2008-05-04 10:38:19

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: i...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

On 4 Maj, 08:28, "Kalinka" <c...@o...pl> wrote:
> "I zawsze pamietaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne co musisz zrobić, to
> pozwolić innym zobaczyć, że taki jesteś"
> Milton H. Erickson

To bardzo mądre słowa. Słowa jakby i o moim życiu - dość późno
zrozumiałam, co znaczą, ale na szczęście zdążyłam je zastosować.
Ludzie smutni (tak nazywam ten rodzaj) mi tego zazdroszczą w skrytości
ducha, chcą ściągnąć do swojego poziomu... niezadowolenia. Oni nie
lubią zadowolonych - "bo co taki "wyjątkowy" właściwie reprezentuje:
ma ręce i nogi, oczy i nos, więc jak to, niby taki sam jak ja, niby w
czym ma być lepszy? gdzie ta wyjątkowość?"
Oni nie rozumieją, że wyjątkowość tkwi w mózgu i w postrzeganiu
świata, nie SIEBIE, jak sądzą naiwnie po moich
słowach :-)))))))))))))))))))))))))


> Jakoś nie potrafię pokazać swojej wyjatkowości. Od pewnego czasu czuję się
> nieudacznikiem. Wychowuję od trzech lat synka. Szkoły, które skończyłam były
> nakierowane przez śp. mojego tate (bał się, że sobie nie poradzę i pomógł mi
> sie dostać na studia) Ciężko mi było przez dobrych pare lat przyznać sie, że
> ja nie mam do tego iskierki. A jednak skończyłam z dobrym wynikiem studia,
> bez pomocy taty i skończyłam podyplomówke również bez jego pomocy finansowej
> i jakiej kolwiek ( tata już wtedy nie żył). Byłam naiwna ciagnac wizje taty,
> że mam skończyć pedagogike. Nie lubię tego zawodu.

To też słowa o moim (niegdysiejszym) życiu. Też tak się czułam, póki
pracowałam w zawodzie pedagogicznym, choć zupełnie dobrze mi szło. Nie
znosiłam go. Skończyłam przedtem studia pedagogiczne zgodnie z wizją
moich rodziców pedagogów. Byłam w tym zawodzie nieszcześliwym i
niespełnionym człowiekiem.
Pożegnałam przez szkołę na zawsze marzenia o Akademii Sztuk Pięknych -
to był największy błąd mojego życia.
Tę cudowną wizję (ASP) po latach udało mi się zastąpić nowymi studiami
- informatycznymi.
I choć nie pracuję w tym zawodzie, skończyłam te studia z cudownym
uczuciem, że zrobiłam wreszcie coś, co pasuje MNIE, a nie komuś.
Satysfakcja z odkrycia nowego lądu (prócz malarstwa) była wręcz
oszałamiająca - do dziś poruszam się w tej dziedzinie dość swobodnie,
nie czuję się wyrzutkiem technologicznym czy dinozaurem
technologicznym - to pozwala być z siebie w pełni zadowolonym. Mogę
wciąż imponować i pomagać wiedzą moim dzieciom i nie tylko. Wszelką
wiedzą. To daje poczucie wartości tego, co się zrobiło w życiu:
ciągłość zastosowania, a zastosowaniem tym wcale nie musi być praca
zawodowa.

> Wizja pracy w tym
> zawodzie mnie przerasta, przeraża tymbardziej, że nie pracowałam od trzech
> lat. Sama już nie wiem co chciałabym robić. Czy ciagnać to dalej i pokazywać
> moją fałszywą wyjatkowość?

Pokaż tę prawdziwą. Spróbuj zrobić to, co naprawdę Cię pociąga. Ale
musisz dobrze się zastanowić. Pracuj jako nauczyciel póki i jeśli
musisz, dasz sobie radę. Ale otwórz sobie furtkę-bramę, idź na inne
studia. Jeśli tylko zdołasz - bo wiem, że dziś nie jest łatwo, choćby
ze wzgl. materialnych, organizacyjnych. Zrób to dla siebie, bo
oszalejesz. A jeśli nie studia, to kurs, a potem sama już poszerzaj
wiedzę czy umiejętności.

> Jak pomyślę tyyyyle czasu poswięconego miałbym
> zaprzepaścić.

Też tak myślałam. Kiedyś. Ale przecież masz dziecko - Twoja wiedza
przyda się w najgorszym(???) przypadku tylko jemu. Jakie to wspaniałe
- mieć mądrą matkę :-) Ile stresu zaoszczedzisz swemu dziecku! O co
chodzi? - np. o to, aby dziecko czuło się bezpieczne wobec
ewentualnych trudności w nauce, czyli aby w Tobie miało zawsze tę
pomoc i przystań spokojną. Miały ją moje dzieci we mnie - mogły z
każdym zadaniem, problemem, oczekiwać natychmiastowej pomocy w ramach
wszystkich przedmiotów, biec do matki lub ojca - szkoła w zasadzie (i
niestety) była tylko koordynatorem nauki moich dzieci, bo w sumie
niewiele z niej wynosiły, gdyż to dopiero w domu wszystko stawało się
jasne i proste :-)

> Ciężko pokazać w tej sytuacji swoja wyjatkowość, gdy całe
> otoczenie oczekuje tego co zrobie gdy mały pójdzie do przedszkola. Pojde
> pracować do supermarketu, bo gdzie by indziej.

Jeśli musisz - niech będzie i to. Wtedy przynajmniej spróbuj robić
poza pracą to, co cię zadowoli, musisz mieć odskocznię i
potwierdzenie, że jesteś wyjątkowa.
Z Twojej wypowiedzi aż krzyczy wrażliwa natura, może nawet zbyt
wrażliwa na ten świat. Jesteś podobna do mnie, tej niegdysiejszej,
którą już pożegnałam, bo jeszcze nie znalazłaś sposobu na zwyciężanie
wrażliwością, a to potężna broń, tylko źle używana póki co przez
Ciebie - bo wcale nie jest Twoją bronią, lecz czynnikiem niszczącym
samą Ciebie :-)


> Wiele osób
> na podstawie skończonych moich szkół twierdzi:" O jaka ty jesteś
> wykształcona!" - i albo trzyma mnie na dystans, albo zazdrości ( różnie się
> to objawia, czase perfidną agresą).

:-)
Tiaaaa. Czyżbym to ja sama pisała???
Wstąp do mego Klubu Samouwielbionych, zobaczysz, że czyjąś agresję
łatwo zamienić w coś dobrego, to tylko na początku jest tak trudne.


> Męczy mnie bycie przykładnym człowiekiem

...czyli nie wierzącym w swoje możliwości, nie wybijającym się z tłumu
(pomimo swej wyjątkowości) aby nie spotkać się z agresją
"wyrównawczą", jak to nazywam.
Czemu siebie tak tłamsisz?


> (wręcz perfekcyjnie przykładnym) pedagogiem. Lubię się zamykać sama dla
> siebie. Nie chcę udawać, że jestem otwart. Lubię pracę sam na sam. Lubię
> przebywać z ludźmi ale nie tak często jak wymaga tego zawód pedagoga.

Tak. To o mnie.

> Jak tutaj z tym zerwać? W którą iść stronę i móc nie tylko innym ale przede
> wszytkim sobie pokazać i  pomóc odnaleźć swoją niepowtarzalność, prawdziwą
> niepowtarzalność? Czy dalej ciagnąć i starać się o pracę w zawodzie, w
> którym mam wiele wiadomości, czy rozpocząć nową drogę, całkiem nową. Nawet
> nie wiem jak jej szukać.

Jak pisałam - wszelkimi siłami spróbuj poznać świat, o którym zawsze
marzyłaś. Dla mnie było to malarstwo, informatyka, matematyka, gra na
skrzypcach...
Pomimo nielubianej pracy można wtedy żyć i być zadowolonym. Rzadko
jest tak, że na chleb można zarobić obrazkami, ale można pozostać
pedagogiem, dobrym pedagogiem, a swój dom zamienić w swoją twierdzę -
w dobrym sensie. Musisz znaleźć swoją drugą stronę lustra - po
przyjściu z pracy musisz (!!!) stawać się innym człowiekiem.

PS. Kiedyś gościłam u siebie jedną z mych najwspanialszych uczennic.
Po kilkugodzinnym przebywaniu w warunkach, delikatnie mówiąc,
odmiennych od szkolnych, dziewczyna nie wytrzymała: "Jejku, pani jest
w domu zupełnie inna, niż w szkole!!!" - CZEGO I TOBIE ŻYCZĘ :-)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2008-05-04 14:55:19

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: "Kalinka" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


>> "I zawsze pamietaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne co musisz zrobić,
>> to
>> pozwolić innym zobaczyć, że taki jesteś"
>> Milton H. Erickson

Pozwolę sobie nie kasować tych słów :-)

>To bardzo mądre słowa. Słowa jakby i o moim życiu - dość późno
>zrozumiałam, co znaczą, ale na szczęście zdążyłam je zastosować.
>Ludzie smutni (tak nazywam ten rodzaj) mi tego zazdroszczą w skrytości
>ducha, chcą ściągnąć do swojego poziomu... niezadowolenia.

:-) również to znam. Była taka sytuacja: Ipreza plenerowa. Stoimy w kolejce
z synem, by wymalować buźkę. Podchodzi babcia dziecka, które stało przed
nami i mówi do mnie: Teraz to maluje tylko parę motylków i jakieś kwiatki ,
wczesnmiej to malowała całą buzię na zwierzatko - zmarszczyła czoło i
wzrokiem chciała wymusić, że jej potwierdzę. Ja jej na to z uśmiechem: Tak,
tak i super przynajmniej każde dziecko będzie miało wymalowaną buźkę i nie
bedzie musiało czekać tak długo. A i prawda była taka, że dziewczyna
malowała to co każde dziecko chciało. Mój synek miał kotka. wygladał
przesłodko :-)


[...]
>Pożegnałam przez szkołę na zawsze marzenia o Akademii Sztuk Pięknych -
>to był największy błąd mojego życia.

Hmm ja chciałam iść do liceum plastycznego, ale mama mi to szybko wybiła z
głowy stwierdziła, że się do tego nienadaję. Brakowało mi wsparcia z jej
strony i dlatego nie walczyłam już o plastyk.

>Tę cudowną wizję (ASP) po latach udało mi się zastąpić nowymi studiami
>- informatycznymi.

Hmmmmm poszłam do liceum i wybrałam profil informatyczny co było moim
wyborem i nie żałuję.

>Pokaż tę prawdziwą. Spróbuj zrobić to, co naprawdę Cię pociąga. Ale
>musisz dobrze się zastanowić. Pracuj jako nauczyciel póki i jeśli
>musisz, dasz sobie radę. Ale otwórz sobie furtkę-bramę, idź na inne
>studia. Jeśli tylko zdołasz - bo wiem, że dziś nie jest łatwo, choćby
>ze wzgl. materialnych, organizacyjnych. Zrób to dla siebie, bo
>oszalejesz. A jeśli nie studia, to kurs, a potem sama już poszerzaj
>wiedzę czy umiejętności.

U mnie było przeświadczenie, że człowiek jest tylko wtedy wartościowy, gdy
skończy studia. Takie właśnie słowa wbijał mi tata, sam mając lęki i obawy,
że będzie nieudacznikiem, gdy tylko nie skończy studiów. I właściwie nigdy
nie umiał wyjść na prostą. Pracował na kierowniczych stanowiskach, ale
zawsze widziałam, że czuł się gorszy od innych. Miał depresję. Poczucie jego
wartości było bardzo niskie, co dla mnie jest zrozumiałe, miał ojca
alkoholika i szybko stracił mamę. Jego bracia też umarli zapijac się na
śmierć. Uświadomiłam sobie jedno, już dawno temu, że bycie człowiekiem
wartościowym niezależne jest od studiów i wiedzy. To jaknajbardziej
uświadamia mi mój mąż. Jest człowiekiem po szkole policealnej bez matury i
ma wiare w siebie. Nie pracuje w zawodzie, ale potrafi wykorzystać swoje
umiejetności inne, realizując się jako dobry wzięty pracownik. On czuje
satysfakcję z wykonywanej pracy. .

[...] O co
>chodzi? - np. o to, aby dziecko czuło się bezpieczne wobec
>ewentualnych trudności w nauce, czyli aby w Tobie miało zawsze tę
>pomoc i przystań spokojną. Miały ją moje dzieci we mnie - mogły z
>każdym zadaniem, problemem, oczekiwać natychmiastowej pomocy w ramach
>wszystkich przedmiotów, biec do matki lub ojca - szkoła w zasadzie (i
>niestety) była tylko koordynatorem nauki moich dzieci, bo w sumie
>niewiele z niej wynosiły, gdyż to dopiero w domu wszystko stawało się
>jasne i proste :-)

Ile to człowiek musi czasem przejść by pewne rzeczy zrozumieć, ale
najpiękniejsze jest rzeczywiście to, że stałaś się skarbem dla swoich
skarbów :-)

> Ciężko pokazać w tej sytuacji swoja wyjatkowość, gdy całe
> otoczenie oczekuje tego co zrobie gdy mały pójdzie do przedszkola. Pojde
> pracować do supermarketu, bo gdzie by indziej.


>Z Twojej wypowiedzi aż krzyczy wrażliwa natura, może nawet zbyt
>wrażliwa na ten świat.

Tak. Czasem czuję się jakby nie z tego świata. Ale dziś Twoja historia
potwierdziła, że nie jestem sama, czyli nie jestem kosmitka ;-)


>> Wiele osób
>> na podstawie skończonych moich szkół twierdzi:" O jaka ty jesteś
>> wykształcona!" - i albo trzyma mnie na dystans, albo zazdrości ( różnie
>> się
>> to objawia, czase perfidną agresą).

>:-)
>Tiaaaa. Czyżbym to ja sama pisała???
>Wstąp do mego Klubu Samouwielbionych, zobaczysz, że czyjąś agresję
>łatwo zamienić w coś dobrego, to tylko na początku jest tak trudne.

Wstępuję :-) Możesz przytoczyć jakiś przykład?


>> Męczy mnie bycie przykładnym człowiekiem

>...czyli nie wierzącym w swoje możliwości, nie wybijającym się z tłumu
>(pomimo swej wyjątkowości) aby nie spotkać się z agresją
>"wyrównawczą", jak to nazywam.
>Czemu siebie tak tłamsisz?

Boję się agresji przede wszystkim. Ośmieszenia. Czasem ktoś tak silnie
wierzy w swoje przekonanie chociąż wiem, że ono nie jest zgodne z
prawdą.Jednak ten ktoś wypowiada je wtaki pewny siebie sposób, że zatyka
mnie. Mama potrafiła mnie trzepnac w głowę, gdy miałam swoje zdanie i tak
powtarzała sie sytuacja. Później te sutuacje agresji powatrzały się u
teściów. Nie bili, ale wypowiadają się głóśno przekrzykując i opowiadając
czasem niestworzone historie, że siedzę cicho co najwyżej pokręce nosem lub
nawet odejde od towarzystwa bo czasem usy więdną. Czasem sami mi mówią jak
wychowywac dziecko. Zrobie i tak swoje, ale nie wypowiadam swojego zdania. I
tak się to powtarza przy innych osobach. Zresztą teściowie to znowu inna
bajka. U nich tez zauważam wielkie leki i żale wobec świata. Co czasem
odgrywało się na mnie. Nie potrafię stanać w obronie swojego zdania. Chociaż
mąż twierdzi, że bardzo jasno przedstawiam swoje zdanie, ale to może i jemu,
bo czuję sie przy nim bezpieczna. Wtedy możemy wzajemnie wypowiadać własne
wizje i zdania.


>PS. Kiedyś gościłam u siebie jedną z mych najwspanialszych uczennic.
>Po kilkugodzinnym przebywaniu w warunkach, delikatnie mówiąc,
>odmiennych od szkolnych, dziewczyna nie wytrzymała: "Jejku, pani jest
>w domu zupełnie inna, niż w szkole!!!" - CZEGO I TOBIE ŻYCZĘ :-)


Rozumiem to zjawisko
i DZIĘKUJĘ :-)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2008-05-05 09:05:49

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: i...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

On 4 Maj, 16:55, "Kalinka" <c...@o...pl> wrote:

> >> Wiele osób
> >> na podstawie skończonych moich szkół twierdzi:" O jaka ty jesteś
> >> wykształcona!" - i albo trzyma mnie na dystans, albo zazdrości ( różnie
> >> się
> >> to objawia, czase perfidną agresą).
> >:-)
> >Tiaaaa. Czyżbym to ja sama pisała???
> >Wstąp do mego Klubu Samouwielbionych, zobaczysz, że czyjąś agresję
> >łatwo zamienić w coś dobrego, to tylko na początku jest tak trudne.
>
> Wstępuję :-) Możesz przytoczyć jakiś przykład?

Najważniejsze jest zrozumienie przyczyn tej agresji. Spróbuj się w
nie zagłębić, a dotrzesz do ogromnych pokładów własnego poczucia
wartości... To po pierwsze. Po drugie - zauważ, że taka agresja to w
gruncie rzeczy objaw... uznania ;-P
Cóż, niektórzy mają taki właśnie mechanizm reakcji na kogoś, kto
mógłby być dla nich wzorem...
To mechanizm identyczny z (o tym było tu kiedyś) agresją "po-
pomocową", tj. jest taki rodzaj ludzi, którzy, jeśli im w czymś
pomożesz, nie odczuwają zwykłej ludzkiej wdzięczności, lecz zawiść o
Twe wyższe możliwości...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2008-05-05 15:20:12

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: chmurka <c...@i...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kalinka:

> "I zawsze pamietaj, że jesteś kimś wyjątkowym. Jedyne co musisz zrobić, to
> pozwolić innym zobaczyć, że taki jesteś"
> Milton H. Erickson

[...]

> Czy dalej ciagnąć i starać się o pracę w zawodzie, w
> którym mam wiele wiadomości, czy rozpocząć nową drogę, całkiem nową. Nawet
> nie wiem jak jej szukać.

Od pewnego czasu stawiam sobie to samo pytanie.
Jestem w trochę innym punkcie (chociaż mój Synek dorasta szybciutko, coraz
szybciej, On zwyczajnie czas przegania;-)
Ale podobnie jak Ty, szukam nowej-starej drogi.
Gorąco polecam Ci książkę "Antykariera" R. Jarow'a. Właśnie ją 'czytam'
Pozdrawiam, powodzenia:)

--
chmurka An.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2008-05-05 16:00:22

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: "Kalinka" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Od pewnego czasu stawiam sobie to samo pytanie.
> Jestem w trochę innym punkcie (chociaż mój Synek dorasta szybciutko, coraz
> szybciej, On zwyczajnie czas przegania;-)
> Ale podobnie jak Ty, szukam nowej-starej drogi.
> Gorąco polecam Ci książkę "Antykariera" R. Jarow'a. Właśnie ją 'czytam'
> Pozdrawiam, powodzenia:)

Dziękuję :-)

Również powodzenia :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2008-05-05 17:50:19

Temat: Re: Być wyjatkowym.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 5 May 2008 18:00:22 +0200, Kalinka napisał(a):

>> Od pewnego czasu stawiam sobie to samo pytanie.
>> Jestem w trochę innym punkcie (chociaż mój Synek dorasta szybciutko, coraz
>> szybciej, On zwyczajnie czas przegania;-)
>> Ale podobnie jak Ty, szukam nowej-starej drogi.
>> Gorąco polecam Ci książkę "Antykariera" R. Jarow'a. Właśnie ją 'czytam'
>> Pozdrawiam, powodzenia:)
>
> Dziękuję :-)
>
> Również powodzenia :-)

Se też chętnie przeczytowywam :-)
--
XL wiosenna :-)

Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Ultradźwięki koloru, artysta Maciej Kot: projekty
czy warto dla jednego?
Praca Magisterska - Badanie - Pomóżcie :)
Spotkanie 3 maja Pole Mokotowskie
sposobiki

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »