Data: 2006-04-04 06:18:15
Temat: Re: Chcę skonsultować
Od: AgA <mataga@wytnijto_interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun napisał(a):
>
> Pacjent niezadowolony z terapeuty także może go zmienić i
> pójść do 10 kolejnych. Jest tylko pytanie czy ten z którego
> będzie na końcu najbardziej zadowolony(i "osoba kochająca
> go" też) okaże się najskuteczniejszy na dłuższą metę ;-))
Najważniejsze jest, aby pacjent wyzdrowiał. Kwestia "kosztów"
sprawdzania poszczególnych teorii w psychoterapii na własnej kieszeni i
na własnym samopoczuciu. To chyba coś więcej niż kolejne usg, lub
zrobienie badania krwi.
Nie wiem, jak wygląda sytuacja, więc pytam.
>
> [...]
> > Dowie się, lub się nie dowie. Eksperymenty na ludzkiej
> > psychice i uczuciach wydają mi się... szczególnie
> > niebezpieczne.
>
> No - nie przesadzajmy - wydaje mi się, że eksperymenty
> chirurgów, onkologów, diabetologów na pacjentach mogą być
> wielokrotnie bardziej niebezpieczne. Nie rozumiem czemu akurat
> eksperymenty terapeutów są najniebezpieczniejsze Twoim
> zdaniem?????
Nie uważam, że są najniebezpieczniejsze - tego nie napisałam, a jedynie,
że są szczególnie niebezpieczne, mimo wszystko nie są to określenia
tożsame. W przypadku osób po próbach samobójczych "eksperymenty" w
terapii wydają mi się niebezpieczne. Ale jak napisałam, ja się nie znam,
dlatego cały ten wątek. Próbuję się tylko czegoś więcej dowiedzieć.
>
> > Ograniczenie jedynego źródła radości dla chorej osoby
> > wydaje mi się dosyć dziwnym zabiegiem - szczególnie, gdy
> > uzasadnia się to dobrem osoby, z którą kontakt powinno się
> > zerwać.
> Zauważ, że jest to zupełnie subiektywna opinia. Zwłaszcza
> jeśli podaje ją osoba zainteresowana. Uważam(prywatnie), że
> wypada aby będący na terapii partner wyjaśnił swoje motywy
> partnerce z którą zrywa - przecież to on podjął decyzję -
> terapeuta zapewne mu tego "NIE KAZAŁ", ale przecież ludzie
> różnie rozumieją swoje prywatne zobowiązania. Może to
> bardziej problem relacji między partnerami a nie problem z
> terapeutą?
Opinia subiektywna pacjenta. Opinia osoby, z którą kontakt ma być
zerwany jest taka, że o tym, co dla niej dobre, nie powinien decydować
terapeuta, który z tą osobą nawet nie rozmawiał.
To Pacjent nie chce się zgodzić na zerwanie kontaktu - tzn jest to dla
niego niezwykle trudne, szczególnie, gdy terapeuta nie wyjaśnił mu
"racjonalnych" powodów takiego działania. Stąd wątek. Próba dowiedzenia
się, czy można kontrolować zalecenia terapeuty.
I nie chodzi o zerwanie znajomości - tylko o drastyczne ograniczenie
jakichkolwiek kontaktów - wg zaleceń terapeuty, kontakty powinny zostać
całkowicie ograniczone na bliżej nieokreślony czas terapii.
Stąd wątek - wątpliwości obu stron zainteresowanych.
> Terapeuta kieruje się (w zależności od kompetencji) swoim
> (lepszym lub gorszym) rozumieniem przyczyn stanu pacjenta i
> stara się (tak jak umie) bronić jego interesów. Z drugiej
> strony nie jest wskazane aby wchodził w relację
> terapeutyczną (a taką jest już owa "rozmowa informacyjna") z
> partnerem - zwłaszcza że jego kontrakt nie obejmuje terapii
> związku(rodzi to wiele nierozwiązywalnych problemów w
> terapii). Jeśli "kochająca osoba" nie może sobie poradzić z
> tą sytuacją może skorzystać z usług innego terapeuty.
Rozumiem. Osoba "zdrowa" potrafi sobie poradzić z sytuacją.
>
> > W sytuacji związku nieformalnego, partnerka, nie będąc
> > żoną, nie ma chyba żadnego prawa do domagania się
> > informacji o wpływie terapii na jej własne życie.
> Nie tylko "nieformalnego" ale i każdego innego o ile pacjent
> nie jest ubezwłasnowolniony. Tajemnica zawodowa obowiązuje
> tak długo, jak długo pacjent nie zażyczy sobie aby
> poinformować o przebiegu terapii najbliższych. Ujawnienie
> jakichkolwiek informacji może skutkować konsekwencjami - do
> "sądowych" włącznie - terapeuta będzie więc tego unikał.
A jeśli pacjent sobie życzy, a nie życzy sobie tego terapeuta?
Ale ok. Nie ma co ciągnąć wątku, bo sprawa i tak jest do rozwiązania
przez Pacjenta. Jednak taka decyzja, aby sprawdzać i kontrolować
terapeutę, może być być dla niego trudna (leczona depresja). Stąd wątek
o możliwości kontroli terapeuty przez osobę inną, niż pacjent.
>
> Zaznaczam, że przedstawiam tu "stan pożądany" w praktyce
> można spotkać się także co najmniej z niekompetencją lub złą
> wolą. Sprawdzić warto - ale zwrócić uwagę na parę drobiazgów
> o których wspomniałem przy okazji - chyba też warto ;-)
Nie znam "sytuacji terapeutycznej", nigdy w niej nie uczestniczyłam,
stąd moje pytania. Twoje odpowiedzi dały mi kilka nowych informacji.
Dziękuję.
Nic więcej w tej sprawie nie da się już sensownie napisać. Chodziło mi
dowiedzenie się o możliwość konsultacji pracy jednego terapeuty przez
kogoś innego - kompetentnego. Mniej więcej wiem, jakie kroki należy
podjąć, jeżeli Pacjent się na to zdecyduje.
Pozdrawiam,
Sz_t
|