Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 263


« poprzedni wątek następny wątek »

141. Data: 2009-08-03 18:12:56

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Matb <m...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora



Duch napisał(a):

> Ale ta rozmowa poszla w niespodziewanym kierunku.
> Zaczelo sie niewinnie od twierdzenia typu
> "wszyscy jestesmy poligamiczni".

Właśnie, w niespodziewanym. "Wszyscy jesteśmy poligamiczni" wyzwoliło
falę zgryźliwości.

> Okazalo sie ze to tylko zaczepka do czegos co okazalo sie ze ma drugie dno.
> Czesto tak jest tu na grupie.

Wypłynęło "drugie dno" - powody, motywy. Widocznie były ciekawsze do
omawiania. A ja się czuję oblepiona obelgami z wielu stron. Zresztą
tak jak poprzednim razem, kiedy pisałam na tej grupie. Tylko, że wtedy
dałam sobie luzu, zbyt bolało to co czytałam, bluzgacz dał czadu,
czułam się wyklęta.
A teraz staram się nie dać się zaszczuć, takie cwiczenie. Możliwe, że
wyrobię soie tu twarde poglądy na pewne sprawy.

> Dlatego staram sie polemizowac,
> zeby dostac sie do 2giego dna.

Ale po co? Przecież to nie jest gabinet do wywalania wnętrzności na
wierzch.
I teraz dół mnie łapie, bo gadam jak ten dureń o swoim związku i w
dalszym ciągu zbieram baty.
No ale luz, każdy ma się prawo wypowiedzieć, dam sobie radę.

> Pewnie jest jeszcze 3 i 4 dno :)

Jeśli już tak daleko zabrnęłiśmy i zmieniło się to w borowanie moich
życiowych problemów, to idźmy dalej. Może dowiem się czegoś czego
jeszcze nie wiem, np. czym jest owoo 3 i 4 dno. To się zaczyna robić
intrygujące.

> Matb po prostu zaczepiala zeby ktos zaczal jej zarzucac niewiernosc,
> wtedy ona mogla sie poskarzyc.

Rozumiem, ze zrobiłam to świadomie?

> Grala z nami w to co chciala zagrac ze swoim chlopem, a ktory nie reagował.

A jak wy jako partner do gry macie się do mojego chłopa jako partnera
do gry? Gdyby on zarzucił mi niewierność, wtedy mogłabym zwalić winę
na jego nieczułość , mogłabym mu się poskarżyć na niego samego? Tak
jak teraz wam? :)
E.Berne. :)
Ależ rozmawiam z nim bardzo otwarcie i nie uciekam się do gier,
Przerabiałam tez sztukę komunikacji. Ale do tanga trzeba dwojga. On
tez musi sięotworzyć i umiec mówić o tym co czuje, co myśli. Inaczej
gramy w zgaduj zgadulę i reagowanie nie na to co trzeba.

> W sumie dobrze go wyczulem zarzucajac mu biernosc.

Trochę zmarkotniał jednak...

> eh, te nasze gierki :)
> ach te wasze gierki...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


142. Data: 2009-08-03 18:14:41

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Matb <m...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora



michal napisał(a):
> Matb wrote:
> >> Nacisk spowoduje raczej spot�gowanie dotychczasowej linii obrony.
> >> Spr�buj tak zrobi�, �eby to by� jego pomys�.
> > Pomysďż˝ juďż˝ padďż˝ i zostaďż˝ zaakceptowany. Finalizacjďż˝ planu muszďż˝
zaj��
> > siďż˝ ja, normalne.
> >> Je�li oczywi�cie uwa�asz, �e terapia jest niezb�dna.
> > Uwa�am, ze na tym etapie potrzebny nam mediator do rozm�w. To co m�wi�
> > odbija si� echem od jego pozaginanej percepcji rzeczywisto�ci, w tym
> > relacji. Ja nie jestem wszechwiedz�ca i uzdoriona, ale po swojej
> > terapii widz� przynajmniej swoje skrzywienia. Je�li kto� si� obwarowa�
> > i zwyk�e gadanie o problemiku s� dla niego atakiem, to co� jest nie
> > tak. Konfikty s� i b�d� i trzeba nauczy� si� rozmawia� o nich i
> > traktowac je jak problem do rozwi�zania wsp�lnymi si�ami, a nie jak
> > mo�liwo�� porzucania b�otkiem w najbli�sz� w sumie osob�...
>
> >> Polecam mojego ulubionego autora Stephena Covey'a i jego "Siedem
> >> nawyk�w".
>
> > Straszliwie teoretyczna ta ksi��ka, jak nauka latania dla populacji
> > ludzkiej... Mia�am t� ksi��k� w r�kach ju� dawno, mo�e teraz po
latach
> > i do�wiadczeniu terapii si�gne jeszcze raz i tym razem wsi�knie co� we
> > mnie.
>
> Mam inne wra�enie o niej. Teoria zilustrowana przyk�adami z �ycia autora i
> obcych ludzi. Obfituj�ca w konkretne porady i propozycje �wicze�. Napisana
> przyst�pnym j�zykiem. Chyba nie jest straszliwie teoretyczna.
> Ale tu masz racj�. Przy ka�dym kolejnym powrocie do tej lektury autor wydaje
> si� by� m�drzejszy.
>
> --
> pozdrawiam
> michaďż˝

Po tym poznaje się dobrą książkę. Sięgnę.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


143. Data: 2009-08-03 18:22:02

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Matb" <m...@o...eu> napisał w wiadomości
news:11d8f1bc-2e0d-4539-9441-a858009baaa6@c29g2000yq
d.googlegroups.com...


Chiron napisał(a):
>którym się to udało: jeśli się chce naprawdę mieć dobry związek (napisałaś
>"ocalić")- to wtedy należy (jak we wszystkich zmianach na świecie) zacząć
>od
>siebie.

Zdaje się, że nie dostrzegasz pewnych opisanych faktów i dajesz wykład
mimo to.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Przepraszam- nie daję wykładu. Piszę tu- to jest grupa dyskusyjna. Czy
jestem w stanie Ci jakoś pomóc? Napewno nie dając wykład. Przeczytałem
jeszcze raz...no cóż- możliwości są dwie: albo to rzeczywiście wykład (choć
ja tego tak nie odbieram), albo coś w Tobie to poruszyło.To, co napisałem. W
takim razie- to prawda (inaczej by niczego nie poruszyło).


W porządku, może komuś się przyda.
Tak, słuchajcie, Chiron ma rację, należy najpierw przyjrzec sie sobie
i zacząć zmiany od siebie.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Często nie mam racji. Akurat tego zdania- które tu przytaczasz- jestem
pewien jak mało czego.


>Skoro chcę, żeby mój związek był dobry- to tak się zachowuję, jakby
>był dobry.

Czyli jeśli mnie bije, to udaję, ze jest cudownie, bo jak dostatecznie
długo będę karmic podświadomość kłamstwanmi to w końcu uwierzy, da
znać podświadomości partnera i on zmieni się nie do poznania?
----------------------------------------------------
-------------------------------
Najpierw napisz- czy teoretyzujemy- czy rzeczywiście to damski bokser. Poza
tym- teraz to Cię chyba zszokuje to, co napiszę: To jest relacja 2 osób.
Jesteś w stanie (i to robisz) "wymusić" na nim taki czy inny sposób
traktowania Ciebie. To oczywiście jest bardzo trudne- ale w relacji
drapieżnik- ofiara (krzywdziciel- ofiara)- jeśli nawet mamy do czynienia z
ewidentną ofiarą i ewidentnym krzywdzicielem- ofiara może nauczyć się, jak
nie być ofiarą. Wtedy nastawienie do niej krzywdziciela zmieni się. OK- to
bardzo trudne, wymaga długiej (czasami) praktyki, terapii.
Jednak -wykonalne.
Oczywiście - tu trudno liczyć na błyskawiczny efekt. Jednak- czy
rzeczywiście bije Cię, czy tylko kiepsko tańczy?



>Daję z siebie jak najwięcej tylko mogę drugiej osobie, wyczulam
>się na jej potrzeby, i niczego nie warunkuję.

Jak w studnię bez dna, aż do całkowitego wypalenia siebie...
----------------------------------------------------
-------------------------------
W żadnym razie- nie. W ogóle próbowałaś? Czy zastanawiałaś się, co on mógłby
zarzucić Tobie? Skoro nie stać Cię na to, żeby być taką przez kilka miesięcy
(na początek)- i obserwować zmiany, ewentualnie dawać mu czytelne
komunikaty, co chciała byś od niego dostać- to czy Ty naprawdę chcesz tego
związku z nim?



>Takie ukierunkowanie na drugą osobę powoduje, że nie ma miejsca na kogoś
>innego.

Jeśli druga osoba nie jest ścianą, czasem po prostu dogania
frustracja, brak sił i rozpacz.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Dawaj i komunikuj, co byś chciała. Ale cały czas dawaj. Co Ci zależy
spróbować?



>Zdrada mentalna
>(wyobrażanie sobie, jak fajnie jest z kimś innym, jak potężna jest chemia
>od
>tego obcego, itd)- to wykonanie kroku w przeciwną stronę, niż ratowanie
>związku.

Gdzies padło wyobrażanie sobie jak to fajnie z kimś innym, ale to
chyba padło w toku rozważań teoretycznych.
Jeśli chodzi o mnie, nie spodziewałam się, że sprawy tak się potoczą,
dosłownie.

Jeśli występują konflikty- to mieć świadomość, że wina ZAWSZE leży
>po obu stronach (choć w różnym stopniu)- i bezwarunkowo zabrać swoją winę.
Często to wystarcza do wygaszenia konfliktu.

Zgadza się. Jednak pamiętaj, ze ludzie są różni. Niektórzy nie umieją
nawet powiedzieć - przepraszam. Nie widzą, albo nie chcą widzieć,
swojej winy. Oni są czyści i klarowni jak kropla wody destylowanej,
cały swiat jest winien, nie oni.
----------------------------------------------------
-------------------------------
A potrafisz to ostatnie zdanie odnieśćdo siebie samej?


>Wykonując coś takiego można komunikować partnerowi, co by się chciało od
>niego dostać. Na przykład: iść razem na terapię rodzinną.
>Tylko takie postępowanie może skłonić partnera do zmian- ponieważ przekonać
>drugą osobę da się wyłącznie...własnym przykładem.

I znowu: ludzie sa rozmaici. Jeśli ktoś uważa, ze w każdej sytuacji
jest ok, mimo,że nie jest, bo rani, bo nie widzi potrzeb innych, bo
wyładowuje swoją złość nie tam gdzie powinien, to nie ma szans na
zmiany choćbyś stał się świetym w dawaniu przykładu. Ten ktoś uważa,
że tak właśnie powinno być i tyle. Żadna część problemu nie pochodzi
od niego.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Tak, jak pisałem- może warto dać sobie trochę czasu- np pół roku, i samemu
konsekwentnie dążyć do naprawy związku- poprzez dawanie przykładu.
Obserwować jego- a po pół roku zobaczysz, w jakim miejscu jesteście oboje.
To chcesz tego związku- czy nie? Jak ważny jest on dla Ciebie? Dlaczego
przyciągnęłaś do siebie tego człowieka (męża)? Czemu wtedy za niego wyszłaś?
Może jest jednak w nim wiele dobrego? Możesz napisać o nim (najpierw dla
samej siebie) 10 dobrych rzeczy o nim?



>I nie narzekaj też proszę na tych, których (jak mi się zdaje) uznałaś za
>wrogo do Ciebie nastawionych na tym forum. Nawet wróg jest w życiu
>potrzebny. Chyba nikt i nigdy nie potrafi tak skutecznie obnażyć i wskazać
>Ci twoich słabych stron- a to może być bardzo cenne dla Ciebie

A to na zasadzie "uderz w stół, a nożyce się odezwą"?
Dlaczego mam nie narzekać? Są tacy, który nieźle mi tu zwymyślali,
może skoryguj ich wybryki?
Nie wolno sprowadzać przypadków do teorii książkowych, bo żadne dwa
nie są takie same.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Nie jestem tu moderatorem- nawet, gdybym był, to niczego nie będę korygował
(chyba- samego siebie). Napisałem Ci, że wróg też jest do czegoś potrzebny.
A że nie jest miły? No cóż- potrafi nas często skuteczniej nauczyć wielu
rzeczy o nas, niż nasi mili przyjaciele...


Człowiek jest tu materią. Każdy jest inny, każdy wnosi w związek coś
innego, swoje doświadczenia, swoją percepcję rzeczywistości, swoje
niezaspokojone potrzeby, swoje oczekiwania. To że komuś się układa, bo
trafił na osobę świadomą tego dzięki czemu kwitnie związek, to
świetnie, nie wszyscy są tacy, niestety nie wszyscy.
----------------------------------------------------
-------------------------------
Nikomu nic się samo nie układa- bo to niemożliwe. Nie wiem, jak inni- ja nie
miałem na początku dobrego związku. I sporo pracy nas (I terapeutę:-) )
kosztowała naprawa naszego związku. I nauczyliśmy się, że nic nie jest raz
na zawsze: o związek- jak i o wszystko inne- trzeba po prostu dbać

pozdrawiam

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


144. Data: 2009-08-03 18:38:29

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Matb" <m...@o...eu> napisał w wiadomości
news:9022ffbf-1bb3-422d-909b-209b9db42468@b14g2000yq
d.googlegroups.com...


Chiron napisał(a):
> Generalna zasada- nie zrobię niczego, o czym nie mógłbym opowiedzieć
> żonie.
> Chiron

Ehhh, ironio, mój wie o tym, wie , ze czasem piszemy do siebie na
gadu, ma wolny dostęp do mojego komputera, prosze bardzo, jestem
gotowa podzielić się z nim nawet dyskusjami gg. I to świadczy o czym
niby? Że wszystko ok?
----------------------------------------------------
-------------------------------
no cóż...Cóż Ci mogę napisać? Naprawdę nie chcę na to odpowiadać- zbytnio
mógłbym się mylić...Nie twierdzę, że Twoja sytuacja jest łatwa. Jednak- tego
się nauczyłem: warto zrobić jak najlepiej to, co możesz zrobić. Jeśli okaże
się nieskuteczne- to i tak więcej nie możesz zrobić, więc należy zaakcetować
to, co jest- i wiedząc to, podjąć asertywną decyzję
pozdrawiam

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


145. Data: 2009-08-03 19:59:42

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Aicha wrote:
>> Powiedzieć stop zanim zawładnie umysłem chemia? Da się?
>> Wyczujesz, że ten osobnik może wyzwolić falę uniesień i
>> ominiesz go? Świadomie odmawiając sobie przyjemności?
>> Tortura normalnie.

> Hmmm... "zanim" jeszcze nie próbowałam. W trakcie już tak. Kilka razy
> - od
> http://groups.google.pl/group/alt.pl.psychologia.mil
osc/browse_thread/thread/f91794ec7afac2d3/5823802a33
94a89f?hl=pl&q=milosc+w+sieci+author%3AAgnieszka&lnk
=ol&
> http://groups.google.pl/group/alt.pl.psychologia.mil
osc/browse_thread/thread/f15fb78ef1c7f3f5/2e0325eded
8a2a53?hl=pl&q=niech+mnie+ktos+przytuli+author:Agnie
szka
> przez bluzgi i pełną wściekłości odpowiedź na drugie "adieu", kolejny
> stop wykonany "własnoręcznie" - za pomocą butelki wina i kieliszka łez
> (bo on kogoś miał, a ja nie chciałam dalej brnąć w "niewinny" flirt),
> skończywszy na ostatnim, który po tym, kiedy uświadomiłam sobie swoje
> uczucia zabolał mnie fizycznie (dosłownie - ból żołądka), później
> przez jakiś czas dawał radość i inspirację do pisania, a potem wygasał
> stopniowo do zera. Ćwiczenie czyni mistrza ;)))

Poza innymi refleksjami zauważyłem w cytowanych historycznych już wątkach
appm, że prawdę mówili uczestnicy utrzymujący, że inni pod każdym względem
ludzie przeważali pisząc wtedy. Nie mówiąc o tym, że niektórzy, siedem lat
młodsi, byli bardzie do ran przykładalni... :)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


146. Data: 2009-08-03 20:06:44

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Matb wrote:
>> Mam inne wra�enie o niej. Teoria zilustrowana przyk�adami z
>> �ycia autora i obcych ludzi. Obfituj�ca w konkretne porady i
>> propozycje �wicze�. Napisana przyst�pnym j�zykiem. Chyba nie
>> jest straszliwie teoretyczna.
>> Ale tu masz racj�. Przy ka�dym kolejnym powrocie do tej lektury
>> autor wydaje si� by� m�drzejszy.

> Po tym poznaje się dobrą książkę. Sięgnę.

Nie ukrywam, że miło mi. :)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


147. Data: 2009-08-03 20:25:28

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL wrote:

>> (...)
>> Tak, słuchajcie, Chiron ma rację, należy najpierw przyjrzec sie sobie
>> i zacząć zmiany od siebie.

> Tak, też Ci to sugerowałam...

No, oboje jesteście z Chironem głusi na to, co czytacie? Przecież Matb w
dużej części swoich tekstów podkreśla, że juz od jakiegoś czasu pracuje nad
sobą. Terapia grupowa, lektura, zmiany w pewnych zachowaniach, refleksja nad
tym, co jest... Nie zawsze jej wychodzi, ale jest w trakcie radykalnych
zmian. :)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


148. Data: 2009-08-03 20:30:31

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Aicha wrote:
>>>>>>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z
>>>>>>> flirtowaniem współpartnera problemu.
>>>>>> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
>>>>>> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o
>>>>>> konsekwencjach, jakie powstają z tego faktu. :)
>>>>> Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich
>>>>> związki uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie,
>>>>> że flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji.
>>>> Nie chce mi się sprzeczać o każde słowo... Wiadomo o co chodzi. ;)
>>>>> U pewnych par. Ja bym
>>>>> osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie
>>>>> za coś takiego.
>>>> To raczej nieroztropność. Przecież zaraz by go ktoś zdjął i zabrał.
>>> I niechby go zabrał w piz.u.
>> E... to moja jest łagodniejsza w użyciu... ;)

> Lata praktyki (btw, zawsze taka była? :)).

Musiało tak być, skoro moja rogata natura nie znalazła się na bruku... ani
nigdy nie wisiała za jaja. ;D

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


149. Data: 2009-08-03 20:34:14

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:
> Paulinka wrote:
>>>>>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
>>>>>> współpartnera problemu.
>>>>> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
>>>>> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o
>>>>> konsekwencjach, jakie powstają z tego faktu. :)
>>>> Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich
>>>> związki uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie,
>>>> że flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji.
>>> Nie chce mi się sprzeczać o każde słowo... Wiadomo o co chodzi. ;)
>>>> U pewnych par. Ja bym
>>>> osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie za
>>>> coś takiego.
>>> To raczej nieroztropność. Przecież zaraz by go ktoś zdjął i zabrał.
>
>> I niechby go zabrał w piz.u.
>
> E... to moja jest łagodniejsza w użyciu... ;)


U mnie cena za używanie jest iście zaporowa ;)


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


150. Data: 2009-08-03 20:37:08

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:

>>> Są za to ludzie lubiący flirty. Tak po prostu, bez szkody dla związku.
>>> Znam od groma takich zalotnych panienek i facetów.
>>
>> Bez szkody, to raczaj nie. Nie wiem, co przez szkodę tutaj rozumiesz.
>> Konsekwencje zawsze są, ale może nie kluczowe.
>>
>
> Generalna zasada- nie zrobię niczego, o czym nie mógłbym opowiedzieć żonie.

IMO błąd. Każdy człowiek powinien sobie stworzyć absolutne minimum
autonomii przeznaczone tylko dla niego. Tak dla zdrowia psychicznego.


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Moja wolność
Homosie w akcji
Z SCP
Z PSPolityka
edukacja zróżnicowana

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »