Data: 2004-07-02 17:22:21
Temat: Re: Choroba zawodowa?
Od: "Tytus" <t...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <m...@h...of.pl> napisał w wiadomości
news:cc43om$qig$2@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik m...@h...of.pl napisał:
> [..]
> > na rozczarowania. Teraz moze przynajmniej bedzie wieksza swiadomosc
> > ryzyka (bez wiekszego wzgledu na przebieg sprawy).A moze nie bedzie.
>
> zapomnialem dopisac, ze moze po tym wszystkim psychologowie beda mogli
> odetchnac troche, bo nie beda musieli sie juz tak nadymac :-)
"Mówmy jak najwięcej o aferach z udziałem pedofilów, ale nie organizujmy
kampanii medialnych polegających na linczu społecznym, nie manipulujmy
faktami, nie epatujmy zdjęciami, nie dezorientujmy opinii publicznej" -
powiedział Santorski. Również zdaniem Izdebskiego, "sprawom dotyczącym
przemocy seksualnej wśród dzieci towarzyszy zwykle bardzo dużo emocji,
dlatego z myślą o ich dobru, trzeba być bardzo ostrożnym w wypowiedziach,
publikacjach".
"Andrzej S. jest człowiekiem twórczym i niekonwencjonalnym, dlatego uważam
za wysoce prawdopodobne, że ciążące na nim zarzuty są skutkiem prowokacji,
którą szykowały na niego środowiska pedofilskie" - uważa Santorski.
"O ile mi wiadomo, przygotowywał książkę o nadużyciach seksualnych wobec
dzieci, dlatego z punktu widzenia tej hipotezy nie można poprzestawać na
tym, czy dowody są twarde, ale wyjaśnić też, kto je skonstruował i w jaki
sposób" - powiedział.
W opinii Santorskiego, "mogła być to także własna prowokacja Andrzeja S., w
której to on sam spreparował dowody winy. To rozwiązanie narzuca naiwność
odkrycia zdjęć. Niewykluczone, że Andrzej S. zostanie uniewinniony i wkrótce
opublikuje w jakiś sposób swoje doświadczenia związane z tą sprawą, by w
sposób drastyczny i radykalny zwrócić uwagę na zjawisko pedofilii, które w
jego ocenie może być społecznie niewidoczne".
|