Data: 2008-05-15 17:25:03
Temat: Re: Cieć
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
st3sy; <d...@m...go
oglegroups.com> :
> Nasze biuro mieści się w jednym z bloków, w którym swoje siedzisko ma
> cieć. Do niedawna wszystko było w najlepszym porządku, cieć robił to
> za co mu płacili, ale od jakiegoś czasu mamy nowego ciecia i zaszły
> pewne trochę irytujące zmiany. Otóż cieć pałęta się całymi dniami
> przed blokiem bardziej paląc głupa niż parając się pracą i odbiera
> ukłony od przechodzących użytkowników naszego bloku. Zauważyłem, że
> moi koledzy zaraz po wyjściu z klatki, jak tylko zobaczą ciecia to
> odrazu kłaniają się mu w pas. Zauważyłem też, że kiedy przechodziłem
> koło tego ciecia, to facet natarczywie patrzył mi się w twarz. Kiedy
> za którymś razem zapytałem go, czy nie ma nic lepszego do roboty,
> tylko stać i się gapić, wyraźnie zmarkotniał i po tego typu
> zapytaniach, kiedy wychodzę z klatki, to cieć zabiera się do roboty,
> choć czasem się jeszcze zapomina i czeka na ukłony. Ale w przypadku
> innych osób, np. moich kolegów cieć stoi i się gapi na nich, aż mu się
> ukłonią. Całą sytuacja wygląda trochę dziwnie i chyba nie bardzo jest
> normalna. Czy ma ktoś jakiś pomysł, jak można byłoby delikatnie
> wpłynąć na moich kolegów, żeby nieco przyhamowali ze swoją wylewnością
> do ciecia? Jeszcze zrozumiałbym, gdyby cieć zajmował jakąś
> uprzywilejowana pozycję w hierarchii społecznej lub nasze zawody
> korespondowały ze sobą. Ale widok inżynierów, mecenasów lub lekarzy
> kłaniających się cieciowi jest trochę jakby nienaturalny. Może jakiś
> ambitny przykład wyższości rozumu nad siłą okazałby się tu pomocny?
> Albo jakaś opowieść o prawdziwym inżynierze, który się cieciom nie
> kłaniał? Niestety, nigdy nie byłem dobry z przedmiotów humanistycznych
> i chętnie skorzystałbym z czyjegoś talentu w tym zakresie.
W mordę - zaraz będzie - szedłem sobie ulicą, kiedy zobnaczyłem
sprzątacza. Sprzątacz patrzył się natrętnie i czekał na ukłony i
pozdrowienia od przechodzących. A przecież ulicą przechodzili lekarze,
magistrowie, inżynierowie, doktorzy, doktorzy habilitowani, profesorowie
zwyczajni i nadzwyczajni. ;>
a. Twój sposób argumentacji nie trzyma się kupy, bo brak jest obecnie
jasnych kryteriów kto komu powinien się kłaniać, a kto nie - czy np.
profesorowi wypada pokłonić się magistrowi i czy wytpada, żeby zrobił to
pierwszy? ;>
b. pozwolę sobie więc na wycieczkę osobistą - niech zgadnę -
potrzebujesz Świata z jasno określonymi granicami, zasadami
*podanymi_na_tacy* , a jednocześnie odczuwasz silną potrzebę
upodobniania się do innych, nienarażania się na "ataki" ze strony
innych, nie lubisz nieoznaczoności, nie potrafisz wytworzyć w sobie
swojego niezależnej postawy?
c. w moim bloku "cieciową" witają wszyscy, ona również to robi;
d. nie ma znaczenia, czy cieciowa akurat stoi, idzie na zakupy, wychodzi
z psem czy rozmawia;
e. to, że widzisz ciecia stojącego i nic nie robiącego nie oznacza, że
cały dzień nic nie robi - nie znasz jego godzin pracy i sposobu
rozliczania się z pracodawcą z zadań - zapewne jest zobowiązany do
wykonania określonych prac i obecności w pracy w określonych godzinach,
co oznacza, że kiety te prace wykona może sobie postać, tak jak Ty
możesz się napić kawy, popatrzeć na coś ciekawego w komputerze czy
pogadać z kolegami;
f. znów wycieczka osobista - czy cieć odpowiada na powitania? Jeżeli
nie, to to jest powodem Twojego buntu - "niesprawiedliwość", brak
równowagi;
Z pozdrowieniami od sprzątacza
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|