Data: 2006-11-26 01:05:52
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Od: Quasi <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
elGuapo napisał(a):
>> Oczywiscie, ze ludzie generalnie wierza w naukowe wyjasnienia (ale nie
>> wszyscy; np niektore fanatyczne feministki zaczadzone
>> postmodernistycznym belkote, nie wierza w istnienie DNA; o
>> kreacjonistach i roznorakich plaskoziemcach nie wspominajac), a
>> przynajmniej w te pragmatyczne, na bazie ktorych stworzono technike i
>> medycyne. Wszak ogladaja telewizje, jezdza samochodami, lataja
>> samolotami a z bolacym wyrostkiem czy zlamana noga ida do lekarza, nie
>> do (neo)szamana.
> Ale z twoich słów zupełnie inny obraz się wyłania.
Wylania sie, ale tylko w Twoich szalenczych urojeniach (badz umyslnych
misinterpretacjach/przeinaczeniach kanalii, nie wnikam)...
> Uderza histeria
> bijąca wobec wszystkiego nielogicznego, co ludzie robią:
Nie histeria. Obrzydzenie (do granic odruchu wymiotnego), pogarda (do
granic parskniecia pustym smiechem i spluniecia w durny pysk) i irytacja
(do granic spoliczkowania takiej intelektualnej kurwy).
> połknięcie
> Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe,
Tak.
> że
> aż strach, trzeba by takich pewnie do przymusowej reedukacji posłać
Eee tam - rzezbienie w gownie, a w gownie to i Salomon nie wyrzezbi...
> do Nauk-Łagra, albo fizycznie eliminować,
Lzesz, kanalio. Nigdy nic takiego nie sugerowalem. W odroznieniu od
Ciebie, nawiedzony maniaku, ja nie zajmuje sie receptami na
"poprawianie" swiata. Potrafisz wbic sobie do lba, ze nie wszyscy
cierpia na polityczno-mesjanistyczne zboczenie?
> bo to straszliwa zaraza
Owszem, zaraza. Zaraza memetyczna.
> dla
> idealnie 'naukowego' społeczeństwa.
Takowe nie istnieje i nigdy nie istnialo.
> Do nawet najdrobniejszych i
> najniewienniejszych zachowań 'nienaukowych' przejawiasz iście
> bolszewickie obrzydzenie.
Przejawiam obrzydzenie. A czy "bolszewickie", to cholera wie - nie mam
pojecia coz to takiego, ten Twoj neologizm "bolszewickie obrzydzenie".
Niewatpliwie jest to pogarda nie mniejsza, niz ta ktora Ty
(bolszewicko?) czujesz do "lewakow".
>> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
>> wszystko"
> Skąd domniemanie że są pewni?
Z definicji wiary ("wiara: stan umyslu polegajacy na uznawaniu czegos,
obojetnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzajacych to cos dowodow a
nawet wbrew dowodom"). Z intuicji, opartej na znajomosci literatury
paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
> Ja bym raczej stwierdził, iż nie
> wykluczają.
Jestem przekonany, ze podobna asekuracyjnoscia odznacza sie zdecydowana
mniejszosc plebsu (ktory jest z natury bezrefleksyjny i sie w ogole nad
takimi rzeczami nie zastanawia; "zrozpaczone masy, ktore nie widza dalej
niz kawal kielbasy"...). A jesli nawet podobne slogany oficjalnie
deklaruja, to w praktyce i tak nic z tego nie wynika.
> Nie każdy kto wierzy w Boga jest od razu fanatykiem -
Tego nie powiedzialem. Nie mniej jednak roznica miedzy wierzacym a
wierzacym-fanatykiem jest glownie ilosciowa. I obu mam za bydleta...
> krzywa rozkładu normalnego
> Gaussa się kłania.
Z pewnoscia natezenie wiary ma rozklad jakos tam podobny do normalnego.
Niestety, ze srednia glaboko w irracjonalnym szambie...
>> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
> A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
Nie, podobnie jak nie wyjasni czy "te siewki to sa co?" lub "kwakosc
nrwa wkły?"... Dla nauki takie "pytania" to belkot, nie pytania.
>> I rzekome
>> (rzekome, bo niekoniecznie istniejace akurat tam gdzie pospulstwo to
>> sobie wyobraza) luki w naukowym poznaniu uzupelniaja mysleniem
>> magicznym,
> IMHO baaaaardzo demonizujesz. Ludzie dość łatwo przyswajają
> wyjaśnienia naukowe i myślenie magiczne przejawiają głównie we
> właściwym dla myślenia magicznego miejscach - w pytaniach na które
> nauka nie odpowie, bo wogóle się w te rejony nie zapuszcza
Nauka ma scisle wydzielony rewir i sposob dzialania i nie zapuszcza sie
np. na tereny filozoficzno-epistemologiczego dumania* czy czczych
fantazji (typu Bog, zycie po smierci itp.).
* - np.:
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Skeptical_hypothesis ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Solipsism ]
Problem w tym, ze gawiedz masowo zapuszcza swe magiczne fantazje na
tereny okupowane przez nauke. I tylko to jest obrzydliwe. Zawieszone w
prozni fantazje sa co najwyzej smieszne i zalosne.
> (a jeśli
> się zapuszcza,
Ale sie nie zapuszcza.
> to ze szkodą dla samej siebie, bo z natury rzeczy na
> owe tereny zapuszczać się nie powinna, a to ponieważ zapuszczając
> sie w nie potworki pseudoracjonalne tworzy):
Skoro nauka nie tyka tego nawet patykiem, to powyzsze zdanie jest czczym
majakiem.
> życie po śmierci, sens
> życia, stworzenie (wszech)świata etc.
Czyli (dal nauki) belkot.
>> co do ktorego juz analogicznego "sceptycyzmu" nie
>> przejawiaja, nawet wowczas, gdy naukowe wyjasnienia stoja do nich w
>> bardzo ostrej sprzecznosci ('jesli fakty przecza moim przekonaniom, to
>> tym gozej dla faktow').
> Stanowczo za rzadko tak się dzieje,
Straszliwie rzadko tak sie NIE dzieje.
> aby dzwonić na alarm,
Nie "dzwonie na alarm". Po prostu recenzuje rzeczywistosc.
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
|