« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2015-01-05 23:35:14
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:10ljo2du7r3zr$.ooae9rsshkab$.dlg@40tude.net...
>>>>>>> To wolno srać czy nie wolno srać przy jedzeniu?
>>>>>>> Afera, media tv i internetowe też dotkneła. Jedni klną na
>>>>>>> reporterkę,
>>>>>>> że
>>>>>>> będąc ze znajomymi w restauracji, oburzyła się na rodzica, który
>>>>>>> zmieniał
>>>>>>> publicznie pieluchy z "pachnącą "zawartością i to gdy goście z USA
>>>>>>> wcinali
>>>>>>> i pałaszowali jedzenie. Bo polacy nie wychowani, bydło bez kultury.
>>>>>>> Drudzy
>>>>>>> wyją i posądzają o nienawiść do dzieci, matek polek, które
>>>>>>> zatakowane
>>>>>>> kupą
>>>>>>> dziecka, cóż mają zrobić, w każdym bądź razie dzieciofobia,
>>>>>>> rodzicofobia i
>>>>>>> fobiofobia.
>>>>>>
>>>>>> Tak się w obyczajach utarło, że w restauracji chamstwem jest przy
>>>>>> jedzeniu
>>>>>> smrodzić w jakikolwiek sposób. Na pierdzenie, zmianę pieluchy i inne
>>>>>> nieładnie pachnące czyności kultura osobista wymaga w tym wypadku
>>>>>> odpowiedniej ubikacji.
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Tak jest. A jak chce nakarmić piersią- to też do WC- bo się ludzie
>>>>> zgorszą. Albo niezdrowo podniecą. A w ogóle kto to słyszał, żeby
>>>>> bachora
>>>>> do knajpy zabierać? W knajpie mogą być tylko pełnoletni, czyści i
>>>>> pachnący ludzie. Dzieciak- wiadomo- sra, drze ryja. Powinni matce dać
>>>>> mandat.
>>>>>
>>>>> Oj Jakub, Jakub...
>>>>
>>>> Nie widzisz różnicy między karmieniem piersią a zmianą zasranej
>>>> pieluchy?
>>>>
>>>> Oj Chiron, Chiron...
>>>>
>>>
>>> Uważam, że nie należy przesadzać- w żadną stronę. Nie widzisz różnicy
>>> pomiędzy puszczającym bąki przy stole dorosłym a robiącym to samo
>>> niemowlakiem? Owszem- mama mogła była wyjść do WC- jednak nie uważam
>>> tego za
>>> bardzo naganne (że nie wyszła). Nie reagujemy już na załatwiających się
>>> na
>>> trawnikach dorosłych- a przeszkadzają nam niemowlaki. No tak, wiem- kim
>>> są
>>> "my"...
>>
>> Nie zgadzam się na sranie przy stole ani w wykonaniu dorosłych, ani
>> dzieci.
>> TO się załatwia zupełnie prosto, nie trzeba obdarzac innych TYM rodzajem
>> intymniości, zwłaszcza przy jedzeniu. Domy, w których nocnik i robienie
>> kupska przez "rozkosznego bobaska" wędruje podczas przyjęcia na srodek
>> salonu z gośćmi - dla mnie już po jednym razie spadają z listy odwiedzin.
>> I
>> finito.
>
> Ostatnio "zaliczyłam" ową wątpliwą przyjemność w trakcie proszonego
> obiadu,
> w połowie drugoego dania, podczas letnich upałów w niewietrzonym salonie
> pewnej zachwyconej dziełem malucha pary...Nie, dziekuję, nigdy wiecej. Do
> dziś nie rozumieją, dlaczego tam już nie bywam.
Rozumiem. Jednak nie uważam ich zachowania za naganne. Przewietrzyć salon
zimą trudno (z maluchem). Owszem, mogli wyjść do innego pomieszczenia- choć
nie wiadomo, jakby to przyjął dzieciak. Co w razie jego protestów?
Ja się nie upieram, że to takie super. Jednak i zachowania rodziców nie
uważam za naganne.
No ale to moja opinia tylko:-)
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2015-01-05 23:39:48
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:y9ahtu2ez9j2$.kxvri94t6ymf$.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:18:32 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> Nie reagujemy już na załatwiających się na
>> trawnikach dorosłych-
>
> No, tego jeszcze nie widziałam, dzięki Bogu. Ale nie ma opcji, żebym nie
> zareagowała!
W Łodzi- w niektórych regionach- mogła byś się spotkać z agresją. O policji
zapomnij, żeby zareagowali. W szczególności, jak będzie większa grupa ludzi
(panow ipań tez- nie krępują sie. Choć na stojąco jeszcze nie widziałem,
żeby próbowały:-) ).
>> a przeszkadzają nam niemowlaki.
>
> Nawet zwierzęta nie srywają tam, gdzie jedzą - ani (uważane za brudasy -
> co
> jest wierutną bzdurą) świnie, ani psy, ani koty... a człowiek chce sranie
> przy stole uczynić swoją normą :-/
No ok. Dorosłemu z pewnością nie przystoi. Chcoiaż kilka razy już się
spotkałem z Polakami, którzy takie zachowania obserwowali u kulturalnych
Niemców. Ot, pojedli, to zaczęli puszczać bąki:-(
No ale niemowlakowi bym darował:-)
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2015-01-05 23:40:34
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:30:36 +0100, Chiron napisał(a):
> No cóż- wychowałem się w jednopokojowym mieszkaniu- to i nawyki mam inne:-).
> Może dlatego to mnie nie razi? Nikt nie miał problemów ze zrozumieniem, że
> trzeba dziecko posadzić na nocniczek (no bo gdzie miało iść?)
WC/łazienki, ostatecznie kuchni (niech juz tam...) też nie mieliście?
> czy je
> nakarmić piersią przy wszystkich.
Seriously? I tak po prostu przy stole nad talerzem zupy się ludziom pierś
wywalało? No nie uwierzę.
> Oczywiście- na popierdywanie przy stole
> przez dorosłych zgody być nie mogło.
No przynajmniej to, choć w jednym pokoju to szczególnie uzasadnione jest
3-)
> Weź prosze pod uwagę, że czasem (może nawet często) dziecka takiego nie da
> się wysadzić na nocnik w innym pomieszczeniu- bez mamy. Czyli: mamy
> odpowiednie warunki mieszkaniowe- ale do samotnej (choćby chwilowo) matki-
> przychodzą goście. No i co ma zrobić, jak dzieciak marudzi?
Przeprosić i WYJŚĆ do innego pomieszczenia (kuchnia, wc) wraz z dzieckiem.
Kiep ten, co się o to obrazi.
Goście NAPRAWDĘ wolą, kiedy się wyjdzie i pobędzie z dzieckiem, niż kiedy
straciwszy apetyt (zjawisko u ssaków uwarunkowane genetycznie w obliczu
czynności wydalniczej swojej lub obcej) muszą się usilnie bronić przed
utknięciem kęsa w połowie połykania, co gorsza z tendencją do obrania
przezeń zwrotnego kierunku...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2015-01-05 23:48:51
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:35:14 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:10ljo2du7r3zr$.ooae9rsshkab$.dlg@40tude.net...
>>>>>>>> To wolno srać czy nie wolno srać przy jedzeniu?
>>>>>>>> Afera, media tv i internetowe też dotkneła. Jedni klną na
>>>>>>>> reporterkę,
>>>>>>>> że
>>>>>>>> będąc ze znajomymi w restauracji, oburzyła się na rodzica, który
>>>>>>>> zmieniał
>>>>>>>> publicznie pieluchy z "pachnącą "zawartością i to gdy goście z USA
>>>>>>>> wcinali
>>>>>>>> i pałaszowali jedzenie. Bo polacy nie wychowani, bydło bez kultury.
>>>>>>>> Drudzy
>>>>>>>> wyją i posądzają o nienawiść do dzieci, matek polek, które
>>>>>>>> zatakowane
>>>>>>>> kupą
>>>>>>>> dziecka, cóż mają zrobić, w każdym bądź razie dzieciofobia,
>>>>>>>> rodzicofobia i
>>>>>>>> fobiofobia.
>>>>>>>
>>>>>>> Tak się w obyczajach utarło, że w restauracji chamstwem jest przy
>>>>>>> jedzeniu
>>>>>>> smrodzić w jakikolwiek sposób. Na pierdzenie, zmianę pieluchy i inne
>>>>>>> nieładnie pachnące czyności kultura osobista wymaga w tym wypadku
>>>>>>> odpowiedniej ubikacji.
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Tak jest. A jak chce nakarmić piersią- to też do WC- bo się ludzie
>>>>>> zgorszą. Albo niezdrowo podniecą. A w ogóle kto to słyszał, żeby
>>>>>> bachora
>>>>>> do knajpy zabierać? W knajpie mogą być tylko pełnoletni, czyści i
>>>>>> pachnący ludzie. Dzieciak- wiadomo- sra, drze ryja. Powinni matce dać
>>>>>> mandat.
>>>>>>
>>>>>> Oj Jakub, Jakub...
>>>>>
>>>>> Nie widzisz różnicy między karmieniem piersią a zmianą zasranej
>>>>> pieluchy?
>>>>>
>>>>> Oj Chiron, Chiron...
>>>>>
>>>>
>>>> Uważam, że nie należy przesadzać- w żadną stronę. Nie widzisz różnicy
>>>> pomiędzy puszczającym bąki przy stole dorosłym a robiącym to samo
>>>> niemowlakiem? Owszem- mama mogła była wyjść do WC- jednak nie uważam
>>>> tego za
>>>> bardzo naganne (że nie wyszła). Nie reagujemy już na załatwiających się
>>>> na
>>>> trawnikach dorosłych- a przeszkadzają nam niemowlaki. No tak, wiem- kim
>>>> są
>>>> "my"...
>>>
>>> Nie zgadzam się na sranie przy stole ani w wykonaniu dorosłych, ani
>>> dzieci.
>>> TO się załatwia zupełnie prosto, nie trzeba obdarzac innych TYM rodzajem
>>> intymniości, zwłaszcza przy jedzeniu. Domy, w których nocnik i robienie
>>> kupska przez "rozkosznego bobaska" wędruje podczas przyjęcia na srodek
>>> salonu z gośćmi - dla mnie już po jednym razie spadają z listy odwiedzin.
>>> I
>>> finito.
>>
>> Ostatnio "zaliczyłam" ową wątpliwą przyjemność w trakcie proszonego
>> obiadu,
>> w połowie drugoego dania, podczas letnich upałów w niewietrzonym salonie
>> pewnej zachwyconej dziełem malucha pary...Nie, dziekuję, nigdy wiecej. Do
>> dziś nie rozumieją, dlaczego tam już nie bywam.
> Rozumiem. Jednak nie uważam ich zachowania za naganne. Przewietrzyć salon
> zimą trudno (z maluchem).
Jak się już MA ten salon, to MA się i odpowiednie inne miejsce do czynności
wydalniczych.
> Owszem, mogli wyjść do innego pomieszczenia- choć
> nie wiadomo, jakby to przyjął dzieciak.
Przyjąłby tak jak powinien,gdyby był od początku tego uczony - tak robi
moja córka, bo tak robiłam i ja. Moje dzieci od maleńkości (tzn kiedy
jeszcze same nawet nie siedziały, z podtrzymaniem, siedząc na moich udach)
uczone były załatwiania się na trzymany przeze mnie między udami nocniczek,
a niedługo potem miały już nakładkę na deskę sedesową i z wielką dumą z
niej korzystały w WC, łase na pochwały i zachwyty.
> Co w razie jego protestów?
J.w.
> Ja się nie upieram, że to takie super. Jednak i zachowania rodziców nie
> uważam za naganne.
Ja uważam - bo dzisiejsze lenie nie uczą dzieci właściwego załatwiania
potrzeb fizjologicznych w obliczu panującej wszechwygody pampersowej.
Zdarza mi się widywać i 4-5-latki z ciężkimi pieluszyskami w kroku, nie
umiejące zgłaszać "kuku" ani "sisi". To po prostu granda.
> No ale to moja opinia tylko:-)
Chwała Bogu, może się nie rozszerzy za bardzo ;-PPP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2015-01-05 23:53:34
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:39:48 +0100, Chiron napisał(a):
> którzy takie zachowania obserwowali u kulturalnych
> Niemców. Ot, pojedli, to zaczęli puszczać bąki:-(
Niemcy to w ogóle żrą jak swinie, o mało przy stole też nie sr... i to jest
prawda, wiem to od moich sąsiadek "agroturystycznych".
>
> No ale niemowlakowi bym darował:-)
Ale kto tu ma do niemowlaka pretensje, no bójże się Boga??? - ja mam je do
jego leniwych/rozwydrzonych/schamiałych/niewychowanych rodziców oraz do
tych, którzy nie zapewniają niemowlakom równości obywatelskiej w zakresie
utrzymywania higieny posiłku oraz osobistej w miejscach publicznych.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2015-01-05 23:55:58
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1w9re2q0y26an$.1jrw5s9lrpu94.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:30:36 +0100, Chiron napisał(a):
>
>> No cóż- wychowałem się w jednopokojowym mieszkaniu- to i nawyki mam
>> inne:-).
>> Może dlatego to mnie nie razi? Nikt nie miał problemów ze zrozumieniem,
>> że
>> trzeba dziecko posadzić na nocniczek (no bo gdzie miało iść?)
>
> WC/łazienki, ostatecznie kuchni (niech juz tam...) też nie mieliście?
WC- przez lata na podwórzu. Kuchnia- owszem, była osobno. Tyle, że wszędzie
ktoś był. Pieluch nie było jednorazowych. Dziecko się sadzało na nocnik- i
nikomu to nie przeszkadzało.
>> czy je
>> nakarmić piersią przy wszystkich.
>
> Seriously? I tak po prostu przy stole nad talerzem zupy się ludziom pierś
> wywalało? No nie uwierzę.
Dokładnie:-). Nie wiem, czy moja mamusia tak robiła- nie pytałem. Jednak
goście, którzy do nas przychodzi- to i owszem, zdarzało się. Może nie przy
stole- pamiętam jak kuzynka siedziała na fotelu (niedaleko stołu) i karmiła
malucha- a ja się z zaciekawieniem przyglądałem. Wśród gości (chyba) nie
wzbudzało to zainteresowania.
>> Oczywiście- na popierdywanie przy stole
>> przez dorosłych zgody być nie mogło.
>
> No przynajmniej to, choć w jednym pokoju to szczególnie uzasadnione jest
> 3-)
>
>> Weź prosze pod uwagę, że czasem (może nawet często) dziecka takiego nie
>> da
>> się wysadzić na nocnik w innym pomieszczeniu- bez mamy. Czyli: mamy
>> odpowiednie warunki mieszkaniowe- ale do samotnej (choćby chwilowo)
>> matki-
>> przychodzą goście. No i co ma zrobić, jak dzieciak marudzi?
>
> Przeprosić i WYJŚĆ do innego pomieszczenia (kuchnia, wc) wraz z dzieckiem.
> Kiep ten, co się o to obrazi.
> Goście NAPRAWDĘ wolą, kiedy się wyjdzie i pobędzie z dzieckiem, niż kiedy
> straciwszy apetyt (zjawisko u ssaków uwarunkowane genetycznie w obliczu
> czynności wydalniczej swojej lub obcej) muszą się usilnie bronić przed
> utknięciem kęsa w połowie połykania, co gorsza z tendencją do obrania
> przezeń zwrotnego kierunku...
No ok. Tak reagujesz. I pewno wielu ludzi- też. Twoi znajomi zapewne nie
widzieli w tym niczego zdrożnego- IMO nie była to jakaś prowokacja
obyczajowa? Wydaje mi się, że skoro nie wiedzieli, że robią coś nie tak- to
raczej małe szanse, że zwracając im uwage- zareagowali by po Twojej myśli.
Jednak- kto wie? Próbowałaś?
Wiesz co? A może nie jest to wszystko kwestią odruchów (o ktorych tu
piszesz)- wrodzonych, lecz- nabytych? Pewnych norma obyczajowych. Ktos może
nie reagować obrzydzeniem na kupę noworodka- ale na dorosłego to i owszem.
--
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2015-01-06 00:04:13
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:m8f1g9$q3j$...@n...news.atman.pl...
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:v2vfchzyihxm.1mbu4r4rlfor7.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 05 Jan 2015 22:42:30 +0100, Jakub A. Krzewicki napisał(a):
>
>>> Tak się w obyczajach utarło, że w restauracji chamstwem jest przy
>>> jedzeniu
>>> smrodzić w jakikolwiek sposób. Na pierdzenie, zmianę pieluchy i inne
>>> nieładnie pachnące czyności kultura osobista wymaga w tym wypadku
>>> odpowiedniej ubikacji.
>
>> Dokładnie. Ale cóż, widocznie idzie Nowe 33333-|
>No wiesz- w niektórych krajach widziałem sale dla osób bez dzieci. Tylko
>czy to naprawdę problem? No i co się stało? Nie raz widziałem, jak mamusia
>trzyma malutkie dziecko, żeby się załatwiło na trawce. Jesteś w stanie
>wytłumaczyć takiemu 2 latkowi, żeby się powstrzymał? Czasem po prostu
>bieluch braknie- niestety:-)
Matole, pieluchę można zmienić w ubikacji, niekoniecznie na stole obok
talerza innego gościa.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2015-01-06 00:06:31
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:55:58 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:1w9re2q0y26an$.1jrw5s9lrpu94.dlg@40tude.net...
>> Dnia Mon, 5 Jan 2015 23:30:36 +0100, Chiron napisał(a):
>>
>>> No cóż- wychowałem się w jednopokojowym mieszkaniu- to i nawyki mam
>>> inne:-).
>>> Może dlatego to mnie nie razi? Nikt nie miał problemów ze zrozumieniem,
>>> że
>>> trzeba dziecko posadzić na nocniczek (no bo gdzie miało iść?)
>>
>> WC/łazienki, ostatecznie kuchni (niech juz tam...) też nie mieliście?
> WC- przez lata na podwórzu. Kuchnia- owszem, była osobno. Tyle, że wszędzie
> ktoś był. Pieluch nie było jednorazowych. Dziecko się sadzało na nocnik- i
> nikomu to nie przeszkadzało.
Mówimy o osobach z zewnątrz, OBCYCH - gościach, Przy domownikach robi się
wiele różnych innych rzeczy i nikomu to...
>
>>> czy je
>>> nakarmić piersią przy wszystkich.
>>
>> Seriously? I tak po prostu przy stole nad talerzem zupy się ludziom pierś
>> wywalało? No nie uwierzę.
> Dokładnie:-). Nie wiem, czy moja mamusia tak robiła- nie pytałem. Jednak
> goście, którzy do nas przychodzi- to i owszem, zdarzało się. Może nie przy
> stole- pamiętam jak kuzynka siedziała na fotelu (niedaleko stołu) i karmiła
> malucha- a ja się z zaciekawieniem przyglądałem. Wśród gości (chyba) nie
> wzbudzało to zainteresowania.
Pozory. Wykazali się kulturą po prostu. Kultura to coś, co potrafi zmusić
do powstrzymania się nawet od reakcji odruchowych...
>
>
>>> Oczywiście- na popierdywanie przy stole
>>> przez dorosłych zgody być nie mogło.
>>
>> No przynajmniej to, choć w jednym pokoju to szczególnie uzasadnione jest
>> 3-)
>>
>>> Weź prosze pod uwagę, że czasem (może nawet często) dziecka takiego nie
>>> da
>>> się wysadzić na nocnik w innym pomieszczeniu- bez mamy. Czyli: mamy
>>> odpowiednie warunki mieszkaniowe- ale do samotnej (choćby chwilowo)
>>> matki-
>>> przychodzą goście. No i co ma zrobić, jak dzieciak marudzi?
>>
>> Przeprosić i WYJŚĆ do innego pomieszczenia (kuchnia, wc) wraz z dzieckiem.
>> Kiep ten, co się o to obrazi.
>> Goście NAPRAWDĘ wolą, kiedy się wyjdzie i pobędzie z dzieckiem, niż kiedy
>> straciwszy apetyt (zjawisko u ssaków uwarunkowane genetycznie w obliczu
>> czynności wydalniczej swojej lub obcej) muszą się usilnie bronić przed
>> utknięciem kęsa w połowie połykania, co gorsza z tendencją do obrania
>> przezeń zwrotnego kierunku...
>
> No ok. Tak reagujesz. I pewno wielu ludzi- też. Twoi znajomi zapewne nie
> widzieli w tym niczego zdrożnego
Oni nie, bo po pierwsze są niewychowani, po drugie TO ICH dziecko.
MNIE moje dzieci też w żadnej sytuacji nie brzydziły, no ale JA rozumiałam,
że to są MOJE dzieci, a nie dzieci moich gości...
> - IMO nie była to jakaś prowokacja
> obyczajowa? Wydaje mi się, że skoro nie wiedzieli, że robią coś nie tak- to
> raczej małe szanse, że zwracając im uwage- zareagowali by po Twojej myśli.
> Jednak- kto wie? Próbowałaś?
Nie mam zamiaru wychowywać dorosłych ludzi, to (wz)budziłoby w nich tylko
agresję. Jak już pisałam - nie bywam drugi raz tam, gdzie kupa wjeżdża do
salonu podczas obiadu, nawet jeśli to "tylko" kupka dziecka gospodarzy.
I problemu nie ma nikt - ani oni, ani ja.
>
> Wiesz co? A może nie jest to wszystko kwestią odruchów (o ktorych tu
> piszesz)- wrodzonych, lecz- nabytych? Pewnych norma obyczajowych. Ktos może
> nie reagować obrzydzeniem na kupę noworodka- ale na dorosłego to i owszem.
Kupa to kupa, śmierdzi równo i wygląda równo, moze ilość różna... A
negatywne reakcje na nią przy jedzeniu to tzw atawizm. Który to właśnie
atawizm pełnił rolę ochronną. Potem przekształcił się w zwyczaj. Teraz
usiłuje się ten zwyczaj wyśmiewać. Tymczasem takie zwyczaje jak np u Żydów
koszerność, biorą się z głębokiego uzasadnienia kulturowego i PRAKTYCZNEGO
- dobrze jest je (jak czynią to Żydzi) zachowywać, bo nikt nie gwarantuje
ludzkości na zawsze bezpiecznych warunków do porzucania starych zwyczajów
bez żadnych konsekwencji... Warunki bytowania mogą się w ciągu 5 minut
zmienić na prymitywne i tylko ten będzie miał szansę przeżycia, kto
zachował stare zwyczaje...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2015-01-06 00:07:16
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?
Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:m8f3dq$s5j$...@n...news.atman.pl...
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> w połowie drugoego dania, podczas letnich upałów w niewietrzonym salonie
>Rozumiem. Jednak nie uważam ich zachowania za naganne. Przewietrzyć salon
>zimą trudno (z maluchem).
zima podczas letnich upałów
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2015-01-06 00:07:45
Temat: Re: Co jest z tym sraniem przy jedzeniu?Dnia Tue, 6 Jan 2015 00:04:13 +0100, Ghost napisał(a):
> Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:m8f1g9$q3j$...@n...news.atman.pl...
>
>
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:v2vfchzyihxm.1mbu4r4rlfor7.dlg@40tude.net...
>> Dnia Mon, 05 Jan 2015 22:42:30 +0100, Jakub A. Krzewicki napisał(a):
>>
>>>> Tak się w obyczajach utarło, że w restauracji chamstwem jest przy
>>>> jedzeniu
>>>> smrodzić w jakikolwiek sposób. Na pierdzenie, zmianę pieluchy i inne
>>>> nieładnie pachnące czyności kultura osobista wymaga w tym wypadku
>>>> odpowiedniej ubikacji.
>>
>>> Dokładnie. Ale cóż, widocznie idzie Nowe 33333-|
>
>>No wiesz- w niektórych krajach widziałem sale dla osób bez dzieci. Tylko
>>czy to naprawdę problem? No i co się stało? Nie raz widziałem, jak mamusia
>>trzyma malutkie dziecko, żeby się załatwiło na trawce. Jesteś w stanie
>>wytłumaczyć takiemu 2 latkowi, żeby się powstrzymał? Czasem po prostu
>>bieluch braknie- niestety:-)
>
> Matole, pieluchę można zmienić w ubikacji, niekoniecznie na stole obok
> talerza innego gościa.
Matole, ubikacja (zwłaszcza publiczna) NIE JEST miejscem dla maleństwa,
powinien być odpowiedni pokoik albo kącik za parawanem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |