Data: 2005-03-17 17:18:18
Temat: Re: Co jest ze mna nie tak?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
:)).
Kontynuując rozprawkę z bananami w tle, jeszcze raz podkreślam,
(bo zdaje się, ktoś tu manifestuje działania typu obronnego ;))),
że nie jest moim celem ani nawet zamiarem, wykazanie _kto ma rację_.
Powtórzę to kluczowe zdanie - _nie jest moim celem wykazanie_,
KTO MA RACJĘ (inaczej mówiąc "czyje na wierzchu". Nawet,
gdy przemiły Przem :)). będzie wołał za mną na ulicy Baranku!!
(no, może _jednak_ wtedy zareaguję inaczej ;))....
Mam nadzieję, że tak czy inaczej wypijemy kiedyś to zaległe piwo.
A więc do rzeczy.
Niejaki Allozjusz w news:d1bv9f.3vs17l3.1@hr6k.h401c4db0.invalid...
sugeruje podstępnie, ze
> Przemek gdzie indziej niż ja, widzi meritum :)).
Do tego autor (Allozjusz) uśmiecha się szeroko, jakby pozjadał wszystkie
rozumy, co bez wątpienia wzbudzi w interlokutorze szaloną radość
i pokazywanie lustra. Zjawisko to, zostało opisane wyżej słowami:
> Od razu dodam (tym razem) by nie budzić demonów z jedną głową
> w garści, że dokładnie tak samo dotyczy to opinii wygłaszanych przez
> JeTa, przez Alla, czy przez ... no... kogokolwiek.
Chwilowo nie wnikam, czy widziane obok wołania Przemka
o "barankach", są spowodowane głową w garści, czy też są tak
zwanym gambitem, który, jako inwestycję, traktuję bardzo poważnie -
(może to więc zaraźliwe ;)). A może też, są wejściem w rolę - nieistotne ;)))).....
Napędem ludzkich reakcji są zazwyczaj mniej lub bardziej uświadomione
maski - stereotypy i wcześniej ugruntowane poglądy. Jeśli więc na przykład
ktoś nieostrożnie poszedł za "głosem tłumu" i uwierzył że motywem działania
Allozjusza na psp jest gonienie króliczków w postaci co bardziej aktywnych
UGDowców - dla zaspokojenia własnych prymitywnych zapewne chuci,
(np. eTT, Tycztomka czy mrRobaka), z łatwością i bez większego wysiłku
pójdzie tą koleiną i uzna, że "następną ofiarą" Allezjusza, z pewnością ma być
niejaki Cezary bądź nie daj boże Przemysław D." W kręgach własnych
znajomych osobnik taki będzie mrugał znacząco i pobłażliwie pod hasłem
"wiadomo - on tak ma".
Każde działanie widziane u innych JEST rozpatrywane dostępnymi sobie
narzędziami, a więc z wykorzystaniem własnych nawyków, myśli i przyzwyczajeń.
W szczególności jest odbiciem własnego wnętrza - projekcją nie tylko
emocji czy postaw, ale wręcz struktury i poziomu świadomości. Oznacza
to tylko tyle, że jeśli zderzamy się z czymś nowym, organizm (ubsza) sam
i z marszu podejmuje działania neutralizujące niepokój odmienności, robiąc
wszystko, aby dane zjawisko ULOKOWAĆ WEWNĄTRZ znanego
sobie obszaru (POD własnym lejkiem)
Brak świadomości tego mechanizmu powoduje, że zderzenia różnych postaw
nie doprowadzają do wyjaśnień i poszerzania horyzontów, ale do agresji
i bezrozumnego "pozostawania przy swoim". Inna rzecz, że w sporej części
przypadków ten pozytywny wariant jest niemożliwy z przyczyn niemal
organicznych Zostawmy to.
Przykład prosty - niejaki Zioło podzielił się niedawno obserwacją/opinią
o jakimś szczególnym znaczeniu delimitura, co zdecydowanie kłóciło mu
się ze starannością w redagowaniu postów przez zaczepionego autora.
Z punktu widzenia studenta psychologii Zioło - istnieje jawny konflikt
między dwoma, widzianymi przezeń składnikami - poprawnością formalną
delimitera i zawartością sigów (najchętniej losowanych przez program), oraz
"szczególną starannością" jaką odkrywa wg własnych kryteriów w postach
indagowanego.
Zgoła odmienny obraz na to samo zagadnienie widzi indagowany. Po pierwsze
jest przekonany, iż swoje posty pisze w sposób naturalny (bez szczególnej
staranności, a już na pewno bez zbędnego wysiłku) i nie ma o czym mówić.
Po drugie w oczach autora rola w nich delimitera, jest wagowo taka sama,
jak rola muchy siedzącej na masce samochodu. Samo więc zaczepienie
Allozjusza przez Zioło, jest .... dobrą ilustracją opisywanych zjawisk.
Przykład prosty dwa:
W tymże wątku, zaniepokojony CZYMŚ Przemysław ;)), postanowił ...
wreszcie uwolnić się od podejrzeń (albo tylko pójść na współpracę z niejakim
Allem, o którą ten ostatni od pewnego czasu jawnie prosił) i zadał pytanie
podchwytliwe ;).
> Aha - miałem zadac jakieś pytanie ... zapomniałbym :) No własnie - nie mam
> pojęcia czy to zbieg okoliczności, czy może jest jakiś głębszy sens w tym co
> zaobserwowałem - jesli wiesz coś na ten temat, lub co gorsza się domyślasz -
> to prosiłbym o skomentowanie.
> Otóż pewien osobnik na psp, znany z częstego znikania - nie może (lub może -
> nie wiem) odmówić sobie przyjemności (lub czego innego - nie wiem) -
> odnoszenia się do moich kontaktów z przedstawicielkami płci przeciwnej.
/.../
Odpowiedź w trybie zzzzz....
Pytanie w oczywisty sposób dotyczy pytanego. Może tego nie wiedzieć
ktoś mało zorientowany (np. bazzzant), komu w innym miejscu rzecz
pytający wyjaśnia wprost, przywołując całkiem poważnie cytaty z przeszłości.
Co więcej - pytający (nadal CZYMŚ zaniepokojony) nie wchłania odpowiedzi
typu:
> # osobnik jest pedałem - zakochał się w Tobie, /.../
> # osobnik widzi w Tobie wzór męskosci, /.../
> # osobnik jest zazdrosny o wszystkie zielone /.../
biorąc ją zdaje się za żart nie na miejscu, bądź - o zgrozo - za brak zrozumienia
sytuacji. Pytanie było przecież poważne - dotyczyło faktów, które są w danym
momencie niezrozumiałe dla pytającego.
Pytający powtarza więc pytanie, i równocześnie rodzi się w nim podejrzenie,
że indagowany unika odpowiedzi z prostej przyczyny - jego działania w tym
kierunku są nieświadome ("skoro ja ich nie kumam - z pewnością on też").
Na zadane w konwencji żartu pytanie
> > A czemu pytasz?
Przemysław odpowiada nad wyraz poważnie:
> Bom ciekaw ... wbrew pozorom nie tego "dlaczego ?!?!". Ciekaw jestem,
> czy ów osobnik o tym wogóle wie. A dlaczego - jeśli wogóle już - to pytanie
> ważne dla owego osobnika nie dla mnie. Choć skłamałbym gdybym napisał,
> że mnie to nie ciekawi.
Nawet przy najlepszych chęciach trudno _to_ uznać za gambit - czyli świadome
uczestnictwo w dialogu mającym doprowadzić do wypadania bananów z uszu.
Ale niczego nie przesądzam - nie przesądzenie jest tu celem.
Na nieszczęście dla pytającego, indagowany nadal z premedytacją nie
odpowiada wprost ("a to łotr - z pewnością ma banany w uszach i nie rozumie
swych działań" ;)), a najwyraźniej kluczy. W jakim celu - "diabli wiedzą" :)))...
Pojawia się nawet coś takiego....
> No dobra. Dosyć tych złośliwości. Jeśli pytanie jest w jakiś sposób
> niewygodne czy cuś w tym stylu - nie nalegam na odpowiedź ... i nie jestem
> zmuszony sam sobie na nie odpowiadać :)))
z czego już bez wątpienia raczej wynika, że pytający autentycznie oczekuje
odpowiedzi od pytanego, podejrzewając go ... jak wyżej.
W tym przypadku celem pytanego a zarazem inicjującego, jest
doprowadzenie do tej właśnie sytuacji - dowodu w postaci BRAKU
możliwości wyobrażenia sobie odpowiedzi z zakresu działania drugiej osoby,
inaczej, jak tylko własnymi schematami i standardami myślenia.
Jeśli więc pytany permanentnie uchyla się od odpowiedzi - z jednej strony
(w dobrej wierze) pytający zaczyna wyjaśniać sytuację "dla przybliżenia",
a z drugiej utwierdza się w przekonaniu, że oto widzi "praktyczną ilustrację
bananów w uszach" :))....
I to właśnie jest do wykazania. Nie czyj króliczek na wierzchu, ale fakt,
że w KAŻDEJ sytuacji istnieją obszary niewiedzy dla jednej strony
oraz inne obszary niewiedzy dla drugiej strony. Stan ten jest stanem naturalnym
i powszechnym. Natomiast przekonanie, iż naturalne jest coś odwrotnego,
towarzyszy ubranemu szympansowi tak długo, jak długo nie posiądzie on
zdolności ... POZOSTAWIANIA PYTAŃ BEZ ODPOWIEDZI..
Rzeczowe wyjaśnienia do jakich pytający został sprowokowany,
w którymś momencie znów kieruje do pytanego:
> Czy to wyjaśnia Ci, skąd się biorą _doskonałe_ relacje pomiędzy
> osobami "grającymi" - ale z dystansem do owej gry ? :)) Właśnie te
> relacje - to jest coś co mam nadzieje z racji nieświadomości zjawiska,
> określasz jako "przyziemne taplanie".
W tym momencie Allozjusz ostentacyjnie obrusza się. Rzucanie tego
banalnego wyjaśnienia jemu "w twarz" jest niemal obraźliwe ;)). Ponadto sądził
mimo wszystko, ze obie strony podejmują wysiłek świadomie i w przekonaniu,
iż pytany akceptuje istnienie obszarów niewiadomych po swojej stronie.
Natomiast "pytający" w tym akapicie wyjaśnia. Komu ?;)
Pojawia się więc:
> Ops... chyba zabrałem znów głos w "nie swoim wątku". Zaraz mnie ktoś
> prześwięci - sorry.
Dla autora, jest to oczywista paralela do zarzutu jednego z grupowiczów
odnośnie zabierania głosu nie tam gdzie trzeba, a przede wszystkim sygnał
o nietrafności domysłów pod adresem pytanego. Sygnał _w konwencji_
gry, o jakiej myśli PYTAJĄCY, nie znając poprawnej odpowiedzi.
Innymi słowy - ucieczka przed źle adresowanym batem.
Koniec papieru, a odpowiedzi na pytanie nie widać?;))
W takim razie - do następnego odcinka. Być może w mniemanologii stosowanej.
All
--
"Wyjaśnić /.../, w jaki sposób wykonać jakąś czynność umysłową, lub
coś dotyczącego nas, to zupełnie inna sprawa, niż samemu, bezpośrednio
wykonać tę czynność umysłową lub dotyczącą naszej osoby"
- Antonio R. Damasio, "Tajemnica świadomości"
|