Data: 2005-03-18 08:26:10
Temat: Re: Co jest ze mna nie tak?
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"bazzzant" w news:d1cmfn$te6$1@news.mm.pl...
/.../
Cześć Bazzzant (mogę to pisać z dużej litery? Tak mi raźniej ;)).
> Miało być nagranie będą translacje, czyli wykład innymi słowy.
Nie!! Nie wykład. Translacje, tłumaczenia z mojego na domniemane
Twoje (nasze) - nie myl z wykładem, bo wpadasz w koleinę "prof-student",
która wyzwala automat buntu, weryfikacji, konfrontacji.
Ja jestem kumpel!!
> Jako kumplom
> zdarza nam się jednak pofilozofować przy kolejnym piwie nim zaczniemy
> bełkotać o kobietach, a że zwykle w takich sytuacjach staję się mrukliwy,
> nie dziw się proszę lakoniczności odpowiedzi.
Nie szkodzi. Cieszę się, że istniejesz i ze mam możliwość z kimś normalnie
(jak dla mnie) pobełkotać. Nawet o czymkolwiek. A lakoniczność odbieram
jako efekt skłonności do refleksji - promuję refleksyjność ze wszech miar,
gdyż w niej własnie upatruję (w uproszczeniu) źródeł kreatywności, a więc
czegoś, co z jednej strony stanowi napęd świata w jakim zyjemy, a z drugiej,
jedyne narzędzie, jakie może skutecznie ochronić nas przed samozagładą.
> Prosta alegoria w Twoich palcach zamienia się w hydrę o stu metaforach.
> Bogactwo możliwych interpretacji powoduje oniemienie, każda odpowiedź jest
> zagrożona traktowaniem "nie na temat", jednocześnie każda może być
> adekwatna, co z kolei daje impuls aby "odwdzięczyć się" bezpieczną
> wieloznacznością, z której również wynika wszystko jak i nic. Nie wiem czy z
> takiej rozmowy coś wynika, podjerzewam że bardziej zorientowani wiele z
> tego wynoszą, to jednak nie mój poziom .
Twój jak najbardziej! Jestem Ci szczerze zobowiązany za tryb zzzz jaki udało się
nam, dzięki Tobie powołać do życia. Powyższe Twoje odczucia są jak najbardziej
naturalne tak, jak i naturalne są ścieżki w mojej głowie (choćby była nazywana
chorą).
Jesteś ponadto jedyną póki co osobą, która z racji swoich cech psychicznych,
nie reaguje lękiem, poczuciem zagrożenia wywołującym potrzebę "rewanżu" -
czyli ataku nieświadomości. Jesteśmy przecież psycholubni, a więc można się
spodziewać analiz, chęci wgłębiania się bez elementów konkurencyjności, jakie
zawsze wywoła w stadzie grasant z długimi do ziemi rękami (zapewne od
ciągłego myślenia).
To "bogactwo" interpretacji, jest niczym innym jak odsłanianiem w miarę możliwości
wszystkich kotar, jakie dany obserwator widzi. Równocześnie jest w oczach innych
(każdego pojedynczo) dowodem na to, ze obserwator nie widzi wszystkiego.
Dla mnie akurat - sprawa jest oczywista i nie o tym już trzeba rozmawiać, ale
o konsekwencjach tego faktu.
_Z reguły_ jednak, rzecz właśnie w tym miejscu się zatrzymuje - dokładnie tak,
jak heppy endy w tradycyjnych nurtach kina. Np. całe dwie godziny widzowie
śledzą perypetie miłosne dwojga kochanków, aby odetchbąć z ulgą, gdy ci,
na końcu wpadają sobie w ramiona ze słowami "wyjdziesz za mnie?.... tak!"
Kurtyna, można wyjść....
Tu jest tak samo.
Spektakl na niebie odbywa się od wielu wielu lat, a widzowie, w chwili gdy
dostrzegają, że "każdy widzi co innego", na ogół wstają z foteli i wychodzą z kina.
Interesujące prawda? :)).
A przecież dopiero po tym akcie zaczyna się prawdziwe życie, prawdziwe problemy,
prawdziwa komunikacja werbalna i pozawerbalna... z którą wszyscy jak jeden mąż
i zona (a także jakikolwiek osobnik sparowany, lub uwikłany w polityczne gran/a/ty),
mają poważne problemy.
Myśłisz, że jest inaczej?
> Przebudziłem się niedawno, przetarłem oczka i stwierdziłem że mam
> nadzwyczajnie wiele energii, starczyło akurat na pobieżne przeczytanie
> Twojej konwersacji z m.in. Przemkiem gdzieś powyżej.
Dzięki Ci za zainteresowanie. Staram się nie pisać zbyt wiele, gdyż doskonale
wiem, że każdy chce zaznać swego pióra.... w akcji. A moje, zdaje się,
potrafi być absorbujące.
Ale też - inspirujące. Przynajmniej dla jakiejś części pspolany. I to mnie
mobilizuje.
> Oczywiście niewiele do mnie z niej dotarło, zauważyłem natomiast że dość
> często (w mym mniemaniu) odwołujesz się do mojego talentu nierozumienia, co
> poprowadziło mnie do odkrycia że w zetknięciu z Twoimi opisami nierozumienie
> staje się sprawą zadziwiająco prostą ;) Rzekłbym spróbować może każdy.
Nie! To nie tak - to znaczy - nie bierz mi tego za złe. Jeśli odwołuję się do Twoich
talentów - robię to bez elementów typowej niestety oceny, a jedynie ze wskazaniem
_pozytywów_ jakie dostrzegam w Twoich akcjach i to pod kątem moich celów.
To "moich celów" brzmi może nieciekawie, ale zauważ - nie ma w tym żadnych
podstępów, żadnego podstawiania haczyka (haczyk podstawiłem szczupakowi ;)),
on sobie z nim poradził bez trudu ;). Wszystko cokolwiek mówię - widzisz tutaj, jasno
i wyraźnie... choć to zapewne zależy od aktualnej przejrzystości wody w stawie.
> A teraz wypijmy i zacznijmy bełkotać o kobietach :))
Super :)).
Widziałem, ze kiedyś interesowałeś się taką jedną, co pokazała przez
przypadek podobno, te, no... swoje nogi ;).
W sumie to straszne, że w zasadzie to kompletnie nie widać, jak One
wyglądają ;)).
> Aha, wykresy nader intrygujące, lecz jeśli rzucić to w trójwymiar teoria się
> sypie.
Czemu? To mnie zaskoczyłeś... Dlaczego się sypie...
Powiedziałbym, że jest odwrotnie nawet...
Model dwuwymiarowy wymaga wysiłku przekładania go w rzeczywistość.
A w realnym świecie mamy bezwzględnie (i co najmniej) cztery wymiary!
I w nich dopiero dzieje się to, co jest w modelu płaskie i wyraźne.
I się dzieje!!
Bardzo będę Ci wdzięczny za Twe uwagi i wątpliwości - chciałbym, abyśmy
ewentualnie ten model udoskonalili. Ale nie nalegam oczywiście...
> --
> zzz
>
All
|