Data: 2009-03-16 13:47:52
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 16 Mar 2009 01:10:11 +0100, Aicha napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" napisał:
>
>>>>>>> ale nie czaję kontekstu...
>>>>>> I słusznie nie czaisz - "jego" chciały więcej i co innego, a
>>>>>> moje tylko tyle, ile do szczęścia potrzeba i dokładnie tego, co
>>>>>> ja :->
>>>>> Ja też się cieszę, że moje chce więcej i czego innego niż ja :>
>>>> No tak. Twój przypadek nalezy do szczególnych.
>>> Fakt. Nie musi mieć habilitacji, żeby się zrealizować. Mnie mój
>>> doktorat wcale w tym nie pomógł :>
>> I tu właśnie jest pies pogrzebany.
>> Bo doktorat nie służy realizowaniu się kobiet. Do słusznych
>> wniosków dochodzisz
>
> Nie dysz tak w ten teleskop, bo znów Ci się szybka zaparowała. Nie
> zrealizowałam się, bo dziedzina, w której się doktoryzowałam, nie była
> moja pasją. Gdyby była, siedziałabym teraz w jakimś hotelu we Włoszech
> albo Jueseju.
Moja córka ma już pierwszy swój udział w patencie
i za szybko się realizuje - jak patent kupią do USA, to chyba wyjedzie się
tam realizować. Niektóre kobiety realizują się w odkryciach, doktorat to
tylko schodek ku temu. należy go wykorzystywać w dalszych perspektywach, a
nie na nim spoczywać i narzekać. Z każdego da się coś wycisnąć, nawet z
niebędącego pasją.
> Albo przynajmniej w Szczecinie. Z dzielącym pasję
> towarzyszem, rozpracowując jakiegoś łiskacza... albo koleżankę :D
>
>> na stare lata - ale to się liczy.
>
> Stara to może Ty jesteś - ja właśnie wchodzę w pełnię kobiecości :PPP
Jedno i drugie - bardzo niepewne: do mojej starości sporo mam czasu, a co
do kobiecości to wystarczy być... kobiecym. Tego szukają meżczyźni w
kobietach - a nie wojowniczek i rywalek w starcie do innych kobiet.
>
>> Dziecko będzie widziało, jak NIE powinna próbować
>> realizować się kobieta - kiedy spojrzy na ciebie.
>
> Dziecko pisało doktorat razem ze mną - bo siedziało mi w brzuchu i
> powodowało opuchnięcie nóg, to po pierwsze. Półtora roku siedziałam z
> nim w domu, to po drugie. Czas realnego przebywania beze mnie, kiedy
> już wróciłam do pracy, a przed pójściem do przedszkola, wynosił ok. 3
> godziny dziennie, to po trzecie. Znów wiesz lepiej ode mnie, jak
> wychowywałam moją córkę? Weź irchę i potrzyj... :DDD
Pisałam magisterium z dzieckiem wewnątrz. Dalej moglabym skopiować. Wiem,
co to znaczy. Nie przesadzaj.
>
> Ale będzie wiedziało, że przy wyborze partnera (partnera, partnera)
> nie należy kierować się kompleksami, tylko robić kasting jak w
> porządnej firmie - wymagania 2 razy większe niż potrzebne na danym
> stanowisku :D
Nie: trzeba się kierować sercem, a nie kompleksami czy obliczeniami.
> A przede wszystkim nie będzie ich (kompleksów) miało -
> dzięki mnie i mojej nieco pokrętnej strategii ewolucyjnej (to ta druga
> strona kompleksów) :P
To jedno na pewno - zawsze się przystosuje: mimikra.
|