Data: 2009-03-16 20:15:51
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisał w wiadomości:
>> Ze względu na Waszą wymiane postów w tym wątku, specjalnie
>> zadzwonilem do mojej młodszej córki
>> Odpowiedziała, że jej zdaniem najważniejsze, co wyniosła z domu, to
>> poczucie samodzielności. Stwierdziła przy tym, że to niewątpliwie
>> nasza zasługa, gdyż nie trzymaliśy ich pod kloszem, ale umiejętnie,
>> stopniowo, w miarę dorastania pozwalaliśmy im na więcej, niż
>> wiekszość rodziców jej rówieśnikom.
>> I jak zacząłem sobie przypominać szczegóły z przeszłości, to chyba
>> rzeczywiście tak było.
> Z pewnością dużo w tym racji, jednak jak zwykle trzeba utrafić złoty
> środek z tym uczeniem samodzielności, żeby z kolei nie zostawić
> dziecka samemu sobie.
Jeśli było coś, czym się kierowałem jako młody i głupi bez doświadczenia
tatuś, to chyba to, że zawsze sobie przypominałem, jakie to ja już
rzeczy sam w wieku swoich dzieci robiłem, więc nie ma przeszkód, żeby
moje dzieci teraz mogły być obdarzone zaufaniem.
Starsza córka, kiedy poszła do pierwszej klasy, mogła już odprowadzać
samodzielnie młodszą do przedszkola przechodząc przez ruchliwe
skrzyżowanie regulowane sygnalizacją świetlną. Po prostu wiedziałem, że
sobie poradzi. Żona co prawda o mało nie umarła, kiedy dowiedziała się
po raz pierwszy, że je same puściłem.
Kiedy były nastolatkami, nie mieliśmy żadnych obiekcji, żeby w piątek
czy sobotę poszły sobie na imprezę. Nie miały żadnych limitów czasowych.
Mówiło się: "Wróć o przyzwoitej godzinie, żebyśmy mogli spać spokojnie!"
Jeśli wróciła razem ze świergotem ptaków, to ja wiedziałem, że musiała
się dobrze bawić, a jeśli przyszła przed naszym zaśnięciem, to lepiej
jej od razu nie pytać, bo musiało być do bani, coś się nie udało... :)
> A jak jest ze starszą córką?
Jeszcze nie pytałem. W Święta będzie okazja, bo będą razem w Warszawie.
--
pozdrawiam
michał
|