Data: 2017-06-09 15:30:35
Temat: Re: Czary za kasę, a nie za drob niaki
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2017-06-09 o 13:45, FEniks pisze:
> W dniu 09.06.2017 o 10:40, Przemysław Dębski pisze:
>> W dniu 2017-06-09 o 09:28, FEniks pisze:
>>> W dniu 08.06.2017 o 23:49, Przemysław Dębski pisze:
>>>>>>>>>> I po drugie nie pochwaliłeś tylko okazałeś swoją wyższość
>>>>>>>>>> mentorskim
>>>>>>>>>> tonem. Ewa baaaardzo tego nie lubi :))
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Doprawdy nie musisz być moim rzecznikiem.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Jak sobie z Qrką urządzacie z kogoś podśmiechujki to jest dobrze.
>>>>>>>
>>>>>>> No pewnie. Zwłaszcza z siebie wzajemnie.
>>>>>>>
>>>>>>>> Jak
>>>>>>>> ktoś z Ciebie to nagle okazuje się, że to wcale miłe nie jest?
>>>>>>>> Dobrze,
>>>>>>>> już nie będę.
>>>>>>>
>>>>>>> Żartować to trzeba umieć.
>>>>>>
>>>>>> Nie jestem tu po to żeby paniusię zabawiać.
>>>>>
>>>>> A jednak próbujesz.
>>>>
>>>> Jeśli danego dnia mam pogodne nastawienie powyżej (swojej)
>>>> przeciętnej i
>>>> akurat z Tobą o czymś piszę, to tym nastawieniem strzelam też do
>>>> innych.
>>>> Możesz sobie sprawdzić jak Ci się chce, w jaki sposób rozmawiałem
>>>> dziś z
>>>> innymi. Reasumując, nie traktuję Cię w sposób wyjątkowy - co zdaje się
>>>> zasugerowałaś.
>>>
>>> Czy ja dobrze rozumiem, że tłumaczysz mi, dlaczego byłeś w miarę miły i
>>> że to nie oznacza, że masz dla mnie jakieś szczególne względy*?
>>> Ten świat staje na głowie! Kiedyś tłumaczono się za brak kultury...
>>>
>>> *Nie, ani przez myśl mi nie przeszło i nie sugerowałam. Sugerowałam, że
>>> żart Ci się nie udał.
>>
>> Owszem, sugerowałaś że żart mi się nie udał słowami "Żartować to trzeba
>> umieć", w odpowiedzi wyraziłem obojętność na Twój jego odbiór. To co
>> miało znaczyć Twoje "A jednak próbujesz"? To znaczyło Twoim zdaniem że
>> żart mi się nie udał? Bo moim zdaniem znaczyło, że wywołanie w Tobie
>> dobrego samopoczucia jest wg. Ciebie z jakiegoś powodu dla mnie ważne,
>> na tyle ważne że "jednak próbuję". No to Ci wyjaśniam, że to wynik
>> ogólnego nastroju, a nie jakiejś szczególnej atencji w Twoim kierunku.
>> Ale dobra, być może moje myśli chodzą pokrętnymi ścieżkami, co więc
>> miało oznaczać "A jednak próbujesz"?
>
> Myślę, że mógłbyś sobie sam zreasumować naszą wymianę zdań, no ale pomogę:
> Nie piszesz do mnie na priv, więc zakładam, że czytają to także inni.
> Stąd napisałam "żartować to trzeba umieć", a nie "zabawiać MNIE trzeba
> umieć". A w zdaniu "a jednak próbujesz" wypowiadam się jako jednostka z
> szerszego grona, do którego kierujesz swoje słowa, w tym i żarty. Jeśli
> uważasz, że w ten sposób czuję się jakoś wyjątkowo wyróżniona, to chyba
> masz jakiś problem.
Oczywiście, że te dwa zdania ("Żartować to ..." vs "zabawiać mnie ...")
to nie to samo. Zwróć jednak uwagę, że to Ty nazwałaś moją wypowiedź
(nieudanym) żartem. Podczas gdy ja, zanim jeszcze to zrobiłaś umieściłem
moją wypowiedź w kategorii podśmiechujki. To taka mała szpila w tyłek z
elementami satyry, skierowana nie do Ciebie ale o Tobie. Doprecyzowując
chodzi o moje słowa do Kviata o mentorskim tonie którego Ewa nie lubi.
Manewr stosowany przez Ciebie i Qrę względem innych, najczęsciej
Ikselki. Że dla Ciebie to miłe nie było - to wiem, dałaś temu wyraz
zwalniając mnie z konieczności bycia Twoim rzecznikiem. Sprowadzenie
tego przez Ciebie do kategorii żartu (na dodatek nieudanego) pozwoliło
Ci uniknąć pytań na temat szczegółów praktycznego zastosowania filozofii
Kalego. I teraz dopiero możemy osadzić "żartować to trzeba umieć" we
właściwym kontekście. Jest on taki, że Ty z Qrą to umicie żartować (tak,
tak, to żadne wredne szpile tylko żarty najwyższych lotów) a Dębska
żartować ni umi ino chamskie szpile wbija :). Ale Dębska tego nie kupił
i zaprzeczył jakoby miał być to w jego zamyśle żarcik, zrobił to słowami
o paniusi której nie ma zamiaru zabawiać, przy okazji dokładając kolejną
szpilę, tym razem już bezpośrednio zainteresowanej. No i tu mały zonk z
Twojej strony, czyli owe nieszczęsne "A jednak próbujesz" jako odpowiedź
na "Nie jestem tu po to żeby paniusię zabawiać". Nie trzeba tu głębokiej
analizy, prawdopodobnie myślałaś, że po napisaniu tego nieszczęsnego
zdania nie będę dalej tej myśli ciągnął, a więc bezpiecznie możesz sobie
na chwilkę i niezauwżenie wejść w rolę lejdi którą tłum zainteresowanych
samców próbuje zabawiać i ubiega się o jej względy. W sumie to całkiem
ludzka rzecz mieć taką wizję, a gdy jeszcze w zasięgu ręki jest pokusa
zachowania się tak, jakby ta wizja była realna - to trudno się oprzeć.
Jednak w swej wredności nie odpuściłem tematu. Zapytana o to co miało
znaczyć "A jednak próbujesz" zaczęłaś jechać po zagonach, że to nie
priv, że wypowiadałaś się jako jednostka z szerszego grona .... :) A
odpowiedzi na proste pytanie, co to miało znaczyć niii maaaa.
Dobrze sobie zreasumowałem naszą wymianę zdań, czy może chcesz jeszcze
jakoś "pomóc"? :)
> BTW Kiedy zwracasz się do mnie per "paniusia" odnoszę wrażenie, że w
> dyskusji zaczynają nadto ponosić Cię emocje. Ja nie odczuwam potrzeby
> stosowania inwektyw.
No pacz, a ja czasami odczuwam potrzebę stosowania inwektyw. Jeśli
mówisz, że nie odczuwasz - to oczywiście szanuję to ... ale średnio w to
wierzę ;)
Dębska
|