Data: 2008-04-29 22:30:44
Temat: Re: Czego szukam...
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fragile wrote:
>>> Tak. Na temat kochania i szanowania siebie samego. Nie na temat
>>> samouwielbienia.
>>> Tak wiec nie odpowiedziales na moje pytanie - dlaczego pozytywne w
>>> wydzwieku stwierdzenie przyrownujesz do stwierdzenia o wydzwieku
>>> dosc pejoratywnym?
>> Człowiek jest tak psychicznie skonstruowany, że miłość do samego
>> siebie ma wpisaną w swoje życie.
> Obserwujac watki, ktore sie pojawjaja na grupach, zdazylam zauwazyc,
> ze sporo osob ma z tym problem. I nie wydaje mi sie, by byly to osoby
> chore, a jedynie takie, ktore zapominaja o sobie, stawiajac na
> pierwszym miejscu _kogos_ lub _cos_ innego. Osoby, ktorym brak wlasnie
> tej milosci wlasnej, szacunku do siebie. One nawet nie widza, 'czym to
> sie je'. A co dopiero mowic o samouwielbieniu... To tylko taka mala
> uwaga.
Ja uważam, że często brakuje nam szacunku do siebie. To robota bardzo
zmyślnego urządzenia w naszym mózgu, które zwykliśmy nazywać sumieniem. Ono
jest takie małe i niepozorne, ale tak upierdliwe, że potrafi odezwać się w
najmniej spodzewanym momencie a i nierzadko po latach dopiero. Ponieważ nie
da się go uciszyć, skutkuje to obniżeniem własnego wizerunku. Tracimy do
siebie szacunek, zaczynamy uważać siebie za kogoś gorszego od innych. Ale
kochamy siebie i tak najbardziej (przedkładanie miłości do swoich dzieci nad
miłość własną lub ofiarna miłość do drugiej osoby to odzielna kategoria
uczuć) ze wszystkich ludzi.
"Żeby nabrać szacunku do innych ludzi, trzeba najpierw polubić samego
siebie". To zdanie ma sens, bo chodzi o szacunek - nie o miłość.
Więc to, co obserwujesz na grupach wśród osób z tego typu problemami, to ten
właśnie rodzaj zagubienia. Nie ma co jednak namawiać ich do kochania samego
siebie, bo tego akurat im nie brakuje.
O to mi chodziło.
>> Rozróżniajmy je w dyskusji, a nie kłóćmy się o rzeczy oczywiste w
>> świetle ogólnej współczesnej wiedzy.
> Tak, wlasnie, rozroniajmy je.
> Nie wiedzialam, ze zadajac pytanie ktos moze pomyslec, ze sie kloce...
Sorki, moja wina. oczywiście, że się nie kłócimy. Tak mi sie tylko napisało.
:)
>> Asertywność ,dla przykładu, które to pojęcie stało się ostatnio
>> modne w szkoleniach o zarządzaniu, przez większość ludzi, którzy się
>> w tym nie bardzo orientują, traktowana jest jako "nie dać sobie w
>> kaszę dmuchać" albo, że trzeba bić i kopać, jeśli się ma rację. :)
> Och, o asertywnosci mozna rozprawiac dlugo i namietnie :) Jednak
> jeszcze nie spotkalam na swej drodze czlowieka asertwnego, ktory w ten
> sposob by sie zachowywal :) Takie zachowanie to przejaw, hmm,
> powiedzmy delikatnie, nie asertwnosci, a czegos calkowicie innego :)
Otóż to. Ja spotkałem takich osób dużo.
>> Po co więc w tak prostej sprawie
> Samouwielbienie i milosc do siebie samego to dwie _zupelnie_ rozne
> kwestie, nawet nie podobne do siebie. Tak wiec postawienie ich na
> rowni wydalo mi sie co najmniej dziwne. Dlatego zapytalam.
Na równi nie są. Samouwielbienie to takie najwyższe stadium kochania siebie.
:)
Uwielbiać kogoś - <otaczać kogoś czcią i miłością> (za słownikiem
j.polskiego PWN)
> Widac nie
> powinnam, poniewaz wywolalo to u Ciebie jakas dziwna reakcje...nie
> wiedziec czemu. Przepraszam, ze zadalam to pytanie i narazilam Cie na
> niepotrzebne wyjasnienia.
Nie przesadzaj, Fragi. Wiesz, że chętnie z Tobą piszę. :)
>> zadajesz pytanie po raz drugi
> Poniewaz nie otrzymalam odpowiedzi na proste pytanie zadane jeden raz.
> Widocznie trzeba Ci powtarzac dwa razy, skoro dopiero po drugim
> otrzymalam odpowiedz :)
Najważniejszy jest finał, który się dobrze kończy. :)
>> (jeśli dobrze
>> liczę)? Masz klopoty z miłością do siebie?
> Mam klopoty z dogadaniem sie z Toba. Albo nie odpowiadasz, albo
> reagujesz jakos agresywnie :)
> Jeszcze raz przepraszam.
I żeby mi to było ostatni raz!
To ja przepraszam. :)
--
pozdrawiam
michał
|