Data: 2001-05-11 09:53:51
Temat: Re: Czy 100%akceptacji siebie i swiata oslabia chec dzialania?
Od: <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> W mojej glowie pojawila sie pewna watpliwosc, ktora chcialabym sie z wami
> podzielic, moze kogos zainteresuje ten temat:)
> Jezeli przyjmiemy postawe calkowitej akceptacji wobec siebie i
> swiata,zakladajac ze to co nam sie przydarza jest w danym momencie dla nas
> doskonale i zawsze ukrywa w sobie pewne mozliwosci rozwoju, ktore nalezy
> jedynie dostrzec i wykorzystac, a jezeli nawet robimy cos zlego nalezy ten
> fakt zakceptowac i wyciagnac wnioski, a nie obarczac sie wina (skracam i
> upraszczam) to czy w pewnym momencie nie dotrzemy do punktu w ktorym
> jakiekolwiek dzialanie przestaje miec sens, bo cokolwiek sie nie wydarzy
> jest ok.?Ten system nie mowi tego wprost, teoretycznie zaklada
> dzialanie,natomiast chroni przed nazwijmy to ujemnymi skutkami porazek,
> szukajac w nich pozytywnych wartosci, ale ... czy w efekcie koncowym nie
> zaprzestajemy dzialania?
> pozdrowienia,
> Anka
Wydaje mi sie, ze jedyne problemy jakie mamy wynikaja wlasnie z braku
akceptacji siebie. Ale to nie problemy sklaniaja nas do dzialania. Chocbym nie
wiem jak szczesliwa i zadowolona z siebie byla, to jak nie mam nic do roboty
topoprostu zaczynam cierpiec. I nie chodzi mi tu o jakies koniecznie manualne
czynnosci. Czasem wystarczy temat do przemyslen, ale musze cos miec - inaczej
sie udusze. Moje dziecko jak nie ma czegos do roboty czy przemyslen to
ewidentnie jest udreczone. A to dopiero dwulatek - czy mozna tu mowic o braku
akceptacji siebie?
Jednak wracajac do systemu akceptacji chyba nie powinien szukac we wszystkim
pozytywnych wartosci. To traci lekka jednostronnoscia i znowu znieksztalceniem
rzeczywistosci. Bardziej bym byla za chlodnym obiektywizmem czyli postrzeganiem
zdarzen neutralnie. W istocie w obliczu nieznajomosci przyszlosci i szczatkowej
znajomosci przeszlosci trudno okreslic co jest dobre a co zle. Akceptacja ma
jedynie polegac na swiadomosci, ze to co sie zdarzylo musialo sie wydarzyc.
Podobnie jak to co sie wydarza i to co sie ma wydarzyc, bo zawsze wydarza sie
tylko jedna rzecz w jednym miejscu. Skoro nie wydarzyla sie inna to znaczy ze
nie mogla sie wydarzyc, bo cos dostatecznie jej w tym przeszkodzilo. Akceptacja
siebie, to ogolna akceptacja zycia i wszystkiego.
Co nie zmienia faktu, ze jako organizm zywy chcemy sie wzrastac i sie rozwijac.
Pamietajac o instynkcie przetrwania bedziemy zawsze dazyc do tego zeby istniec.
A to implikuje chec wzrostu, bo "duzy moze wiecej", ma wieksze szanse - to
jednak nie pozostawia nam wyboru - musimy dzialac. Musimy sie zmieniac i
przemieniac - inaczej zginiemy. Jak w takim razie zostac bezczynnym? Dzialanie
jest nam przyrodzone... Niezaleznie od akceptacji czy braku akceptacji...
Marutka.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|