Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ? Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?

« poprzedni post następny post »
Data: 2005-09-24 03:09:15
Temat: Re: Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci ?
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

Ave!

Na wstepie musze Ci powiedziec, ze popelniasz straaaszliwe bledy logiczne
(wybacz, ale w tej chwili nie pamietam ich nazw a nie chce mi sie szukac)!
Dowodzi to tego, ze albo nie potrafisz poprawnie rozumowac, albo stosujesz
jakies ukryte zalozenia (ktorych ja nie znam, przez co Cie nie rozumiem) albo
umyslnie stosujesz perfidnie erystyczne sofizmaty. Nie wnikam...

Najpowazniejszym Twoim bledem, jest to ze *bronisz innej tezy niz ta, ktora
zostala na poczatku postawiona*!

Dyskusja zaczynala sie tak [***- oznacza miejsce wprowadzenia omawianego bledu]:

<cite>
> Dziecko powinno mieć ojca i matkę.
q:
Na jakiej podstawie to zakladasz? W historii ludzkosci, w roznych kulturach
funkcjonowaly bardzo rozne systemy rodzinno-wychowawcze. Jestes w stanie
ocenic, ktory z nich jest lepszy od ktorego?
j:
Rzeczywiście. Dziwne założenie. Zawsze przecież mozna sklonować.
q:
Rzniesz glupa?
j:
A jak myślisz?
Wszystkie przykłady które podałeś w jakimś poście &#8211; tych innych społeczeństw:
czy w którymś pani przejmowała ojcowską rolę pana, a pan matczyną rolę pani?***
Wychowywanie, zdaje się wszędzie, uwzględniało podział na role kobiety i
mężczyzny, odgrywane odpowiednio przez kobiety i mężczyzn. Czy weźmiemy pod
uwagę harem, czy Spartę, czy wychowywanie przez grupę rówieśniczą. W
przypadku par homoseksualnych masz do czynienia z zaburzeniem tych ról. Fakt,
faktem, że dzisiaj usiłuje nam się wmówić, że kobieta to 100% mężczyzna.
Ciekawe więc skad transseksualiści na tym świecie.
q:
A co to niby ma znaczyc: "rola ojcowska" i "rola matczyna"? Zeby w ogole zadac
to pytanie, powinnas zaczac od zdefiniowania tych pojec.
Chodzi o to, ze w bezposrednim wychowaniu dzieci w roznych systemach bardzo
rozny udzial maja rozne plci. Tyle.
</cite>

Autor watku twierdzi, ze:
"Dziecko powinno miec ojca i matke" - co rozumiem jako: "Aby umysl dziecka
rozwinal sie prawidlowo, musi byc ono wychowywane zarowno przez ojca jak i matke."

Ja zapytalem, o podstawy takiego twierdzenia, domyslnie przypuszczajac, ze
takich podstaw autor nie ma.
Jako argument za swoim przekonaniem zwrocilem uwage, ze w historii ludzkosci
istnialy rozne systemy wychowawcze, oprocz systemow w ktorym matka i ojciec
wspolnie wychowuja dziecko. Pozniej podaje ich przyklady: osoby samotnie
wychowujace dzieci, dzieci wychowywane przez nianki, haremy, Sparte, indian
Yanomamo, ogolny system peer-rearing a takze - bog wie po co Ci potrzebne -
przyklady zwierzece.
Gdyby twierdzenie autora bylo prawdziwe, nalezaloby oczekiwac, ze u dzieci
wychowywanych w systemie innym niz matka+ojciec bedziemy stwierdzac wiecej
dysfunkcji umyslowych. Stwierdzenie takowych roznic dostarczyloby podstaw (ale
jeszcze nie przesadzajacych dowodow) do twierdzenia autora. Zapytalem wiec,
czy moze ktos zaproponowac system porownawczy, ktory moglby wykazac ewentualne
roznice. Nikt takowego systemu nie zaproponowal, zatem twierdzenie autora
pozostalo jak dotad bezpodstawne.

Z dodatkowym - bardzo mocnym - wsparciem do moich zastrzezen przyszly wyniki
przytoczonych badan, zatwierdzonych przez kompetentne gremia (American
Psychological Association, American Psychiatric Association, American Academy
of Pediatrics), wskazujacych, wskazujacych ze w swietle obecnie posiadanych
danych nie ma podstaw by stwierdzic, iz dzieci wychowywane przez pary
homoseksualne doznaja jakiegokolwiek uszczerbku umyslowego.

W zwiazku z czym stwierdzam:
NIE MA PODSTAW BY TWIERDZIC, ZE WYCHOWANIE DZIECKA PRZEZ OJCA I MATKE JEST
NIEZBEDNYM WARUNKIEM JEGO PRAWIDLOWEGO ROZWOJU UMYSLOWEGO.


Ty, miast ustosunkowac sie do mojego stwierdzenia i argumentow za nim
przemawiajacych krecisz cos belkotliwie o jakichs "rolach
ojcowskich/matczynych", co nie ma zwiazku (albo przynajmniej wystarczajaco
jasno takiego zwiazku nie wykazalas) ani z twierdzeniem autora, ani z moimi do
niego zastrzezeniami. Probujesz dowodzic czegos, czego nasza dyskusja w tym
punkcie nie dotyczy. I to wlasnie jest Twoj glowny blad logiczny.

Bralem pod uwage takze to, ze nie zrozumialem Twojego toku rozumowania i/lub
nie ujawnilas mi jakichs swoich ukrytych zalozen. Dlatego tez poprosilem Cie o
zdefiniowanie zastosowanych pojec i doprecyzowania wywodu. Jak widac na
zalaczonym obrazku, na nic sie to zdalo...


W obec tego proponuje powrot do prawidlowego nurtu dyskusji, w ktorym masz za
zadanie obalic moja twierdzenie, mowiace ze:
NIE MA PODSTAW BY TWIERDZIC, ZE WYCHOWANIE DZIECKA PRZEZ OJCA I MATKE JEST
NIEZBEDNYM WARUNKIEM JEGO PRAWIDLOWEGO ROZWOJU UMYSLOWEGO.

W tym celu mozesz obrac trzy drogi:

1) Udowodnic, ze podawane przeze mnie przyklady (peer-rearing, haremy, osoby
samotnie wychowujace itd., czy wreszcie pary homoseksualne z zacytowanych
prac) w nie sa dobrymi przykladami *systemu wychowawczego innego, niz wspolne
wychowanie dziecka przez matke i ojca*.
Oczywiscie, wykazujac to nie obalisz jeszcze mojego twierdzenia, ale nieco je
oslabisz.

2) Zaproponowac sposob porownawnania rozwoju umyslowego dzieci wychowywanych w
roznych systemach wychowawczych i za jego pomoca wykazac, ze dzieci wychowane
w systemie innym niz matka+ojciec sa w wiekszym stopniu uposledzone umyslowo
niz dzieci wychowane w systemie matka+ojciec. Przy tym porownaniu musisz takze
dowiesc, ze to wlasnie roznice w systemie wychowawczym, a nie jakies inne
czynniki, sa przyczyna roznic w rozwoju umyslowym dzieci.

3) Wykazac istnienie jakichs podstaw do twierdzenia autora przy jednoczesnym
obaleniu moich zastrzezen (pkt. 1 lub 2).


Mam nadzieje, ze teraz rozumiesz jakim torem powinna pojsc dalsza dyskusja.
Zgadzasz sie na to? Kontynuacje dotychczasowej mozemy sobie darowac, nie mniej
jednak po krotce sie do niej ustosunkuje aby wskazac Ci bledy w rozumowaniu,
ktore tam popelnilas.



jbaskab <j...@o...pl> napisał(a):

> >Przykro mi, ale obawiam sie, ze Twoje definicje sa logicznie niepoprawne
> >(calkowicie nieinformatywne) - to tzw. definicje tautologiczne.

> kocie, nie dobijaj mnie.

Ad personam.

> Co jeszcze mam Ci zdefiniować i w jaki sposób?

Juz nic. Nie ma to znaczenia.

> Dasz
> wytyczne?

Gdyby mialo to znaczenie dalbym Ci "wytyczne" napisane drukowanymi literami.
Ale skoro nie ma, to proponuje jedynie zapoznanie sie z zasadami formulowania
definicji:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Definicja
(ze szczegolnym uwzglednieniem podrozdzialu: 5.2 Podstawowe błędy w
definiowaniu/5.2.2 Definicje nieinformujace).

> Bo każesz mi definiować rzeczy oczywiste, które większość rozumie
> intuicyjnie

Metne rozumienie "intuicyjne" jest niewystarczajace na potrzeby tej dyskusji.

> a cały twój wysiłek idzie nie w zrozumienie ale w udowodnienie
> logicznosci lub nielogiczności fraz.

Twoich fraz nie da sie zrozumiec wlasnie dlatego, ze sa nielogiczne.

(ciach)

> >> * Szczegółowy zakres obowiązków wchodzących w skład roli "matczynej" i
> >> roli "ojcowskiej" był uzależniony od rodzaju społeczeństwa.
> >> "tradycyjny" &#8211; uznawany za _normę_ w _danym_ społeczeństwie.

> >A tym zastrzezeniem pograzasz ja (definicje) jeszcze bardziej. Wynika z
> >niego,
> >ze "tradycyjnie rola przypisywana mężczyznom/kobietom, związana z opieką" to
> >zmienna, za ktora mozna wstawic cokolwiek.

> nie, kocie - piszę wyraźnie:
> "za _normę_ w _danym_ społeczeństwie"

I wlasnie dlatego ja pograzasz...
"Dane" - oznacza *dowolne* spoleczenstwo historyczne, wspolczesne a takze
kazde hipotetyczne przyszle.

> w starozytnym egipcie była taka,
> w starozytnej sparcie taka.
> Nie rozmawiamy o abstrakcyjnym bycie. Ja nie definiuję pojęcia w oderwaniu od
> rzeczywistości. Bo definicje mnie nie obchodzą. Obchodzi mnie stan faktyczny.

I nie widzisz do jakiego absurdu tym sposobem dochodzisz?
Cywilizacja egipska istniala przed powstaniem spartanskiej. Stosujac Twoj tok
rozumowania ("przy definiowaniu rol matczynych/ojcowskich interesuje mnie stan
faktyczny") uniemozliwilabys definiowania rol na nowo - rodzacej sie
cywilizacji Dorow/Spartan narzucilabys "jedyna sluszna" egipska definicje rol
rodzicielskich...

> >Ergo:
> >"Rola ojcowska/matczyna" nie jest absolutna, obiektywna lecz czysto
> >arbitralna. Rownie dobrze mozna arbitralnie przyjac, ze moga je odgrywac
> >rodzice jenoplciowi. I z tym to sie z grubsza zgadzam, ale Ty sama chyba juz
> >nie, co?
>
> Nie, bo na samym poczatku zdefiniowałam w definicji, której chyba nie
> zrozumiałeś:
> rola przypisywana _mężczyznom_
> rola przypisywana _kobietom_

Tak, tylko w swoich tautologicznych definicjach nie wyjasnilas na czym owe
role maialyby polegac. I w tym caly problem. Ale mam nadziej, ze juz to
rozumiesz, bo nie chce mi sie tlumaczyc, bo to i tak teraz nie jest istotne.

Poza tym, z Twojego rozumowania ni jak nie wynika, ze np. dwoch gejow -
*mezczyzn* - nie mogloby wychowywac dziecka odgrywajac *role dwoch ojcow*.
Nie dowodzisz wszak, koniecznosci wychowywania przez uklad *matka+ojciec* lecz
jakies metne twierdzenie, ze "role matki i ojca maja byc zachowane". Ok, beda
zachowane nawet przez ojcow gejow...


> >No to sama odpowiadasz na swoje pytania:
> >Dziewczynki wychowywane sa przez cale zycie przez jedna plec (matke).
> >Chlopcy do lat 7 wychowywani sa przez jedna plec (matke), powyzej 7 lat - tez
> >przez jedna plec (ojca).
> >Masz doskonaly przyklad funkcjonalnego systemu wychowawczego jednopciowego, w
> >ktorym obie plci jednoczesnie nie zajmuja sie dziecmi.
>

> Naprawdę nie widzisz różnicy?
> że nie chodzi tylko o to że dziećmi zajmuje się mamusia czy tatuś?

Chodzi o to, ze *mamusia* lub *tatus* moga wychowac dziecko rownie dobrze jak
*mamusia+tatus*. O nic wiecej w tym punkcie nie chodzi.

> Ale że
> wychowanie dzieci w takim a nie innym systemie społecznym utrwala ten >system?

O czym Ty mowisz???!!!

> Że jest podział - i to wyraźny na rolę mężczyzn i kobiet?

Gdzie/kiedy? Za "krola Popiela" czy dzisiaj? Za "krola Popiela" podzial rol
rodzicielskich byl (matka wychowywala tylko corki i synow do lat 7, ojciec -
tylko synow powyzej lat 7), dzisiaj nie ma. Twierdzisz, ze za "krola Popiela"
dzieci wychowywane byly lepiej niz dzisiaj, z powodu wyraznego podzilu na role?

> I jakiekolwiek by
> one nie były :
> 1. są powielane przez następne pokolenia

Widocznie nie do konca, skoro z czasem role sie zmieniaja...

> 2.
> są zdefiniowane. Kobieta to- mężczyzna tamto. Czasem nawet "to" i "tamto"
> to jest to samo:)

A dzisjiaj nie sa zdefiniowane. I co?


> >(rozumiem, ze mialas na mysli "monoplciowe", nie monogamiczne)
> >A dlaczego upierasz sie przy akurat _parach_? Jaka jest roznica gdy dziecko
> >wychowuje 1, 2, 3, 15 kobiet? 1 (np. osoba samotnie wychowujaca dzieci) moze,
> >15 (np. harem, grupa dziecieca) moze, ale 2 (lesbijki) juz nie?

> Bo chciałabym, abyś wykazał, że nie jest to nowum- pary homoseksualne, które
> bedac kompletnie nieproduktywne przejmują opiekę nad cudzym potomstwem.

A dlaczegoz to mialbym to wykazywac? Przeciez to nie bylo przedmiotem tej
dyskusji! Mialem jedynie wykazac, ze system *matka+ojciec* nie jest jedynym
systemem wychowawczym, ktory istnial w historii ludzkosci. I to wlasnie wykazalem.

> Upieram się przy parach ponieważ one tworzą _specyficzny związek_,
> charakteryzujacy się pewnymi wartościami, odmiennymi od tych, którymi jeszcze
> kieruje się, i kierowała w przeszłości wiekszość.

Nic nie rozumiem z powyzszego zdania ;-(

> Bo w częsci społeczeństwa
> ciągle tego typu związki budzą obrzydzenie.

I co z tego??? We mnie (a jakby nie patrzec, jestem "czescia spoleczenstwa")
obrzydzenie budzi pogarda dla zasad logiki - czy to znaczy, ze nalezy takich
jak Ty likwidowac? ;-)

> Darujmy sobie poprawność
> polityczną.

I Ty MI zarzucasz uleganie politycznej poprawnosci???!!! LOL! ;DDD

> I powołujesz się na inne sytemy wychowawcze, nie takie dokładnie-
> ale przyblizone. A ja twierdzę że "podobne" jest bardzo dalekie, w tym
> przypadku, od "takiego samego".

A ja twierdze, i ufam, ze juz sie ze mna zgodzisz, ze Ty w tym miejscu
bredzisz nie na temat.

> wróć uwagę na jedno: wszystkie te "systemy rodzinne" tworzą społeczeństwa, są
> odtwarzalne z pokolenia na pokolenie, powielają się. Oczywiście do pewnego
> stopnia.

I jaki to ma zwiazek z czymkolwiek? Zwlaszcza z problemem "czy mamusia lub
tatus jest rownie dobry jak mamusia+tatus"?

Dlaczego "odtwarzalnosc" systemow rodzinnych ma byc warunkiem prawidlowego
rozwoju umyslu dziecka?
Dlaczego uwazasz, ze rodzice homoseksualisci nie zapewniliby owej
"odtwarzalnosci" a rodzice heterosekualisci - tak?

> Problem jest jeden- którego, widzę, kompletnie nie rozumiesz.

To bardzo zle widzisz...

> Wychowanie
> polega na wpajaniu pewnych wartości, sposobu patrzenia na świat- to nie tylko
> papu, picie i ubranko.

Dlaczego uklad *inny niz mama+tato* mialby zapewniac owe sprawy gorzej niz
uklad *mama+tato*?



> >Dlaczego moze byc na zwierzatkach? Dopuszczasz takie odlegle ekstrapolacje?

> bo nie wierzę, że znajdziesz wśród ludzi:)

To co mialem znalezc (systemy wychowawcze *mama LUB tato*) znalazlem i u ludzi
i u zwierzat. Bez problemu.

> >Ogromna wiekszosc ssakow wychowywana jest wylacznie przez matki. Czesc ryb
> >(plawikoniki, pielegnice, cierniki) i ptakow - wylacznie przez ojcow.
> >U ogromnej wiekszosci gatunkow rodzice w ogole nie zajmuja sie >potomstwem...

> Tym niemniej żadne z tych stworzeń nie zmienia ról matka/ojciec.

Nie rozumiem? Na czym mialoby polegac "zmiana rol matka/ojciec"? Sa obojnaki,
sa zwierzeta zmieniajace plec, sa organizmy rozmnazajace sie bezplciowo, sa
gatunki majace wiecej niz 2 "plci"...

> >Co Ci daje ta wiedza?

> widzę:). Że nie jesteśmy takim popierdzielonym ekstermum w przyrodzie:)

A coz masz przez to na mysli?


> >.. oraz pewnie rodzinach rozbitych/owdowialych, gdzie tylko jedno z rodzicow
> >wychowuje dzieci.
> >Dlaczego nie mowimy? Bardzo wielu ludzi bylo/jest w tym systemie
> >wychowywanych.

> Dlatego, że nikt nie dykutuje nad prawem do opieki nad dziećmi _rodziców_.
> Nawet w parach gejowskich.

Mylisz sie. Zabrania sie homoseksualistom adopcji dzieci swoich partnerow.

> I o zdarzeniach losowych. Rozmawiamy o prawie do
> opieki dla homoseksualistów nad _cudzym potomstwem_.

Tak. Np. nad potomstwem swojego partnera...


> >1) Jakie taka wiedza ma znaczenie samo w sobie?

> Daje dziecku pewną tozsamość - dziecko ma świadomość tego, że rodzina jest
> związkiem mężczyzny i kobiety. Ma jasno okreslone role.

Sugerujesz nastepujaca implikacje:
[dziecko nie ma okreslonej roli] => [znaczy, ze nie jest dzieckiem kobiety i
mezczyzny]

Wybacz, ale ten brak logiki jest wrecz zenujacy...


> >A co do Twojej prosby:
> >Jesli Cie nie zadowalaja przyklady, ktore sama podalas to dorzuce jeszcze
> >system wychowawczy indian Yanomamo, o ile dobrze pamietam.
> >Po wiecej szczegolw i ogolow odsylam np. tutaj:

> ciagle nie jest to wychowywanie przez pary homoseksualne.

Bo nie mialy to byc takie przyklady. Mialem pokazac inne systemy wychowawcze
niz *matka+ojciec*. I pokazalem.


> >> >2) Dlaczego uwazasz, ze maja byc takie "swiete i niezmienne"? (uzasadnij)

> >> Nie uważam że mają być święte i niezmienne- bo się zmieniają.
> >Swietnie, wiec w czym problem?

> Ale są to ciągle role kobiece i męskie:)

?

> >> Ale dziecko ma
> >> prawo wychowywać się w rodzinie w której będzie widziało różnice między
> >> kobietą i mężczyzną, i ma święte prawo do tego aby się ich uczyć i aby
> >> korzystać z nich.

> >Prawo - jasne. Ale nie *obowiazek* jakby chcialo wielu konserwatystow.
> >Ma tez identyczne prawo wychowywac sie w rodzinie jednoplciowej.

> Ależ pierniczysz.

Nie chce nazywac tego co Ty piszesz. Wystarczajaco ilosc naleznych - jak na
jedna grupe - zuzyl cbnet... ;-)

> Jaki obowiązek?

Taki, ze dziecko ma obowiazek byc wychowane w systemie matka+ojciec, bo w
innym nie ma prawa.

> Po prostu nie widzę powodu dla którego miałoby się pozbawiać ich tego prawa > w

Nikt ich tego prawa nie pozbawia. Prawo do adopcji nadane parom
homoseksualnym, nie odbierze prawa do adopcji parom heteroseksualnym...


> >> U homoseksualistów:
> >> Dwóch tatusiów tłumaczy córeczce na czym polega okres, jakie podpaski są
> >> najlepsze, jak się wkłada tampony, do czego służą wkładki higieniczne i
> >jakie
> >> są pigułki hormonalne. Oraz jak należy się malować na prywatkę i co
> >> najbardziej działa na chłopaków.

> >Dlaczego widzisz (i wmawiasz ludziom) w tym jakikolwiek problem???
> >(BTW: co "dziala" na chlopakow chybna jednak lepiej wiedza tatusiowie niz
> >mamusie...)

> Nie widzisz w tym problemu?

Zadnego.

> A w praktyce przećwiczyłeś?

Co? Samoedukacje seksualna? Tak.

> Matkę i ojca miałeś, czy nie?

Mialem. Ale nie od nich dowiedzialem sie o okresie, podpaskach i pigulkach. A
wiedzialem otych sprawach juz w 2-3 klasie podstawowki.

> Widziałeś jak synowie samotnych matek garną sie do przyszywanych tatusiów? Ja
> widziałam.

Widzialem tez synow matek niesamotnych garnacych sie do innych niz ojcie/matka
ludzi. I co z tego?

> Widziałeś smyków włóczacych się za dziadkami?

Twierdzisz, ze dzieci wychowywane przez homoseksualistow nie mialyby dziadkow?
LOL!

> >> Oczywiście dzieci mogą się zawsze wychowywać same. I wyrosnąć na ludzi.

> >Jesli wychowanie sprowadzasz do przekazania wyzej wspomnianej
> >wiedzy/umiejetnosci - nie ma w tym zadnego problemu! Podejrzewam, ze owa
> >wiedze/umiejatnosci wiekszosc dziewczynek zdobywa jednak nie od rodzicow...

> A widzisz....czasami bywa inaczej

A czasami nie. I co z tego? Da sie rownie dobrze i tak, i tak.


> >> No i podaj mi najpierw systemu w którym monopol wychowawczy ma jedna płeć,
> >> niezależnie od płci dziecka.

> >Masz wyzej. Zadowolona?

> no nie bardzo. Odpowiedziałeś na moje pytanie, tyle że mi się zle sformułowało
> pytanie:)

:-) To juz o to do mnie nie mozesz miec pretensji...


> Poza tym, kto powiedzial ze w przypadku par homoseksualnych jedynie "rodzice"
> >beda mieli wylacznosc na kontakt z dziecmi? Reszta rodziny (ciotki, babki
> >etc.) tez istnieje...

> aha. Społeczeństwo nam sie zmienia. Zauważyłeś? Rodzin pokoleniowych ubywa. On
> ona i pies to ostatnio standart.

W sensie - mieszkajacych pod jednym dachem. Jesli nie mieszka sie pod jednym
dachem, takze mozna miec kontakt z rodzina. Nie wierzysz?

> >> I nie tyle jedna płeć co _para_

> >Zupelnie pojac nie moge, dlaczego liczba opiekunow jednej plci ma tu
> >jakiekolwiek znaczenie. No i ze 2 to liczba najgorsza...

> Nie liczba opiekunów, tylko stosunki jakie panują pomiedzy opiekunami.
> Bo to jak tatuś odnosi się do mamusi ma wpływ na to jak synek bedzie odnosił
> się do dziewczyny,

Na jakiej podstawie tak uwazasz?

> a to jaki jest tatuś miewa wpływ na to, kogo wybiera
> córeczka na małżonka.

Na jakiej podstawie tak uwazasz?

Sugerujesz, ze homoseksualisci z reguly zle sie do siebie odnosza? A ich
dzieci wybieraja niewlasciwych partnerow? Na jakiej podstawie tak uwazasz?

> >> Nie, bo tam rola matki (kobiety) i ojca (mężczyzny) była zdefiniowana.
> >Tyle,
> >> że inaczej niż u nas. I podtrzymywana.

> >A u nas mamy konstytucyjne i obyczajowe rownouprawnienie plci i swietnie
> >obywamy sie bez ustawowo "zdefiniowanych" rol plciowych. Przeszkadza Ci to?
> >Zawsze mozesz wyemigrowac do Arabii Saudyjskiej czy wcielic sie do sekty
> >Amiszow...

> No i znowu powinnam bbbbardzo brzydkich słów użyć;):
> mamy zdefiniowane role. Tatuś - mamusia.

Czyzby? To wreszcie te role zdefiniuj!

> Para mieszna. Nawet w konstytucji.

Gdzie?

> Równouprawnienie płci to nie zrównanie rol tatusiów i mamusi.

No to wreszcie wyjasnij jakie to role!

> Potwierdzone 90%
> deklarowanym katolicyzmem.

Co potwierdzone?

> >Rozumiem, ze miala to byc aluzja pod moim adresem. Niestety - chybiona...
> >
> >Ja niczego nie "wmawiam", lecz wskazuje watpliwosci i domagam sie uzasadnien
> >do tez, ktore sa powszechnie wmawiane przez takich jak Ty. Masz watpliwosci -
> >przeczytaj jeszcze raz, to co pisalem.

> nie, kocie- nie chybiona.

Wybacz, ale ja chyba lepiej od Ciebie wiem czy wmawiam czy nie...

> Oczywiscie zawsze możesz jej nie przyjąć:).
> Wmawianie- może mieć rózne postacie. Choćby użycie słowka " rzekomy":)

To chyba poslugujemy sie roznymi definicjami wmawiania...


> >> Na
> >> podstawie teorii ewolucji

> >Obok Praw Termodynamiki to jedna z solidniejszych podstaw w naukach
> >przyrodniczych. Lekcewazenie jej swiadczy o skrajne ignorancji...

> teoria ewolucji nie tłumaczy jednak np. tego że sznurówka właśnie mi się
> rozwiązała.

ROTFL! ;DDD Teorie naukowe maja to do siebie, ze maja okreslony zakres
stosowania. Ludzka psychika miesci sie w zakresie TE, a sznurowka - nie.

> Teorią ewolucji, jak każdą teorią nalezy sie posługiwać z głową i

Czego Ty nawet nie probujesz...

> mieć swiadomość że teoria to teoria a nie pewnik.

I co to ma znaczyc, poza tym, ze nie masz bladego pojecia o tym czym sa a czym
nie sa teorie naukowe?


> >Przykro mi, ze nie moge ich blizej zidentyfikowac. Ty natomiast, nie opierasz
> >sie na ZADNYCH podstawach i na ZADNYCH badaniach, a jedynie na wishful
> >thinking...

> O!
> Przepraszam Ciebie bardzo: doświadczeń i badań na temat rodziny, związków
> dwojga ludzi płci odmiennej jest od zatrzęsienia. Przyznaję nie studiuję.
> Dookoła siebie na codzień widzę wyniki eksperymentów: wystarczy że zapukam do
> sąsiadów, popatrzę na siebie czy na koleżanke jedną z drugą, czy kolegę
> jednego z drugim.

Rece opadaja...
Nie dziwie sie, ze masz tak - za przeproszeniem - na..mieszane we lbie, jesli
swoje wyobrazenie o rzeczywistosci budujesz *wylacznie* w ten sposob...

> A o homoseksualistach wychowujących dzieci ktos słyszał?

Owszem. Sama mozesz przeczytac w publikacji, ktora Ci dostarczylem.

> Wiesz jaki jest
> główny mój problem w dyskusji z Tobą?: nie ma wokół mnie homoseksualistów.
> Gdybym chciała podawać psychologiczne argumenty z braku doświadczeń musiałabym
> sie opierać na stereotypach, a one są jedynie negatywne.

Nie. Opierac sie powinnas na danych publikowanych w periodykach naukowych.
Hierarchia SCI tej grupy do czegos przeciez zobowiazuje...

> >> aaaa. ważne: poważnie traktować ludzi, nie to co mówią.

> >Wytlumacz mi, jaka jest roznica.

> Ktoś mówi że jest Napoleonem. Mogę z nim rozmawiać- i rozmawiam, słuchając
> tego o czym mi on opowiada, ale niekoniecznie wierzę mu że jest napoleonem.

Rozumiem przeto, ze "niepowazne" traktowanie ludzi polega po prostu na
nierozmawianiu z nimi?


pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w nowej odslonie dyskusji
quasi-biolog


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
24.09 quasi-biolog
24.09 EvaTM
24.09 niezbecki
24.09 quasi-biolog
24.09 Amnesiak
24.09 Kira
24.09 quasi-biolog
24.09 quasi-biolog
24.09 Amnesiak
24.09 Kira
24.09 gazebo
24.09 gazebo
24.09 Amnesiak
24.09 quasi-biolog
24.09 quasi-biolog
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6