Data: 2008-03-12 22:58:47
Temat: Re: Czy "idziemy" w dobrą stronę ?
Od: "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie widzę potrzeby tłumaczenia w każdym zdaniu o jaki Kościół mi chodzi.
> Jeżeli piszę przez "K" - mam na myśli instytucję zrzeszającą grupę
> ludzi (kler) których sposób na życie polega na czerpaniu zysków z
> głoszonej religii.
Nie jestem czepliwy:-). Chodziło mi tylko o to, że stwierdzenie, że Kościół
jest nieomylny i wieczny odniosłaś do instytucji, a nie - jak powinnaś- do
Kościoła Żywego, Kościoła Jezusa- czyli Pana Naszego, Świętych, pokutujących
i nas, wiernych.
> Jeżeli chodzi o lustracje wśród kapłanów nie ma ona znaczenia dla nikogo
> poza politykami w walką "o stołki" wśród hierarchów.
Ma przeogromne. Jeśli kapłan by otwarcie przyznał, że donosił- to nikt by
nie mógł go tym szantażować., Obecnie często zastanawiam się, czyje
polecenia wykonuje np taki biskup Życiński, kapuś. Szkody dla Kościoła są z
działalności takich kapłanów- kapusiów ogromne. A tak- niechby wyszedł do
wiernych i poprosił o wybaczenie. To naprawdę wiele by zmieniło.
> Nawet w przypadku ślubów kościelnych kartki są fałszowane, lub
> po prosu robi się tzw. "cyrk u plebana".
> Chyba znasz to pojęcie ?
To przecież bez sensu. Cały czas mi opisujesz ludzi, dla których katolicyzm
to tylko zewnętrzna obrzędowość. Obserwujesz bardzo wąską grupę ludzi- i na
jej podstawie wyciągasz jakże błędne wnioski. Ok- zawsze ASP było
specyficzną grupa- ach ci artyści. Ale to wąska grupa- nawet tylko wśród
studentów. Poszukaj ateisty na fizyce, matematyce- będzie Ci trudno. W
zeszłym roku na łódzkiej pielgrzymce do Częstochowy dominowała młodzież-
także studencka. Spowiadali się - może nie wszyscy- ale znaczna większość.
Moi dorośli synowie (maturzysta i student) nie chowają się, jak przychodzi
ksiądz po kolendzie. I nie znam nikogo, kto by opowiadał, jaką szkodę podjął
przyjmując księdza. Gdyby mi ktoś coś takiego powiedział, pewno bym spytał,
po co w ogóle przyjął? Przecież to bez sensu?
Poza tym- Łódź to zawsze było np na tle Warszawy niezbyt religijne miasto. I
ja nie obserwuję w Łodzi, aby ludzie w kościele przynosili święconkę i się
nie żegnali. Aż w tym roku przez ciekawość będę bacznie obserwować. Uważam,
że swoje wnioski opierasz o 2 rzeczy: wybiórczą obserwację swojego
środowiska oraz żal do KRK.
Weź też proszę pod uwagę, że dla ludzi, przez których oceniasz polski
katolicyzm (dla mnie to ok.10%) , istnieje coś, co oni tak naprawdę wyznają:
czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. I to kieruje ich życiem. Ot- sami
podpiszą kartkę od spowiedzi- po co iść? Inni przyjmują księdza- to oni też.
Wezmą ślub w kościele- no bo to jednak jest ceremonia. Tylko rozglądaj się
proszę uważnie. Jak dobrze popatrzysz, to zobaczysz, że świat odpowiada im
na ich poziomie: jedno zdradza drugie i myśli, że skoro tamto nie wie- to
jest ok. Oszukuje. Potem przychodzi rozwód i zostają dzieci z rozwalonym
życiem. Dzieci, które nic z tego nie rozumieją, ale nie znają niczego
innego- więc pewno w przyszłości będą naśladaować swoich rodziców. I tak to
działa.
Pytasz o kościół narodowy: wiesz, jest Kościół Starokatolicki ( Mariawicki).
Kiedyś rozmawiałem z ich księdzem i on mi powiedział, że właśnie oni są
polskim kościołem narodowym. Za wiele o nich nie wiem. Pewno tam też są
ludzie i niejeden ma sporo na sumieniu. A Ty- zależy, czy chcesz wierzyć w
Boga czy księdza.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|