Data: 2004-10-16 15:31:07
Temat: Re: Czy kto? wie?
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ckqsdv$sma$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:ckqn77$8h1$1@news.onet.pl...
> Niestety nie mogę wszystkiego napisać, co na pewno zmieniło by obraz
całości
> problemów, przez co mimo szczerych intencji błądzisz a ja nie mogę Ci
> wytłumaczyć dlaczego.
Napisz o swoich, o to Cię proszę. Może być na priv.
> Bo teraz nie pora na wspólną terapię. Na to przyjdzie czas później jeśli
> zostaniemy razem. Ja z mojej strony wszystko jej juz powiedziałem.
Kryzysy rozwiązuje się wspólnie albo wcale.
> To co
> robiłem dodrze, to co robiłem źle i dlaczego, mówiłem jej o mnie, o niej i
> onas i o wszystkich zależnościach, jak zachowanie jednej strony wpływa na
> zachowanie drugiej.
Wiem, wiem za bardzo według Ciebie ją kochałeś.
> Dlatego zaproponowałem jej psychologa, by pomógł jej
> zrozumieć samą siebie. Ona ma duże problemy sama ze sobą, mimo, że
pisałem,
> że wyszła z dołka, jest silna,odmieniona.
Chyba nie jest z nią tak źle.
> Ma problemy z podjęciem decyzji,
> bez względu ile ma czasu na podjęcie decyzji.
Bo Cię kocha.
Szkoda że tego nie widzisz i nie szukasz rozwiązania razem z nią.
> Ona ze mną o tym rozmawia i to
> raczej ja wiem, co się z nią dzieje, niż ty.
Wiesz, w któryms z postów bardzo się uniosłeś że używasz właściwie słowa
wymysły,
i faktycznie używasz go bardzo właściwie i to niestety bardzo źle pokazuję
Cię jako
kochającego męża.
> Myślę, że nieznając drugiej
> strony przesadzasz z obarczaniem mnie "Winą" aż do tego stopnia.
Nie obarczam Cię winą bo bardzo rzadko można obarczyć jedną osobe.
Pokazuję Ci tylko abyś choć przez chwilę oderwał się od swojego sposobu
widzenia świata,
po to żeby nawiązać dialog ze swoją żoną o tym co tak naprawde się stało.
Skoro nie umiesz tego zrobić pisząc kiedy masz czas na przemyślenie słów
i nie jestes emocjonalnie związany z rozmówcą to w rozmowie z nią nie masz
żadnych szans.
Tkwij więc w przekonaniu że nic nie zależy od Ciebie, cóż to Ty będziesz
niedzielnym ojcem nie ja.
> Każdy z nas
> cos zawalił, ale istotne sa też proporcje o których nie masz pojęcia, bo
nie
> mogę napisać wszystkiego o niej.
Ale co zawaliłeś Ty?
> Brakuje tobie równiez zrozumienia pewnych
> zależności wpływu jednego małżonka na postępowanie drugiego.
Pewnie że mi brakuje, ale nawet które widzę nie wyglądają najlepiej.
> Myślę, że nie
> wyczuwasz złożoności całej sprawy i uproszczając ją sobie skupiasz się
tylko
> na mnie.
Tylko z Tobą moge rozmawiać, nie znam wersji wydarzeń według Twojej żony
więc nie mogę zrozumieć jej sposobu myślenia. Nie będe więc pisał o niej
kiedy nic o tym nie wiem.
> Pisząc, że zaproponowałem jej wizytę u psychologa w liczbie pojedynczej,
> wcale nie oznacza, ze nie pójdziemy tam razem.
Uff
> O tym sami zadecydujemy,
> jeżeli będzie uważała, że powinienem z nią być.
To w końcu razem zdecydujecie czy ona zdecyduje.
> W tej chwili ona potrzebuje
> pomocy dla siebie, anie dla nas, czy to tak trudno zrozumieć. Uprzedzenie
> wobec mnie, czy brak dobrej woli zrozumienia.
Znowu używasz słowa które ma wyrazić że jej widzenie Ciebie nie ma żadnych
podstaw.
Dziwneż to że cudowana dziewczyna przeistoczyła sie w uprzedzoną żonę.
> Wiemy, dużo sobie powiedziweliśmy. Problemem z jej strony jest zrozumienie
> powiązań jakie zachodzą między małżonkami. Ale po mału dochodzi i do tego.
> Choćby krótki przykład: Ona nie uważała mnie za człowieka bardzo
spokojnego,
> którego potrzebuje. A jeśli ja czulem się z pewnych względów od pewnego
> momentu niekochany i jednocześnie starając się nie mówmy juz, że w sposób
> przesadny, bezskutecznie odzyskać jej uczucia, to była we mnie irytacja,
> którą też ukrywałem, a ona odbierala to że jestem człowiekiem niespokojny
z
> natury, a to nie prawda.
Dawałeś wiele chcąc za to wzajemności.
A może na tych imprezach okazywałeś się zazdrośnikiem ?
Ale myślę że i tak mi nie odpowiesz o co wtedy się pokłuciliście.
Jacek
|