Data: 2003-05-04 10:53:47
Temat: Re: Czy lekarz był mądry?
Od: Artur Drzewiecki <d...@n...poczta.cierpie.onet.spamu.pl.qvx>
Pokaż wszystkie nagłówki
>No tak, ale dyskusja dotyczyła tego, czy są stosowane chętnie.
Akurat w tym wypadku należy odpowiedzieć twierdząco przy czym należy
zwrócić uwagę na post Piotra, który podał przykłady popularnych wśród
pacjentów mitów. Jeden z nich jest taki:
- leczenie bez podania jakiegokolwiek antybiotyku jest bezwartościowe.
>>Tylko że u nas dalej obowiązuje zasada powielania czyichś błędów a w
>>zakresie antybiotykooporności mamy lepszy niż np. w USA punkt startu do
>>wprowadzenia właściwej polityki antybiotykowej.
>
>Co stoi na przeszkodzie jej wprowadzeniu (pytam zupełnie na serio)?
Polityka antybiotykowa musi być rozpatrywana w kontekście standardów
leczenia, których mimo usilnych prób nie udało się wprowadzić do dzisiaj
w naszych warunkach.
I sądzę, że główną przeszkodą jest to, że polska medycyna jest
"szkolarska" - każdy ośrodek (i to nie tylko AM, ale czasem nawet
oddział w szpitalu powiatowym) ma swoje "standardy", które nie podlegają
weryfikacji.
A taka polityka antybiotykowa spowodowałaby, że sporo tych "standardów"
poszłoby do lamusa, co byłoby zbyt szkodliwe dla "ambicji" szefostwa.:-)
>Ja też za tym optuję, choć teoretycznie, bo w codziennej praktyce
>posługuję się dosłownie kilkoma antybiotykami i to takimi w średnim
>wieku. Na szczęście mam uznane na całym świecie standardy i alorytmy,
>dzięki czemu nie muszę się za każdym razem od nowa zastanawiać...
BTW. W Szwecji receptariusz przeciętny szpitalny zawiera do 10
antybiotyków stosowanych rutynowo, we Francji do 15. W Polsce za sukces
uchodzi zmniejszenie poniżej 30.
>Ale tak poprostu jest, niezależnie od tego czy to dobrze, czy źle.
>Antybiotykoterapia to jedynie wycinek całości interny (pozostanę przy
>tej dziedzinie), a pamiętam, że zdarzało się, iż prawie jednocześnie
>publikowane były artykuły zawierające wzajemnie sprzeczne zalecenia,
>co do leczenia zapaleń gardła - przeciętny lekarz (nieprzeciętny chyba
>też) nie jest tego w stanie śledzić, bo przecież dysponuje ograniczoną
>ilością czasu, a warto żeby poczytał też coś o cukrzycy czy
>nadciśnieniu i t.d. Dla wielu sytuacji nie ma standardów, albo podważa
>się ich zasadność (byłem na wykładzie, na którym jeden z autorów
>standardu leczenia zakażeń układu moczowego dezawuował zawarte w nim
>zalecenia i proponował własne rozwiązania). No więc każdy orze, jak
>może.
Zgadza się.:-(
Poruszyłeś właśnie problem standardów i "szkolarskości" polskiej
medycyny.
I bynajmniej nie mam nic przeciwki rozwijaniu standardów, ale niech to
będzie weryfikowalne. Prawdopodobnie ten autor powoływał się na
"doświadczenia własne", których i tak statystycznie nie weryfikował.
>Załóżmy, że nie da się ustalić pierwotnego kierunku tej zależności.
>Uważam, jednak że inicjatywa na rzecz zmiany stanu rzeczy może wyjść
>tylko ze strony uczelni - pozycja studentów jest zbyt słaba.
Z tym się zgadzam, ale z zastrzeżeniem, że i studenci muszą ją
zaakceptować.
--
Zjadający "przyjaciół" politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki.
Zwolennik deekspierdyzacji Usenetu.
Usuń "nie.", "cierpie.", "spamu." i ".qvx" z mego adresu w nagłówku.
|