« poprzedni wątek | następny wątek » |
301. Data: 2011-10-27 12:51:36
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?Dnia dzisiejszego niebożę olo wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik "Qrczak"
>>
>> A kto się przezywa, sam się tak nazywa.
>>
> No coś ty, my name is Bond ... ;)
> http://www.youtube.com/watch?v=dZ_f6JzDqDc
I to od razu w sześciopaku! ŁaŁ!
Qra, bond-uelka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
302. Data: 2011-10-27 14:15:19
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?Użytkownik "Qrczak"
>>
>>> A kto się przezywa, sam się tak nazywa.
>>>
>> No coś ty, my name is Bond ... ;)
>> http://www.youtube.com/watch?v=dZ_f6JzDqDc
>
> I to od razu w sześciopaku! ŁaŁ!
>
To jedna z zalet reinkarnacji ;)
pzdr
olo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
303. Data: 2011-10-27 14:15:51
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?W dniu 2011-10-27 14:37, olo pisze:
> Użytkownik "medea"
>>> Spokojnie. Ja się czułam doceniona. Ode mnie nie musiano wymagac, bo
>>> sama od siebie wymagałam.
>>
>>
>> No proszę! Samowystarczająca nawet w wychowywaniu samej siebie. To
>> ewenement na skalę światową. ;)
>>
> Przypomniałaś mi jakiś występ śpiewającego gitarzysty, powiedzmy
> Kowalskiego.
> Anonsował on swój występ w taki sposób:
> Muzyka - Kowalski
> Słowa - Kowalski
> Aranżacja i wykonanie - Kowalski
>
> głos z sali
>
> Oklaski - Kowalski
Ale za to chociaż bilety tanie. ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
304. Data: 2011-10-27 14:50:09
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?On 27 Paź, 13:13, medea <x...@p...fm> wrote:
> W dniu 2011-10-26 23:35, Ikselka pisze:
>
> > Spokojnie. Ja się czułam doceniona. Ode mnie nie musiano wymagac, bo
> > sama od siebie wymagałam.
>
> No proszę! Samowystarczająca nawet w wychowywaniu samej siebie. To
> ewenement na skalę światową. ;)
>
Tak, to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i tylko sobie. Nie tylko męża,
ale i wszystko, czym jestem, wybrałam sobie sama. Od zawsze
wiedziałam, co jest dobre i godne naśladowania, choć zapewne w
dzieciństwie i młodości było to u mnie dosyć intuicyjne i wynikało po
prostu z dobrego charakteru. Dlatego teraz mam takie szczęśliwe życie
- moje życie to wynik całego spektrum moich wyborów.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
305. Data: 2011-10-27 14:57:33
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?W dniu 2011-10-27 16:50, Ikselka pisze:
> Tak, to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i tylko sobie. Nie tylko męża,
> ale i wszystko, czym jestem, wybrałam sobie sama. Od zawsze
> wiedziałam, co jest dobre i godne naśladowania, choć zapewne w
> dzieciństwie i młodości było to u mnie dosyć intuicyjne i wynikało po
> prostu z dobrego charakteru. Dlatego teraz mam takie szczęśliwe życie
> - moje życie to wynik całego spektrum moich wyborów.
A za co kochasz rodziców ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
306. Data: 2011-10-27 15:04:12
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?On 27 Paź, 13:16, medea <x...@p...fm> wrote:
> W dniu 2011-10-26 23:02, Ikselka pisze:
>
> > Bardzo dobrze sobie radził i radzi bez niej.
>
> Nawet w technikum? Na maturze? Przy wyborze żony?
> Iksi, czy Ty pamiętasz to, co piszesz?
>
> > Pamiętać? - prawo. Wybaczyć - obowiązek. Odkładany, bo póki co tylko
> > tej jednej rzeczy zrobić nie potrafię, choć za każdym razem próbuję,
> > kiedy idę do spowiedzi. Efekt - coraz rzadziej.... On po prostu
> > skwapliwie korzystał z Jej miłości, więc robił to nawet, kiedy Ona
> > umierała. Tak bardzo go kochała, że wolała żeby był daleko, ale jej
> > serce krzyczało równocześnie, żeby był przy niej. I on to oczywiście
> > był daleko. Tylko ja się pchalam drzwiami i oknami, kiedy mnie
> > wyganiała. Sprawiało Jej ból, że on tak łatwo skorzystał... więc i
> > mnie usiłowała od swego cierpienia oddalić. Tak łatwo Jej poszło z
> > moim bratem, nie spodziewała się, że będzie aż tak łatwo. Ja byłam
> > przy niej i wiem, ze tym bardziej ją bolało, że jego nie ma - czułam to.
>
> Jeżeli wolno mi cokolwiek radzić - spróbuj z nim porozmawiać. Nic nie
> tracisz, a możesz zyskać.
Dlaczego zakładasz, że nie próbowałam. Próbowałam.
Ale nie będę już nigdy więcej rozmawiać o Mamie z kimś, dla kogo
sprawy odczuć umierającej matki, siostry są śmieszne i nie zasługują
na zainteresowanie, kto takie rozmowy traktuje tylko i wyłącznie jako
pretekst do wywołania kłótni o majątek. Dla mnie tematy majątkowe
właściwie od zawsze nie istnieją - są załatwione raz na zawsze (przez
umowy ustne w domu za czasów dziecinnych, potem dopełnione i częściowo
zmienione ustawowo) i to raczej mało korzystnie dla mnie. Ale ja to
przyjęłam. I nigdy to nie będzie dla mnie tematem kłótni - dokładnie
tymi słowami zakończyłam moją ostatnią (chyba w życiu) rozmowę z
bratem, który ma pretensje po prostu "za żywota", czyli że w ogóle
cokolwiek mi po rodzicach przypadło. Tak bardzo był przyzwyczajony do
mysli, że to on jest tym jedynym godnym schedy dzieckiem. Przypadła mu
większość i tylko dlatego, że ja nie walczyłam. A i to jest mu za
mało. Woli poświęcić uczucia bratersko-siostrzane na tym ołtarzyku.
Po prostu powiedziałam mu "Zapamiętaj - ze mną nigdy się nie
pokłócisz."
Chyba potraktował to jak pogróżkę, bo jakże inaczej mógłby zrozumieć
moje słowa ktoś tak prymitywny...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
307. Data: 2011-10-27 15:06:04
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?On 27 Paź, 13:16, medea <x...@p...fm> wrote:
> W dniu 2011-10-26 23:02, Ikselka pisze:
>
> > Bardzo dobrze sobie radził i radzi bez niej.
>
> Nawet w technikum? Na maturze? Przy wyborze żony?
> Iksi, czy Ty pamiętasz to, co piszesz?
>
Tak, pamiętam. Dobrze sobie radził, kiedy ona nie widziała, a dla
niego było to konieczne lub wygodne. Ja to widziałam, ale się to dla
niego nie liczyło. Co tam ja. A skarżyć czy jątrzyć nie miałam w
zwyczaju, to raczej jego domena.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
308. Data: 2011-10-27 15:09:18
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?On 27 Paź, 16:57, zażółcony <r...@c...pl> wrote:
> W dniu 2011-10-27 16:50, Ikselka pisze:
>
> > Tak, to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i tylko sobie. Nie tylko męża,
> > ale i wszystko, czym jestem, wybrałam sobie sama. Od zawsze
> > wiedziałam, co jest dobre i godne naśladowania, choć zapewne w
> > dzieciństwie i młodości było to u mnie dosyć intuicyjne i wynikało po
> > prostu z dobrego charakteru. Dlatego teraz mam takie szczęśliwe życie
> > - moje życie to wynik całego spektrum moich wyborów.
>
> A za co kochasz rodziców ?
Za nic :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
309. Data: 2011-10-27 15:17:37
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?W dniu 2011-10-27 17:04, Ikselka pisze:
> cokolwiek mi po rodzicach przypadło. Tak bardzo był przyzwyczajony do
> mysli, że to on jest tym jedynym godnym schedy dzieckiem. Przypadła mu
> większość i tylko dlatego, że ja nie walczyłam. A i to jest mu za
> mało. Woli poświęcić uczucia bratersko-siostrzane na tym ołtarzyku.
> Po prostu powiedziałam mu "Zapamiętaj - ze mną nigdy się nie
> pokłócisz."
> Chyba potraktował to jak pogróżkę, bo jakże inaczej mógłby zrozumieć
> moje słowa ktoś tak prymitywny...
Powiem szczerze, że tak biorąc pod uwagę całokształt - jest to
wszystko dla mnie trochę niepojęte.
Prawdę mówiąc, to nie do końca rozumiem, czego bronisz, oferując
w kulminacyjnym punkcie konfliktu swojemu bratu obietnicę
"ze mną nigdy się nie pokłócisz'. O co ta wojna ? Gdzie tu jest
to tabu, którego nie chcesz naruszyć ? Nie czujesz się może
niewolniczką swojej zmarłej mamy, która zza grobu dalej każe
Ci chronić swojego ukochanego synka ?
Na co komu takie deklaracje, kiedy rzeczywistość w zasadzie
im przeczy (konflikt to konflikt) ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
310. Data: 2011-10-27 15:21:38
Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?Użytkownik "medea"
>>> No proszę! Samowystarczająca nawet w wychowywaniu samej siebie. To
>>> ewenement na skalę światową. ;)
>>>
>> Przypomniałaś mi jakiś występ śpiewającego gitarzysty, powiedzmy
>> Kowalskiego.
>> Anonsował on swój występ w taki sposób:
>> Muzyka - Kowalski
>> Słowa - Kowalski
>> Aranżacja i wykonanie - Kowalski
>>
>> głos z sali
>>
>> Oklaski - Kowalski
>
> Ale za to chociaż bilety tanie. ;)
>
No wiesz, jak ktoś wszystko dobrze robi sam :) to jest to mniej kosztowne od
działań zespołowych. Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie ;)
pzdr
olo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |