Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 614


« poprzedni wątek następny wątek »

341. Data: 2011-10-28 06:54:42

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę Ikselka wylazło do ludzi i marudzi:
>
> On 27 Paź, 19:50, Qrczak <q...@o...pl> wrote:
>> Dnia 2011-10-27 18:47, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>> W dniu 2011-10-27 17:23, Ikselka pisze:
>>
>>>> Teleranek zaś... no cóż, była niedziela rano, cisza, spokój, mieliśmy
>>>> w pokoju włączony tv. Czy to coś Ci wyjaśnia? Przy odrobinie
>>>> arytmetyki i logiki myślę, że wszystko. PS. W uzupełnieniu podaję - za
>>>> Wikipedią: "Teleranek - telewizyjny program dla dzieci(...) Program
>>>> był emitowany w niedziele o godz. 9:00. (...) Brak programu 13 grudnia
>>>> 1981 roku o godzinie 9:00 stał się pierwszym widocznym sygnałem dla
>>>> społeczeństwa(...)"
>>
>>> Hm, program dla dzieci i młodzieży. To wiele wyjaśnia. Zwłaszcza moje
>>> zdziwienie, mam nadzieję.
>>
>> No mnie też zdziwiło nieco, że młode jak się okazuje teraz małżeństwo
>> zrywało się z łóżka bladym świtem w niedzielę, by Teleranek oglądać.
>
> A kto twierdzi, że się ZRYWAŁO i że OGLĄDAŁO?
> Mieszkaliśmy w pokoju w domu rodziców, mąż akurat przyjechał nocnym
> pociągiem z Wrocławia (gdzie studiował), była godzina DZIEWIĄTA,
> telewizor był włączony, leżeliśmy sobie w łóżku, leciał sobie
> Teleranek...

Dobrze, że tylko leżeliście. W takim razie.

> Resztę sobie możesz skojarzyć dowolnie, ale na pewno nie tak, że
> mieliśmy oczy wlepione w tv i to w oczekiwaniu na Teleranek 3333-)

Czyli może nie tylko leżeliście. Oj... a mama zapukała, zanim wpadła?

> Oczywiście, wasze wnioskowanie bierze się stąd, że Wy jako osoby
> racjonalne macie zupełnie inaczej - włączacie tv TYLKO o określonej
> godzinie w celu obejrzenia określonego programu, po czym wyłączacie.

Oczywiście.

> No i nigdy kiedy jesteście w łóżku.

Nigdy.

> I nigdy rano.

Nigdy.

> A już zupełnie
> absolutnie nigdy, kiedy akurat miałby przypadkiem lecieć program dla
> młodzieży. No i oczywiście telewizor jest ewidentnie przeznaczony do
> gapienia się w niego, do czegóż innego miałby służyć.

Do gotowania rosołu się prawdopodobnie nie nadaje, ale ja to racjonalna
jestem i na telewizorze gotować nie próbowałam.

> Jesteście z medeą bardziej śmieszne, czy bardziej głupie, wnioskując
> jak wnioskujecie - już sama nie wiem...
> :-)

Może przede wszystkim zatrzymajmy się na tym, że jesteśmy bardziej.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


342. Data: 2011-10-28 06:55:46

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
> W dniu 2011-10-27 22:42, Ikselka pisze:
>> A już zupełnie absolutnie nigdy, kiedy akurat miałby przypadkiem lecieć
>> program dla młodzieży.
>
> Z tym tylko jednym zastrzeżeniem - u mnie to nawet dziecięce programy się
> dość często zdarzają. No ale mam 8-letnie dziecko, więc to chyba tłumaczy
> mój brak racjonalizmu w tym względzie.

Ajtam. Rozpiętość młodzieżowości widać taka duża jest.

>> No i oczywiście telewizor jest ewidentnie przeznaczony do gapienia się w
>> niego, do czegóż innego miałby służyć.
>
> Oczywiście, do oglądania. Jeśli już jest włączony.


Odkąd takie one płaskie, że nawet paprotki nie ma jak postawić, tivi
przestało być przeznaczone do czegokolwiek. Zwłaszcza że na hbo mnie nie
stać.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


343. Data: 2011-10-28 07:02:45

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>
>> Nadal nie zrozumiałaś, że Teleranek mało nas interesował. Po prostu sobie
>> akurat LECIAŁ.
>
> A nawet akurat NIE leciał. ;)

W tym kontekście to i nawet Jaruzel raczej nie przeszkadzał. Bardziej blada
mama.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


344. Data: 2011-10-28 07:05:23

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-10-28 09:02, Qrczak pisze:
> Dnia dzisiejszego niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>
>>> Nadal nie zrozumiałaś, że Teleranek mało nas interesował. Po prostu
>>> sobie akurat LECIAŁ.
>>
>> A nawet akurat NIE leciał. ;)
>
> W tym kontekście to i nawet Jaruzel raczej nie przeszkadzał. Bardziej
> blada mama.

Cóż za niewybaczalny brak patriotyzmu.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


345. Data: 2011-10-28 07:06:45

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: Nowy lepszy tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 28-październik-11 w ramce <news:j8di0j$k0c$1@news.onet.pl> pędzel
zażółcony zmalował:

> W dniu 2011-10-28 00:22, Ikselka pisze:
>
>> biednymi, nie z bogatymi, na religię poszłam bez pytania o pozwolenie
>> choć ojciec był partyjny mocno, syna AK-owca sobie na męża wybrałam i
>> to o zgrozo niebogatego, z miłości a nie dla pieniędzy... i takie tam.
>> No cóż, byli kochani, miałam spokojne dzieciństwo, zapewniony byt
>> materialny - no właśnie, byli materialistami, uważali, że dorobek
>> materialny definiuje wartość człowieka, a od kiedy poznali, że mam
>> własne, odmienne scieżki przemyśleń, zawsze byłam dla nich i dla brata
>> tą naiwną, która kiedyś nieuchronnie sama się przekona o niesłuszności
>> własnych dziwnych przekonań, ale wtedy już będzie za późno, będzie
>> płącz i zgrzytanie zębów :-)
>
> Hmm... A co sądzisz o postępowaniu treneR'a, który wrzucił ostatnio
> na grupę prowokacyjny wątek, w którym wyciąga 'na wierzch' rodziców
> różnych znanych dziś ludzi próbując postawić tych ostatnich w jak
> najgorszym świetle ?

Przepraszam żółty, ale pierdolisz jak potłuczony. Patelnia i te sprawy.
Czy podanie czyjegoś życiorysu oznacza pokazanie go w jak najgorszym
świetle? Czyś ty się na łeb zamieniłeś?! Może to on sam się stawia, jeśli
już?
Za dużo telewizji oglądasz.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


346. Data: 2011-10-28 08:11:39

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: zażółcony <r...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-10-28 08:54, Qrczak pisze:

> Do gotowania rosołu się prawdopodobnie nie nadaje, ale ja to racjonalna
> jestem i na telewizorze gotować nie próbowałam.
... ale może taki starszy model dałby się przerobić na beczkę ...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


347. Data: 2011-10-28 08:22:18

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: zażółcony <r...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-10-28 09:06, Nowy lepszy tren R pisze:

> Przepraszam żółty, ale pierdolisz jak potłuczony. Patelnia i te sprawy.
> Czy podanie czyjegoś życiorysu oznacza pokazanie go w jak najgorszym
> świetle? Czyś ty się na łeb zamieniłeś?! Może to on sam się stawia, jeśli
> już?
> Za dużo telewizji oglądasz.

Kto się w jakim świetle stawia ?
Zacytuj mi jeszcze raz wiersz Asnyka i wytłumacz, w jakim świetle
stawia się Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


348. Data: 2011-10-28 08:38:02

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: "Qrczak" <q...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia dzisiejszego niebożę zażółcony wylazło do ludzi i marudzi:
>
> W dniu 2011-10-28 08:54, Qrczak pisze:
>
>> Do gotowania rosołu się prawdopodobnie nie nadaje, ale ja to racjonalna
>> jestem i na telewizorze gotować nie próbowałam.
> ... ale może taki starszy model dałby się przerobić na beczkę ...

Starszy to przerobiłam na balon. Przynajmniej się użytecznym stał.

Qra

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


349. Data: 2011-10-28 08:48:30

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: zażółcony <r...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-10-27 22:16, Ikselka pisze:
> On 27 Paź, 17:31, zażółcony<r...@c...pl> wrote:
>
>> A jaki on ma interes w tym dążeniu do konfliktu ? Czy może coś
>> na tym ugrać ?
>
> Nic.
> Niektórzy ludzie nie przyjmują do wiadomości, że sprawy zwłaszcza
> majątkowe można załatwić bez kłótni oraz że kłótnia zwłaszcza w naszym
> przypadku nie jest w stanie niczego zmienić, bo sprawy doprowadziłam
> do końca w najprostszy sposób, jaki przewiduje prawo i nic już tego
> nie zmieni. Mój brat po prostu CHCE kłotni, zebyśmy się ci agali po
> sądach, może bili - nie wiem. A ja nie jestem tego typu człowiekiem.
> Nie komplikuję sobie życia, skoro sa proste rozwiazania na proste w
> gruncie rzeczy nasze sprawy.
>
>> Mi się wydaje, że inaczej rozumiemy terminy 'konflikt' i 'kłócić
>> się' - ale mam nadzieję, że 'dojdę' i lepiej to wszystko
>> zrozumiem :)
>
>
> Jest domyślny konflikt polegający na tym, że mój brat nie przyjmował i
> nie przyjmuje do wiadomości moich praw jako
> dziecka_tych_samych_rodziców, nawet po usankcjonowaniu tych praw.
> Mój brat chciałby otwartego konfliktu, chciałby się KŁÓCIĆ. Nie wiem,
> dlaczego, bo wszystko już jest prawnie załatwione i nic się nie
> zmieni. Ani razu nie udało mu się sprowokować mnie do kłótni. Nie może
> tego znieść. Aby porozmawiać, opowiedzieć mu o Mamie i moich
> odczuciach, a bez wysiłku uniknąć kłótni bo jestem już tym zmęczona, a
> i z obawy o własne bezpieczeństwo, spotkałam się z nim w końcu w
> lokalu - żeby każde powiedziało, co uważa i aby mój brat MUSIAŁ się
> powstrzymać od ekscesów.
> Miałam rację. Baaaaaaardzo trudno mu przyszło powstrzymanie się od
> awantury, kilka razy chciał podnieść głos, kilka razy zrywał się z
> siedzenia jakby z zamiarem uderzenia mnie, ale natychmiast jak
> ściągany tajemniczą siłą cichł i siadał, zaciskając zęby - wokół
> siedzieli ludzie. Ja cały czas mówiłam cicho, dbając, aby wokół
> niczego nie słyszano, spokojnie jadłam lody, a kiedy je zjadłam,
> zapłaciłam i z uśmiechem się pożegnałam.
> Oczywiście kosztowąło mnie to DUŻO nerwów, bo takie coś to duże
> przeżycie. Ale byłam dumna, że sobie poradziłam nie dajac się
> sprowokować i wciągnąć do otwartego konfliktu.
> Zresztą mam już parę takich sytuacji przećwiczone - nie tylko z moim
> bratem, ale z pewnym starym wygą - adwokatem, w innej zupełnie
> sprawie. Zwycięstwo było po mojej stronie pod każdym względem, facet
> sam to w końcu przyznał, przynajmniej było go na tyle stać. A na
> początku był taki pewny siebie i arogancki. Tymczasem ja, laiczka w
> kwestiach prawnych, bardzo merytorycznie załatwiłam sprawę jego
> roszczeń (bo to były roszczenia) tak, że tylko zamilkł, po czym
> wydukał "Tak, ma pani rację, przepraszam".
> Ale to inna bajka trochę. Wspominam o tym dlatego, ze to była dla mnie
> dobra szkoła. Od tamtej pory jestem o całe niebo bardziej pewna swego,
> bo wiem, na co mnie stać i że jeśli racja jest po mojej stronie, to
> nie pozwolę sobie wmówić, że jest inaczej.

Ok, dzięki. To już przynajmniej rozumiem więcej.
'Unikać konfliktu/kłótni' to dla Ciebie to, co ja rozumiem
tak "Unikać sytuacji, w której agresywny mężczyzna ma możliwość
swobodnego demonstrowania swojej dominacji nad kobietą".
Po takiej translacji to, co piszesz, zaczęło mieć dla mnie sens.
Wcześniej niejasne było dla mnie dlatego, że dla mnie 'kłótnia',
czy 'konflikt' nie oznacza jeszcze nierównowagi sił, sytuacji
znęcania się jednej ze stron nad drugą. Z mojego punktu widzenia
komunikat, jaki dałaś bratu, brzmiał:
"Nie pozwolę Ci znęcać się nade mną"

A tak poza tym, to ruch z wyprowadzeniem Waszych kontaktów
w miejsce publiczne był imo bardzo dobry, zdrowy.
Powiem nawet, że my z naszą żoną dla naszego własnego
zdrowia również to stosujemy, tyle, że nie jest to ruch
służący obronie jednej osoby przed drugą. Po prostu mamy
oboje skłonność do silnych emocji, które przeradzają się
w werbalną, trudną do opanowania agresję. Jak jest więc
jakiś trudny temat do omówienia, czy może temat 'ryzykowny',
o którym wiadomo, że może wzbudzić silne emocje,
jakiś konflikt, to idziemy o tym pogadać w jakiejś
miłej kawiarence.
Tak przynajmniej bywało wcześniej, teraz właściwie
już nie musimy. Za to jest to także dobry sposób
na kontakty z moim ojcem. Już nawet sama zmiana miejsca,
niekoniecznie na publiczne, dużo zmienia. Jak jest jakiś
problem domowy, to warto wyjść z mieszkania (gdzie
wszystko go wzmacnia - nieporządek, niezapłacone faktury
na biurku, płaczące dzieci - wiele rzeczy może się
składać po kawałku na jakiś gordyjski węzeł), nasz umysł
dostaje nową przestrzeń i potrafi bardziej kreatywnie
podchodzić do rozwiązywania problemów.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


350. Data: 2011-10-28 08:49:09

Temat: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Od: Nowy lepszy tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 28-październik-11 w ramce <news:j8donr$ds3$1@news.onet.pl> pędzel
zażółcony zmalował:

> W dniu 2011-10-28 09:06, Nowy lepszy tren R pisze:
>
>> Przepraszam żółty, ale pierdolisz jak potłuczony. Patelnia i te sprawy.
>> Czy podanie czyjegoś życiorysu oznacza pokazanie go w jak najgorszym
>> świetle? Czyś ty się na łeb zamieniłeś?! Może to on sam się stawia, jeśli
>> już?
>> Za dużo telewizji oglądasz.
>
> Kto się w jakim świetle stawia ?
> Zacytuj mi jeszcze raz wiersz Asnyka i wytłumacz, w jakim świetle
> stawia się Ikselka.

Nie wiem o co kaman z Ikselką, ok?
Stawiam tezę - że przesiąkamy naszymi rodzicami. Jesteśmy wręcz
niewolnikami naszego wychowania i naszych genów. W związku z tym, uważam,
że konieczne jest zwracanie uwagi na to - KTO do nas mówi, a nie tylko CO
mówi.
W tym kontekście podaję bardzo skrócone życiorysy kilku sztandarowych
postaci dziennikarskiego świata i niekiedy ich rodziców.

Czy to jest stawianie w najgorszym świetle?

Jeśli ogólnie mówiąc - podzielasz moje poglądy polityczne, to rzeczywiście
- światło wydaje się niezbyt dobre. Jeśli natomiast nie podzielasz moich
poglądów, to rozumiem, że dla Ciebie światło powinno być całkiem niezłe.
Sami fachowcy, prawda?

Więc - w odpowiedzi na dane, ty dostarczyłeś ich interpretację.
Co dla mnie interesujące - zbieżną z moją oceną tej paskudnej sytuacji.
:)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 34 . [ 35 ] . 36 ... 50 ... 62


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Przemek Dębski, kaman, chodź wypowiedz się
nowy topic, czyli co myślicie o
"Zwątpiłam w jakąkolwiek przyszłość... i w przeszłość."
Re: WHY MUSLIMS BELIEVE THAT ISLAM IS THE TRUTH ????????????
Wasze ulubione ?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »