Data: 2002-07-30 13:58:15
Temat: Re: Czy moge sie oswiadczyc? (Troche dlugie)
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Qwax <...@...q> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:2...@2...17.138.62...
> >
> Wiem mam podobną sytuację w domu a mimo to mojej TŻ wołami by do ślubu
> nie zaciągnął (no chyba że wynikłaby konieczność finansowa
> np.emigracja do Kanady)
Mnie też nie, ale u mnie jest tak, że mnie ten ślub do niczego nigdy nie
byłby teraz potrzebny, bo cholernie silne babsko jestem i mam kompletnie w
nosie, jeśli sąsiadki będą mi gadały za plecami, np.: "Znowu da się
wyłonacyć chłopu bez ślubu, a potem on poleci do innej". Albo jak się będą
wyżywały na moim dziecku, że nieślubne to potrafię w razie czego wyjaśnić w
prostych, żołnierskich słowach, co o nich myślę. Ale nie każda kobieta jest
taka.
>
> > Tu może chodzić o gest...
>
> Gest? świetnie niczym tak dobrze nie da się kłamać jak gestami - czy
> "One" tego nie widzą?
Eeeeee....
Oczywiście, że żeniąc się nie trzeba od razu zakładać, że to oznacza "iż cię
nieopuszczę aż do śmierci". Ale ten gest oznacza jednak - "pakuję się w ten
układ, a jeśli będę się chciał wycofać doznam pewnego dyskomfortu na sali
sądowej". Oznacza też - "jeśli urodzi nam się dziecko, a mnie się znudzi,
nie będziesz musiała udowadniać przed sądem, że sypiałaś tylko ze mną a nie
z połową miasta". Dla mnie taka w tej chwili jest symbolika gestu, jakim
jest ślub.
I wiem, że jeśli kiedyś się zdarzy, że z kimś zechcę być i zacznę myśleć o
drugim dziecku, to będę myślała o ślubie pod tym kątem. A jeśli facet będzie
też myślał o dziecku ale będzie omijał temat ślubu, to zapali mi się
czerwone światełko (właśnie w części pulpitu sterowniczego oznaczonego
"sądowe problemy wynikające z faktu posiadania potomstwa")
pozdrawiam
Monika
|