Data: 2005-02-02 08:10:46
Temat: Re: Czy można żyć szczęśliwie bez miłości?
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "kolorowa" :
> Podejrzewam, że jednak jak on. Jeśli Twoja przyjaciółka była tak mocno
> zależna od matki (i wciąż jest), wydaje mi się wątpliwe, by nie związała
się
> z człowiekiem, na którym mogłaby się oprzeć, który nie wydawałby się duzo
> silniejszy od niej. Tyle, że nie zachowywał sie tak w stosunku do zony.
>
A mi się wydaje że ona powinna przede wszystkim poczuć własną wartość i to
zupełnie niezależnie od męża i matki, jakby obok tego nie zwracając uwagi na
męża i nie zwracajac uwagi na jego ewentualne dogryzania.
To trudno osiągnąć nie mając oparcia w najbliższej rodzinie, ale możliwe.
Mi w nieco podobnej sytuacji pomogła zmiana pracy, kiedy zupełnie się tego
nie spodziewając wygrałam konkurs o interesujące mnie stanowisko. Wtedy
poczułam swoją wartość.
> Nie jestem pewna, czy to by było dobre rozwiązanie. Jeśli on uzależnia
swoją
> wartość od pozycji społecznej czy sukcesów w pracy - a na to wygląda - to
> gdy spadnie, a ona się wzniesie, efektem może być z kolei jego depresja,
> niższe poczucie wartości, poczucie zależności od żony - czyli sytuacja
> podobna do sytuacji jej rodziców. Podobieństwo może się zwiększyć, jeśli
się
> okaże, ze Twojej przyjaciółce nie odpowiada słabszy i zależny od niej mąż.
> Myślę, że dużo lepiej będzie, jeśli ona uniezależni się nie mając takiej
> pozycji jak mąż.
A ja myślę że może być inaczej i jeszcze gorzej. Mąż "na fali opadającej"
moze swoje frustracje przelewać na żonę i dołować ją tym bardziej.
Bardzo często tak bywa.
Pozdrowienia.
Basia
|