Nasz *Kochany Prezydent* kilkanascie dni temu podpisal ustawe, dzieki
ktorej los dzieci wychowywanych przez samotne matki mocno sie
pogorszy, a ich wolni i swawolni tatusiowie beda mogli niemal w majestacie
prawa przestac sie przejmowac placeniem alimentow (skoro juz nic innego
oprocz tego nie potrafia dla swoich dzieci zrobic). Nie mowie o tym,
ze zamiast wprowadzic zasady podobne jak np. w Anglii (gdzie nieplacacemu
alimentow ojcu naprzod odbiera sie prawo jazdy, ktore wiadomo jak wazne
jest dla faceta, a skutkuje to podobno dobrze), to szuka sie pokretnie
*oszczednosci budzetowych* likwidujac fundusz zamiast szukac drog
skutecznego egzekwowania przez komornikow. (Nie chce mi sie gadac...)

Czy nie widzisz paradoksu w tym *zbiegu okolicznosci*, ze kilkanascie
dni po ustawie, ktora jest ciosem w rodzine wychodzi na swiatlo dzienne
ustawa o doswiadczeniach na zwierzetach? Stawiam 4 do 1, ze prezydent
ustawe zawetuje i bedzie wtedy wielka batalia i lament jakie to te nasze
zwierzatka sa biedne, a ci ludzie tacy okropni.

Nie jestem zwolennikiem *pogarszania losu zwierzat*, ale taka zbieznosc
mi sie nie podoba (delikatnie mowiac). Nic wiecej nie powiem.

--
Carlos

Amicus Plato, amicus Socrates, sed magis amica veritas.
(Drogi mi Platon, drogi Sokrates, ale najdrozsza prawda.)