Data: 2016-08-28 18:56:24
Temat: Re: Czy warto się poddać regresji?
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu niedziela, 28 sierpnia 2016 18:14:11 UTC+2 użytkownik pinokio napisał:
> W dniu 28.08.2016 o 18:05, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > To nie jest tak jak z Buddą, że znamy przemówienia Jezusa w całości, tylko ich
> > fragmenty, które uczniowie zapamiętali. Więc jeżeli komu ufasz to uczniom
>
> Jednak te fragmenty są natchnione. I śmierć Jezusa była prawdą. Powiedz,
> jaki sens miała śmierć Jezusa, skoro i tak trzeba się wcielać? Jezus
> umierał na darmo?
A nie pomyślałeś o tym, że ludzie mają tu coś do roboty na świecie, np.
porządkować ten chlew, który podobno niejaki Mara-Devaputra jeszcze
stara się robić? Czyli jest jeszcze gdzieś czający się fałszywy syn boży
w istocie czort wcielony, który ma prykaz jeszcze z poprzedniej misji danej
mu za karę: wystawiać ludzi na próbę. Tylko że ze względu na powagę królestwa
Niebios ten nakaz jest trudno w zupełności odwołać, tak że ma podstawy prawne
do sporadycznego grasowania, którym niejako wiele rzeczy psuje i przedłuża
na czas nieokreślony funkcjonowanie takiej karmy która powinna już wygasnąć.
To trochę tak jak w każdym mocarstwie wyjątkowo silnym są dwie zwalczające się
służby specjalne - w CCCP KGB i GRU, w USA CIA i FBI dla przykładu. Więc są
z jednej strony te złe chłopaki od Mary-Devaputry (rakszasy, pisiacze czy inne
leśne licha) i jesteśmy my dobrzy ludzie - apostołowie, bodhisattwowie czy
jak im tam, którzy mają te czorty monitorować i zwalczać poprzez znoszenie
w miarę naszych możliwości nieprawidłowego wzorca, na jakim się opierają.
Jezus umierał, żeby dać przykład i kierunek, w którą stronę należy działać.
Przy okazji odwiedził różne piekła, żeby pomóc niektórym uwięzionym tam istotom
(w domyśle urodzić się jako synowie i uczniowie Jego uczniów). W końcu uzyskał
ciało tęczowe jako pierwszy człowiek, którego pamięta z tego osiągnięcia
historia (powtórzyło ten wyczyn zmartwychwstania w specjalnym ciele wielu tzw.
joginów-mahasiddhów w Indiach czy "nieśmiertelnych" w Chinach ale ZTCW o kilka
stuleci później). Miał Jezus takie powiązania ze sferą boską, że większość Jego
uczniów uznaje go za Awatar Boga, ale też nie zgadzając się na jakiej zasadzie
i z tego powodu wybuchały spory chrystologiczne o osobę Syna Bożego - no ale
osobiście wolałbym się z daleka trzymać od tych sporów i konfliktów o definicję,
polegając na tym, co jest pozytywne i uniwersalne. Dlatego mało się interesuję
chrześcijaństwem tzw. głównego nurtu, bo to jest krótko mówiąc pole minowe,
teren tej całej zachodniej agonistyki, która utrudnia rozprawienie się ze złem
na prosty sposób orientalny.
|