Data: 2007-12-23 01:26:14
Temat: Re: Czym kierują się bluzgacze?
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
>> Często tak się
>> zdaża,
> Hmmm...
To akurat mi - rzadko. Przepraszam! :D
>> że adresując post do konkretnej osoby dajemy pewien przekaz do innych
>> grupowiczów. Ja taki przekaz odebrałem.
> Ja absolutnie nie. Może musiałabym użyć do tego zbyt wiele inteligencji,
> jak pisze JaKasia, ale to się w tym przypadku absolutnie mi nie opłaca -
> wg
> mnie to byłoby wzbogacanie(!!!) cudzego dzieła własnym sumptem o coś,
> czego
> w tym przekazie absolutnie nie ma. Wiesz, można i tak, ale po co?
> Jeśli Tobie się to opłaca, to rozumiem. A jeśli robisz to zupełnie
> bezinteresownie, to w sumie też jest miłe. Ja nie muszę :-)
Ja jestem zdania, że wszyscy tak robimy. To znaczy staramy się pisząc posty
"mówić" nie tylko do adresata. Jeśli tego nie zauważasz, to nie dlatego, że
jesteś inna, tylko nie uświadomiłaś sobie tego jeszcze.
>>> Nie zajmuję się tezą Zdumionego, tylko pytam Kasię, czemu często klnie,
>>> pisząc posty.
>>> Takie pytanie nie oznacza, że mam jakikolwiek stosunek do tezy o Lindzie
>>> i
>>> Babochłopie. Wręcz oznacza, że szukam zupełnie innego wytłumaczenia dla
>>> używania przekleństw przez kobiety, abstrahując ww tezy.
>>> Chyba jasno wyraziłam, o co mi chodzi.
>> No to próbowałem Ci wyjaśnić jeden z wariantów. :)
>>>> Nie warto więc szukać dziury w całym,
>>>> bo jej nie ma... :)
>>> Akurat to powiedzenie jest bardzo dwuznaczne wobec całej uprzedniej
>>> dyskusji o ewentualnym nie/świadczeniu przekleństw o nie/kobiecości :-P
>> Twoje dociekanie, dlaczego kobieta-Kasia klnie, wydało mnie się z kolei
>> dwuznacznością. Dlatego wkroczyłem... :)
> Znowu to ja muszę coś Tobie wyjaśnić: nie to, dlaczego klnie, lecz to, że
> się nie stara (w sensie najbardziej ogólnym).
> Ja rozumiem: pełny luz i te rzeczy.
> Jednak dla mnie istnieją inne granice luzu, niż dla JaKasi (nie chodzi
> tylko o przekleństwa - to tylko jeden aspekt) i dlatego dysonans między
> nami dwiema znacznie się w tym momencie zaostrzył.
> Tak czy inaczej - żadna strata dla żadnej z nas, bo jak to się mówi: "był
> las i będzie las".
Srata pojawia się wtedy, kiedy nie możecie wzajemnie uznać i zaakceptować
różnic mięzy swoimi luzami. Strata przede wswzystkim dla mnie, bo już
słyszę, że spotkań więcej nie będzie. Sam będę musiał piec ciasto! Kurwa
mać! ;DDD
--
pozdrawiam
michał
|