Data: 2004-02-10 10:10:19
Temat: Re: DARY!!!(długie)
Od: "Katarzyna Tkaczyk" <k...@e...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "T.W." <t...@w...pl> napisał w
wiadomości news:c0a5ni$f3k$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:23f0.0000047c.40280c57@newsgate.onet.pl...
>
> Wiem jedno: wtedy dostałam od różnych ludzi (rodziny, sąsiadow,
> znajomych, nawet zawodowych ogrodników którzy żyją ze sprzedaży
> roślin) takie ilości
> "zielska", że sama musiałam rozdawać, bo trudno mieć w 800-metrowym
> ogrodzie 20 moreli, 40 krzewów berberysu Juliany czy derenia białego.
> Nie prosiłam, sami dawali.
No właśnie o to mi chodzi, gdyby nie dali nie miałbyś do nich pretensji,
takich jakie ma Jacek do nas. Być może byłoby Ci przykro, ale nie
upominałabyś się o nie. Mam rację?
>
> A teraz byłabym nie w porządku wobec siebie i innych nie rozdając
> tego, co u mnie się rozrasta w nadmiarze. I sprawia mi to straszną
> przyjemność,
> powiem nawet, że to jest większą przyjemnością, niż hołubienie jakegoś
> "zdechlaka" za ciężkie pieniądze (sorry, drodzy kolekcjonerzy).
Wiesz cała przyjemność kolekcjonowania (bynajmiej dla mnie) polega na tym,
że być może ten zdechlak trafi w dobre miejsce wogrodzie i zacznie pięknie
rosnąć wtedy odczuwa się największą saysfakcję, ale różni ogrodnicy, różne
cele :)))
> A rozrasta się - i gdyby nie ci wszyscy, którzy chcą ode mnie to
> zielsko,
> to ono poszłoby po prostu na kompost. I byłoby smutno...
>
> Ale może mnie jest łatwiej: nigdy nie miałam - i mieć nie mam
> zamiaru - ogrodu kolekcyjnego. Rośliny rzadkie zazwyczaj nie
> rozrastają się zbyt szybko. Niemniej, jeśli rozrasta mi się jakiś
> rarytas, to go też po prostu rozdaję, nie żądając nic w zamian, bo to
> chyba nie do końca o to chodzi.
Hmmm...a tak z wyrachowaniem, takiego rarytasa dobrze jest oddać bo jak nam
padnie w ogrodzie, to wiadomo gdzie jeszcze rośnie ;) Dlatego rarytasy
czasem tez oddaję ale to już na ogół w ramach wymiany, za wolno toto rośnie
:)
> Przykro czytać, że ktoś miał, jak Kaśka, niewesołe doświadczenia.
Źle mnie zrozumiałaś, nie miałam przykrych doświadczeń, po prostu należę do
osób którym znacznie łatwiej jest dawać niż brać nie potrafię podejśc i
poprosić. Moja przygoda z ogrodem nie zaczynała się od pustego pola,
odziedziczyłam ogród po babci, z sąsiadkami się wymieniałam, a teraz jest
tak, ze od sąsiadów nie biorę, bo nie mam już czego, od pewnego czasu po
prostu im oddaję.
>
> Natomiast otwarcie uprzedzam, że zasadniczo nie podejmuję się
> wysyłania pocztą moich "nadmiarów", bo zwyczajnie nie mam na to czasu.
> Na szukanie pudeł, pakowanie, zabezpieczanie przed wyschnięciem,
> gniciem, uszkodzeniem i licho wie czym jeszcze. Stąd "rozdawnictwo"
> jest mocno ograniczone regionalnie.
Otóż to, i Jacek pisząc swój post powinien brać to pod uwagę. Nikt nie
odpowiedział-trudno milczę. I myslę, że niepotrzebnie się unosił a ta ironia
w drugim poście byłą wręcz nie na miejscu i zupełnie niepotrzebna. Gdy
zaczynałam moją przygodę z grupą posłałam podobny post z pytaniem czy
pl.rec.ogrodnicy wymieniają się roślinkami, pamiętam, że wtedy nikt mi nie
odpowiedział ... cóż nie odzywałam się wiecej na ten temat a i tak za kilka
miesięcy jechałam do Swędowa z samochodem pełnym roślin wracalam z podobnie
wypachanym, życie samo mi na ten post odpowiedziało. Gdybym wtedy zaczęła
się awanturować dlaczego nikt mi nie odpwiada mogłoby to się skończyć
przykra wymianą zdań, zraziłabym się do grupy i zapewne moja przygda z Wami
skończyłaby się szybciej niż zaczęła, czasem warto być cierpliwym i
pokorniejszym a z osądami poczekać póki sie nie pozna wszystkiego i
wszystkich do końca.
Pozdrawiam,
Kaśka
>
>
>
>
>
>
>
|