Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.misc.dieta
Subject: Re: [DO] Praca mgrska
Date: Fri, 14 Nov 2003 19:17:29 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 123
Sender: k...@p...onet.pl@l2434.biaman.pl
Message-ID: <bp367t$qjn$1@news.onet.pl>
References: <bnt5rd$1ai5$1@foka1.acn.pl> <bntier$q0b$1@inews.gazeta.pl>
<bnud90$1p09$1@foka1.acn.pl> <bnumui$oih$1@inews.gazeta.pl>
<bo01tf$29s7$1@foka1.acn.pl> <bo044u$7rr$1@inews.gazeta.pl>
<bo0btr$sv3$1@inews.gazeta.pl> <bo0nj5$rkj$1@inews.gazeta.pl>
<bo3jd9$v6v$1@absinth.dialog.net.pl> <bo8bqe$fup$1@inews.gazeta.pl>
<bo8evp$e0v$1@news.onet.pl> <bo8hfe$afu$1@inews.gazeta.pl>
<bo8jq9$r47$1@news.onet.pl> <bo8tu0$1f1$1@inews.gazeta.pl>
<boanv2$j2$1@news.onet.pl> <bob0iu$b2g$1@inews.gazeta.pl>
<bobiea$va$1@news.onet.pl> <bodh2n$mb3$1@news.onet.pl>
<bofha0$3071$1@foka.aster.pl> <bog0a5$dg5$1@news.onet.pl>
<bop17k$q4a$1@foka.aster.pl> <botskk$657$1@inews.gazeta.pl>
<bp0cl0$c92$1@news.onet.pl> <bp2aso$76f$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: l2434.biaman.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1068833853 27255 212.33.82.34 (14 Nov 2003 18:17:33 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 14 Nov 2003 18:17:33 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.dieta:25641
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Marcin 'Cooler' Kulinski" <m...@g...SKASUJ.TO.pl>
napisał w wiadomości news:bp2aso$76f$1@inews.gazeta.pl...
> Krystyna*Opty* <k...@p...onet.pl> napisał(a):
> Wciaz nie rozumiesz pojecia "naturalnosc" i "natura".
Zawsze sądziłam, że pojęcie "naturalność" pochodzi od pojęcia "natura".
W ten sposob nigdy sie
> nie dogadamy - moge przeciez arbitralnie stwierdzic, ze jedzenie jajek
jest
> nienaturalne, bo niezgodne z moja natura. Kolejny raz powtarzam, ze
czlowiek
> jako gatunek juz dawno wyzwolil sie z okowow natury, a sposob, w jaki
> przygotowuje sobie pozywienie dobitnie o tym swiadczy. Wedlug twojej
> definicji naturalnosci musialabys uznac za naturalne jedzenie czipsow i
picie
> koli, bo przeciez "mamy na tyle rowiniety rozum, ze potrafimy" takie
rzeczy
> wytwarzac. Albo rybki, albo akwarium, na razie jestes wysoce
niekonsekwentna.
O tak... człowiek w swych kulinarnych pomysłach już tak się zapętlił, że
trudno
dziś określić granicę między czymś naturalnym a wynaturzonym.
A co do rybek - bez akwarium ani rusz. Chyba że rybki w "naturalnych"
zbiornikach wodnych.
> Jesli chodzi o naturalnosc/nienaturalnosc potrzeby zabijania, to
najwyrazniej
> nosisz w sobie jakis zafalszowany obraz przyrody.
Chodzi o zasadę: jeden organizm żywi się drugim organizmem.
Rownie czesto, jak
> organizmy zabijaja i zjadaja sie nawzajem, podejmuja tez kooperacje,
> wspoldzialaja czy wrecz wchodza ze soba w symbioze (80-90% drzew zyje w
> symbiozie z grzybami i tylko dzieki niej udalo im sie opanowac lady
Ziemi).
Może czytałeś Lynn Margulis "Symbiotyczną planetę"? Polecam. Bardzo
ciekawa książeczka. (Wyd. Cis)
Oczywiście bez symbiozy nie byłoby nas. Nawet teraz w każdym z nas "siedzi"
ileś tam (podobno czasem nawet w sumie około 2 kg) mikroorganizmów, które
wchodzą ze sobą w układy, kooperacje lub antagonizmy. Antybiotyki świetnie
ten mikroświat zaburzają. Świat tych wzajemnych relacji, jak dotychczas,
jeszcze jest mało przebadany.
Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przekrój mikroorganizmów w ciele
człowieka w dużym stopniu zależy od rodzaju pożywienia, jaki człowiek
stosuje. I że następuje znaczna jego zmiana wraz ze zmianą diety, zwłaszcza
na drastycznie odmienną, tego doświadczają początkujący optymalni.
> Tak wiec zabijanie nie jest wcale immanentna cecha zycia,
Jest. Nawet krowa zjada swoje orzęski i nawet tego nie wie, że je zabija...
;]
Ba... nawet mało kto z ludzi to wie... 8]
To jest tlko kwestia skali wielkości tych organizmów.
istnieje nawet
> teoria, ze to symbioza, a nie mutacje i krzyzowki genow w obrebie jednego
> gatunku, jest glownym motorem ewolucji, to znaczy prowadzi do zmian
> jakosciowych. Zarowno komorki twojego ciala, jak i komorki roslin powstaly
na
> zasadzie inkorporacji i uwspolnienia celow wczesnych organizmow
> jednokomorkowych (przodkowie mitochondriow i chloroplastow byli kiedys
> osobnymi organizmami). Co wiecej, wsrod wielu ssakow obserwuje sie
zachowania
> altruistyczne, ktore zwiekszaja szanse przezycia grupy kosztem zycia
> jednostki; nie jest to domena jedynie czlowieka. Zreszta my sami rowniez
nie
> zabijamy sie wzajemnie bez powodu, jednak w sytuacjach ekstremalnych matki
> potrafia zabijac i zjadac wlasne dzieci
O właśnie, zapewne dla wszystkich jest to odrażające, chociaż trudno
powiedzieć, że nienaturalne, skoro w naturze, w sytuacjach ekstremy to się
zdarza wielu gatunkom. Mój wniosek - nie dopuszczać do pojawiania się
sytuacji ekstremalnych.
(podobnie jak krowy, ktore np. w
> stanie skrajnego glodu poluja na myszy czy kroliki).
Coś takiego... (?) 8-o Nie wiedziałam... 8)
Jak z tego widać, nawet organizm specjalistki od trawienia trawy potrafi być
bardziej uniwersalny, co właściwie jest do wytłumaczenia. Wszak w okresie
głodu giną jej własne orzęski (białko zwierzęce), czyli zostają przez krowę
strawione, później jednak znowu jest głodna i odczuwa potrzebę dalszego
zjadania białka... 8)
nagle widzi mysz... ale że jest taka szybka (?)... ;)
Filozofia redukowania
> niepotrzebnego zabijania i zadawania cierpienia jest jak najbardziej
> osadzona w naszej naturze.
Owszem, zgadzam się. Najbardziej odpowiada mi wymiar... optymalny.
To znaczy: czerpać ze środowiska najwartościowsze składniki odżywcze, jakich
wymaga organizm ludzki dla swego zdrowia (po to, aby tworzył zdrowe
społeczeństwo). W tym mieści się (niestety) żywienie produktami
odzwierzęcymi przede wszystkim, ALE przy maksymalnie ograniczonym do
koniecznego minimum
cierpienia w momencie zabijania. A także humanitarne traktowanie zwierząt w
ciągu
całego ich życia. Do tego mają absolutne prawo.
Ja własnego psa zdecydowałam uśpić, chociaż baaardzo cierpiałam, ale czułam,
że jest to mniejsze zło, niż patrzeć jak cierpi, harczy i się dusi. A
kochałam tą
psinę bardzo, czasem mi rodzina wytykała, że bardziej niż ich... :)
Ale jej cierpienie było moim cierpieniem, po jej uśpieniu pozostało mi moje
cierpienie
jej nieobecności, ale i pewna ulga, że ona już nie cierpi.
> Probujesz wykpic sie od odpowiedzi. Jak w swietle tego, co napisalas,
wyglada
> twoj argument przeciwko wegetarianizmowi mowiacy o tym, ze zasada
> niezadawania cierpienia jest w swojej czystej formie nie do osiagniecia?
Nie bardzo rozumiem...
Czyżbyś uważał, że stosując od ponad 10 lat wege udaje Ci się osiągać tę
czystą
formę niezadawania cierpienia?
|