Data: 2002-10-17 19:58:16
Temat: Re: Dieta optymalna
Od: "Krystyna*Opty*" <K...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cicha" <a...@d...pl> napisał w wiadomości
news:aomsr5$8gu$1@news2.tpi.pl...
> przepraszam bardzo jesli Cie urazilam ale ja tylko zadalam pytanie.
OK. nie gniewam się : )
to sa
> moje obserwacje. nie napisalam nic zlego. uwazam ze ta dieta jest
> niesamowicie skuteczna i mam na to dowody ale naprawde, nie gniewaj sie,
> wszyscy w mojej rodzinie ktorzy przeszli na ta diete stali sa bardzo
nerwowi
> i klotliwi.
Wiesz, bądź dla nich wyrozumiała, każda zmiana, im większa, tym większy
wywołuje szok i reakcje też przez ten okres mogą być różne. Dieta i jej
ogromny wpływ na nasze samopoczucie jest generalnie jest nie doceniana, cóż,
takie czasy...
Pamiętam, jak po przeczytaniu po raz pierwszy "Diety optymalnej" po prostu
nie mogłam zaznać spokoju, przez miesiąc nie mogłam normalnie spać, ta moja
"niewiadoma x" przez którą byłam coraz bardziej chora, okazała się być po
prostu tym wyklętym zakazanym przez wszystkich - tłuszczem zwierzęcym.
Naprawdę trudno mi było w to uwierzyć, pielęgniarce, która całe swoje
zawodowe życie wierzyła, że tłuszcz nie jest cacy.
Dopiero gdy poczułam niebezpieczeństwo utraty nie tylko zdrowia, ale i
życia, gdy doświadczyłam wieloletniego, nieznośnego bólu - totalnie odwrotna
wiedza J.Kwaśniewskiego musiała wywołać szok. Było to w maju 1998 r. , a
6.06.98 r. w moim żywieniu nastąpił radykalny i świadomy zwrot. Właściwie
jest to moja druga data urodzin ;)
> przedtem tak sie nie zachowywali a teraz chodza wsciekli na caly
> swiat tak jakby to byla wina innych ze Im nie wolno jesc weglowodanow w
> nadmiarze.
Są po prostu "na odwyku" ;) , cukier to także uzależnienie i jak inne
uzależnienia i mogą wytrącać z równowagi psychicznej. Zrób na sobie
doświadczenie, czy potrafisz obyć się bez cukru (czegoś słodkiego) dzień,
lub dwa i czy nie bedziesz przez ten czas drażliwa.
Niestety sklepy są pełne cukru pod najprzeróżniejszą postacią, ale to ciągle
ten sam cukier, który niczym koń trojański niszczy nas od środka... :(
> ja nie jestem na zadnej konkretnej diecie. jestem wszystkozerna.
> pozdrawiam.
Ja na początku usilowałam "ratować" syna wegetarianina (jest dorosły),
oczywiście z marnym skutkiem. Nie przekonałam go (to była moja wielka
porażka) mimo, że widzi jak było ze mną źle, a jak jest dzisiaj. On po
prostu dla siebie nie widzi zagrożeń, taki jego wybór. Nie mieszkamy razem,
więc konfliktów nie ma.
Zrozumiałam, że każdy ma prawo do swoich błędów.
P.S.
Chętnie bym pozdrowiła Twoich bliskich : )
Krystyna
|