Data: 2003-05-04 14:32:42
Temat: Re: Dlaczego??
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"EvaTM" napisała:
> ciacho! :)))
>
> Twój post powinien trafić do Wybranych :)
Śmiej się, siódmoklasistko, śmiej. ;-)
A teraz wyobraź sobie pięćdziesięciolatka, który w obecności
kolegów i koleżanek w pracy mówi przez telefon do żony: "Pa,
słoneczko, pa - mój słodziutki pączusiu!"
Widziałem przelotnie raz czy drugi kawałki serialu "Miodowe
lata". Dyrektor firmy mówi w obecności innych osób do
żony: "Tygrysku!", ona do niego "Kłapouszku!". To jest śmieszne,
bo to zresztą jest serial komediowy.
Nie znam się na dojrzałych mężczyznach, bo niedawno skończyłem
ósmą klasę, jednak wyobrażam sobie, że bez najmniejszych
problemów, całkiem rzeczowo, przyznają się kolegom do
swoich uczuć względem ukochanej. Natomiast dla wielu z nich
wyznawanie uczuć wprost do żony czy używanie zdrobnień
należy do ich prywatnego, intymnego świata, do którego nikogo
obcego się nie wpuszcza. Tutaj absolutnie zgadzam się z dziewczyną
podpisującą się :::Inna Xena:::: .
Jednak faktem jest, że Kasia (mopek21) nie jest pewna uczuć
swojego chłopaka. Już kilka razy odnosiłem się do jej sytuacji,
(oj, czarno to wszystko widzę...). Jest niepewna, dlatego fatalnie
odbiera niechęć chłopaka do wygłaszania publicznych deklaracji,
dlatego tak wylewnie okazuje swoje uczucia, gdy są w pobliżu
jej koleżanki. Sądzi zresztą, że jej zachowanie jest całkiem
naturalne i spontaniczne. Ośmielę się mieć troszeczkę inne zdanie
na ten temat - w ten sposób ujawnia tylko swoje podświadome lęki.
Gdy będzie miała szczęście spotkać kiedyś tego "prawdziwego"
mężczyznę, przestanie ją wzruszać jego publiczna wstrzemięźliwość,
sama też przestanie się na niego publicznie i cokolwiek teatralnie
rzucać. Ale naiwnością z jej strony byłoby sądzić, że jeśli
obecnego chłopaka zmusi czy wytresuje do mówienia przez
telefon w obecności kolegów "kocham cię!", to od razu stanie
się cud - i rozkwitnie między nimi prawdziwa miłość.
Tak przy okazji zaryzykuję twierdzenie, że liżące się publicznie
pary ujawniają w większości przypadków swoje "flustracje".
On w ten sposób oznajmia kolegom: "To moja laska! Tylko ja
mam prawo ją posuwać!". Ona trochę inaczej koleżankom:
"To mój facet! Niech no tylko która zdzira spróbuje mi go
odebrać!". Naprawdę zakochane pary, które mają do siebie
zaufanie, nie odczuwają potrzeby tak się zachowywać.
Pozdrówko!
--
Sławek
|